banner ad

Żak: Czym jest wojna sprawiedliwa i interwencja humanitarna? Studium przypadków

Na samym wstępie należy omówić tradycyjną teorię wojny sprawiedliwej (The Traditional Theory of the Just War). Warto wiedzieć, iż regulują ją następujące prawa: 1) prawo regulacji przystępowania do wojny (ius ad bellum); 2) prawo do prowadzenia wojny (ius in bello). W znaczeniu „ius ad bellum” występuje „Wymóg działania w słusznej sprawie” (obrona własna, ochrona przed niesprawiedliwie zagrażającymi) – wymóg konieczności działania; „Wymóg proporcjonalności”; „Równość żołnierzy” – „mają równe prawo do zabijania”; „Konieczność podporządkowania się instytucji”. Z kolei w znaczeniu „ius in bello” występuje „wymóg rozróżniania” słusznie walczących (just combatants) – wojna sprawiedliwa (just war) oraz niesłusznie walczących (unjust combatants) – wojna niesprawiedliwa (unjust war), a także zasady „działalności rządzonej regułami” oraz „równoległy wymóg proporcjonalności”. Warto zaznaczyć, iż M. Watzer uważa te dwa prawa za „logicznie niezależne” – fakt, iż niesłusznie walczący nie walczy w słusznej sprawie nie wpływa na dopuszczalność jego działań na wojnie.

Teoria wojny sprawiedliwej powstała w średniowiecznym chrześcijaństwie i rozwijała się przez wiele wieków. Najczęściej pojawiające się konieczne warunki, które powinna spełniać wojna sprawiedliwa to: 1) wojnę można prowadzić z krajem, który popełnił rażącą niesprawiedliwość. Zakłada się, że wina leży tylko po jednej stronie i jest oczywista do wykazania; 2) wojna może nastąpić po wyczerpaniu wszystkich środków pokojowego rozwiązania konfliktu; 3) kraj atakujący musi mieć dobre intencje – przede wszystkim wolę przywrócenia sprawiedliwości; 4) wojna ma przynieść w ogólnym rozrachunku więcej dobra niż zła. W tym celu należy minimalizować zniszczenia przeciwnika, nie atakować ludności cywilnej itd.; 5) wojnę wypowiada i prowadzi jedynie uprawniony autorytet – państwo albo organizacja międzynarodowa. Pojęcie wojny sprawiedliwej znane jest od starożytności. Pisał o niej m.in. św. Augustyn (IV / V wiek) oraz Cyceron (I / II wiek).  Wojna niesprawiedliwa jest więc przeciwieństwem wojny sprawiedliwej, a w dodatku ma znamiona nielegalności.

Teraz należy krótko omówić zagadnienie interwencji humanitarnej. Trzeba wiedzieć, że nie istnieje legalna definicja humanitarnej interwencji, która uwzględniałaby wszystkie jej aspekty. W nauce prawa międzynarodowego dominują definicje o wąskim charakterze. Jako przykład jednej z nich można podać propozycję S.D. Murphy'ego: „Humanitarna interwencja jest groźbą lub użyciem siły przez państwo, grupę państw lub organizację międzynarodową przeciwko innemu państwu głównie w celu ochrony praw obywateli przed masowymi naruszeniami uznanych praw człowieka”. Na gruncie Karty Narodów Zjednoczonych obowiązuje zakaz stosowania interwencji humanitarnej jako środka rozstrzygania konfliktów zarówno o zasięgu międzynarodowym, jak i wewnętrznym. Jednakże Karta przewiduje dwa wyjątki od tej zasady. Pierwszy dotyczy możliwości użycia siły lub stosowania groźby w stosunkach międzynarodowych w sytuacji, gdy sprowadzałoby się to do akcji autoryzowanej przez Radę Bezpieczeństwa w trybie przewidzianym przez rozdział VII Karty, w przypadku zagrożenia pokoju i bezpieczeństwa na świecie. Drugi wyjątek dotyczy wojen narodowo – wyzwoleńczych. Początkowo jednak nie zakładano możliwości użycia siły w odniesieniu do humanitarnej interwencji we współczesnym znaczeniu tej instytucji. Koncepcja interwencji humanitarnej wzbudza wiele kontrowersji wśród etyków, filozofów i prawników. „Interwencja humanitarna – to by była piękna idea” – powiedział w jednym z wywiadów Noam Chomsky. Głosi on pogląd, iż wszelkie tego rodzaju akcje, są nadużywaniem prawa przez państwo lub organizację je przeprowadzające. Tym samym zakłada, iż teoria interwencji humanitarnej sprawdza się jedynie w teoretycznych dywagacjach.

W styczniu 1991 roku rozpoczęła się pierwsza, amerykańska interwencja w Iraku. Amerykanie, wyposażeni w mandat RB ONZ wyruszyli wraz z wojskami koalicji do Iraku. Jaka była geneza? 2 sierpnia 1990 r. Irak najechał na Kuwejt. Początkowo wydawało się, że powody tej agresji są czysto ekonomiczne. Irak przejął kontrolę nad kuwejckimi złożami ropy naftowej, wpływał na poziom jej wydobycia, a co za tym idzie – na poziom cen w ramach OPEC. Saddam Husajn, najeżdżając na Kuwejt, miał jednak dalsze plany. Dążył do ustanowienia swej władzy w Zatoce Perskiej, a ogólniej – w całym świecie arabskim. Chciał stanąć na czele „antyamerykańskiego sojuszu w świętej wojnie z Izraelem oraz proamerykańskimi królestwami naftowymi Zatoki.” Wysuwał też groźby pod adresem Izraela, mówiąc o możliwości użycia przeciw niemu broni chemicznej.

Iracka okupacja Kuwejtu spowodowała natychmiastowy wzrost cen ropy i powiększyła deficyt USA, podczas gdy amerykańska gospodarka znajdowała się w stanie recesji. Husajn był nieobliczalny. Obawiano się, iż jako instrument działania, posłużą mu ataki terrorystyczne, że użyje gazów trujących. Groził także zniszczeniem pól naftowych Arabii Saudyjskiej, tak ważnych dla Zachodu, oraz pól w Kuwejcie. Panowało przekonanie, że dyktator, ze wszystkimi swoimi wielkimi planami i ambicjami, w niedalekiej przyszłości będzie posiadał broń i pociski nuklearne, których nie będzie obawiał się użyć. Stany Zjednoczone musiały zareagować, głównie w trosce o swoje interesy ekonomiczne  oraz prestiż supermocarstwa. Nie mogły również pozostawić na pastwę Iraku swych arabskich partnerów. Gdyby tak się stało, USA nigdy nie odzyskałyby swej pozycji w regionie.

Interwencja ta miała być potwierdzeniem zobowiązań przyjętych przez USA, które jako przywódcy globalnemu, wypadało mu realizować. Stany Zjednoczone uzyskały poparcie świata arabskiego, a jako podstawę swoich działań postanowiły wykorzystać artykuł 51 Karty Narodów Zjednoczonych, dający państwom członkowskim prawo do indywidualnej i zbiorowej obrony. Sukces militarny był szybki i niemal bezkrwawy – przynajmniej dla zwycięzców. Jak stwierdził Charles Krauthammer: „rozpoczęło się Pax Americana, czyli globalna dominacja Stanów Zjednoczonych”. Wkrótce sformułowana została koncepcja Nowego Ładu Światowego, wygłoszona przez Georga Busha seniora w orędziu o stanie państwa z 29 stycznia 1991. Jej fundamentem stało się „stworzenie nowej ery”. Miała być ona wolna od terroryzmu, sprawiedliwsza, pokój zaś pewniejszy, a wszelkie narody świata miały żyć zgodnie i rozwijać się wspólnie. Amerykańskie przywództwo określono jako niezastąpione. Jednak potęga USA pociągała też za sobą zobowiązanie znacznie większej odpowiedzialności za losy świata. Dosłownie stwierdzono: „Ciąży na nas obowiązek przewodzenia”. Nie było możliwości uchylenia się od tej roli. Było to moralne przeznaczenie Ameryki, któremu sprzeniewierzenie się mogło nieść katastrofalne skutki i dla USA, i dla świata. Każda interwencja była konieczna. W przeciwnym wypadku na kuli ziemskiej zapanowałaby „globalna anarchia”. Amerykanie wciąż traktowali „swoją wyjątkowość i poczucie misji”, jako legitymację do działania.

Początkowo wiele państw, w tym także Stany Zjednoczone uważały, że wojna  w Jugosławii jest zwykłą wojną domową. Ówczesny sekretarz stanu James Baker powiedział wprost: „My w tym udziału brać nie będziemy.” Bill Clinton nie miał żadnej koncepcji w tej kwestii. Colin Powell, pamiętając wojnę w Wietnamie nie chciał również, aby Stany Zjednoczone mieszały się w jakiś konflikt, nie mając wyznaczonych żadnych celów politycznych, tym bardziej, że żywotne interesy amerykańskie nie były jego zdaniem zagrożone. Tymczasem w byłej już Jugosławii walki nasilały się. Przybrały one postać brutalnych czystek etnicznych. Państwa Zachodu oglądały śmierć setek tysięcy niewinnych osób i nie potrafiły zrobić nic. Sankcje ekonomiczne wywołały skutek przeciwny od zamierzonego. Zamiast uderzyć w Serbów, tylko ich wzmocniły.

Kraje europejskie nie chciały, by Bośnia i Hercegowina była pierwszym islamskim państwem na kontynencie. Jednak nie usprawiedliwia to całkowitej bezczynności wobec rzezi na Bałkanach. Równie bezczynna była Ameryka. Clinton nie chciał wysyłać wojska, a idea interwencji  nie cieszyła się także popularnością w samym Pentagonie. Nie widziano potrzeby trwonienia pieniędzy amerykańskich podatników. Nikt nie czuł się w najmniejszym nawet stopniu zagrożony. Do działania skłoniły Amerykanów dwa wydarzenia. Pierwszym było zwycięstwo Chorwatów nad Serbami, co pokazało, że ci ostatni nie są tacy groźni. Drugim wydarzeniem była masakra dokonana przez Serbów w Srebrenicy. Na oczach cywilizacji Zachodu wymordowano ponad siedem tysięcy bośniackich muzułmanów. W USA coś w końcu pękło: postanowiono działać. W rezultacie wojna, która trwała już cztery lata, została zakończona w ciągu dwóch tygodni, a w Dayton podpisano porozumienie pokojowe. Szkoda tylko, że Amerykanie zareagowali tak późno.

Konflikt w Bośni i Hercegowinie został rozwiązany. Jeden z amerykańskich analityków tego konfliktu, stwierdził, że powody interwencji były trzy: humanitarny; bezpieczeństwo regionalne i obawy o rozprzestrzenienie się konfliktu na całe Bałkany; normatywny – „wsparcie dla norm i stworzenie precedensu koniecznego dla utrzymania postulowanego przez Zachód porządku międzynarodowego.”

Podobny charakter miała operacja Alied Force w 1999 r. w Kosowie, gdzie rozgorzały walki między Serbami, a stanowiącymi większość w tej prowincji Jugosławii, Albańczykami. W 1999 r. NATO, pod dowództwem amerykańskiego generała Wesleya Clarka, szykowało się do podjęcia interwencji. Administracja Clintona zgodnie z przyjętą zasadą „zero strat własnych” chciała całą operację przeprowadzić wyłącznie siłami powietrznymi, bez użycia sił lądowych. Kiedy bombardowania precyzyjne zawiodły, podjęto bombardowania strategiczne. Niektórzy twierdzą, że w ten sposób operacja NATO straciła całkowicie swój humanitarny charakter, a Serbowie wciąż panujący na lądzie zaczęli mścić się na kosowskich Albańczykach. Timothy Garton Ash powiedział, że „NATO popełniło tragiczny błąd.” Podczas tej operacji nie było zgodności między politykami a wojskowymi, co do celów i metod. Głównodowodzący operacją, gen. Wesley Clark, napisał nawet o tym książkę zatytułowaną Waging Modern War.  Narastała krytyka, a całą akcję zaczęto nazywać karykaturą operacji humanitarnej,  w której nastąpił podział na jej dobre i złe ofiary. W tej sytuacji państwa zachodnie zgodziły się na negocjacje z Serbami.

Pierwsza wojna o prawa człowieka, jak ją nazwano, zakończyła się. Uznano ją za wielki sukces. Trudno powiedzieć, czy tak zaiste było. Racje ma jednak gen. Clark, który mówi, że w tej wojnie chodziło o wiarygodność NATO. I w efekcie „straty i szkody, które ta wojna spowodowała, były większe niż te, którym miała zapobiec”. Choć operacja militarna zakończyła się sukcesem, to dziś na Bałkanach daleko od pełnej stabilizacji. Być może racje ma wydawca „The National Interest”, Owen Harris, który stwierdził, że w pewnym stopniu jest tak dlatego, bo w Kosowie „substytutem myślenia stały się bomby.”

Podkreślić należy, że był to casus, który wykorzystywano także później. W istocie bowiem podjęto działania przeciwko suwerennemu państwu i to bez mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ. Interwencja w Bośni, jak i ta z roku 1999 Kosowie, często była definiowana przez samych przedstawicieli administracji Billa Clintona w kategoriach interesu narodowego. Istniały oczywiście argumenty natury moralnej takie jak: konieczność powstrzymania czystek etnicznych, ludobójstwa oraz łamania podstawowych praw człowieka. W zasadzie jednak celem samym w sobie była chęć, a nawet paląca konieczność, podtrzymania jedności Sojuszu Północnoatlantyckiego, potwierdzenia jego wiarygodności, a także „naprawienie nadwyrężonych stosunków transatlantyckich”. Interwencja amerykańska na Bałkanach często jest określana, jako typowy amerykański maksymalizm, zgodnie z określeniem Stephena Sestanovicha. Wobec wahań, ambiwalentnych postaw oraz nieudolności europejskich sojuszników, Amerykanie, jako samozwańczy żandarm porządku światowego, czasem przejmują inicjatywę i biorą sprawy istotne w swoje ręce.

 

Piotr Żak

 

BIBLIOGRAFIA:

 

  • Bacevich A. J., Cohen E. A., War Over Kosovo. Politics and Strategy in a Global Age, Columbia University Press, New York 2001.
  • Brzeziński Z., Bezład. Polityka światowa u progu XXI wieku, Warszawa Editions Spotkania 1993.
  • Bush G., Scowcroft Brent, Świat przekształcony, Warszawa Politeja 2000.
  • Clark W., Waging Modern War. Bosnia, Kosovo and the Future of Combat,  Public Affairs, New York 2001.
  • I kto tu jest terrorystą, wywiad z Noamem Chomskim, Gazeta Wyborcza 08.10.2007.
  • Harries O., First It Was Kosovo, Then Russia and Now China, “New York Times”,  May 16, 1999.
  • Kagan R., Potęga i Raj. Ameryka i Europa w Nowym Porządku Świata, Wydawnictwo Studio EMKA, 2003.
  • Kuźniar R., Bezpieczeństwo międzynarodowe, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2012.
  • Kuźniar R., Polityka i siła. Studia strategiczne – zarys problematyki, Wydawnictwo Naukowe Scholar, 2006.
  • Spanier J., Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych po II wojnie światowej,  Toruń 1998.
  • Stachura J., Stany Zjednoczone w epoce postzimnowojennej, „Sprawy Międzynarodowe”, kwiecień-czerwiec 1995.
  • Tanner S., Wojny Bushów. Ojciec i syn jako zwierzchnicy sił zbrojnych, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2007.
  • Zajadło J., Legalność i legitymizacja humanitarnej interwencji, Państwo i Prawo 1/2004.
  • Zięba R., NATO wobec konfliktów etnicznych na terenie Jugosławii, „Stosunki Międzynarodowe”, nr 1,2/2000.

 

 

Kategoria: Myśl, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *