Yore: Je Suis Catholique
„Ale ja zważyłem was, mówi Bóg, i nie odnalazłem w was pragnienia.
O ludzie, twórcy katedr, nie znalazłem w was pragnienia wiary.
O ludzie, twórcy krucjat, nie znalazłem w was pragnienia miłości.
Jednak w nadziei lepiej o tym nie mówić, ponieważ wszystko to zabrali”
Charles Péguy, Bóg i Francja (1912)
Czy genialny francuski poeta Charles Pierre Péguy nadal ułożyłby te wyobrażenia o Francji wypowiedziane przez Boga? W jaki sposób poezja pobożnego Péguya uchwyciłaby wiarę katolicką w postmodernistycznej Francji? Z pewnością Péguy zauważyłby puste katedry, siwiejących wiernych i apatię ochrzczonych, ale upadłych katolików i ponurą rzeczywistość katolicyzmu wypartego przez sekularyzm.
Czy zamach terrorystyczny na Charlie Hebdo rzuci Francję z powrotem na kolana?
11 stycznia 2015 roku ponad milion Francuzów przemaszerowało ulicami Paryża w proteście przeciwko islamskiemu terroryzmowi i by wesprzeć 17 zamordowanych i 22 rannych. W całym kraju Francuzi maszerowali ramię w ramię, wzdłuż swojej własnej Via Dolorosa, opłakując brutalność terroryzmu.
Podczas Marszu Jedności wyczuwalny był gniew Francuzów. Jak okiem sięgnąć ulice Paryża tonęły w demonstrantach niosących symbole Je suis Charlie i machających francuskimi flagami, upamiętniając w ten sposób ofiary. Pośród maszerujących krętymi ulicami Paryża byli obywatele francuscy niosący wielkie ołówki symbolizujące zamordowanych rysowników pracujących dla magazynu satyrycznego. Była to imponująca demonstracja jedności i solidarności na rzecz ofiar terroryzmu.
Co dziwne, w tym niegdyś katolickim kraju nie było widać w tłumie żadnych symboli chrześcijańskich. Słowa „Nie boimy się” zostały utworzone za pomocą świec wotywnych. Jak na ironię wotywne świece, które niegdyś jasno płonęły we francuskich katedrach, dziś służą za świecki symbol protestu. Tutaj, we Francji, gdzie powstały modlitewne pielgrzymki, zostały one zastąpione przez masowe marsze, które nie kończą się marszem na Mszę św. do jednej z szesnastu katedr pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny, ale kończą się gdy media wyłączają swoje kamery i kończą swoje relacje.
Świecka Europa znajduje tymczasowy balsam na swoje psychiczne rany i gniew w postaci masowych marszów w swoich stolicach. W październiku 1997 roku 350 tysięcy Belgów wyszło na ulicę by protestować przeciwko skorumpowanemu i niekompetentnemu wymiarowi sprawiedliwości, który pozwolił znanemu pedofilowi na porwanie i zgwałcenie sześciu młodych dziewcząt i zamordowanie czterech z nich. Był to imponujący i ogromny Biały Marsz, podczas którego Belgowie ubrani na biało nieśli białe balony na rzecz niewinności dzieci ogłuszonej Europy. Przez krótką chwilę, ci zwykle spokojni Belgowie zażądali od rządu wprowadzenia przepisów i reform chroniących dzieci. Jednak tak jak w przypadku innych świeckich marszów protestu nic się w Belgii nie zmieniło. Niekompetentny rząd utrzymał wotum zaufania, a dzieci utrzymały swój niski i nic nie znaczący status. Znani pedofile-mordercy mimo postulatów uczestników Białego Marszu nadal porywają, gwałcą i mordują dzieci.
W niegdyś katolickiej Belgii króluje sekularyzm, niczym „katolicki” król Belgów, który w 2014 roku podpisał pierwszą na świecie ustawę o eutanazji dla nieuleczalnie chorych dzieci. To tyle jeśli chodzi o Biały Marsz i jego postulaty wprowadzenia prawa chroniącego życie dzieci.
Po ataku na Charlie Hebdo prezydent Francji Hollande oświadczył, że islamistyczni dżihadyści wypowiedzieli Francji wojnę. Tylko w ostatnim roku Belgia, Francja i Dania doświadczyły ze strony islamskich komórek terrorystycznych morderstw, chaosu i brutalnej przemocy skierowanej przeciwko niewinnym i niczego nie podejrzewającym obywatelom. Prowadzony jest dżihad przeciwko Europie.
Czy ponura prognoza francuskiego pisarza i eseisty George’a Bernanosa, który w 1938 roku dostrzegł francuską apatię w obliczu nazistowskiego zagrożenia, ponownie pojawi się w związku z islamskim terrorem?: „Chrześcijaństwo stworzyło Europę. Chrześcijaństwo jest martwe. Europa się zapadnie. Nic nie może być prostsze”.
Straszliwa prognoza Bernanosa wydaje się rozwijać we Francji i Europie w obliczu innej morderczej i pełnej przemocy ideologii. Choć ulotna euforia masowego marszu może tymczasowo stłumić niepokój wśród ludności, francuska rzeczywistość pozbawiona katolickiej wiary pozostawia ich bezbronnymi w walce z radykalną ideologią masowego terroru.
Wolność jest atakowana przez islamski dżihadyzm. George Bernanos opisuje patologie sekularyzmu w jednym ze swoich ostatnich esejów zatytułowanym „Dlaczego wolność?”: „Cała ludzkość jest chora. Konieczne jest przede wszystkim ponowne uduchowienie człowieka. Nadszedł ku temu już czas, najwyższy czas, by zmobilizować wszystkie siły ducha, w pośpiechu, nie zważając na koszty. Daj Boże, aby to wyszło z mojego kraju, tak dzisiaj upokorzonego!”
Bernanos uznawał, że Francuzi od wielu pokoleń wyśmiewali wiarę katolicką, i stracili duszę oraz wolę walki ze złem.
Co się stanie z Francją w obliczu pełnych przemocy, rozczarowanych islamskich ekstremistów, którzy podobnie jak niemieccy naziści zajmują dziś Francję? Czy Europa Zachodnia zapomniała, że w ciągu zaledwie sześciu tygodni niemiecka armia zdobyła cztery kraje? Coś takiego może się wydarzyć ponownie i tak samo szybko jak przedtem. Szał przebiegłych dżihadystów będzie w dalszym ciągu uporczywy i niekwestionowany. Oni czają się w paryskich dzielnicach i w całej Francji czekając na dogodny moment do uderzenia i rozpętania terroru, nie za pomocą przemożnej armii, ale za pomocą garści brutalnych ideologów, kierując się własnym zbiorem morderczych zasad. Ten wróg nie ma mundurów, generałów ani reguł działania, ale nieuchwytnie wkomponował się we francuskie społeczeństwo.
Francja jest na skraju wojny o swoją duszę. Francja potrzebuje cudu.
Jednak wytworni i zeświecczeni Francuzi lgną do swoich emerytur i pasztetów, a nie do swojej wiary. Według badań Eurobarometru z 2010 roku jedynie 27% obywateli francuskich odpowiedziało, że „wierzy w Boga”. Nie wróży to dobrze krajowi, który potrzebuje Boskiej interwencji, by walczyć ze swoim wrogiem, który jest wcielonym złem.
Czy Francuzi są zbyt cyniczni i wyrafinowani, aby się modlić? W jaki sposób Francuzi mają nadzieję pokonać szatańską plagę terroryzmu? Za pomocą ołówków i plakatów? Stawianie oporu islamskim dżihadystom za pomocą ołówków i plakatów jest jak walka z morderczą sektą Boko Haram za pomocą pięciosekundowej kampanii hashtagowej w mediach społecznościowych w stylu #BringBackOurGirls.
To jak wzięcie iPhone’a do ścięcia głowy.
Sekularyzm wygnał Boga i wiarę z życia publicznego, a jednocześnie przestrzeń publiczna jest obecnie polem bitwy z nowym złem dżihadyzmu. W jaki sposób Francja pokona tych barbarzyńskich zelotów bez siły i interwencji Boga? Bernanos trafnie opisuje objawy sekularyzmu w przemówieniu zatytułowanym „Wolność”: „To sklerotyczne stwardnienie i usztywnienie sumień, to wysuszenie najgłębszych źródeł duszy, jest zjawiskiem uniwersalnym. Obserwowałem to w swoim własnym kraju, wśród moich ludzi (…). Bóg sobie odchodzi, Bóg się od nas wycofuje, i jak pusty i ciężki jednocześnie jest on nas pozostawiający. Straciliśmy tę wewnętrzną wolność, która była naszym odziedziczonym przywilejem… A wraz z nią straciliśmy Boga.„
Na szczęście Francja została rzucona na kolana. Naród był wstrząśnięty nikczemnymi działaniami zaledwie trzech ludzi. Nie dajcie się nabrać. Więcej szaleńców spiskuje w cieniach Marsylii, Tuluzy, Lyonu czy Paryża. Francja potrzebuje świętego wojownika, takiego jak młoda chłopka z Domremy Joanna d’Arc, która wbrew wszelkim przeciwnościom bez lęku poprowadziła francuską armię do zwycięstwa nad Anglikami. Uzbrojona w rozkazy od Boga, żarliwą modlitwę i nieustraszone serce, Joanna wypowiedziała przed walką te pamiętne słowa: „Nie lękam się, gdyż Bóg jest ze mną. Na to się narodziłam!”.
Pozostaje pytanie. Czy Francja powróci do modlitwy i swojego dziedzictwa jako najstarszej córy Kościoła? Czy istnieje promyk nadziei, że uzna, iż jedynym sposobem aby pokonać barbarzyńskie szaleństwo zła jest powrót do wiary katolickiej, wiary nieustraszonego żołnierza św. Joanny, wiary niezliczonych cudownych sanktuariów maryjnych, 16 katedr poświęconych Najświętszej Maryi Pannie górujących nad francuskim krajobrazem?
Trzeba zastąpić masowe marsze marszami do Mszy.
Masowe marsze uliczne ładnie wyglądają w telewizji. Nic więcej. Marsz się kończy, a ludzie wracają do swojego codziennego życia czekając na kolejną katastrofę. Odłóżcie swoje symbole Je suis Charlie i weźcie w dłoń różańce i krzyże. Tak, wychodźcie na ulice i maszerujcie na Msze, pielgrzymki, do swoich cudownych katedr Najświętszej Maryi Panny. Wypełnijcie je, tak jak wypełnialiście ulice Paryża podczas Marszu Jedności.
Tuż przed wyruszeniem jako francuski żołnierz na I wojnę światową Charles Péguy napisał podczas dziękczynnej pielgrzymki do Naszej Matki za odpowiedź na jego modlitwy i cudowne uzdrowienie jego synka ze śmiertelnego tyfusu poruszający wiersz – Prezentacja prowincji Beauce Najświętszej Maryi Pannie w Chartres. Podczas trzydniowej drogi z Paryża do katedry w Chartres Péguy skomponował te strofy, które opisują moc Matki Bożej czekającej w swojej katedrze w Chartres, aby uchronić wojownika i pokonać wroga:
„Tak żeglujemy do twej katedry wspaniałej,
Z oddali płyną ku nam wciąż okrągłe brogi,
Jakby różańce wieżyc wzdłuż tej naszej drogi,
Jak rząd wież na okręcie zbrojnym admirała. (…)
Widzisz nas tak idących, myśmy piechurami
I podążamy zawsze tylko krok za krokiem.
Lecz ludu wieków dwadzieścia jak i królów krocie
Z całą ich czeredą, z wszystkimi waletami (…)
To jest kamień bez skazy i kamień bez plamy
Najwyższa z modlitw, jaka kiedyś tu wykwitła,
Najprostsza racja, jaka została użyta.
To jest linia najprostsza do nieba bez granic. (…)
Gdy słońce wschodzić będzie znów jutro nad nami,
W świetle czystego brzasku będziemy zbudzeni,
Wśród katedry twej ramion dwóch ogromnych cieni,
Szczęśliwi, nieszczęśliwi, drogą wyczerpani.”
Francja rozpaczliwie potrzebuje ponownego sprzęgnięcia swojej duchowej piechoty do walki ze złem islamskiego dżihadu. Europa leży na skraju epickiej bitwy z nieustępliwym i barbarzyńskim wrogiem. Bez najpotężniejszej broni – wiary katolickiej – walka zostanie przegrana.
W ostatniej strofie wiersza Bóg i Francja autorstwa poety-wojownika Péguya rozbrzmiewa pilne i prorockie przesłanie dla Francji:
„Teraz ci Francuzi, tacy jakimi są, są moimi najlepszymi sługami.
Byli i zawsze będą moimi najlepszymi żołnierzami krucjaty.
I zawsze będzie krucjata.”
Czas zacząć pielgrzymkę do Chartres.
Elizabeth Yore – międzynarodowy adwokat do spraw dziecięcych, podczas Białego Marszu wspierała rodziny pomordowanych dzieci. Była głównym radcą prawnym Narodowego Centrum Zaginionych i Wykorzystywanych Dzieci oraz dyrektorem pionu międzynarodowego tej instytucji.
Tłumaczenie: Redakcja Bazy Dokumentów Papieskich
Za: http://bdp.xportal.pl
Kategoria: Polityka, Społeczeństwo