banner ad

Wybieramy „trzecią drogę”. Alain de Benoist o „dekolonizacji” Europy

| 5 października 2013 | 0 Komentarzy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA„My Amerykanie jesteśmy światem”. To zdanie, napisane z ironią przez Benjamina R. Barbera, autora wydanej w 1996 r. książki Jihad vs. McWorld (wyd. polskie Dżihad kontra McŚwiat, 1997), doskonale nadaje się na hasło spotu reklamowego promującego kulturową globalizację. Dotyka bowiem zasadniczego problemu – związku pomiędzy hegemonią polityczną i kulturową USA a postępującymi procesami globalizacyjnymi.  

W swojej książce globalistyczny i multikulturowy McŚwiat Barber przeciwstawił nieformalnej koalicji islamskich ekstremistów, protestanckich milicji, mudżahedinów, serbskich Czetników, chorwackich Ustaszy i katolickich integrystów. Dla zadeklarowanego demokraty i byłego członka neokonserwatywnych think thanków tragiczna jest konieczność wyboru pomiędzy nieludzkimi i bezwzględnie mielącymi żarnami globalistycznego ekonomizmu a światem agresywnych nacjonalizmów, krwawych konfliktów etnicznych i religijnej nietolerancji. Barber dokonuje wyboru pośredniego – ani dżihad, ani McŚwiat, który jednak w konfrontacji z realiami brutalnej polityki i kalkulacjami amerykańskich elit, okazuje się wyborem pozornym. Zakłada reanimację amerykańskich wartości obywatelskich, na których zbudowany został gmach dzisiejszego Imperium Americanum.

Istnieje szereg dróg pośrednich, o czym traktuje najnowszy wywiad Alaina de Benoista, lidera francuskiej Nowej Prawicy znanego ze swoich kontrowersyjnych poglądów na temat polityki imigracyjnej i asymilacji imigrantów, udzielony prawicowemu austriackiemu czasopismu „Zur Zeit” (Die USA sind der Motor der Globalisierung). Pomimo tego, że lider Nowej Prawicy nie prezentuje w wywiadzie zaskakujących nowości, warto przybliżyć zawarte w nim spostrzeżenia.

Benoist rozpoczyna wywiad od wyartykułowania zasadniczej myśli porządkującej: krytyka Ameryki nie świadczy o amerykofobii, ale stanowi wyraz racjonalnego sprzeciwu wobec politycznej i kulturowej globalizacji. O wiele istotniejszym faktem, nieobecnym w debacie publicznej, jest natomiast eurofobia amerykańskich elit politycznych.

Francuski filozof zwraca uwagę na to, że Stany Zjednoczone powstały poza Europą nie tylko w sensie geograficznym, ale przede wszystkim jako opozycja wobec europejskiej cywilizacji. Idee zerwania z Europą przeświecały prawie wszystkim Ojcom Założycielom USA, dla których ich republikańskie państwo miało stać się urzeczywistnieniem nowego ładu społecznych wartości, Ziemią Obiecaną dla europejskich wyrzutków społecznych i religijnych. Ten głęboki uraz do Europy znajdował wyraz (pobrzmiewający jeszcze w licznych przemówieniach Lincolna) w obu zasadniczych formach polityki zagranicznej USA, wyrastających z zatrutego źródła purytańskiego radykalizmu, gdyż – zdaniem de Benoista – amerykańskie albo–albo miało zawsze swoje ostrze skierowane przeciw Europie. Izolacjonizm oznaczał zwalczanie europejskich wpływów w Ameryce Środkowej i Południowej, otwarcie głosząc sprzeciw wobec „opresyjnej” kultury europejskiej. Z kolei polityka zaangażowania (podejmowana od czasów Wilsona) zakładała nie chirurgiczne cięcia, ale interwencyjny eksport American way of life i instalację posłusznych Waszyngtonowi rządów na kontynencie europejskim. Odbywało się to zawsze kosztem Europy w każdym zakątku świata i dotyczyło – dodajmy – w równym stopniu procesu dekolonizacji, jak amerykanizmu tryumfującego wśród „ojców założycieli” Vaticanum II.

Alain de Benoist upatruje w amerykańskim ekspansjonizmie głównego narzędzia globalizacji politycznej oraz kulturowej i nie waha się nazwać USA głównym beneficjentem tego procesu. Odrzucenie tej liberalnej „antropologicznej iluzji”, według której każda jednostka jest postrzegana wyłącznie w kategoriach ekonomicznych – jako konsument kierujący się wyłącznie logiką zysku – uważa on za najważniejszy obowiązek Europy, jeśli ma zostać przerwany samobójczy rozkład społeczeństw. Ideowe komponenty globalizacji: indywidualizm, materializm, ekonomizm (fetyszyzacja wolnego rynku) czy konsumpcjonizm Francuz postrzega jako unikalne cechy systemu kapitalistycznego, będące ideowym fundamentem postmodernistycznego McŚwiata, na którego straży stoi żandarm znad Potomacu. Stany Zjednoczone nie przez przypadek stały się narzędziem tego procesu, ponieważ u podstaw społeczeństwa amerykańskiego leżą komercja i kult wydajności.

Zasadnicze pytanie, jakie stawia Alain de Benoit, dotyczy możliwości przeciwstawienia się globalizacji i złamania hegemonii kulturowej Ameryki. Francuski filozof odpowiada zdecydowanie, że siła USA leży w słabości innych. Hegemonia kulturowa i polityczna, które są dwiema stronami tego samego medalu, rozprzestrzenia się tak długo, dopóki nie napotyka żadnego oporu. Złamanie hegemonii kulturowej może nastąpić tylko poprzez odnalezienie europejskiej tożsamości, ponowne odkrycie naturalnych pokładów witalności i energii tkwiącej w kulturze europejskiej. Nie jest to jednak łatwe, ponieważ europejska tożsamość została w dużym stopniu zniszczona.

Benoist nie pozostawia złudzeń, że proces ten polega na prostym przeciwstawieniu wartości europejskich wartościom amerykańskim, jak – dodajmy – myśli część europejskich liberałów i nacjonalistów. Nie wystarczy przeciwstawić globalistycznej American way of life brukselskiej protekcjonistycznej wizji wspólnego rynku, czy nawet jej narodowej wersji francuskiej, austriackiej lub włoskiej, aby zerwać z amerykanizmem. Nie wystarczy odrzucić amerykanizm na rzecz francuskiego, austriackiego lub włoskiego nacjonalizmu. Francuski lider Nowej Prawicy stwierdza, że wartości takie muszą być odległe od wartości proponowanych przez globalistów. Nie będzie to łatwe. To musi być radykalne przecięcie ideologicznej pępowiny łączącej Europę z Ameryką, swoista „dekolonizacja” Europy: jednoznaczne odrzucenie dyktatury zysku, kultu wydajności i indywidualizmu.

Analizując amerykańską politykę konfrontacji Alain de Benoist spostrzega, że „imperium” osiągnęło szczyt swoich możliwości i stoi przed o wiele poważniejszymi problemami wewnętrznymi niż kwestia utrzymania kontroli nad Afganistanem. Zdaniem ideologa Nowej Prawicy kryzys drążący od wewnątrz USA jest znacznie poważniejszy i będzie jeszcze bardziej dotkliwy dla całego świata niż kryzys ekonomiczny z 1929 r. Obecny kryzys gospodarczy i finansowy nie jest tylko kolejnym, cyklicznym osłabieniem koniunktury gospodarczej, ale głębokim impasem strukturalnym i systemowym. Dotyka samego rdzenia systemu kapitalistycznego, a skoro serce tego systemu stanowią Stany Zjednoczone, to w naturalny sposób właśnie one odczuwają śmiertelne skurcze w pierwszej kolejności – i najsilniej. Ale dodajmy, że najpoważniejszym czynnikiem tego kryzysu – by zerwać z „dyktaturą zysku” i „kultem wydajności” – nie jest zapaść przemysłu, czy rynku nieruchomości, lub zadłużenie i śmierć dolara, jest nim potężny rozdźwięk pomiędzy głosem amerykańskich elit politycznych a rzeszą obywateli USA, którzy zaliczają się do trzonu sił antyglobalistycznych. To za Atlantykiem znajdują się jeszcze najsilniejsze impulsy antyglobalistyczne, wrogie jednobiegunowemu Pax Americana.   

Wobec trwającej konfrontacji między McŚwiatem a światem dżihadu Europa, zdaniem Alaina de Benoista, powinna obrać „trzecią drogę” identytaryzmu. Powinna odrzucić zdecydowanie postmodernistyczną, amerykańską formę globalizacji, nie popadając równocześnie w pułapkę etnicznego, ksenofobicznego nacjonalizmu. Trzecie rozwiązanie jest opcją tożsamościową – stanowi rozsądny i wyważony sposób na zachowanie zagrożonych tożsamości narodów, grup etnicznych i religijnych. Uchroni ono również Europę przed pokusą sprowokowania wojny etnicznej, która byłaby najbardziej wymarzonym scenariuszem dla wrogów naszej cywilizacji. Należy nie dopuścić za wszelką cenę do powstania jednobiegunowego świata, ze starym lub nowym żandarmem pilnującym „nowego porządku światowego”. Należy wspierać ideę „Pluriversum”, stanowiącego bezpieczną wielobiegunową perspektywę. Zadaniem Europy jest rewitalizacja kultury i tożsamości, odkrycie swojej różnorodności. Potężna rola w tym dziele przypada w takim samym stopniu wielkim narodom europejskim, co małym grupom etnicznym i wspólnotom religijnym. Obowiązek różnorodności należy przeciwstawić homogeniczności McŚwiata – w tym de Benoist upatruje sukcesu radykalnej „dekolonizacji” Europy.

Ryszar Mozgol

http://​bibula.com

Kategoria: Myśl, Polityka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *