banner ad

Posadzy: Tradycjonalizm mezozoiczny – pszczele tradycje społeczeństwa organicznego

| 19 czerwca 2022 | 0 Komentarzy

Brat Adam, właściwie Karl Kehrle, niemieckiego pochodzenia angielski benedyktyn i pszczelarz, znany jest przede wszystkim z opracowania nowego podgatunku pszczoły o nazwie Buckfast. Jest zresztą pewną prawidłowością, że zakonnicy, czy kapłani w ogóle, często związani są z pszczelarstwem. Do dziś wielkim poważaniem na polskim rynku wydawniczym cieszy się dzieło pasiecznicze autorstwa ks. Józefa Ambrożewicza pt. „Pszczolarz Litewski”, wydane w roku 1892. Cenne zwłaszcza ze względu na pieczołowicie omówioną kwestię budowy idealnego ula, zgodnego z biologią i potrzebami pszczelej rodziny. Podobnie dr Teofil Ciesielski w równie dawnym, bo pochodzącym z roku 1901 oraz szanowanym podręczniku, pod nazwą „Bartnictwo, czyli hodowla pszczół dla zysku”, będąc samemu akademikiem, ale i praktykiem, powołuje się w ramach tej poważnej przecież rozprawy wielokrotnie na doświadczenia pszczelarskie znanych mu księży hodujących pszczoły. Zapewne i współcześnie niektóre poradniki, podręczniki i prace o pszczelarstwie wspominają o duchownych pasiecznikach albo w ogóle są przez nich pisane. Kto by się jednak na poważnie przejmował dzisiejszymi metodami materialistycznej hodowli, nastawionej najczęściej wyłącznie na zysk i wyzutej z dawnego ducha.

Jakimś sposobem katolicyzm jest silnie związany z tą formą aktywności rolniczo-hodowlanej. Biblia wspomina o pszczołach aż w siedmiu miejscach. Jednokrotnie podnosi się tam cnotę pracowitości owadów, innym razem mowa jest o ich walecznym usposobieniu i zorganizowanym charakterze na wzór armii w czasie wojny. Nie bez przyczyny w najważniejszą dla chrześcijaństwa i ludzkości Noc Zmartwychwstania, na początku uroczystej Liturgii Wigilii Paschalnej odśpiewywany jest Exsultet wychwalający Paschał, będący „owocem pracy pszczelego roju”, stworzony z wosku wyprodukowanego przez „pracowitą pszczołę”. Warto tu zaznaczyć, że opisywana świeca powstaje z około 12 kilogramów wosku, co przy założeniu, że pszczoła w ciągu swojego 3-4 tygodniowego życia w okresie produkcyjnym, wypacając jednostkowo w sumie 50 mg tego materiału, musi pracować przez rok w sile 60 pni (uli z rodziną pszczelą), by wydać dostateczną ilość materiału na powstanie Paschału. Jest to zatem dorobek życia milionów stworzeń. Na dokładkę, konserwatywnemu czytelnikowi o monarchistycznym usposobieniu i sympatiach habsburskich (wiadomo wszak, że w środowisku zachowawczym dość powszechnie uważa się CK monarchię za ostatni bastion oraz kwintesencję „utraconego świata tradycji”, osobiście nie podzielam tego punktu widzenia. Sam Bł. Karol I to nie całe dzieje Habsburgów) warto zapamiętać, że obecnie najczęściej wybieranym, najwdzięczniejszym w hodowli i obyciu podgatunkiem pszczoły miodnej pielęgnowanym przez pasieczników w naszym regionie, jest krainka. Pszczoła kraińska (Apis mellifera carnica) naturalnie pochodzi bowiem przede wszystkim z obszaru Słowenii (stąd jej nazwa), ale występuje również w południowej Austrii, na Węgrzech, w Serbii, Chorwacji, Bośni i Hercegowinie oraz w Rumunii i Bułgarii. Poza ostatnimi dwoma, wszystkie kraje naturalnego występowania ulubionej przez pszczelarzy krainki są przecież ziemiami wchodzącymi w skład dawnego władztwa Habsburgów.

Jest zatem w sposób oczywisty pszczoła związana z Tradycją. Realizuje również w uproszczonej, ale ekstremalnie radykalnej formie chrześcijańskie zasady wspólnotowości i solidarności, przypłacając pracę na rzecz rodziny życiem. Jaki to miałoby jednak związek z tradycjonalizmem, zwłaszcza tak pierwotnym, że mezozoicznym? Pszczoły pojawiły się na Ziemi już w 10 milionów lat po tym, jak wyrosły na niej pierwsze kwiaty. Ich rodowód sięga zatem kredy, ostatniego okresu ery mezozoicznej, około stu milionów lat temu. Skoro tradycjonalizm wyraża w sposób syntetyczny łacińskie zdanie „tradidi quod et accepi”, tedy pszczoły w ramach swej biologii są jego substratem materialnym. Oto matka pszczela, sympatycznie dla konserwatystów, acz niestety wyjątkowo niecelnie nazywana królową, wydziela substancję mateczną, która jest spoiwem rodziny pszczelej i sprawia, że jej członkowie rozpoznają się jako siostry i bracia, nawet bez obecności samej matki. Pszczoły asystujące matce pszczelej otrzymują od niej ową substancję i przekazują ją innym tak, że dociera ona do każdego mieszkańca pnia, nawet do czerwiu. Może zatem dojść do sytuacji, że młode pszczółki poznają przekazany im zapach matki i rozpoznają go jako znak ich „monarchini”, ale nigdy nie spotkają jej samej ani nawet nie ujrzą. Czyż nie czyni to ich tymi, którzy nie widzieli, a uwierzyli?

Pszczoły to fascynujące stworzenia, a miód, najpopularniejszy, choć nie jedyny owoc ich pracy jest doprawdy cudowną substancją. Znajduje zastosowanie od spożywczego, przez kosmetyczne i lecznicze aż po produkcję alkoholu (tradycyjne dla naszych ziem sycenie miodu) czy asystowanie w roztworze wodnym przy fermentacji tytoniu. Od zwierząt zapylających, do których grona pszczoły należą, zależy 35% globalnej produkcji rolnej. Szacunkowa wartość ich wkładu w światowy sektor rolniczy oceniana jest na 232 miliardy dolarów. Potrzebne są nam pasieki pszczele, ale do tego niezbędnym jest wykształcenie kolejnych pokoleń odpowiedzialnych i mądrych pszczelarzy. Kto zrozumie nie tylko biologię pszczół i zasady gospodarowania przy produkcji miodu, ale także naturę Stworzenia w oparciu o organiczny charkter życia na Ziemi i głęboką tradycję, jaką pszczoły wnoszą w ludzkie życie, ten będzie pszczelarzem kompletnym.

A mrówki niech się ze swoimi „niesamowitościami” schowają.

 

Jan Posadzy

Kategoria: Kultura, Myśl, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *