banner ad

Narodowa Demokracja a Chesterton w kontekście sprawy polskiej

| 29 kwietnia 2013 | 0 Komentarzy

gkc"Wielkim ułatwieniem naszej pracy było to, żeśmy mieli przyjaciół Anglików, którzy z całą szczerością i energią nam pomagali"1 – wspominał po latach w swoim "Pamiętniku 1876-1939" Stanisław Kozicki, sekretarz generalny Delegacji Polskiej na Konferencję Pokojową w Paryżu. Właśnie tam rozstrzygały się losy państwa polskiego oraz przyszłych jego granic. Ale praca, którą miał na myśli Kozicki, rozpoczęła się dużo wcześniej, w czasie, gdy nie było jeszcze wiadomo, jak zakończy się rozpętana przez niemiecki militaryzm wojna.

Przywódca Narodowej Demokracji, Roman Dmowski przybył do Londynu jesienią 1915 r. Kwestia polska jako kwestia międzynarodowa formalnie jeszcze nie istniała – dla większości Brytyjczyków była wewnętrzną sprawą Rosji i niejedną przeszkodę należało pokonać, niejeden wysiłek podjąć, aby zrozumieli, że tak naprawdę leży ona w sferze interesów angielskich, bo "z wolnością Polski łączy się los Wielkiej Brytanii i wolność całej Europy"2. Wiedział o tym autor powyższych słów, Robert Usher, wiedział także Gilbert Keith Chesterton. Inni – niekoniecznie. Dmowski wspominał swoją wizytę u Chestertona w jego domu w Beaconsfield, podczas której niewymieniony z nazwiska profesor wyraził opinię, "że ze wszystkich kwestii małych narodów w tej wojnie, kwestia polska jest najmniej rozumiana i najniechętniej poruszana"3. Częściowo oczywiście miał rację, ale nie był w stanie pojąć tłumaczenia Dmowskiego, że sprawa polska "to nie jest kwestia wolności jednego z małych narodków, ale wielka kwestia polityki międzynarodowej; od sposobu jej rozwiązania zależy w znacznej mierze przyszłość całej Europy"4. Natomiast Chesterton zrozumiał to doskonale. Nie wiadomo, czy rozmowa ta miała miejsce podczas pierwszej wizyty Dmowskiego w Beaconsfield, czy podczas kolejnej. Wiadomo, że do domu Chestertona wprowadził go w 1916 r. prof. Sarolea, belgijski konsul w Edynburgu i wykładowca literatury francuskiej. Później widywali się wielokrotnie – zarówno w domu pisarza, jak i w londyńskim mieszkaniu Dmowskiego. Obaj wywarli na sobie jak najlepsze wrażenie. Jeden w autobiografii napisał, że poznał wówczas "interesującego człowieka", a drugi, że "świetnego pisarza, chodzącego własnymi drogami, jak najdalej stojącego od masońskiego doktrynerstwa"5. Nic dziwnego, że gdy Chesterton odwiedził Polskę wiosną 1927 r., spotkali się ponownie, 10 maja w Chludowie koło Poznania, gdzie mieszkał Dmowski. Dorothy Collins, sekretarka pisarza, odnotowała w dzienniku podróży, że Dmowski "bardzo dowcipnie rozprawiał o sprawach międzynarodowych, opowiadając nam rozmaite anegdoty o naszych własnych politykach i podsumowując ich w nader cięty sposób"6.

Inny działacz Narodowej Demokracji, który spotykał się z Chestertonem i był pod ogromnym wrażeniem jego osoby, to wspomniany już Stanisław Kozicki. W Londynie znalazł się po długiej, przerwanej chorobą podróży z Piotrogrodu, w maju 1917 roku, a więc prawie dwa lata po Dmowskim. Nie był to jego pierwszy pobyt w tym mieście, ale, jak sam pisał, "stolica Anglii wojującej była zgoła różna od stolicy Anglii korzystającej z pokoju"7. Dlatego często, w towarzystwie Romana Dmowskiego i Roberta Ushera, zwiedzał Londyn. Jedna z takich przechadzek szczególnie zapadła mu w pamięci: "Spostrzegłem idącego naprzeciw nas przechodnia, który zwracał uwagę swoim wyglądem i zachowaniem się: był to wysoki, tęgi mężczyzna, ubrany dość niedbale, z kapeluszem w ręku, patrzył w przestrzeń przez binokle i – zdawało się – nie widział ruchu ulicznego, lecz wczuwał się głęboko w kipiącą życiem ulicę. Robert Usher ukłonił się, a przechodzień pozdrowił go z życzliwym uśmiechem. – Proszę mu się przyjrzeć – powiedział Usher – to nasz znakomity pisarz G. K. Chesterton"8. W ciągu dwóch lat widywali się często, ponieważ ten niezwykły Anglik "lubił towarzystwo Polaków", jednak w pamięci Kozickiego pozostał "jako ów przechodzień z Fleet Street". Nie spotkali się podczas jego wizyty w Polsce, ponieważ Kozicki przebywał akurat za granicą. Chestertona wspominał w artykułach, recenzjach jego książek, poświęcił mu dużo miejsca w swoim pamiętniku. Na łamach "Myśli Narodowej" ukazała się ciekawa analiza "paradoksu Ojca Browna"9 a także zatytułowana "Ojciec Brown w Rzymie"10 recenzja książki "The Resurrection of Rome". Kozicki patrzył na pisarza przez pryzmat jego bohatera, zwracał uwagę na podobny sposób postrzegania świata i ludzi. W małych i skromnych, ale pełnych wdzięku opowiadaniach czuł "kochające ludzi serce Chestertona i jego wielką dla słabości ludzkich wyrozumiałość"11. Widział w nim przede wszystkim poetę, którego wzrok "nie zatrzymywał się na powierzchni zjawisk, lecz sięgał w głąb i docierał tam, gdzie nie sięga wzrok pozytywisty i empiryka"12. Dzięki temu – można by dodać – pisarz był w stanie zrozumieć więcej niż inni, również mechanizmy życia politycznego, a co za tym idzie – sytuację Polski.

"Pozostaną mi na zawsze w pamięci godziny spędzone z Chestertonem, który doskonale rozumiał sprawę polską"13 – pisał Kozicki – "Stosunki z nim były łatwe i proste, rozumiał wszystko prędko i dokładnie. Wszak wychodziliśmy zawsze ze wspólnych, a odwiecznych założeń"14. Te wspólne założenia, to oczywiście kultura rzymska i katolicka. Warto w tym miejscu zastanowić się, dlaczego właśnie Chesterton stał się dla narodowców kimś tak ważnym i, jak jeszcze później zobaczymy, inspirującym. Kozicki zwracał uwagę właśnie na te wspólne założenia, ułatwiające porozumienie, ale też na pewne cechy pisarza, które zjednywały mu sympatię Polaków, jak chociażby jego romantyczna natura. Nie ona jednak była najważniejsza. Nic bowiem tak nie zbliża do siebie ludzi zajmujących się polityką, jak wspólne poglądy, zwłaszcza w atmosferze ogólnego niezrozumienia, panującej wówczas w Anglii. A przecież nie zawsze tak było. Brytyjski myśliciel i polityk, zmarły zresztą w 1797 r. w Beaconsfield, Edmund Burke, w taki sposób podsumował dramat dziejowy Polski, jakim były rozbiory: "Żaden uczciwy człowiek nie może pochwalać tych rozbiorów i nie może przyglądać się im, nie przepowiadając, że w jakiejś przyszłości wyniknie z nich wielkie nieszczęście dla wszystkich państw"15. Później popularny był wiersz Campbella o upadku Polski, ze słowami: "Nadzieja na czas jakiś pożegnała się ze światem i Wolność jękła, gdy Kościuszko padł"16. Wielki poeta romantyczny Keats poświęcił Kościuszce sonet, a historyk Dalberg-Acton pisał w 1862 r., w studium pt. "Narodowość", że "Rozbiory Polski były aktem rozpustnego gwałtu, dokonanym z pogardą nietylko zwykłych uczuć, ale i prawa publicznego. Po raz pierwszy w historii nowożytnej wielkie państwo zostało unicestwione, a cały naród rozdzielony pomiędzy swoich wrogów"17. Historiografia niemiecka zrobiła jednak swoje, Polska stała się odstraszającym przykładem dziejowym, symbolem bezładu i anarchii. H. G. Wells, zapytany w czasie wojny o stanowisko w sprawie polskiej, odpowiedział, że "jego nie interesuje zabawa w różnorakie znaczki pocztowe"18, a w 1921 r. Bernard Shaw stwierdził, że "ludy takie jak Polacy lub Irlandczycy są politycznie niemożliwe"19. W takiej atmosferze, wśród podobnych przekonań, wyrósł G. K. Chesterton. On jednak nigdy nie ulegał obiegowym opiniom i zdanie na temat Polski wyrobił sobie samodzielnie.

Można powiedzieć, że jego poglądy zaczęły się kształtować już w dzieciństwie, kiedy chodząc do szkoły codziennie tymi samymi szarymi ulicami, spostrzegł, "że z temi ulicami, mimo całej ich brzydoty, wspomnienia związały go już nierozerwalnie jakimś sposobem jedynym"20. Wtedy właśnie zrodził się pomysł napisania powieści o obronie Notting Hillu, powieści, która powstała dużo później i została uznana przez narodowców (A. Doboszyńskiego i W. Wasiutyńskiego) za najważniejszą i najsłynniejszą książkę Chestertona. Serdeczność tych przeżyć z lat dziecinnych "ukazała poecie, ile żywego jest w tradycji narodowej, ile moralnego w czci dla niej – i prześwietliła cały jego nacjonalizm"21. Naród nie był dla niego pojęciem, tylko "rzeczą rzeczywistą"22, a ojczyzny nie pojmował jako "spółki dla wyzyskiwania innych narodów"23, tylko "jako ideał, wymagający bezinteresownej służby"24. Pisał o tym W. J. Chwalewik w "Myśli Narodowej: "za wzór dla patriotyzmu angielskiego wskazał wówczas [Chesterton] narody, które potrafiły kochać ojczyznę nieszczęśliwą i odwalić kamień z jej grobu; kraje takie, jak Serbja, Polska, Irlandja"25. Podczas gdy inni wytykali Polsce błędy, które doprowadziły do jej rozbiorów, on zauważał, że Anglia popełniała takie same, nikomu jednak nie przychodziło do głowy, aby dzielić ją między Stany Zjednoczone, Francję i Niemcy. Podczas gdy inni polskie postulaty nazywali "dziwacznymi i poplątanymi", on właśnie publikował kolejny artykuł w ich obronie. W czasie konferencji pokojowej w Paryżu nieraz wypowiadał się w sprawach polskich, a – jak pisał Wacław Borowy – zawsze "wymownie, mądrze i głęboko"26. Rozumiejąc, że jedynie odbudowa silnej Polski oraz osłabienie Niemiec może zagwarantować trwały pokój w Europie, konsekwentnie twierdził na przykład, iż Gdańsk, Śląsk i Prusy Wschodnie powinny znaleźć się w granicach Rzeczypospolitej. Nic więc dziwnego, że znalazł wspólny język z reprezentującymi takie same poglądy polskimi narodowcami. Dzisiaj byśmy powiedzieli, że odpowiadała im myśl geopolityczna Chestertona, zwłaszcza, że zagrożenia dla samodzielnego bytu Polski widział w tych samych siłach – żydowskich i niemieckich. Dostrzegał również pewien "fakt oczywisty" obecny w naszych dziejach aż do dziś – "że Polacy muszą zawsze wybierać mniejsze zło"27. W "Autobiografii" wspominał swoje spotkanie z Józefem Piłsudskim: "ten wspaniały i dość ponury stary żołnierz powiedział mi, że z dwojga złego wolał Niemcy niż Rosję. Wiadomo natomiast, że jego rywal Dmowski, który także podejmował nas wspaniale w swoim wiejskim ustroniu, z dwojga złego woli Rosję"28. Kto zna "Barbarzyństwo Berlina" nie ma wątpliwości, po której stronie na pewno nie opowiedziałby się Chesterton. Żywił bowiem głęboką niechęć do Niemiec, a zwłaszcza Prus. Krzysztof Kaczmarski, autor artykułu "Chesterton, Dmowski a sprawa polska"29, nazwał ją "germanofobią". Wiadomo jednak, że fobia jest nieuzasadnionym lękiem, tymczasem antypatię do Niemiec, czy to Chestertona, czy Dmowskiego, trudno nazwać nieuzasadnioną, wynika bowiem po pierwsze ze znajomości historii, po drugie, ze zrozumienia i akceptacji "niezbędnych ludzkich idei", które odrzuca "duchowy barbarzyńca" Prusak, a po trzecie z wyznawania hierarchii wartości, w której nigdy na pierwszym miejscu nie znajdzie się siła i skuteczność. W każdym razie antyniemiecka postawa Chestertona z pewnością umacniała jego popularność w równie antyniemieckim polskim obozie narodowym.

Oczywiście nie tylko "wspólny wróg" zbliża ludzi, także, a właściwie przede wszystkim, wspomniane już "wspólne, a odwieczne założenia" – głównie katolicyzm. "Niewątpliwie współczesna literatura katolicka nie ma drugiego pisarza, który by równie wiele zdziałał dla katolicyzmu – czytamy w tygodniku "Prosto z Mostu" – Nikt inny nie przysporzył Kościołowi tylu konwertytów, i to nie tylko w Anglii. Jakiż olbrzymi wpływ wywarł Chesterton na zwrot ku czynnemu katolicyzmowi w młodym polskim nacjonalizmie!"30 Podobnie wspominał pisarza Adam Doboszyński, nazwany przez Krzysztofa Kaczmarskiego "najwierniejszym spośród polskich miłośników Chestertona". Twierdził on między innymi, że katolicyzm autora "Ortodoksji" był dla Polaków bardziej zrozumiały niż katolicyzm francuski. "Wpływ jego na myśl naszą dopiero się zaczyna – pisał Doboszyński – i będzie rósł przez lat dziesiątki"31. A w jego przypadku był to wpływ szczególnie silny.

Doboszyński poznał Chestertona podczas swojego pobytu w Anglii w 1933 r. Od maja do czerwca korzystał z gościny ks. Smitha, proboszcza parafii św. Teresy w Beaconsfield. Dzięki temu mógł często rozmawiać z pisarzem i bywać na jego odczytach, a także na zebraniach Ligi Zwolenników Dystrybucji. Nigdy nie ukrywał, że w swoich koncepcjach społeczno-ekonomicznych inspirował się między innymi poglądami Chestertona. Pod jego wpływem ukończył "Gospodarkę narodową", książkę, nad którą pracował od 3 lat, a która ukazała się jesienią 1934 r., jego pamięci poświęcił "Ekonomię miłosierdzia", wydaną najpierw w języku angielskim, w Londynie. "Wyznaję, że dopiero słuchając Chestertona, – pisał – zrekonstruowałem w sobie pojęcie wolności, tak silnie zniekształcone w umysłach naszego pokolenia przez wpływy ze Wschodu i Zachodu. Pojęcie to łączył Chesterton nierozdzielnie z hasłem upowszechnienia własności"32. Doboszyński był przekonany, że rosnący wpływ myśli Chestertona na Polaków doprowadzi do zorganizowania "prawdziwie katolickiego" społeczeństwa. Dlatego nie ustawał w propagowaniu tej myśli – poprzez prelekcje, które głosił w całej Polsce dla członków i sympatyków Stronnictwa Narodowego, artykuły prasowe oraz własny przekład "Krótkiej historii Anglii". "Nie powinniśmy zapominać, ile zawdzięczamy Chestertonowi33" – powtarzał. I nie zapominali, również w latach drugiej wojny światowej.

Zarówno za życia, jak i po śmierci wielkiego przyjaciela Polaków, na łamach prasy narodowej ukazywały się artykuły, przybliżające czytelnikom jego postać i poglądy, a także recenzje, omówienia książek oraz przedruki fragmentów jego publikacji. O Chestertonie pisali, oprócz Adama Doboszyńskiego i Stanisława Kozickiego, Witold Jerzy Chwalewik, Andrzej Mikułowski, prof. Władysław Tarnawski, Wojciech Wasiutyński – w takich gazetach, jak tygodnik "Myśl Narodowa" czy "Prosto z Mostu", a w Londynie – "Jestem Polakiem". Ks. Stanisław Bełcha, wydawca katolicko-narodowego "Jestem Polakiem" założył również klub, w celu propagowania katolickiej nauki społecznej – jego patronem od 1941 r. był Chesterton, a aktywnym członkiem – Adam Doboszyński. Pisarz i publicysta Adolf Nowaczyński zaliczył Chestertona do "arystokracji intelektualnej zachodnioeuropejskiej". O Chestertonie nie zapomnieli także emigracyjni narodowcy różnych odłamów, z dużym natężeniem promowano jego postać i poglądy po 1989 r. w rozmaitych pismach narodowych i quasi narodowych. 

Jerzy Pietkiewicz, poeta związany przed wojną z ONR i współpracownik "Prosto z Mostu" pisał: "Chesterton to nie dziś, to jutro. Przeczucia, które będą się sprawdzać w łunach dogasającej wojny, jak proroctwa"34. Bardzo dobrze rozumiemy te słowa teraz, zwłaszcza gdy, czytając artykuły nawet sprzed stu lat, uświadamiamy sobie, że mogłyby powstać wczoraj. Aktualność myśli Chestertona wręcz poraża każdego świadomego czytelnika, który dostrzega w jego twórczości coś więcej niż humor i paradoksy. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej nie najlepiej, bo oznacza, że popełniamy te same błędy, co sto lat temu, i czyhają na nas dokładnie te same zagrożenia, co wtedy, może tylko trochę lepiej zakamuflowane. Czego zatem może nas nauczyć ?apostoł zdrowego rozsądku"? Przede wszystkim, abyśmy analizując rzeczywistość, nie zatrzymywali się na powierzchni zjawisk, nie ulegali "obiegowym opiniom", ale we wszystkim szukali ukrytego sensu. Niestety, ciągle zmuszani jesteśmy do wybierania "mniejszego zła" i jedynie przenikliwość Chestertona może nam pomóc w jego rozpoznaniu.

Marzena Zawodzińska

za http://www.chesterton.fidelitas.pl

Przypisy:

  1. St. Kozicki, Pamiętnik 1876-1939, Słupsk 2009, s. 344.
  2. Cyt. za: St. Kozicki, Pamiętnik…, s. 345.
  3. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa. T. 1, Warszawa 1989, s. 315.
  4. Ibidem
  5. Ibidem
  6. Cyt. za: J. Rydzewska, Obrońca wiary, Ząbki 2004, s. 121.
  7. St. Kozicki, G. K. Chesterton (kartki z pamiętnika), Tygodnik Warszawski 1948, nr 18 (127), s. 3.
  8. St. Kozicki, Pamiętnik…, s. 346.
  9. St. Kozicki, Ojciec Brown, Myśl Narodowa , nr 26, s. 487-488.
  10. St. Kozicki, Ojciec Brown w Rzymie, Myśl Narodowa 1931, nr 8, s. 86-87.
  11. St. Kozicki, Ojciec Brown, … s. 488.
  12. St. Kozicki, Pamiętnik…, s. 347.
  13. Ibidem, s. 328.
  14. Cyt. za: K. Kaczmarski, Chesterton, Dmowski a sprawa polska, w: Narodowa Demokracja XIX-XXI wiek. Dzieje ruchu politycznego. T. 1, s. 222.
  15. Cyt. za: W. Borowy, Gilbert Keith Chesterton, Kraków 1929, s. 201.
  16. Ibidem
  17. Ibidem
  18. Ibidem, s. 200.
  19. Ibidem
  20. W. J. Chwalewik, Motywy ideowe w twórczości Chestertona, Myśl Narodowa 1927, nr 10, s. 167.
  21. Ibidem
  22. Chesterton o nacjonaliźmie i religii, Myśl Narodowa 1933, nr 52, s. 788.
  23. W. J. Chwalewik, Motywy ideowe…, s. 168.
  24. Ibidem
  25. Ibidem
  26. W. Borowy, Gilbert Keith Chesterton, Kraków 1929, s. 203.
  27. G. K. Chesterton, Autobiografia, Warszawa 2010, s. 385.
  28. Ibidem
  29. K. Kaczmarski, Chesterton, Dmowski a sprawa polska, w: Narodowa Demokracja XIX-XXI wiek. Dzieje ruchu politycznego. T. 1, s. 220-239.
  30. Cyt. za: K. Kaczmarski, Chesterton, Dmowski a sprawa polska…, s. 231.
  31. Ibidem
  32. Ibidem, s. 234.
  33. Ideje społeczne Chestertona, Myśl Narodowa 1935, nr 14, s. 220.
  34. Cyt. za: K. Kaczmarski, Chesterton, Dmowski a sprawa polska…, s. 238.

Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *