banner ad

W obronie fundamentalizmu i konserwatyzmu

| 17 maja 2013 | 0 Komentarzy

UntitledW każdej epoce znaleźć możemy słowa czy wyrażenia, które pod wpływem dominującej mody, kultury czy ideologii są poddawane specyficznej inflacji znaczeniowej lub też odwrotnie – jej deflacji. W starożytnej Grecji określenie kogoś mianem „filozofa” było najwyższym zaszczytem, współcześnie można w co niektórych miejscach za to określenie oberwać po głowie.

Wracając pociągiem z pewnej wielkiej aglomeracji do mojego miasteczka, przysłuchiwałem się rozmowie siedzących naprzeciwko młodzieńców -intelektualistów. Dyskutowali namiętnie o aktualnej sytuacji politycznej i najgorętszych problemach społecznych kraju, odwołując się przy tym do skomplikowanych teorii politycznych i socjologicznych. W pewnym momencie jeden z rozmówców, nie wytrzymując napięcia dyskusji, nazwał swojego adwersarza „fundamentalistą”, na co drugi, nie mogąc wyraźnie znieść największej z możliwych potwarzy dla dzisiejszego człowieka rozumu, ochrzcił przeciwnika mianem „konserwatysty”. Cóż – ci młodzi dyskutanci dokładnie odwzorowywali standardy i wzorce epoki, stając się nieświadomie przyczynkiem do napisania poniższego tekstu.

Warto na początek dookreślić owe dwa pojęcia, problem polega jednak na tym, że słowniki różnią się nie tylko w ich wyjaśnianiu, ale też definiują je nie zawsze adekwatnie: często zbyt wąsko, bez podania przesłanek takiego, a nie innego stanu rzeczy. Czyżby ideologia relatywizmu wtargnęła nawet do glosariuszy? Odwołajmy się chociażby do Słownika wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, który tak oto opisuje fundamentalizm: zachowawczy ruch religijny; konserwatyzm religijny w islamie, cechujący się rygorystycznym przestrzeganiem stałych, tradycyjnych wartości i bezkrytycznym, a nieraz fanatycznym podporządkowaniem się[1]. Cóż, bardziej negatywnego opisu stworzyć już chyba nie można. Nieco lepiej jawi się w świetle definicji pojęcie konserwatyzmu, chociaż i do niej wniósłbym pewne poprawki. Komputerowy słownik języka polskiego informuje, że konserwatyzm:

 

1. jest to postawa charakteryzująca się przywiązaniem do tradycji, niechętnym stosunkiem do wszelkich zmian

2. ideologia społeczna uznająca za naczelne dobro istniejący porządek społeczny, a za główny cel działania — zachowanie i umocnienie tego porządku; kierunek polityczny oparty na tej ideologii; w węższym znaczeniu: ideologia ukształtowana w pierwszej połowie XIX w., przeciwstawiająca się liberalizmowi i filozofii oświecenia[2].

Pojęcia fundamentalizmu i konserwatyzmu definiować możemy mniej lub bardziej pejoratywnie, chociaż z punktu widzenia definicji logicznej określenia te powinny być bezstronne. Jeśli kierować się zasadą neutralności, definicje tych słów powinny wyglądać następująco[3]:

Fundamentalizm – to postawa czy też pogląd polegający na uznaniu pewnych pryncypiów, mierników, wzorów za obowiązujące, optymalne lub najlepsze spośród istniejących.

Konserwatyzm – to pogląd lub postawa polegająca na przekonaniu, że zmiana nie jest wartością samą w sobie oraz że niekoniecznie oznacza rozwój, rewolucjonizm społeczny zaś należy zastępować ewolucjonizmem.

Bazując na powyższych, według mnie w miarę neutralnych wyjaśnieniach, możemy stwierdzić, że bez postaw fundamentalistycznych oraz konserwatywnych niemożliwy byłby postęp społeczny i sama instytucja nauki. Już przecież jedną z najbardziej podstawowych zasad prakseologii[4] jest ustalenie oraz kierowanie się optymalnymi miernikami i wzorcami w określonej przez nas aktywności. Reguła fundamentalizmu ustanawia więc, pewien priorytetowy modus operandi. Sukcesja wszelakich teorii naukowych niemożliwa byłaby do osiągnięcia bez powyższej normy fundamentalizmu metodologicznego – i stanowi to sprawę oczywistą.

Moda na nieużywanie wyrażenia fundamentalizm jest tak silna, że odwołanie się do niego, chociażby w tak uniwersyteckiej dziedzinie jak teoria poznania, odruchowo wzbudza postawy podejrzenia i nieufności. Tymczasem koncepcje fundamentalistyczne w tej sferze wskazują na istnienie pewnego zbioru informacji, który spełnia wymogi prawdziwości i dowodliwości, a przez to może zostać nazwany wiedzą.

Jakież oburzenie spotkałoby liberała, gdybym nazwał go fundamentalistą – oburzenie niesłuszne, bowiem większość z nich powołuje się na klasyczne koncepcje liberalne rygorystycznie się ich trzymając, niczym aksjomatów czy świeckich dogmatów, nie pozwalając na żadną, obcą ideowo domieszkę. Liberalizm jako nurt myślowy jest bardzo stary, jednakże liberalizm jako religia (i to najczęściej bardzo agresywna oraz o obliczu fundamentalistycznym) to stosunkowo nowe zjawisko. Jego wyznawcy z rzadka cechują się postawą umiarkowaną. Dogmaty ich wiary często stanowią bezpośrednią projekcję odwiecznych, podświadomych pragnień ludzkich: chociażby pragnienie wolności czy ufności w racjonalizm, będący rzekomym panaceum na nękające nas problemy. Fenomenem tej religii jest jej względna prostota i naiwność, co w epoce ponowoczesnej budzić może zdziwienie i rozczarowanie brakiem siły ludzkości na przebicie się z zaczarowanego kręgu cykliczności ideowej. Religia liberalizmu cieszy się szczególną popularnością wśród jednostek usilnie poszukujących sensu i znaczenia jako takiego. Jego wyznawcy charakteryzują się stosunkową małą odpornością na zjawisko dysonansu poznawczego[5], zasadniczego procesu kognitywnego.

 

Podsumowując można stwierdzić, że zjawisko fundamentalizmu stanowi powszechnie występujący oraz istotny czynnik rozwoju społecznego. Jego znaczenie jest ogromne i niedocenione – moda intelektualna zaś wyrugowała to pojęcie z dyskursu naukowego.

Podobnie rzecz się ma z określeniem konserwatyzm – to słowo klucz może nie tylko otworzyć, ale też zamknąć wiele drzwi, dzisiaj raczej je zatrzaskuje. Dlaczego? I znowu odpowiedź brzmi: przez modę intelektualną i podążające za nią stadko wyznawców. Określiliśmy konserwatyzm jako postawę lub pogląd stwierdzający, że zmiana nie jest celem samym w sobie, zaś rewolucja w życiu społecznym z reguły przynosi mniej korzyści niż ewolucja. Z samej analizy wydarzeń historycznych wyciągnąć możemy wnioski, że radykalne zmiany społeczne oraz rewolucje nie przyczyniały się do rozwoju i bogacenia się narodów czy państw (patrz: Irak), o wiele bezpieczniejszym zaś rozwiązaniem z punktu widzenia strat cywilizacyjnych jest tzw. „polityka małych kroków”[6], która za pomocą konsekwentnej, skutecznej, ale nie rewolucyjnej reorganizacji społecznej i politycznej, przyczynia się do realnego rozwoju, w przypadku zaś nieoczekiwanych zmian lub nowych niesprzyjających parametrów – zawsze może takową reformę cofnąć oraz przywrócić stan z punktu początkowego, bez większych szkód dla obywateli. Dodać należy, iż „mała zmiana” nie oznacza nieznaczącą lub niewidoczną – „mała zmiana” w rzeczywistości może (i często powinna) nieść za sobą ogromną metamorfozę strukturalną, którą jednak zawsze możemy odwrócić w przypadku niepożądanych skutków. Tak rozumiany konserwatyzm nie musi przekreślać liberalizmu, wymaga jedynie pewnego czynnika odpowiedzialności społecznej, o którym najczęściej zapomina się podczas wprowadzania „swoich” idei czy zasad.

Zresztą wyobraźmy sobie wspólnotę żyjącą od dawna według reguł ultraliberalnych, gdzie zmiana jest „obrazem” codziennym. W społeczeństwie takim postawa konserwatywna będzie polegała właśnie na podtrzymywaniu takiego stanu rzeczy, czyli na kultywowaniu „społeczeństwa zmiany” – konserwatyzm będzie tutaj ultraliberalizmem.

Nie tylko w naukach politycznych kanon konserwatyzmu może być cennym dobrem ideowym, np. w rachunkowości i finansach jedną z najbardziej podstawowych reguł profesjonalnych analiz oraz prognoz dotyczących działalności ekonomicznej przedsiębiorstwa czy organizacji jest tzw. „zasada konserwatyzmu fiskalnego”, polegająca na pesymistycznym (czytaj: zaniżającym) spojrzeniu na przychody i zyski oraz zawyżonej (zaokrąglonej do liczby większej) wizji kosztów, ewentualnie strat.

Sam termin konserwatyzm jest stosunkowo młody – jego twórcą był osiemnastowieczny filozof angielski Edmund Burke, który określał go jako skłonność do zachowania przy jednoczesnej możliwości ulepszenia. Potem konserwatyzm stał się przeciwwagą dla oświeceniowego indywidualizmu oraz racjonalizmu, twierdzącego że człowiek może żyć i rozwijać się sam, a w podejmowaniu decyzji kierować się wyłącznie racjami rozumu, jeśli tak sobie tylko postanowi. W kwestiach gospodarczych zaś konserwatyzm postulował istnienie wolnego rynku na zasadzie konkurencji oraz własności prywatnej jako podstawowych uprawnień jednostki, istniejącej zarazem w kontekście społecznym.

Dosyć kontrowersyjną sprawą zatem jest dzisiejsza niepopularność pojęcia konserwatyzmu i fundamentalizmu. Logiczna analiza wykazuje względnie duży potencjał atrakcyjności tych koncepcji, zarówno od strony metodologicznej jak i pragmatycznej – nie wiadomo tylko dlaczego praktyka pokazuje inaczej. Czyż odpowiedzią jest panująca moda intelektualna? Czy też powodem stała się fundamentalistyczna postawa współczesnych intelektualistów, ośmieszających oraz eliminujących pewne koncepcje z dyskursu naukowego, a przez to samo zaprzeczając sobie? Jestem optymistą i wierzę, że powyższe sugestie nie są odpowiedzią, a sam fundamentalizm i konserwatyzm oraz związane z nimi koncepcje zostaną przewartościowane, a przez to bardziej uświadomione i mądrzej używane.

Łukasz Mańczak 

Za: http://www.dynamis.pl/dl/?id=291

——————————————————————————–

[1] Władysław Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych, Warszawa 2000.

[2] Komputerowy słownik języka polskiego, Warszawa 1998.

[3] Definicje sformułowane zostały przeze mnie na podstawie analizy słownikowej oraz pojawiających się tam nieścisłości (często interesujące mnie wyrażenia definiowane były zbyt wąsko lub zbyt szeroko jeśli chodzi o zasięg znaczeniowy).

[4] Prakseologia – inaczej teoria sprawnego działania. Jest dziedziną badań naukowych dotyczących wszelkiego celowego działania ludzkiego. Inicjatorem prakseologii jako koncepcji tak w zakresie nazwy, jak i odrębnej dyscypliny badań był Alfred Espinas, który w 1890 roku na łamach czasopisma Revue Philosophique de la France et de l’Etranger w artykule pt. „Les orgines de la technologie” pisał m. in. : i otóż słowo „praktyka” nasuwa termin „prakseologia” dla oznaczenia nauki „o formach najogólniejszych i zasadach najwyższych działania w świecie stworów żywych. W Polsce prekursorem tej dziedziny filozofii był Tadeusz Kotarbiński. [Na podstawie: http://pl.wikipedia.org]

[5] Dysonans poznawczy – w psychologii poczucie silnego dyskomfortu psychicznego, w momencie gdy docierają do nas informacje, które są sprzeczne z naszymi dotychczasowymi poglądami. Wg Festingera (1957) dysonans podecyzyjny to nieprzyjemny dla człowieka stan rozbieżności pomiędzy wewnętrznymi przekonaniami a zewnętrznym postrzeganiem zdarzenia. Dysonans powstaje najczęściej w sytuacji trudnego wyboru (tu m.in. zakupu), gdy istnieją argumenty za i przeciw niemu. Ze względu na uciążliwość tego stanu ludzie starają się go pozbyć poprzez zmianę jednego z niezgodnych poglądów. Badania dowodzą, że gdy dokonamy już wyboru, to jesteśmy skłoni maksymalizować jego słuszność, a minimalizować korzyści płynące z alternatywy odrzuconej. [Na podstawie: http://pl.wikipedia.org]

[6] W j. angielskim: Small Steps Policy – to termin stworzony i propagowany przez Karla Raimunda Poppera, twórcy teorii falsyfikacjonizmu w metodologii oraz klasycznego już dzieła The Open Society and Its Enemies. Ogólnie rzecz biorąc polityka małych kroków zakłada, iż społeczeństwo jest zbyt delikatnym i wartościowym tworem, aby eksperymentować oraz wprowadzać w nim zmiany w sposób rewolucyjny. O wiele bezpieczniejszym i bardziej racjonalnym (z punktu widzenia przewidywania skutków zmiany) narzędziem jest tzw. koncepcja małych reform, jednak konsekwentnych, szybkich i skutecznych, z których w przypadku nieporządanego lub negatywnego skutku, zawsze możemy się wycofać. Ze zmiany rewolucyjnej natomiast, wycofać się już nie możemy, ponieważ zbyt mało zostało z poprzednich fundamentów struktury.

Tags: ,

Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *