banner ad

Sztajer: Hipotezy polityczne na czas zarazy

| 21 kwietnia 2020 | 1 Komentarz

„Czarny – to odpowiedni dla mnie kolor” –  z kamienną twarzą mówi Śmierć, i rozgrywa czarnymi szachami partię przeciwko rycerzowi. Dlaczego rycerz proponuje Śmierci grę? W kultowym filmie Ingmara Bergmana główny bohater, szlachcic powracający ze zbrojnej wyprawy, zmaga się z dwoma zasadniczymi problemami: z problemem niewiary oraz brakiem gotowości na własną śmierć.

Przedłużając grę, zdolny szachista kupuje sobie  trochę czasu, żeby móc nauczyć się o rzeczywistości czegoś, co dotąd było dla niego zakryte. W filmie Bergmana ostateczne wnioski są na poły nihilistyczne (śmierć nie wyjawia żadnych tajemnic, jest nieświadoma), na poły zaś humanistycznie (para z dzieckiem pozostaje przy życiu, co właściwie ma chyba budzić w widzu nadzieję; pech, że moja reakcja na ten wątek jest atypowa – fakt, że trzy najmniej ciekawe postacie o najmniejszym ładunku symbolicznym przeżyły zarazę, co najmniej rozczarowuje), jednak klimat jest niepowtarzalny. Rzecz jasna, na jego zjawiskowym tle Bergman nie podaje żadnych gotowych rozwiązań.

Marzec 2020, kwarantanna, początek epidemii oferuje podobną pustkę. Jest dalece za wcześnie, żeby stwierdzać cokolwiek. Spowolnienie tempa życia kusi do poczynienia pewnych refleksji, stawiania tez niepewnych i podatnych na falsyfikację – bukmacherstwo w dobie pandemii to po prostu sport, nieszkodliwa rozrywka. Ale ponieważ wszystkie moje wstępne i pisane palcem na wodzie tezy mieszczą się w ramach jedynego pewnika – że świat nie będzie taki, jak wcześniej – pozwalam sobie na luksus fantazjowania o tym, co nowego wydarzy się na skutek pandemii koronawirusa w życiu politycznym i społecznym (nie mogłam też, proszę wybaczyć, darować sobie wtrętu egzystencjalnego).

Poniższe hipotezy nie stanowią, absolutnie, żadnych „prognoz” . Nie wszystkie odnoszą się też do przewidywanych (wydumanych?) wydarzeń poepidemicznych, niektóre z nich traktują też o tle, na jakim epidemia powstała. Mają postać twierdzeń wyłącznie dla wygody. Większość z nich odnosi się do pytania „co po pandemii”? Bo, że będzie jakieś „po pandemii”, jest absolutnie oczywiste.

Hipoteza 1

Ostatnie lata przyniosły nieprawdopodobny wzrost szybkości rozprzestrzeniania się informacji i możliwość śledzenia ich przez miliony ludzi w czasie niemal rzeczywistym, co w sposób automatyczny przyczyniło się do „zagęszczenia” procesów globalizacyjnych.

Bardzo egalitarystyczny dostęp do informacji (chociaż, oczywiście, są to informacje różnej jakości i różnej wiarygodności, a źródła informacji kierowane do najszerszych grup ludzi są zazwyczaj poddane po drodze selekcji, by nie powiedzieć cenzurze, wciąż jednak dostęp do nich cechuje się pewnym stopniem egalitaryzmu) jest oczywiście jak kij o dwóch końcach – z jednej strony pozwala na maksymalne „udrożnienie” procesów politycznych i gospodarczych, z drugiej – stawia problem nieprzewidzianych zachowań społecznych wynikających z tego, że nie zawsze istnieje dobry sposób na zarządzanie emocjami wynikającymi z przesycenia informacyjnego.

Truizmem jest stwierdzenie, że takie zjawiska jak wojna czy spekulacja przenoszą się do sfery informacyjnej – a jednak społeczna reakcja na pandemię Covid – 19 jest bardzo jaskrawym potwierdzeniem tej tezy.

Należy zaznaczyć, że przez „wzrost szybkości informowania” mam na myśli nie tylko ten, który dokonał się przy przejściu z ery telewizji do ery Internetu. Uzyskanie powszechnego dostępu do Internetu stało się, oczywiście, kamieniem milowym, ale nawet jeszcze dziesięć lat temu, kiedy korzystanie z Internetu było czymś oczywistym, można było zaobserwować dużo słabszy stopień nasycenia informacją w świecie wirtualnym. Dobrym testem są tutaj wspomnienia z epidemii ptasiej grypy, której WHO również nadało rangę pandemii – nie istniały wtedy relacje z postępu zachorowań minuta po minucie; dziś dziwi informacja, że w Polsce odnotowano wówczas aż 180 zgonów (sic!)   

Hipoteza 2

Okazuje się, że globalizacja jest przereklamowana.

Przereklamowana, bo, po pierwsze – umożliwia nie tylko błyskawiczne zawleczenie do odległych od siebie nawzajem państw wirusów, ale też wywołuje efekt domina, kiedy tylko w strategicznie istotnym miejscu świata dzieje się coś niedobrego. Przeniesienie ogólnoświatowej produkcji do Chin okazało się być złym pomysłem (tak samo, jak byłoby nim przeniesienie jej w jakiekolwiek inne miejsce) – co stanie się z łańcuchem dostaw, jeśli w Chinach coś pójdzie nie tak?

 Przełamanie dogmatu o tym, że globalizacja jest zawsze dobra, jest jednym z oczywistszych skutków pandemii, co do którego panuje chyba powszechna zgoda, a sama opinia jest powtarzana już od stycznia.

Czy pójdą za tym realne działania, np. intensywne przestawianie się na produkcje krajową?

Wątpliwie, ale przynajmniej poszerzy się okno Overtona, jeśli chodzi o podważanie dobrodziejstw globalizacji.

Hipoteza 3

Życie przenosi się do Internetu. Łączy się to, oczywiście, z hipotezą 1., ale ma swoje rozwinięcie.

Otóż okazuje się, że ogromną ilość pracy można wykonać w trybie home office, a wiele dziedzin życia można przenieść do Internetu właściwie bez szkody dla jej efektywności (uwaga – to szczególnie newralgiczny moment teoretyzowania – realnie przecież nie wiadomo, jak w dłuższym terminie efektywna będzie praca online w wielu branżach, które dotychczas nie robiły tego masowo; załóżmy jednak, że będzie efektywna). Być może zrewolucjonizuje to sposób pracy w ogóle. Może okazać się, że stacjonarne biura nie są wcale potrzebne w takiej obfitości, w jakiej występowały dotychczas. Co więcej, jest możliwe, że obowiązkowa ośmiogodzinna odsiadka w pracy odejdzie do przeszłości – zacznie liczyć się ilość wykonanej pracy, a czas i miejsce jej wykonania pozostaną elastyczne.

Otwiera to, rzecz jasna, nie tylko przyjemną perspektywę końca niewolnictwa w biurach, ale też możliwość wykorzystywania Internetu jako narzędzia do prowadzenia wojny w skali dotąd niespotykanej. Mówiąc szumnie i hasłowo: zagłada Internetu byłaby całkowitą zagładą kapitalizmu.

Hipoteza 4

Pomysł prezydenta USA Donalda Trumpa, aby na czas epidemii, a także przeżywania jej skutków w postaci nie tylko prawdopodobnej, ale wręcz już pewnej recesji gospodarczej, wręczać obywatelom czeki, znów rozpalił dyskusję na temat wprowadzenia dochodu gwarantowanego.

Skutki takiego posunięcia – a wprowadzenie takiego rozwiązania nastąpiłoby zapewne prędzej czy później, ale w obecnych realiach raczej prędzej niż później – widzę jako opłakane.

Pesymizm antropologiczny, jaki żywię – podobnie, jak czynił to Tomasz Hobbes, Joseph de Maistre czy Artur Schopenhauer – skłania do wniosku, że jeśli człowiek nie jest zajęty zarabieniem na własny chleb, popada w gnuśność i bezczynność, która może zrodzić owoce w postaci straszliwych niepokojów społecznych, a w konsekwencji osunięcia się cywilizacji w powtórny barbaryzm.

To jest, jednakowoż, problem nie nadchodzących lat, ale raczej dekad czy stuleci – i to o ile wypłacanie dochodu gwarantowanego zostanie zaimplementowane (Powtórzę: kto publicyście na kwarantannie zabroni fantazjować o stuleciach?)

Hipoteza 5

Dyskusja nad globalizacją, której rozpoczęcie przewiduje hipoteza 2., może na nic nie zdać się w obliczu nadchodzącej recesji. (Mimo, że sama recesja jest ogromnym tematem nieuchronnie wiążącym się z pandemią, nie poświęcę jej osobnej tezy, bo na to trzeba, po pierwsze, pióra, profesjonalisty, którym żadną miara nie jestem; poza tym wymaga oddzielnego opracowania) Z recesji świat może wyjść bowiem jeszcze bardziej zglobalizowany i zmonopolizowany na niespotykaną skalę – o ile rządy poszczególnych państw nie  będą aktywnie i świadomie temu przeciwdziałać.

Hipoteza 7

Optymistyczna: jest czymś właściwie bardzo dobrym, że na świecie mają szansę odbyć się „ćwiczenia z pandemii” z udziałem wirusa tak w gruncie rzeczy niegroźnego jak koronawirus (przy zachowaniu świadomości zagrożenia ogromną liczbą śmierci w jednym czasie należy stwierdzić, że według wszelkich danych ogromna ilość ludzi przechodzi go lekko lub asymptomatycznie). Budzi to nadzieję, że w przypadku zagrożenia czymś bardziej poważnym, procedury będą maksymalnie udoskonalone.

Hipoteza 8

Śmierć polityki „Herzlich wilkommen” względem imigrantów. To wydaje się (podkreślam – wydaje się!) być niemal pewne. Zwłaszcza w świetle wydarzeń, które mają miejsce u wybrzeży Grecji – szturm uchodźców z Turcji, gdzie Recep Erdogan odkręcił antyeuropejski kurek z ludzkimi zasobami. Tym razem wojsko kilku państw UE skutecznie blokuje im drogę wejścia. Podobnie, prośby o pozwolenia rozpuszczenia mieszkańców obozu dla uchodźców na Lesbos, gdzie przebywa wiele tysięcy ludzi, a stopień zagrożenia epidemicznego jest ogromny i skutkuje niespotykaną katastrofą w panujących tam warunkach sanitarnych, są konsekwentnie odrzucane.

Hipoteza 9

Dalszy rozkład – a być może nawet śmierć – Unii Europejskiej. W obliczu pandemii UE praktycznie nie istnieje, istnieją poszczególne modele polityki poszczególnych państw wspólnoty. UE broni się zastrzeganiem, że w zasadzie nie leży w jej kompetencjach reagowanie na takie wydarzenia.

Pewnie to i prawda, ale czy jej członkowie (zwłaszcza ci, którzy dokonują teraz całościowego rachunku zysków i strat przynależności do struktur europejskich) nie zadadzą sobie wtedy nieuchronnie pytania: „Po co nam w takim razie UE”?

Hipoteza 10

Zjawisko charakteru narodowego (chociaż osobiście wolę diagnozować to zjawisko nieco „obok” i pod inną nazwą, mianowicie – pamięci krwi) istnieje i jest raczej trwałe.

Dowody na to mam, prawda, tylko anegdotyczne – ale z gorzkim uśmiechem obserwuję beztroskę i ignorancję Włochów i Hiszpanów, eugeniczność Brytyjczyków, bezwzględność Niemców (casus masek dla Włochów zatrzymanych we Frankfurcie). U naszych rodaków – mobilizacja w czasie kryzysu znacznie przewyższa stopień zorganizowania w czasie prosperity.  Żeby nie brnąć w kolejne dywagacje, zamknę sobie usta cytatem z piosenki Andrzeja Garczarka, doskonale oddającym tę cechę polskości: „Jako naród my som dobre, jako społeczeństwo nie/stwierdził braka Zdzicho Baciak i zamówił jeszcze dwie/jadą sobie małe fiaty, w kierownicach pełen luz/gdyby Legia z resztą świata/to ze światem byłby szlus!”

Hipoteza 11

Opieszałe działania episkopatu Polski, który na początek zwiększa ilość mszy, potem obejmuje niejasną dyspensą od uczestnictwa w niedzielnej mszy świętej ściśle określone grupy ludzi (w ogóle nie biorąc pod uwagę wiedzy z zakresu epidemiologii, mianowicie, że osoby przechodzące korona wirusa asymptomatycznie również zarażają), na końcu zaś dostosowujący się w różnym stopniu do zakazu zgromadzeń publicznych – wszystko to obnaża instytucjonalną niemoc i brak decyzyjności. Wisienką na torcie jest apel biskupa Dzięgi, by mimo zarazy korzystać z wody święconej i brak jasnego przekazu hierarchów do wiernych, że o ile Chrystus nie zaraża, to postaci eucharystyczne mogą, oraz że należy dostosować się do wytycznych zarządzającego kryzysem rządu.

Jeśli (jeśli!) w stosunkowo niedługim czasie zostanie opracowana szczepionka na Covid – 19 (a wszystko wskazuje na to, że do jesieni będzie gotowa) lub na rynek wejdą efektywne leki (również nienajgorsze prognozy), nic nie powstrzyma stoczenia się społeczeństw w religię scjentyzmu. Będą oni mogli wyciągnąć bowiem nie pozbawiony podstaw wniosek, że w sytuacji, że to nauka ocala życie, oraz że nauka stoi w sprzeczności z religią.

Nie musiałoby tak się stać, gdyby wierni otrzymywali jasny przekaz tłumaczący relację pomiędzy rozumem i wiarą w kontekście dziejących się wydarzeń.

Hipoteza 12

O czym nie można mówić, to należy popić produktami możliwie jak najbardziej wysokoprocentowymi, które stanowią ‘must have’ w każdej kryzysowej sytuacji. Na zdrowie!

 

Agnieszka Sztajer

 

Kategoria: Agnieszka Sztajer, Polityka, Publicystyka, Społeczeństwo

Komentarze (1)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Krzysztof Sciepuro pisze:

    Pani Agnieszko,jedna uwaga do hipotezy 3.Praca w trybie domowym wcale nie musi przynieść końca ,,niewolnictwa biurowego".Wprost przeciwnie-wymusi coraz dłuższą i cięższą pracę.Obecnie jest to jakoś regulowane,nie można siedzieć w robocie non stop,a wielu by bardzo chciało.Pracoholicy i chorobliwie ambitni narzucą stachanowskie normy całej reszcie ku zadowoleniu naczalstwa.Może być tak ,że wielu zatęskni jeszcze za ,,8godz.odsiadką w pracy"!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *