banner ad

Jakubczyk: Polska złota jesień?

| 11 listopada 2016 | 3 komentarze

15033590_10157660062415403_1554129498_nOd jakiegoś już czasu 11 listopada wzbudza we mnie mieszane uczucia. Jako państwowiec, wychowany w duchu patriotycznym, nie mogę pozostać obojętnym wobec poświęcenia i trudu, jaki przeszłe pokolenia Polaków włożyły w odbudowę naszej Ojczyzny. Równocześnie jednak  trudno mi nie zauważyć nieścisłości w ocenie historii polskich ziem w okresie zaborów, jak również uproszczeń dokonywanych w trakcie dyskusji o całokształcie wydarzeń listopadowych 1918 roku i ich konsekwencjach dla całej Europy oraz cywilizacji łacińskiej jako takiej. Dla monarchistów dzień dzisiejszy jest dniem wyjątkowym, podobnie jak 7 października.

7 października 1918 roku, powołując się na tak zwanych 14 punktów Wilsona, które kilka dni wcześniej były zaakceptowane przez państwa centralne jako podstawa do rokowań pokojowych, kończących I wojnę światową, Rada Regencyjna Królestwa Polskiego wydała deklarację polskiej niepodległości państwowej. W efekcie odrodziło się Królestwo Polskie. Rada Regencyjna Królestwa Polskiego – organ władzy zwierzchniej Królestwa, objęła swój urząd już 27 października 1917 roku. W jej skład weszli książę Zdzisław Lubomirski, arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski oraz Józef Ostrowski. Aparatem pomocniczym Rady Regencyjnej był Królewsko-Polski Gabinet Cywilny, formalnie ustanowiony reskryptem z 12 lipca 1918 roku, z szefem gabinetu cywilnego, sekretarzem Rady Regencyjnej, księdzem prałatem Zygmuntem Chełmickim, na czele.

11 listopada Regenci przekazali zwierzchnią władzę wojskową oraz naczelne dowództwo nad wojskiem polskim Józefowi Piłsudskiemu. Z różnorakich powodów to ten właśnie dzień został przyjęty jako oficjalna data obchodów odzyskania niepodległości. W dniu, w którym nasze Królestwo zostało przemianowane na Republikę, oddano je w ręce politykierów wszelakiej maści; gdyby nie przewrót majowy (1926),  za przyczyną układów lokarneńskich jej żywot mógłby się zakończyć wcześniej.

Poniedziałkowy ranek 11 listopada 1918 roku jest dla monarchisty datą bardzo smutną. Kiedy o godzinie 5:20 podpisano rozejm w Compiégne, równocześnie podpisywano wyrok śmierci dla Starej Europy. Tego ranka oficjalnie zakończono pierwszy rozdział dramatu, rozpoczątego zamachem na Piotra Stołypina we wrześniu 1911 roku, a uwieńczonego konferencją Jałtańską, ustanawiającą nowy demokratyczny system totalitarny, okupujący nasz kontynent po dziś dzień. Nie będę tutaj wnikał w partykularne konflikty, ale przecież oczywistym jest, iż problemy zainicjowane przez nacjonalizmy zrodzone na zwłokach katolickich Austro-Węgier i cesarskiej Rosji nadal nękają Europę (spójrzmy chociażby na Ukrainę). Faszyzm, narodowy-socjalizm, komunizm, w końcu nowożytna demokracja –  te wszystkie ideologie zostały spuszczone ze smyczy w rezultacie tego chłodnego francuskiego poranka.  

Potok tekstów, który zalewa polskie czasopisma i strony internetowe 11 listopada, jest przytłaczający. Z góry można założyć, że co roku będą to wspominki o Józefie Piłsudskim  lub Romanie Dmowskim. Wieczne próby udowodnienia, który z Nich zrobił więcej dla ojczyzny, który był większym patriotą lub dla kogo tak naprawdę pracował (polska obsesja z agenturalnością par excellence) stają się coraz bardziej nużące.  Żaden z nich nie był wiernym poddanym Korony, chociaż z biegiem czasu Piłsudski w tą stronę ewaluował – czasu jednak zabrakło.

Pytań nie brakuje. Dlaczego uporczywie upieramy się przy 123 latach rozbiorów? Czy wskrzeszone królestwo z lat 1815-1832 niegodne jest narodowej pamięci? Jeżeli tak, to dlaczego? Biorąc pod uwagę, że gdyby nie brak roztropności i cierpliwości, której rezultatem było powstanie listopadowe, ciągłość państwowa w jej odpowiedniej formie – tj. monarchii, być może miałaby wcale znaczne szanse na nieprzerwane trwanie po dziś dzień.

Oczywiście, pomimo demokratycznych wypaczeń, Polacy okresu międzywojennego, ich elity, reprezentowały sobą o wiele wyższy poziom etyczny od naszych teraźniejszych państwowych sterników, jednak nadwiślańskie ciągoty do bezkrytycznej modernizacji polskości były już wtedy nader widoczne. Bez namacalnej głowy państwa w osobie monarchy wszystko, co najgorsze w zakamarkach sarmackiej duszy, ujżało światło dzienne i ostatecznie wymknęło się nam spod kontroli. Umiłowanie prawdziwie rozumianej wolności, otwartość, męstwo, mądrość, które dotychczas były gwarantami  naszego cywilizacyjnego rozwoju, w życiu politycznym zostały zastąpione walkami partyjnymi i bałaganem sejmokracji. Manifestując się między innymi endeckim odużeniem amerykańską „wolnością” i kapitalizmem, „wyzwoloną”  od stęchlizny monarszej Europą z jednej strony, a postmarszałkowską ślepotą i kurczowym trzymaniem się u sterów władzy przez sanatorów z drugiej. Niestety ale są to nadwiślańskie wzorce i co gorsze, praktyki „robienia poltyki” również dzisiaj.

Dumając o polskiej złotej jesienni, nie można nie wspomnieć o pseudopatriotycznym świętowaniu kolejnej rocznicy fiaska jakim było „powstanie” listopadowe. Jak wiadomo, i co powtarzane jest (przez logicznie myślących) aż do znudzenia, nie było ono żadnym zrywem niepodległościowym, ponieważ doszło do niego w kwitnącym i błyskawicznie rozwijającym się Królestwie Polskim. Prawdziwą motywacją tej rebelii była próba włączenia się do tlącej się podówczas ogólnoeuropejskiej rewolucji. A sumą skutków – między innymi pozbawienie szans odradzającej się i prężnie funkcjonującej polskiej państwowości, a ponadto zabójstwa, grabieże i wyrównywanie prywatnych porachunków. 

W tych dniach, jako społeczność, powinniśmy hołdować pamięci prawdziwych bohaterów tamtych dni. Pamięci Polaków, którzy swoją postawą i świadectwem próbowali przedłużyć naszą żywotność państwową.  Takimi byli przecież ci, którzy próbowali powstrzymać podporucznika Wysockiego i grupę otaczających go radykałów. To, między innymi, hrabia Wincenty Krasiński i zamordowani generałowie: Stanisław Trębicki, Maurycy Hauke, Stanisław Potocki, Ignacy Blumer, Tomasz Siemiątkowski, Józef Nowicki, jak również pułkownik Filip Meciszewski. Ponadto – grupa która okiełznała zaistniały chaos, próbując tym samym załagodzić rozgniewanego Mikołaja I: Franciszek Drucki-Lubecki, książę Adam Czartoryski, generał Józef Chłopicki.

Czy jesień, a 11 listopada w szczególności, powinna zatem być okresem żałobym?  Czy powinien być zapamiętany jako miesiąc słabości, jak również okresu kiedy wraz ze starą Europą pogrzebana została Republica regni PoloniciNie wiem. Wiem jedynie, że prawdziwym dniem niepodległości  bedzie powrót Króla i jego koronacja w katedrze na Wawelu.

 

Arkadiusz Jakubczyk

 

* utworzenie niezależnego od Rosji Królestwa Polskiego, Niemcy i Austro-Węgry oficjalnie zapowiedziały 5 listopada 1916. We wrześniu i październiku 1917 niemieckie i austro-węgierskie władze okupacyjne wspólnie powołały władze polskie w okupowanym Królestwie Polskim. Formalną niezależność od Rosji Królestwo Polskie uzyskało 29 marca 1918 roku wraz z wejściem w życie traktatu pokojowego państw centralnych z rządem bolszewickim okupującym Rosję.

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Myśl, Polityka

Komentarze (3)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. anonim pisze:

     

         Szanowny Panie Autorze, powiem krótko: kończ waść, wstydu oszczędź! Dał się Pan poznać jako niezmorodwany propagandysta w służbie wyidealizowanej sanacji z Piłsudskim na czele: śmiechu warte zamieszczanie rzekomo "niezbitych" dowodów na pierwszoplanową jego rolę w pokonaniu bolszewików czy pomijanie niewygodnych faktów świadczących o antykatolickiej postawie rządzących po 1926 roku, jak też opłakanych rezultatach ich rządów, albo, jak w powyższym tekście, ganienie endecji za amerykański kult wolności i kapitalizmu, co może wprawiać w osłupienie: fakt, obóz narodowy uległ tu zaczadzeniu spowodowanemu ich wcześniejszą laickością (którą notabene dzielił z PPS), jednakże im dalej w las, tym narodowcy ulegali "chrystianizacji", zaś sanacja dechrystianizowała Polskę skrajnie liberalnym ustawodawstwem, popieranym oczywiście przez warszawski salon piewców wolności od mroków średniowiecza i nienawiści względem ganianych przez Piłsudskiego narodowców, tudzież przelicytowaniem "sejmokracji" w szybkiej prywatyzacji na rzecz obcego kapitału do 1939 roku połowy przemysłu czy poddaniem Banku Polskiego kontroli agenta Wall Street i hegemonii dolara – i gdzie ten endecki amerykanizm, Szanowny Panie? 

    PS Podejrzewam, iż Autor uznał by za godniejszą od przedwojennych katolickich, tradycyjnych peeselowskich "chamów" partyjkę arystokratycznych "postżyrondystów" marzących o konstytucyjnym królu, gdyby cechował ich tylko "umiarkowany" antyklerykalizm.

  2. Maurycek pisze:

    Arkadiusz Jakubczyk bredzi jak na prochach. Weźmy dla przykładu taki oto cytat: "Czy wskrzeszone królestwo z lat 1815-1832 niegodne jest narodowej pamięci? Jeżeli tak, to dlaczego? Biorąc pod uwagę, że gdyby nie brak roztropności i cierpliwości, której rezultatem było powstanie listopadowe, ciągłość państwowa w jej odpowiedniej formie – tj. monarchii, być może miałaby wcale znaczne szanse na nieprzerwane trwanie po dziś dzień."

    Moja odpowiedź: o tym gównianym Królestwie Polskim z lat 1815-1832 trzeba pamiętać tak samo, jak o PRL-u czy Generalnym Gubernatorstwie, tj. jako o państwach złych, z których likwidacji się cieszymy. Nie wykreślamy ich z pamięci, tylko przeciwnie – przechowujemy je w pamięci jako anty-przykłady, przykłady państw, jakich nie chcemy; przykłady państw-gówien, jako przestrogi na przyszłość.
    Dalej – Arkadiusz Jakubczyk nie uzasadnił swojej bredni (na marginesie, czy brednie można uzasadniać?), że powstanie listopadowe było jakoby "rezultatem braku roztropności i zniecierpliwienia". Po pierwsze, powstanie listopadowe było rezultatem TEGO SAMEGO zjawiska, którego rezultatem było np. powstanie wielkopolskie (którego, idę o zakład, Arkadiusz Jakubczyk nie ośmieli się skrytykować) – czyli zaborów. Powstanie listopadowe i wielkopolskie były rezultatem zaborów I NICZEGO INNEGO! Albo, mówiąc prościej, bo Arkadiusz Jakubczyk pewie nie zrozumie – gdyby nie było rozbiorów, to nie byłoby powstań. Proste? Trudne? To do szkoły podstawowej!

    Po drugie – mówienie o "niecierpliwości" w kontekście powstania listopadowego to też brednia. Między I rozbiorem a powstaniem listopadowym minęło 58 (słownie: pięćdziesiąt osiem) lat! Ile jeszcze powstańcy mieli czekać, żeby nie być przez Jakubczyka posądzonym o "zniecierpliwienie"? 100 lat? 200 lat? 500 czy 1000 lat? 58 lat czekania to i tak baaaardzo długo (ponad dwa pokolenia narodu!) – cierpliwość zdążyła się wówczas wyczerpać ze sto razy. Zarzut zniecierpliwienia świadczy WYŁĄCZNIE o durnowatości Jakubczyka, a nie o powstańcach!

    I na koniec – Królestwo Polskie upadło nie z powodu powstania listopadowego, tylko z powodu Piłsudskiego, który je zlikwidował w listopadzie 1918 roku. Pretensje do Piłsudskiego, a nie do powstańców, nieuku!

     

    Ze śmierci Trębickiego, Haukego, Blummera, Potockiego, Meciszerwskiego się cieszymy – spotkała ich zasłużona kara, nawet Wyspiański ci to przyzna w "Nocy Listopadowej" (przeczytaj, jak nie wierzysz). Ludzie ci zapomnieli, co jest ich ojczyzną – Polska czy Rosja? Wybrali Rosję, więc zginęli nie jako zdrajcy (bo przysięgali Rosji a nie Polsce), ale jako pospolici wrogowie Polski i Polaków. Wysockiemu gratulujemy zabójstwa tych kanalii! I nie ma w tym NIC radykalnego. Strzelanie do wrogów to NORMALNOŚĆ, a nie radykalizm! Radykałem jest ten dupek, który staje po stronie zaborcy i jeszcze chwali wrogów na blogu.

  3. Konrad Januszewski pisze:

    "Moja odpowiedź: o tym gównianym Królestwie Polskim z lat 1815-1832 trzeba pamiętać tak samo, jak o PRL-u czy Generalnym Gubernatorstwie, tj. jako o państwach złych, z których likwidacji się cieszymy. Nie wykreślamy ich z pamięci, tylko przeciwnie – przechowujemy je w pamięci jako anty-przykłady, przykłady państw, jakich nie chcemy; przykłady państw-gówien, jako przestrogi na przyszłość".

    Szanowny Panie, proszę wysnuć z łaski swojej paralelę pomiędzy GG, PRL a Królestwem Kongresowym. Użył Pan wielu słów, wielu emocjonalnych i ocierających się o wulgarność zwrotów, które niestety zatrzymują się na potocznym i mocno sloganowym pojmowaniu historii. Proszę jeśli łaska opisać nieco szczegółowiej na czym ma polegać rola rzekomego"antypaństwa" jaką miało odegrać Królestwo Polskie?

    "Po drugie – mówienie o "niecierpliwości" w kontekście powstania listopadowego to też brednia. Między I rozbiorem a powstaniem listopadowym minęło 58 (słownie: pięćdziesiąt osiem) lat! Ile jeszcze powstańcy mieli czekać, żeby nie być przez Jakubczyka posądzonym o "zniecierpliwienie"?" 

    1. Czy Królestwo Kongresowe było częścią zaboru, czy stosunkowo niezależnym organizmem państwowym? 2. Czy lepiej mieć państwo pół niezależne i okrojone, czy lepiej nie mieć wcale? A co do Pana pytania (podejrzewam – retorycznego) ewentualni powstańcy nie mieli czekać ani sekundy. Mieli powstania nie wywoływać. Ani za 10 ani za 500 lat.

    "Ze śmierci Trębickiego, Haukego, Blummera, Potockiego, Meciszerwskiego się cieszymy – spotkała ich zasłużona kara, nawet Wyspiański ci to przyzna w "Nocy Listopadowej" (przeczytaj, jak nie wierzysz). Ludzie ci zapomnieli, co jest ich ojczyzną – Polska czy Rosja? Wybrali Rosję, więc zginęli nie jako zdrajcy (bo przysięgali Rosji a nie Polsce), ale jako pospolici wrogowie Polski i Polaków. Wysockiemu gratulujemy zabójstwa tych kanalii! I nie ma w tym NIC radykalnego. Strzelanie do wrogów to NORMALNOŚĆ, a nie radykalizm!".

    1. Brzmi Pan bez mała jak Danton, albo Collot d’Herbois. Idąc tym tropem – szkoda że nie znalazł się jakiś krewki jegomość "prawdziwy polski patriota" i nie zaczął urządzać zamachów na członków administracji galicyjskiej w czasie autonomii. Przecież taki Bobrzyński, Szujski, Badeni, Grocholski czy Skirliński to byli "pospolici wrogowie Poilski i Polaków" zaprzedani Austrii – nieprawdaż?  

    2. Czy zna Pan rotę przysięgi wojskowej i cywilnej z czasów Królestwa Kongresowego?

    "Radykałem jest ten dupek, który staje po stronie zaborcy i jeszcze chwali wrogów na blogu".

    "I na koniec – Królestwo Polskie upadło nie z powodu powstania listopadowego, tylko z powodu Piłsudskiego, który je zlikwidował w listopadzie 1918 roku. Pretensje do Piłsudskiego, a nie do powstańców, nieuku!"

    Pan wybaczy, ale tutaj wykazał się Pan indolencją intelektualną połączoną z pospolitym chamstwem i nieuprawnioną fraternizacją.

    Czytał pan może publikację "System Polityczny, Prawo, Konstytucja i Ustrój Królestwa Polskiego 1815 – 1830" pod redakcją prof. Lecha Mażewskiego? Jeśli nie – gorąco polecam. 

    Jeśli jest Pan zainteresowany wygłaszaniem pogłębionych sądów, powinien zapoznać się Pan ze zbiorem dokumentów nt. Królestwa Kongresowego znajdującym się w warszawskim Archiwum Akt Dawnych. 

    Z wyrazami uszanowania.

    Konrad Januszewski.

     

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *