banner ad

Setna rocznica śmierci Franciszka Józefa I

| 21 listopada 2016 | 2 komentarze

105825285112521 listopada 1916 roku, w pałacu Schönbrunn koło Wiednia, zmarł Franciszek Józef I (Franz Joseph I, I. Ferenc József) – z Bożej łaski cesarz Austrii, apostolski król Węgier, król Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, król Jerozolimy etc, etc…

Jego panowanie przyniosło Międzymorzu prawie pół wieku pokoju. Był wzorem pobożności, panował 68 lat. Zmieniały się mody i upodobania, a Najjaśniejszy Pan trwał i rządził, urastając do rangi symbolu  ciągłości, stabilizacji, a także naturalnej ewolucji monarchii katolickiej. W drugiej połowie XIX wieku wśród trzech zaborców to rządzona przez Franciszka Józefa I Austria stworzyła Polakom najkorzystniejsze warunki przetrwania i rozkwitu życia narodowego. Jak ujął to profesor Bartyzel: Dzięki roztropności galicyjskiej szlachty, krakowskich i lwowskich konserwatystów – którzy zresztą też musieli przeprowadzić wewnętrzny rachunek sumienia za pójście za szalonymi porywami serca (wszakże nawet tak wzorcowy polski konserwatysta, jak Paweł Popiel, przez czas pewien uwierzył w sens powstania i w pomoc Zachodu) – znajdującej ujście w tym, wyszydzanym i złośliwie oraz głupio odczytywanym adresie Sejmu Krajowego do cesarza Franciszka Józefa I: >>przy Tobie, Najjaśniejszy Panie, stoimy i stać chcemy<<, ta część Polski zyskała możność swobodnego rozwoju politycznego i kulturalnego, przechowania skarbów polskiej tradycji i przekazania jej następnym pokoleniom, także udzielenia schronienia i dania możności działania nawet tym, którzy głosili kompletnie już bezsensowną ideę „nieprzerwalności powstania”, a także tym późniejszym oponentom i nieubłaganym krytykom >>lojalizmu<<, z pozycji nacjonalistycznych czy „lewicy niepodległościowej”. Przede wszystkim zaś wybór jakiego dokonała ta pierwsza wielka polska szkoła rozumnego patriotyzmu politycznego, czyli szkoła krakowska – schronienie się pod opiekuńczymi skrzydłami cesarskiego orła monarchii habsburskiej – wyznaczył linię przetrwania polskości na jedynym kursie, który gwarantuje jej autentyczną, tysiącletnią tożsamość: łacińskiego okcydentalizmu i rzymskiego katolicyzmu, na osi Kraków – Wiedeń – Rzym. To Gołuchowskim, Abrahamowiczom, Helclom, Popielom, Szujskim, Tarnowskim, Kożmianom i Badenim zawdzięczamy to, że jesteśmy tym, kim jesteśmy, że ani Moskal ani Prusak „nie przemogli”, że – da Bóg! – nie staniemy się także nigdy ani przedmieściem Berlina, ani >>eurazjatami<<”.

Franciszek Józef był ostoją starego ładu, a jednocześnie stworzycielem dualistycznej monarchii Austro-Węgier. Swoją osobą JCiK Mość uosabiał Święte Imperium, którego idea żyje w duszach Jej wiernych poddanych. Wspominając kolejne rocznice coraz to bardziej odległych czasów świetności Starego Kontynentu,  pamiętajmy skąd przyszliśmy i dokąd zmierzamy. Bądźmy gotowi na powrót cesarza.

 

„Na wygnaniu, w dalekich krajach
Przebywasz Ty, nadziejo Austrii.
Dla Ciebie, Ottonie trwamy
niezłomnie w wiernych grupach.
Tobie, mój Cesarzu niech będą dane
Dawna chwała i dzisiejsze szczęście!
Przynieś narodom w końcu pokój
Do ojczyzny wkrótce wróć!”

 

 

Opracował:  Arkadiusz Jakubczyk

 

 

Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Historia, Komunikaty, Wiadomości

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Skanderbeg pisze:

    Ja mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o galicyjskich lojalistów. Dla nich ugodowość była celem samym w sobie, a nie środkiem do celu. Poza tym, skądś wzięło się określenie "nędza galicyjska". I skąd wielu Polaków wyjeżdżało za ocean? Tamtejsi konserwatyści dbali o swoje klasowe interesy, a czy zrealizowali cel państwowy? Czy w ogóle mieli taki wielki cel? Czy ostatecznie okazali się prawdziwymi realistami? Grupa ziemian i inetelektualistów, która przegapiła moment ewolucji gospodarczej i dążenie ku uprzemysłowieniu.

    Jeżeli zaś chodzi o samą monarchię, to ona też potrafiła rozbudzać nacjonalizmy, choćby ruski (późniejszy ukraiński).

    I autor troszkę oldeciał. Wierzy w jakiś idealny świat starych monarchii, wierzy w świat Piotrusia Pana? A rzeczywistość? Kto by się nią tam przejmował.

  2. Arkadiusz Jakubczyk pisze:

    Rzadko kiedy odpisuję na komentarze pod swoimi tekstami lub opracowaniami, jednak tym razem nie potrafię tego nie zrobić. Drogi panie Skanderbegu, decydując się na bliską współpracę z rządem austriackim, konserwatyści mieli w zanadrzu argument, którego nie sposób jest zbagatelizować, choć nie musiał on oczywiście oznaczać ostatecznego triumfu ich racji. Otóż równolegle z poprawianiem się sytuacji Polaków w Galicji, co następowało także dzięki lojalistycznej postawie środowisk konserwatywnych, pogarszało się położenie rodaków mieszkających na ziemiach pozostających pod panowaniem rosyjskim i pruskim (a od początku lat 70. już po prostu niemieckim). Im większe szykany i represje spotykały Polaków w pozostałych zaborach, na tym większe uznanie  mogły liczyć nawet niewielkie ustępstwa ze strony Wiednia. Groziło to co prawda przesadną aprobatą dla władzy wszak wciąż zaborczej, ale niewątpliwie analiza sytuacji narodu podzielonego między trzy mocarstwa stosujące różną polityką wobec niego, skłaniała do trwania przy programie współpracy. Przejawem realizmu politycznego galicyjskich konserwatystów było traktowanie przez nich ziem trzech zaborów jako połączonych – nieroztropna polityka w Galicji mogła pogorszyć sytuację Polaków w innych zaborach, każdy bowiem polski ruch rewolucyjny mógł stać się pretekstem dla Niemców i Rosjan do wzmożenia represji. Zarazem państwa te mogły wywierać naciski na Wiedeń, aby tłumił w zarodku polskie tendencje niepodległościowe. Austro-Węgry miały coraz mniej atutów, aby się owym naciskom przeciwstawiać. Dla konserwatystów był to ważny aspekt „realistycznej” oceny położenia Polaków w Galicji. Z kolei sugerowanie że dbanie o prywatne – tym samym – rodzinne interesy, status społeczny czy też dobrobyt, jest czymś negatywnym to objaw życiowej postawy idealistycznej, oderwanej od realiów człowieczeństwa i miłości uporządkowanej i która jest rodem ze świata Piotrusia Pana – w którym bujanie mi Pan tak buńczucznie wytyka. Prosiłbym również o przewertowanie moich wszystkich tekstów dotyczących monarchii i wskazanie chociażby jednego fragmentu w którym napisałem iż jej czasy były idealnymi. Miłej lektury życzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *