banner ad

Paradysz: Politolog Adam Wielomski chaotycznie o demokracji nieliberalnej?

| 30 stycznia 2023 | 0 Komentarzy

Niniejsza recenzja dotyczy najnowszej książki znanego politologa Adama Wielomskiego „Demokracja nieliberalna” (2022)1 wydanej przez CBPE (Centrum Badań Polityki Europejskiej) – jednostkę badawczo-dydaktyczną działającą w ramach Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości. CBPE współpracuje z ponad 120 ekspertami z kraju i zagranicy. Autor książki od wielu lat zajmuje się „naukowo polityką”, o czym świadczy fakt, że w 2015 roku otrzymał tytuł profesora w dyscyplinie: nauki o polityce. Choć politolog ten jest też publicystą publikującym m.in. na portalu Konserwatyzm.pl oraz jest wieloletnim prezesem Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego.

Recenzowana książka jest zaś 26 pracą w dorobku tego politologa, co ma niebagatelne znaczenie zważywszy na poniższe uwagi zarówno krytyczne, jak i pozytywne. Recenzja została podzielona na dwie części. Pierwsza zawiera ogólne uwagi przychylne, a druga bardziej szczegółowe i krytyczne. Zdaje się, że taki zabieg pozwoli na względnie rzetelną ocenę recenzowanej książki.

  1. Spojrzenie na książkę jako esej naukowy

Można oceniając recenzowaną książkę uznać ją za esej naukowy lub też zbór dwóch esejów: o demokracji liberalnej i demokracji nieliberalnej, co potwierdza nawet numeracja przypisów. Prace pisane w stylistyce eseju naukowego mają to do siebie, że można w nich używać mniej „sztywnego języka” i sięgać niemal swobodnie zarówno do źródeł naukowych jak i publicystycznych. W tego rodzaju książkach nie jest istotna struktura, bowiem nie jest to praca stricte badawcza, ale zarazem łączy w sobie walory zarówno naukowe, jak i publicystyczne oraz dopuszcza subiektywny punkt widzenia autora2.

Zalety recenzowanej książki

W takiej optyce praca Wielomskiego jawi się jako dzieło dojrzałe i godne uznania. Wynika to z co najmniej kilku faktów m.in.:

Po pierwsze, Wielomski przytoczył w swojej pracy ponadprzeciętną liczbę mało znanych w Polsce publikacji napisanych w języku angielskim, niemieckim, francuskim i hiszpańskim. Dlatego można uznać, że baza źródłowa z której korzystał Autor ma charakter globalny, co czyni podjęte przez Wielomskiego rozważania unikalnymi. Można pokusić się o stwierdzenie, że analizy Autora są na poziomie światowym.

Po drugie, praca Wielomskiego podejmuje temat mało eksplorowany w polskiej literaturze przedmiotu. A jest to temat niezwykle aktualny i ważny. Autor zmierzył się i niezwykle precyzyjnie „rozprawił” z niedoskonałościami i sprzecznościami demokracji liberalnej oraz przedstawił i przeanalizował systemową alternatywę jaką jest demokracja nieliberalna.

Po trzecie, Wielomski przyglądając się kondycji demokracji liberalnej postawił szereg ważkich pytań, które mają fundamentalne znaczenie nie tylko dla przyszłości Polski, ale całej Europy. (zob. np. s. 81, 90).

Po czwarte, w książce często można spotkać kontrowersyjne tezy, które zmuszają do podjęcia dyskusji i dalszych poszukiwań. Dzięki temu praca Wielomskiego wręcz trzyma Czytelnika w ciągłym „napięciu intelektualnym i poznawczym”. (zob. np. s. 27, 32, 53, 72, 115-116, 132, 140-141, 145, 214-215, 234, 240).

Po piąte, Autor przybliżył w swojej pracy refleksje myślicieli i prawników w Polsce mało znanych jak np. postać Karla Loewensteina i koncepcję „demokracji opancerzonej”.

Po szóste, Wielomski wykazał się (w zdecydowanie przeważającej części książki) ogromną erudycją, dociekliwością i refleksyjnością godną czołowego badacza polskiej politologii.

Po siódme, recenzowana praca ma charakter interdyscyplinarny tzn. Autor podjął rozważania z zakresu politologii, filozofii polityki i filozofii prawa. Świetnie odnalazł się na polach tych nauk.

  1. Krytyczne spojrzenie na książkę jako pracę „stricte naukową”

Wstęp

Powyższe pozytywne uwagi nie oznaczają, że książka jest bezbłędna, a wszystkie refleksje Autora są bezdyskusyjnie trafne. Patrząc na książkę jako projekt ściśle naukowy można mieć wiele zastrzeżeń. Otóż we wstępie książki Wielomski nie dokonał wyjaśnienia, jak rozumie tytułową demokrację nieliberalną, a nawet nie wspomniał o niej słowem. Za to rozpisał się na temat, tego, że dokonano „zuchwałej kradzieży demokracji” pod „hasłami liberalizmu politycznego i kulturowego” (s. 9). Jednak nie jest jasne, jak te terminy Autor rozumiał w swoim tekście, bo nie podał ich definicji. Jest to istotne bowiem są to pojęcia niejednoznaczne i pojemne. Ze wstępu wynika, że liberalizm przez wieki budowało bogacące się mieszczaństwo, które „wcale jednak nie było specjalnie entuzjastycznie nastawione do demokracji”. I dalej: „Mieszczaństwo jednak wcale nie było demokratyczne”. Mimo to, ,,chętnie posługiwało się ideami demokratycznymi, (…) lecz nigdy szczerze w doktrynę o władzy ludu nie uwierzyło” (s. 10). Zastanawia, jakimi metodami Wielomski zbadał „szczerą wiarę w doktrynę o władzy ludu” wyznawaną przez mieszczaństwo na przestrzeni wieków?

Jednocześnie politolog podkreślił, że: „Elity mieszczańskie były przede wszystkim liberalne”. Nie wiadomo, czy były szczerze liberalne? Czy nieszczerze? Tak, czy inaczej Wielomski uznał, że: „Dziś nie ma już dawnego liberalnego mieszczaństwa w tradycyjnym rozumieniu”, choć mieszczaństwo „znajduje się w głębokim kryzysie” ponoć z racji jego marginalizacji przez światową elitę skupioną wokół Światowego Forum Ekonomicznego. Podobnie „zanika klasa średnia”. Wynika z tego, że klasa średnia zanika w wymiarze globalnym, ale czy na pewno? Nie zostały przedstawione na to rzetelne dowody! I dalej Wielomski sugerował, że dokonuje się w wymiarze globalnym za sprawą „rządzących światem” (wspomnianych już elit skupionych wokół Światowego Forum Ekonomicznego): „Proces wyprowadzenia realnej władzy z państw narodowych i z rąk nominalnych suwerenów” co „nieuchronnie prowadzi do przedefiniowania samej demokracji” (s. 13). Jeśli tak, to czy dotyczy to wszystkich państw? Także, takich jak np. Szwajcaria, gdzie „działa” demokracja bezpośrednia, o której pisał np. Mirosław Matyja. Czy dotyczy to także np. Norwegii, gdzie według rzetelnego raportu tygodnika „The Economist” mierzącego indeks demokracji za pomocą 60 wskaźników pogrupowanych w 5 różnych kategoriach, demokracja rozwinęła się w najbardziej pełny sposób osiągając w 2017 roku wynik 9,87, przy „ideale demokratycznym” określonym na 10?

Inna sprawa jest taka, że Wielomski nie przedstawił dowodów popierających tezę, że „światem rządzą” elity skupione wokół Światowego Forum Ekonomicznego (s. 12-13). Czy rządzą one również W. Putinem, który według Autora jest „rosyjskim katechonem”, czyli obrońcą chrześcijaństwa chroniącym Rosję przed upadkiem i „zgniłym liberalizmem”?3 Chyba nie, skoro guru amerykańskiej prawicy P. Robertson piszący (podobnie też pisał Wielomski) o „Nowym Porządku Świata”4 w 2022 roku oświadczył, że Putin został „zmuszony przez Boga do inwazji w Ukrainie, aby wypełnić proroctwo Armagedonu”5.

Wstęp pracy Wielomski zakończył deklaracją mówiącą, że: „W książce tej mam ambicję pokazania, jak doszło do tego, że demokrację utożsamiono z liberalizmem w wersji odpowiadającej globalnym elitom a tych, którzy bronią demokracji i suwerenności narodów w tradycyjnym rozumieniu tych terminów, nazwano pejoratywnym i stygmatyzującym pojęciem populistów” (s. 13). Jeśli taki jest cel książki to trzeba wyraźnie podkreślić, że rozmija się on z jej tytułem tj. „Demokracją nieliberalną”.

Chaotyczna struktura (i nie tylko)?

We wstępie Autor nie określił, czy jest to praca badawcza. Nie wyjaśnił też struktury tej książki, a zatem trudno się doszukać porządku w domniemanym „procesie badawczym”. Ze spisu treści wynika, że recenzowana praca została podzielona na trzy części:

1. Uwarunkowania historyczne wykreowania projektu demokracji liberalnej,

2. Relacje i napięcia między demokracją liberalną a zasadą suwerenności Narodu,

3. Projekt demokracji nieliberalnej: geneza, założenia, użyteczność.

W I części na s. 63 w jednym akapicie wpierw jest mowa, że „do 1914 roku dokonała się rewolucja prawna (…)”, a dalej: „W drugiej połowie XIX wieku (…). Z kolei w rozdziale pod tytułem „Nowy model ograniczenia suwerenności narodu: sądownictwo konstytucyjne” można przeczytać zarówno o konsekwencjach I wojny światowej, podobnych sytuacjach w okresie starożytności, by następnie przejść do rozważań o rewolucji komunistycznej i potem do powstania sądownictwa konstytucyjnego.

W II części z jednej strony Autor wskazał, że Karl Loewenstein był żydowskim prawnikiem w Polsce praktycznie nieznanym a nawet mało znanym w Niemczech z których uciekł do USA (s. 81). Z drugiej strony Wielomski uznał kawałek dalej, że: „(…) de facto Karl Loewenstein udziela demokratycznym elitom uprawnienia do oznaczania, kto ma prawo, a kto nie ma prawa legalnie funkcjonować w państwie demokratycznym” (s. 90).

Z kolei pierwszy akapit na s. 110 nie dotyczy polskiego „opancerzenia demokracji” jak głosi tytuł podrozdziału, w którym ten akapit został umieszczony.

Z rozdziału w III części „Ojciec prawdziwej demokracji: Jean-Jacques Rousseau” wynika, że J.J Rousseau był „ojcem” „prawdziwej demokracji”. Skoro według Autora istnieje „prawdziwa demokracja” to warto zadać pytanie, czym różni się ona od „demokracji nieprawdziwej”? Można się domyślać, że „demokracją nieprawdziwą” jest demokracja liberalna celnie krytykowana przez Wielomskiego w pierwszej części książki. I faktycznie na s. 177 znajduje się odpowiedź na pytanie: dlaczego Wielomski uznał Rousseau za twórcę „ideału autentycznej demokracji” odmiennego od „liberalnego antydemokratyzmu Johna Locke’a” (s. 27). Co ciekawe na s. 117 też była mowa o demokracji „prawdziwej” (ujętej w cudzysłów), którą wprowadzały dyktatury wojskowe w krajach Trzeciego Świata. Czy Rousseau był, także jej „ojcem”?

Wielomski dowodził, że Rousseau był zarazem „ojcem demokracji nieliberalnej”. Paradoksalnie Rousseau bywał niekiedy uznawany też za „ojca humanistyki”6, co raczej stoi w jawnej sprzeczności z jednoczesnym byciem „ojcem demokracji nieliberalnej”. Choć Autor podał obszerną literaturę na poparcie tej tezy, a pisząc precyzyjniej tezy, że Rousseau stworzył koncepcję „demokracji totalitarnej” (s. 182-183). I, co ciekawe, według niektórych badaczy to właśnie idee wyznawane m.in. przez Rousseau takie jak: wolność, równość i braterstwo legły u podstaw krwawej rewolucji francuskiej, która obaliła „stary porządek” tak chętnie i często broniony przez Wielomskiego (por. s. 195-196)7.

Reasumując, geneza tytułowej demokracji nieliberalnej zaczyna się od s. 153, ale dopiero na s. 218, 226 i n. wyjaśniony został ten tajemniczy zwrot, czyli w końcowej części książki, która liczy 303 ss. i posiada rozległą bibliografią oraz załączniki. Stąd podsumowanie tej pracy kończy się na s. 243. Taka struktura świadczy o chaosie procesu badawczego Autora i niewspółmierności tytułu książki do jej treści!

Sugestie „przerysowujące rzeczywistość”

Na s. 95 Wielomski pisał: „Jakkolwiek Niemcy nadzwyczaj łatwo w swoim sumieniu rozliczyli się ze zbrodni popełnionych w okresie II wojny światowej, wmawiając sobie, że wszystkiemu winni są abstrakcyjni „naziści”, których także Niemcy byli ofiarą (…). Czyżby Autor potrafił „prześwietlać” niemieckie sumienia? Teza ta jest stronnicza i najwyraźniej wynika z anty-niemieckich uprzedzeń (Wielomski nie ukrywał przy innych okazjach swojej sympatii np. do anty-niemieckiej endecji)8.

Badacze wskazywali, że początkowo zaraz po zakończeniu wojny istotnie poczucie winy u Niemców nie było „rozbudzone”, co wynikało m.in. z borykania się przez nich z milionami pokrzywdzonych i „wypędzonych” ze wschodu, którzy przybywali do Niemiec. Co więcej w pierwszych latach powojennych Niemcy koncentrowali się na walce o byt. Jednak badacze podkreślali też, że „istotna intelektualna refleksja (nad zbrodniczymi latami wojny) miała miejsce”. W 1946 roku pojawiły się takie publikacje jak: „Die Deutsche Katastrophe” (Niemiecka katastrofa) F. Meineckego, „SS-Staat” (Państwo SS) E. Kogona, czy „Die Schuldfrage” (Problem winy) K. Jaspersa. Z kolei w 1955 roku pojawił się „Tagebuch der Anne Frank” (Dziennik Anny Frank), który stanowił literacką „rozprawę” z latami wojny.

W latach 60. XX wieku zaszła istotna zmiana w zbiorowej pamięci Niemców. W teatrach pojawiały się liczne kontrowersyjne sztuki nawiązujące do Auschwitz. Dokonano też rozrachunku z pojęciem „faszyzm”. Z kolei na przełomie lat 60-70 doszło do głębokiego konfliktu pokoleniowego wywołanego „wstydem pokolenia za winy rodziców”. W latach 70. i 80. Holocaust stał się istotnym tematem podejmowanym w niemieckich mediach i oraz zagranicznej kinematografii. H. Kohl przyznał, że „istnieje moralna odpowiedzialność wszystkich Niemców wobec Izraela, jednak nie można mówić o winie zbiorowej”. W latach 80. odbyła się też niezwykle ważna debata na temat „nazistowskiej przeszłości”. W trakcie debaty doszło do „sporu historyków”.

Niektórzy badacze podkreślali, że po zjednoczeniu Niemiec nie doszło jednak do zakończenia procesu rozliczania się z historią. Co więcej współcześnie nie wszyscy Niemcy potrafią poradzić sobie z własnym „poczuciem winy” za przeszłość. Choć są wyraźne różnice między RFN, która przed 1989 rokiem potrafiła się rozprawić z historią, a NRD skupionej na ofiarach komunizmu. Niemniej w literaturze przedmiotu wskazywano, że obecnie naród niemiecki nie ucieka od swojej przeszłości, choć istotnie zdarzają się „incydenty” mające na celu zrzucić winę na nazistów, ale nie stanowią one normy9.

Z kolei na s. 137 można się dowiedzieć, że: „Ludzie nie czytali, aby się czegoś dowiedzieć (…), lecz aby utwierdzić się w swoich poglądach (…), zwykle zgodnych z ich osobistymi i partykularnymi interesami i światopoglądami”. To zbyt duże uogólnienie, bo czy dotyczy to wszystkich ludzi?

Na stronach 143-144 Wielomski postawił na równi cenzurę medialną stosowaną przez państwa takie jak: Chiny, Rosja z cenzurą korporacyjną obowiązującą na Zachodzie. Autor zrównoważył szkodliwość liberalnych treści (wypieranych z mediów chińskich i rosyjskich) ze szkodliwością treści antyliberalnych (wypieranych z mediów zachodnich). A kawałek dalej uznał nawet, że cenzura w Chinach jest czytelna i jest jasne, co można publikować a co nie, za to cenzura korporacyjna jest nieprzejrzysta: „automaty i cenzorzy blokują i banują, co chcą i kogo chcą”. Jako przykład podał „banowanie” stacji wRealu24 na YouTube oraz konta prawicowej Konfederacji na portalu Facebook (s. 146).

Krytyka globalistycznych korporacji dążących rzekomo do stworzenia „bezdusznego niewolnika”, którego celem życia ma być jedynie konsumpcja (por. s. 147), jest zbieżna z propagandą komunistyczną uprawianą przez Lenina i jego akolitów10 oraz z lewicową krytyką np. M. Foucaulta (s. 139-141). Paradoksalnie Wielomski przedstawił współczesne społeczeństwo jako „masę”, którą media mogą dowolnie kształtować i uznał, że tworzy się system polityczny zwany oligarchią (s. 136-141, 148). Analiza współczesnego społeczeństwa jako „masowego” jest uproszczeniem, o czym pisałem w „Śladami wojny polsko-(nie)polskiej 1989-2021”.

W dalszej części tekstu są kolejne uproszczenia. Mianowicie: „(…) jak twierdzą nierozumiejący istoty polityki libertarianie (…)” (s. 149). Zdanie to nie zostało poparte dowodami świadczącymi o niezrozumieniu polityki przez libertarian. Warto dopytać, czy wszyscy: lewicowi i prawicowi?

Teza postawiona na s. 174 mówiąca, że dziś Rousseau „przez wszystkich uznawany jest za czołowego przedstawiciela Oświecenia francuskiego” jest dyskusyjna, bo jest on też niekiedy postrzegany jako romantyk i myśliciel wykraczający poza Oświecenie, a nawet nieprzystający do tej epoki11.

A na s. 211 Autor stwierdził, że słowo populizm: „Prawdę mówiąc, pełni (…) dzisiaj w języku politycznym i politologicznym europejskim taką samą funkcję, jak terminy „faszyzm”, „trockim” i „titoizm” w oficjalnym dyskursie komunistycznym za rządów Stalina”. Nie jest jasne o jakiej funkcji mowa? Poza tym, sugestia, że współczesny język polityki (lub część tego języka) jest tożsamy z propagandą stalinowską jest nadużyciem12. Dalej Autor uznał, że terminu populizm nie stosuje się w odniesieniu do m.in. rządów Donalda Tuska i ogólnie do tego, co jest liberalne (s. 216 i 217). Jednak media w ostatnim czasie szeroko rozpisywały się o populistycznych pomysłach Tuska13.

Wielomski generalnie opowiedział się w książce za suwerennością narodu i wolą ludu jako źródłem legitymizacji. Tymczasem według badań „przywiązanie do idei prymatu woli ludu (…) jest słabe wśród zwolenników partii twierdzących, że są jedynymi reprezentantami ‘ludu’ — wśród wyborców PiS i Fidesz”14.

(Nie)naukowa książka (i nie tylko)

Zasadne jest, więc pytanie, czy książka ta ma charakter naukowy, czy publicystyczny? Z jednej strony Autor deklaruje choćby na swojej stronie na Facebooku, że pisze „naukowo o polityce”, ale z drugiej strony jest też publicystą. Zarazem wydaje się, że książka jest „stricte naukowa”15, skoro doczekała się dwóch recenzji naukowych autorstwa dr hab. Dariusza Góry i prof. dr hab. Tomasza Tulejskiego oraz została wydana przez wydawnictwo naukowe. Niemniej można mieć szereg zastrzeżeń, co do naukowości rozważań podjętych przez Wielomskiego.

Otóż język jakim się w wielu miejscach posłużył nie można nazwać naukowym. Idzie tu choćby o potoczne zwroty takie jak np.: „zuchwała kradzież”, „rządzący światem”, „demokracja nieliberalna”, „porządnie ugruntowana” (s. 23), „piorunowali” (s. 38), „zerkał nań życzliwym okiem” (s. 48), „wejdą na głowy” (s. 150) itp.

Skąd Autor wie, że: „Mało kto dziś pamięta”, (…) (s. 20, 22, 24, 122). I, co to znaczy „mało”? Co więcej na s. 183 pojawił się kolejny nienaukowy domysł: „Czy Jean-Jacques Rousseau realnie wierzył w taką możliwość? Raczej o niej myślał, niż stawiał ją jako realny postulat polityczny”. Nie jest jasne, co oznacza „realnie wierzył”? I skąd Wielomski wie, że „raczej o niej myślał”?

Autor przyznał, że „świadomie” nie posługuje się terminem „populizm” i uznał, że „należy go wyeliminować z dykcjonarzy europejskiej (także i polskiej) nauki o polityce”, bo „jest nienaukowy”(s. 210). Zarazem na s. 218 oświadczył: „Dlatego synonimem populizmu – ale bez towarzyszącej mu mocno negatywnej konotacji – jest pojęcie demokracji nieliberalnej. Termin ‘demokracja nieliberalna’ upowszechniony został przez premiera Węgier i przywódcę rządzącego Fideszu Victora Orbána, który użył go w swojej głośnej mowie programowej w 2014 roku”. A, więc Wielomski zastąpił „nienaukowy termin populizm” innym nienaukowym pojęciem, a mianowicie demokracją nieliberalną.

Pojęcie to nie może być naukowe, skoro jest to: „projekt polityczny” upowszechniony przez Orbána. A polityk ten nie ukrywał, że w prowadzonej przez siebie polityce wzoruje się na takich krajach jak: Rosja, Chiny, Indie czy Turcja16. Tymczasem zdaje się, że Autor, zarzucił G. Sorosowi, że: „uważa Orbána za wroga liberalnej demokracji, stawiając go obok Władimira Putina, Jarosława Kaczyńskiego, władców Korei Północnej z dynastii Kimów (?!), Donalda Trumpa i przywódcy Chin Xi Jinpinga” (s. 91).

Powyższa krytyka ma kluczowe znaczenie, bo jak pisał M. Gulczyński „zwornikiem (…) wszystkich zasad i fundamentalną osnową naukowego procesu poznawczego jest sceptycyzm”17.

Zarazem w książce można spotkać określenia mające chyba na celu dodać powagi podjętym rozważaniom i potwierdzić, że jednak Autor pisze „naukowo o polityce”. Do tych określeń można zaliczyć np.: „dykcjonarzy”, „symplicystyczne”, „nuworyszów” oraz terminy obcojęzyczne np. „ancien régime” (dosł. stary świat), „property qualification” (cenzus majątkowy), „tax-paying qualifications” (cenzus podatkowy), „doctrinaires” i „doctrinarios” (doktrynerzy), „un homme, une voix” (jeden człowiek, jeden głos), „freeholder” (wolny właściciel), a nawet nieprzetłumaczony na j. polski tekst w j. angielskim: przypis nr 14.

Błędy w pisowni (i nie tylko)

W książce można trafić na zdania, które są nielogiczne np. „Niekiedy tylko skutecznie władzę odbierali im konserwatyści (…)” (s. 63) – czy można odebrać władzę nieskutecznie? Dalej: „Tomasz Scheffler nie posługuje się w swoich tekstach pojęciem opancerzonej demokracji i trudno nam powiedzieć, czy pojęcie to było mu znane, gdy je pisał” (s. 114). Zdanie sugeruje, że pisał pojęcie. I mimo, że „nie posługuje się nim” to: „uważa, że ustawodawcy chodziło o ten pierwszy i węższy cel i nie miał zamiaru stworzenia demokracji opancerzonej” (tamże).

Na kolejnych stronach książki są też błędy: „(…) pozbawienie narodu niemieckiego suwerennego prawa do rewizji ustroju należałoby uznać za rodzaj kary, za narzucenie pokonanemu narodowi cechującemu się ciągotami do ludobójstwa ‘bezpiecznego’ dla sąsiadów i całego świata ustroju politycznego” (s. 118). Powinno być: (…) za rodzaj kary narzuconej pokonanemu (…).

Inne przykłady to: „Francja nie tylko w żaden sposób nie zareagowała na wojskowy zamach stanu w Algierii, traktując publicznie te wydarzenia jako sprawę wewnętrzną tego państwa, ale wyraźnie w praktyce poparła wojskową dyktaturę” (s. 128) – w żaden sposób nie zareagowała, ale wyraźnie w praktyce poparła wojskową dyktaturę? „(…) Rousseau bierze do ręki wszystkie suwerenne prawa Ludwika XIV (a może i więcej) (…)” (s. 186.) – można wziąć więcej niż wszystko? „Rousseau nie miał tutaj żadnego pomysłu, a trudno nam uznać za taki ideę, (…) (s. 196). Nie miał żadnego pomysłu, ale miał ideę, którą trudno uznać za pomysł?

W książce zauważalna jest też niespójność stylistyczna, raz Autor pisał w pierwszej osobie np. (s. 13, 68, 211, 219, 224) w innym miejscu pisał jako „my/nas/nam” np. (s. 15, 27, 38, 39, 61, 62, 67, 68, 69, 70, 73, 78, 82, 90, 93, 96, 99, 104, 106, 107, 113, 114, 116, 117, 150, 160, 172, 173, 205, 210, 217, 223, 224, 225, 228), lub też jako Autor np. (s. 47, 50, 51, 65, 87, 89, 210). Do tego w jednym miejscu „Loewenstein omawia (…)” (s. 82), a w innym „Loewenstein zauważał (…)” (s. 84), zaś w kolejnym „Loewenstein przytacza” (…) (s. 85). Podobnie: „Rousseau uważał (…)”. „Gdy pisze (….)” (s. 184).

Z kolei literówki można odnaleźć w takich zdaniach i słowach jak: np.: „levellerzy” (s. 34, 60) zamiast lewellerzy „(…) posiadały rządu autorytarne (…)” (s. 106). „Media ta nie (…)” (s. 137). „Dawnej w języku polskim ustrój” (s. 201).

Podsumowanie dwóch części

Mimo licznych błędów i niejasności książkę „Demokracja nieliberalna” autorstwa A. Wielomskiego czyta się z dużym zainteresowaniem, bo skłania do refleksji i dyskusji. Niemniej nie ma „idealnych rozpraw”. Stąd praca Wielomskiego nie jest też wolna od niedoskonałości i wymaga korekty. Do tego warto byłoby nieco doprecyzować tytuł, który ująłby zarówno demokrację liberalną, jak i nieliberalną np. „Demokracja (nie)liberalna” lub „Demokracja liberalna versus demokracja nieliberalna”. Poza tym zabrakło we wstępie pracy jasnego określenia jej charakteru i informacji do kogo ta książka jest skierowana. Czy jest to publicystyka, rozprawa naukowa, a może esej naukowy? Treść wskazuje na to, że jest to esej naukowy. Z pewnością nie jest to praca stricte naukowa, o czym świadczy m.in. chaotyczna struktura, a w niektórych miejscach tendencyjna narracja, potoczny lub publicystyczny język oraz brak dowodów na poparcie niektórych wniosków.

Reasumując zarówno uwagi krytyczne i pozytywne najnowsza książka Wielomskiego jest dziełem godnym przeczytania i niezwykle potrzebnym dotyczy bowiem naszego świata i stawia pytania, których nie można pominąć patrząc w „mglistą przyszłość”. Mimo szeregu zastrzeżeń praca jest warta polecenia!

 

Andrzej Paradysz

 

1 A. Wielomski, Demokracja nieliberalna, Warszawa 2022.

2 Por. np. J. Świetlikowska, Dobry tekst naukowy, [w:] Studia z Teorii Wychowania: półrocznik Zespołu Teorii Wychowania Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN 2/1 (2), 2011, s. 172-193.
 

3 A. Wielomski, Dlaczego uważam Putina za rosyjskiego katechona?, https://konserwatyzm.pl/dlaczego-uwazam-putina-za-rosyjskiego-katechona/, (dostęp: 30.11.2022).

4 Por. Wielomski: Koniec globalizacji i globalizmu, Wielomski: Koniec globalizacji i globalizmu – KONSERWATYZM.PL – Portal Myśli Konserwatywnej, (dostęp: 01.11.2022). Magdalena Ziętek-Wielomska: Jak budowano NWO, https://www.youtube.com/watch?v=FLviqzFDSTE, (dostęp: 01.12.2022).

5 T. Bella, Pat Robertson says Putin was ‘compelled by God’ to invade Ukraine to fulfill Armageddon prophecy, https://www.washingtonpost.com/world/2022/03/01/pat-robertson-putin-god-russia-ukraine/, (dostęp: 09.11.2022).

6 Np. A. Mancwel uznał J.J. Rousseau za „twórcę nauk humanistycznych”. A. Mancwel, Wstęp [w:] A. Mencwel (red.), Antropologia kultury. Zagadnienia i wybór tekstów. Wiedza o kulturze. Część I, Warszawa 1995, s. 10.

7 Por. np. W myśl Rousseau – spotkanie autorskie z Pawłem Pieniążkiem, op. cit.,

8 Np. Wielomski: Konfederacja powinna się dookreślić jako „narodowi liberałowie”, https://kresy.pl/publicystyka/wielomski-konfederacja-powinna-sie-dookreslic-jako-narodowi-liberalowie/, (dostęp: 02.12.2022). A. Wielomski, Roman Dmowski i „Myśli nowoczesnego Polaka”, https://www.youtube.

com/watch?v=fhYpzbZVFDc, (dostęp: 12.04.2022).

9 Por. J. Andrychowicz-Skrzeba, Polityka historyczna w Polsce i Niemczech po roku 1989 w wystąpienia publicznych oraz publikacjach polityków polskich i niemieckich, Gdańsk 2014, s. 41-106, 482-484. W. Polak, Nauczanie historii jako element wychowania patriotycznego. Edukacja i polityka historyczna w dzisiejszej Polsce, [w:] K. Kącka i inni (red.), Narracje pamięci między polityką a historią, Toruń 2015, s. 24-25.

10 J. A. Krasin, Lenin rewolucja współczesności, Warszawa 1969, s. 7.

11 Por. np. W myśl Rousseau – spotkanie autorskie z Pawłem Pieniążkiem, https://www.youtube.com/watch?v=58sEo82op5M, (dostęp: 06.12.2022)

12 Por. np. A. Siewierska-Chmaj, Język polskiej polityki. Politologiczno-semantyczna analiza expose premierów Polski w latach 1919–2004, Rzeszów 2005, s. 32–33.

13 Np. [LESZCZYŃSKI] Za co uwielbiam populistów. I wy powinniście. Tusk już to zrozumiał, https://oko.press/tusk-populizm, (dostęp: 05.12.2022). P. Krekó, C. Molnár, A. Juhász, J. Kucharczyk, F. Pazderski Więcej niż populizm. Zjawisko trybalizmu na Węgrzech i w Polsce, Political Capital, 2018, s. 11, 15.

14 P. Krekó, C. Molnár, A. Juhász, J. Kucharczyk, F. Pazderski Więcej niż populizm… op. cit., s. 11.

15 „O właściwościach naukowego poznawania polityki” zob. M. Gulczyński, Nauka o polityce, Warszawa 2007, s. 233 i n.

16 A. Antoszewski, Demokracja nieliberalna jako projekt polityczny, [w:] K. A. Wojtaszczyk, P. Stawarz, J. Wiśniewska-Grzelak (red.), Zmierzch demokracji liberalnej?, Warszawa 2018, s. 53.

17 Tamże, s. 233.

Kategoria: Polityka, Publicystyka, Recenzje

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *