banner ad

Plinio Corrêa de Oliveira: Wojna o panowanie Chrystusa

Jedna z medytacji Ćwiczeń duchowych Św. Ignacego dotyczy Królestwa Chrystusowego. Aby ją dobrze zrozumieć, trzeba jednak przedstawić tło historyczne, zobaczyć epokę, w której żył Św. Ignacy.

Św. Ignacy żył w XVI wieku, w okresie przejściowym między średniowiecznym feudalizmem a monarchią absolutną Ancien Régime’u. Była to nadal monarchia arystokratyczna, w której dawni panowie feudalni wciąż mieli pewną władzę w swoich lennach ale już nie taką, jaką mieli w średniowieczu, choć nadal była to duża władza.

W tym czasie istniały już regularne wojska w dzisiejszym rozumieniu tego słowa, ale były one znacznie słabiej rozwinięte i zorganizowane. Kiedy wybuchała wojna, na scenę wkraczała armia regularna, ale w walce brały udział także wojska feudalne. Te feudalne siły zbrojne były tworzone przez możnowładców w ich baronostwach, hrabstwach, księstwach itp., którzy wzywali ochotników ze swoich ziem, by pod ich osobistymi rozkazami wstępowali w szeregi armii króla.

Istniały zatem dwa rodzaje wojsk: wojska całkowicie podporządkowane królowi i wojska dowodzone przez szlachtę.

Gdy zbliżał się wybuch wojny, a nawet gdy ta już trwała, a wojska królewskie były zdziesiątkowane, król nakazywał szlachcie powoływanie ochotników w swoich lennach. Oznaczało to, że szlachta musiała przekonać swoich poddanych, odwołując się do racjonalnych argumentów, do wstąpienia w szeregi wojska. To, co dziś nazywamy „powszechną mobilizacją”, jeszcze nie istniało, więc trzeba było odwołać się do logiki, aby przekonać ludzi do wojny.

Król z Bożej Łaski wzywa swoich poddanych na świętą wojnę

W medytacji o Królestwie Chrystusa, Św. Ignacy rozważa podobną sytuację.

Ponieważ był Hiszpanem, porównuje Pana naszego Jezusa Chrystusa do ziemskiego króla – króla Hiszpanii – który jest w stanie wojny i zwraca się do swoich poddanych, wzywając ich do podjęcia wojny za niego. W ten sposób przedstawia sytuację duchową w sposób podobny do sytuacji ziemskiej, jaka istniała w jego czasach.

Nasz Pan zaprasza wiernych, aby przystąpili do wojny po Jego stronie, używając argumentów podobnych do tych, jakich używali ówcześni królowie, zachęcając swoich poddanych – za pośrednictwem szlachty – do udziału w wojnie. Ten scenariusz, właściwy dla ówczesnych działań wojennych, przenosi na wojnę o naszego Pana Jezusa Chrystusa, którego przedstawia jako Króla Kościoła Walczącego.

Święta wojna przeciwko diabłu, światu i ciału

Kościół, jak wiadomo, dzieli się na Kościół Triumfujący, czyli Chwalebny, Kościół Cierpiący, czyli Pokutujący, i Kościół Walczący. Kościół Chwalebny składa się z wiernych, którzy są w Niebie, zarówno tych, którzy odeszli tam bezpośrednio, jak i tych, którzy przeszli przez Czyściec, aby zadośćuczynić za swoje grzechy.

Kościół Cierpiący tworzą osoby przebywające w Czyśćcu, które wynagradzają za swoje winy. Natomiast Kościół Walczący to ten, który jest na ziemi, w walce przeciwko diabłu, światu i ciału, które są wrogami Boga i wrogami Kościoła.

Przez diabła rozumiemy zastępy potępionych, zbuntowanych aniołów, którzy pragną pociągnąć ludzi do Piekła. Ciało wskazuje na naturę człowieka splamioną grzechem pierworodnym, który pociąga człowieka do zła. Świat rozumiemy jako organizacje, partie i sekty, które chcą narzucić na ziemi cywilizację przeciwną cywilizacji katolickiej, która pomaga człowiekowi w praktykowaniu Przykazań i zbawieniu duszy. Współczesna cywilizacja antykatolicka utrudnia praktykowanie Przykazań i powoduje, że człowiek traci duszę.

Cywilizacja katolicka oddaje chwałę Bogu tu na ziemi; cywilizacja pogańska lub antykatolicka jest zniewagą dla Boga tu na ziemi.

Kościół jest walczący, ponieważ walczy o cnotę, o chwałę Bożą, o cywilizację katolicką. Jest to warunek oddawania chwały Bogu i praktykowania cnoty: walka z diabłem, ze światem – to znaczy z fałszywymi przyjemnościami tego świata – i ze zmysłowością, to znaczy z nieczystymi przyjemnościami ciała. Dlatego należy walczyć ze wszystkimi organizacjami i sektami, które bronią dzieła diabła, świata i ciała.

Walka w sferze duchowej i doczesnej

W naszych czasach toczą się więc dwie wielkie bitwy:

Na polu duchowym, toczy się walka między dwoma standardami w społeczeństwie duchowym, czyli Kościele katolickim. Pod jednym sztandarem znajdują się ci, którzy są prawdziwie rzymscy, katoliccy i apostolscy, to znaczy ci, którzy postępują zgodnie z katolicką doktryną wszechczasów. Pod drugim sztandarem znajdują się postępowcy, którzy pod pretekstem ulepszania religii katolickiej chcą ją zmienić i przekształcić w religię przeciwną religii głoszonej przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.

W Kościele katolickim toczy się więc wielka wojna: wojna ortodoksów, czyli tych, którzy zachowują dobrą doktrynę, z katolikami postępowcami.

Analogiczna walka toczy się w społeczeństwie doczesnym, to znaczy w państwie. Jest to walka katolików z komunistami, którzy chcą przekształcić społeczeństwo obywatelskie w społeczeństwo, które ma w pogardzie prawa Pana naszego Jezusa Chrystusa, negując w ten sposób z jednej strony wszystkie przykazania, a zwłaszcza instytucję rodziny – a więc czystość i niewinność we wszystkich jej aspektach, płodność rodziny itd.

Z drugiej strony, chcą zanegować własność prywatną, a tym samym wszystkie podstawowe zasady sprawiedliwości w sprawach własności i podziału dóbr na Ziemi.

Mamy więc do czynienia z walką katolików w Kościele i w państwie. Naturalnie, komuniści i postępowcy uzupełniają się. Postępowiec sympatyzuje z komunistą w sprawach świeckich; komunista z zadowoleniem przyjmuje tak zwanego katolika postępowca, a nienawidzi katolika prawdziwie kontrrewolucyjnego, w znaczeniu, w jakim słowo to jest używane w książce „Rewolucja i kontrrewolucja”.

W naszych czasach toczy się ogromna wojna, która ogarnia całą ziemię. Nie jest to wojna z użyciem broni palnej, nie jest to wojna z rozlewem krwi, przynajmniej w krajach Zachodu. Ale ta wojna jest gorsza niż ta, w której płynie krew. Jest to wojna, która dzieli dusze i  duchowość, rozrywa ludzkość na dwa nurty.

Doniosłość tej wojny

Postawmy się więc w miejscu Ignacego z Loyoli, mając na uwadze Kościół Walczący. 

Nasz Pan Jezus Chrystus, który jest Królem Kościoła katolickiego, przychodzi, aby prosić nas o podjęcie Jego świętej wojny w Kościele przeciwko progresywizmowi i w państwie przeciwko komunizmowi. Kieruje do nas wezwanie, abyśmy walczyli, abyśmy nie byli ludźmi miękkimi, abyśmy nie byli obojętni na tę walkę, ale abyśmy walczyli całą duszą. To jest temat medytacji, którą nam proponuje Św. Ignacy.

Ignacy nie mówi oczywiście o progresywizmie. Jego rozważanie dotyczy wszystkich czasów, odnosi się on ogólnie do świata, diabła i ciała, które są przyczyną wszystkich błędów wszystkich czasów. Błędy te zmieniają tylko nazwy na przestrzeni wieków.

W jego czasach, głównym błędem był protestantyzm, wspierany prestiżem osób, które nazywały siebie katolikami, ale w głębi duszy były protestantami i pracowały na rzecz rozwoju protestantyzmu w Kościele katolickim. Osoby te dążyły na polu świeckim do zniesienia nierówności politycznych i społecznych. Byli oni prekursorami rewolucji francuskiej.

W tym miejscu wchodzimy więc w pełni w Trzy Rewolucje, które omówimy w następnym artykule.

*     *     *

Po przedstawieniu założeń wojny, którą należy toczyć ze światem, ciałem i diabłem, przechodzę teraz do tekstu Św. Ignacego: „Rozważajcie wojnę, którą Jezus Chrystus przynosi z nieba na ziemię”.

Słowa te są szokujące, ponieważ ludzie przywykli myśleć, że Pan nasz Jezus Chrystus przyszedł, aby przynieść pokój. Jednak Św. Ignacy rozpoczyna swoją medytację, mówiąc zupełnie otwarcie: „Rozważajcie wojnę, którą Jezus Chrystus przynosi z nieba na ziemię”.

Jakże się to różni od pacyfizmu, który przenika współczesny świat! Jakże wspaniale ta  medytacja pasuje, na przykład na Wigilię Bożego Narodzenia: Pan nasz Jezus Chrystus pojawia się na ziemi, przyszedł jako wojownik, aby przynieść wojnę!

A cytat na potwierdzenie tego stwierdzenia nie pozostawia wątpliwości: „Non veni pacem mittere, sed gladium” (Nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Mt 10, 34). Są to słowa, których użył nasz Pan, aby opisać samego siebie. Od tego nie ma ucieczki. Jeśli bowiem nie przyszedł, aby przynieść pokój, lecz miecz, to znaczy, że przyszedł, aby sprowadzić na ziemię wojnę.

Medytacja rozpoczyna się więc, z całą ignacjańską naturalnością, przyjmując wypowiedzenie wojny jako fakt, jako warunek wstępny: „Jezus Chrystus przyszedł, aby przynieść na ziemię wojnę”.

Nasz Pan chce wojny z naszymi wrogami

Kolejna uwaga Św. Ignacego jest następująca: „Rozważ więc, że On, wzywając wszystkich ludzi, a wśród nich ciebie, ogłasza, że Jego decyzją jest wypowiedzenie wojny Jego nieprzyjaciołom – i naszym nieprzyjaciołom: światu, ciału i diabłu”.

Wyobraźmy sobie na przykład, że nasz Pan Jezus Chrystus prawdziwie obecny, tak jak jest obecny w Eucharystii, ale w sposób żywy, zmysłowy, mówi nam: „Są pewni nieprzyjaciele, którzy są Moimi nieprzyjaciółmi: świat, diabeł i ciało. Są oni nie tylko moimi wrogami, ale także wrogami każdego z was, ponieważ chcą was oderwać od nieba i wtrącić do piekła. Przychodzę, aby złożyć wam  propozycję: Podejmijmy wojnę przeciwko tym naszym wspólnym wrogom”.

Zauważmy różnicę między Jego postępowaniem a postępowaniem rządów ziemskich. Te ostatnie wzywają do wojny przeciwko wrogowi państwa – w czasach św. Ignacego byłby to wróg króla – który czasami może nie być wrogiem poszczególnych ludzi.

Na przykład wrogowie, których zaatakował Hitler, nie byli wcale wrogami Niemców; byli to ludzie, których zaatakował, aby zaspokoić swoją megalomanię. Z naszym Panem Jezusem Chrystusem jest inaczej: On prowadzi nas do ataku przeciwko naszym najgorszym wrogom, którzy pragną dla nas najgorszego zła – w tym przypadku przeciwko komunizmowi i progresywizmowi.

Nasz Pan Jezus Chrystus ukazuje się w całej swojej doskonałości i mówi nam: „Oto  komunizm, oto  progresywizm: Wzywam was do wojny przeciwko tym wrogom”.

Nasz Pan stawia warunki

Oto warunki, jakie stawia przed nami nasz Pan, zanim podejmiemy walkę, do której nas zachęca:

1. To On stoi na czele tej walki – W przypadku takiej wojny stawia warunek, że On jako Król będzie prowadził bitwę. Ziemscy królowie wysyłają innych, by walczyli na froncie. Bardzo rzadko słyszy się dziś o głowie państwa – koronowanej lub niekoronowanej – która zginęła na wojnie. Wydają oni komendę: „Naprzód marsz”, ale sami pozostają z tyłu.  Pan nasz Jezus Chrystus sam prowadzi wojska, jak zobaczymy później.

2. To On ponosi największe trudy wojny.  Św. Ignacy pisze: „I On pierwszy będzie cierpiał trudy wojny”. Głowy państw, kiedy idą na wojnę, mają doskonałe namioty lub kwatery (tak jak powinny), są bardzo dobrze obsługiwane itd. Ale nie jest tak w przypadku Pana naszego Jezusa Chrystusa. Nie, On bierze na siebie najgorsze trudy wojny.

3. Owoce zwycięstwa trafiają do żołnierzy – „On jest pierwszy w niebezpieczeństwach walki, pierwszy otrzymuje rany; potem, po zwycięstwie, cała nagroda trafia do Jego żołnierzy”. Bierze owoce zwycięstwa i rozdaje je w całości żołnierzom. To zdecydowanie nie jest zwyczaj głów państw.

Jest pełnym majestatu Królem, ale też tak szlachetnym, że sam wchodzi na pole walki na czele wojska, jak dobry pasterz broniący swoich owiec. Po prostu zachęca owce do walki.

Zastosowanie do naszych czasów

W przypadku progresywizmu w Kościele nasz Pan ukazuje nam tego wroga, który dąży do wciągnięcia nas w herezję, a tym samym do śmierci naszej duszy (bo w ten sposób popadamy w grzech śmiertelny i śmierć duszy). Pan nasz Jezus Chrystus chce stanąć na czele tej wojny z progresywizmem, chce wziąć na siebie cały ciężar. Ale nagroda będzie nasza, bo jeśli pokonamy progresywizm, to my otrzymamy nagrodę.

Katolicy nie mogą odrzucić wezwania Chrystusa do walki z wrogami naszych czasów: Progresywizmem i komunizmem.

W przypadku komunizmu jest tak samo. Prze do przodu, podejmuje wszelkie ryzyko (zobaczymy późnej, co to oznacza), ale nagroda będzie nasza. Komunizm jest naszym strasznym wrogiem. Wystarczy spojrzeć na to, co wyczynia w Chile i Rosji. Według wszystkich gazet, nawet komunistycznych, Rosja żyje z dostarczanej przez nas pszenicy. [Dr Plinio przemawiał w 1973 roku].

Dzieje się tak dlatego, że reżim komunistyczny zubaża ludzi, szerząc wszędzie nędzę. Co więcej: powoduje on zgubę dusz przez swoją wewnętrzną niemoralność i ateistyczny charakter.

Nasz Pan mówi zatem: „Ja poprowadzę tę walkę z komunizmem. Czy przyłączycie się do mnie? Ja podejmę inicjatywę w walce z progresywizmem. Czy pójdziesz za Mną?”.

Wyobraźmy sobie zatem, że Pan nasz Jezus Chrystus kieruje te słowa bezpośrednio do nas. Kto z nas odważyłby się powiedzieć „nie”?

To zaproszenie nie jest złudzeniem, ono jest prawdziwe. Jest tak dlatego, że naszym obowiązkiem jest walka z progresywizmem, walka z komunizmem, a Pan nasz Jezus Chrystus w każdej chwili wzywa nas do wypełnienia tego obowiązku. To jest prawdziwe zaproszenie, a nie urojone. Jedyną wyobrażoną rzeczą jest to, że nie możemy Go zobaczyć fizycznie, ale wszystko inne jest prawdą. Jedyne, czego nam brakuje, to zobaczyć Go na własne oczy, ale cała reszta to rzeczywistość sytuacji, w której się znajdujemy.

Teraz do nas należy  czy podejmiemy się tej walki

Jego pytanie do nas brzmi następująco: „Czy będziecie kontynuować tę walkę? Czy będziesz łącznikiem między dzielnymi wojownikami z przeszłości i tymi, którzy przyjdą w przyszłości? Czy będziesz tym złotym ogniwem? Oto droga, która na was czeka. Czy będziecie walczyć z wrogami Kościoła?”.

W tym miejscu przerywam na chwilę i pytam, kto z was, odpowiadając na to pytanie, ma czelność powiedzieć: „Nie chcę”? Biorąc pod uwagę argumentację Św. Ignacego, absurdem byłoby odrzucenie tego wzniosłego zaproszenia. Byłaby to taka sprzeczność, taki przejaw tchórzostwa, że brak mi słów.

Jedyna możliwa odpowiedź brzmi: „Panie mój, chcę walczyć! Daj mi siłę, abym mógł tego  dokonać”. Jest to niezwykle logiczne. Jeśli wiara katolicka jest prawdziwa, człowiek musi o nią walczyć; musi być bezinteresownym, gorliwym wojownikiem, tak jak nasz Pan Jezus Chrystus.

 

Prof. Plinio Corrêa de Oliveira

 

Tłum. Sławomir Soja

Za: Bibuła.com

Kategoria: Myśl, Publicystyka, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *