banner ad

Ks. Gregoire Celier: Święty Pius X i Sodalitium Pianum

| 29 sierpnia 2021 | 1 Komentarz

Zamierzamy dziś omówić Sodalitium Pianum (Solidację św. Piusa V), w dziejach znaną pod kryptonimem La Sapinière. Zakres niniejszego wystąpienia jest ograniczony do zaprezentowania krótkiego szkicu dziejów tej grupy. Szczegółowe wyjaśnienie jej genezy oraz rozwoju było by długotrwałe i zbyt skomplikowane, ponadto wymagałoby dostatecznego zrozumienia historii religii od roku 1854 do 1914. Zainteresowanym chcę polecić pracę ks. Emmanuela Barbiera: Histoire du catholicisme libéral et du catholicisme social (Cadoret 1923-1924), jak również opracowania Emile Poulata, które będą cytowane w dalszej części wywodu. Naszym celem jest tu nie tyle udzielenie odpowiedzi na wszystkie możliwe pytania, co zadanie tych właściwych. Pozwoli to dać wszystkim wystarczającą ilość materiału do przemyśleń.

Historia historii

Przed przystąpieniem do dziejów La Sapinière należy najpierw odnieść się do jej prehistorii, która w rzeczywistości stanowi jej post-historię. W tym zakresie ważne jest, by odwołać się do wyrażenia użytego przez Jeana Madirana: „historia historii”.

Za pontyfikatu Piusa X zaczęła krążyć pogłoska o istnieniu anty-liberalnego, anty-modernistycznego, reakcyjnego, integrystycznego tajnego stowarzyszenia o zasięgu międzynarodowym, na czele którego stanął ksiądz Umberto Benigni. Działalność tego stowarzyszenia miała polegać (jak domniemywano) na dokonywaniu denuncjacji władzom w Rzymie, a także na przenikaniu do prasy katolickiej. 

W październiku 1914 Msgr. Mignot, bardzo liberalny biskup Albi, napisał na ten temat raport dla kardynała Domenico Ferraty, Sekretarza Stanu papieża Benedykta XV. W marcu 1915, w czasie, gdy Belgia była już okupowana, dyrektor liberalnej niemieckiej gazety katolickiej, Heinz Brauweiler, a także jego współpracownik, ks. Hubertus Höner, obydwaj zwalczający dzieło ks. Begniniego jeszcze przed wojną, poprosili niemiecką administrację wojskową o zabezpieczenie dokumentów, dotyczących omawianego tu „tajnego stowarzyszenia”, w biurze belgijskiego prawnika, Alphonse Jonckxa. O istnieniu organizacji powiadomił ich ks. Floris Prim, belgijski duchowny, którego Jonckx zadenuncjował, a który był przyjacielem i informatorem ks. Hönera. Niemiecka administracja wojskowa po wkroczeniu do biura prawnika przekazała zabezpieczone dokumenty Brauweilerowi i Hönerowi.

Wiosną 1921 do francuskich biskupów, przełożonych zgromadzeń zakonnych, Nuncjatury i Sekretariatu Stanu [Stolicy Apostolskiej]  wysłane zostało anonimowe memorandum (którego autorem był o. Fernand Mourret,  sulpicjanin), sporządzone na podstawie odbitek zarekwirowanych w Belgii dokumentów. Ponaglano w nim Kongregację do Spraw Duchowieństwa do wszczęcia śledztwa w sprawie działalności Msgr. Benigni’ego. 

W styczniu 1922, na łamach La Nation Belge, opublikowany został zjadliwy tekst, dekonspirujący „tajne stowarzyszenie” (napisał go były współpracownik La Croix, Alphonse Janne), a przedrukowany przez kilka innych gazet. W marcu 1922 Le mouvement des faits et des idèes, kierowany przez o. Alphonse Lugan’a i niemal całkowicie poświecony szkalowaniu Action Francaise, opublikował to anonimowe memorandum, artykuł zapożyczony z La Nation Belge, raport Msgr. Mignot'a, a także niektóre dokumenty zarekwirowane u Jonckx’a. W styczniu 1928 Nicolas Fontaine (pseudonim używany przez Louisa Canet, wysokiego rangą urzędnika z Biura ds. Wyznań Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a zarazem wykonawcy [koncepcji] Loisy’ego and Laberthonniere’a) opublikował Saint-Siège, Action Française et catholiques intégraux, gdzie opublikowano niektóre z dokumentów Jonckx’a. W marcu 1928, w swoim zeznaniu na potrzeby procesu beatyfikacyjnego Piusa X, kardynał Pietro Gasparri, wówczas Sekretarz Stanu Piusa XI, przedstawił bardzo surową ocenę zmarłego papieża i jego relacji z Msgr. Benignim, którego był bezpośrednim przełożonym.

W roku 1950, podczas procesu beatyfikacyjnego Piusa X, ks. Ferdinando Antonelli został poproszony o przeprowadzenie szczególnego dochodzenia, które doprowadziło do powstania Disquisitio o „papieskim postępowaniu w sprawie walki z modernizmem”. Ważna część Disquisitio poświęcona została Msgr. Benigniemu. Dokument ten, jakkolwiek nie upubliczniony, został użyty przez ks. Raymonda Dulaca w La Pensée Catholique (1952), a potem przez Msgr. François Ducaud-Bourget’a (1954) – który później, w roku 1974, opublikował swoje studium pod tytułem La maçonnerie noire ou la vérite sur I'intégrisme (Czarna Masoneria albo prawda o Integrystach). W 1964 Jean Madiran opublikował L'integrisme, histoire d'une histoire, składajacą się z krytycznych analiz wszystkich dostępnych dokumentów.

W roku 1969 cała sprawa została wywrócona do góry nogami. W wyniku quazi-policyjnego dochodzenia socjolog Emile Poulat opublikował pod tytułem Intégrisme et catholicisme intégral  214 dokumentów, odnoszących się do omawianego stowarzyszenia i opatrzonych licznymi cennymi komentarzami. Później, w 1977, napisał biografię Begniniego (Catholicisme, démocratie et socialisme). Wreszcie, w 1996, Disquisitio wydano w języku francuskim. I oto po 50 latach od omawianych wydarzeń trzy publikacje, które wymieniliśmy, pozwalają na stworzenie bardziej miarodajnego obrazu wydarzeń. 

Koniec rządów

Z dokumentów wynika, że to „tajne stowarzyszenie” rzeczywiście działało od roku 1909 do 1914 (jakkolwiek jego działalność została wznowiona w 1915 i trwała aż do 1921). Chcąc jednak zrozumieć tę historię w sposób poprawny, musimy poddać analizie pontyfikat Piusa X, a także otoczenie, w którym „tajne stowarzyszenie” ewoluowało. Wybory i problemy pontyfikatu Józefa Sartro mogą jednak być w pełni wyjaśnione tylko wówczas, gdy mieć będziemy na uwadze poprzedzającą go historię Kościoła i papiestwa. Mamy w związku z tym zamiar dokonać cokolwiek pobieżnego przeglądu okresu rozciągającego się od śmierci Piusa IX do wyboru Piusa X, tzn. czasokresu obejmującego pontyfikat Leona XIII.

Gdy Pius IX zmarł w roku 1878, wierni go kochali. Z drugiej strony był on wraz z całym Kościołem uwikłany w stosunki z niektórymi rządami (Francji, Włoch, Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, etc.) oraz z dominującą klasą intelektualistów. Nowy papież, Leon XIII, zdawał sobie sprawę z potrzeby wyciągnięcia Kościoła z tego impasu. Przystąpił do tego przez pontyfikat oparty na intelekcie i dyplomacji. Co do dyplomacji: wystarczy tylko przypomnieć ralliement we Francji, koniec Kulturkampfu w Niemczech, pojednanie z Rosją, przywrócenie pokoju religijnego w Szwajcarii, etc. Co do idei: papież, wybrany w 1878 roku, opublikował następujące encykliki:  Æterni Patris (o filozofii chrześcijańskiej, 1879), Arcanum (o małżeństwie, 1880), Diuturnum (o władzy cywilnej, 1881), Sæpenumero (o historii, 1883), Humanum Genus (o masonerii, 1884), Immortale Dei (o państwie, 1885), Libertas (o wolności, 1888), Rerum Novarum (o sprawach społecznych, 1891), Providentissimus (o Piśmie Świętym, 1893), Satis Cognitum (o Kościele, 1896), i Divinum (o Duchu Świętym, 1897).

Manewr ten nie pozostał bez sukcesów. Ogólna sytuacja stała się mniej problematyczna. System intelektualny skalibrowano przeciw nowoczesności. Pontyfikat Leona okazał się w miarę chwalebny: Kościół rozwijał się i prosperował, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Niestety, trzy elementy sprawiły, że rzeczywistość była bardziej krucha i niepewna, aniżeli solidna i realna.

Po pierwsze Leon XIII błędnie oceniał (świadomie bądź nie) rzeczywistą przyczynę niechęci poszczególnych rządów. Przypisywał ją nie tyle przewrotności wrogów, co nieumiejętnie prowadzonej polityce strony katolickiej. W związku z tym starał się osłabić polityczny opór katolików. Następnie, Leon XIII błędnie oceniał (świadomie lub nie) prawdziwą przyczynę niechęci intelektualistów. Jej powodów doszukiwał się nie tyle w racjonalizmie zrodzonym z namiętności, co w pewnego rodzaju beztrosce i nieadekwatnej prezentacji prawdy po stronie katolickiej. Stąd też starał się osłabić intelektualny opór po stronie katolickiej.

Idźmy dalej: Leon XIII, intelektualista i dyplomata, nie kłopotał się w stopniu wystarczającym praktycznymi szczegółami swoich poleceń i nie podtrzymywał własnych projektów w sytuacji, gdy napotykały one na jakieś przeszkody. Co więcej: jego długi pontyfikat i podeszły wiek oznaczały, że pod koniec jego rządów Kościół był rządzony słabo. Oczywiście, że papież potępił amerykanizm (1899), krytykował błędy we Francji (1899), a także odmówił nadania politycznego znaczenia nazwie „chrześcijańska demokracja” (1901). W encyklice Graves de Communi z 18 stycznia 1901, poświęconej Chrześcijańskiej Demokracji, w jednym z ustępów czytamy: „Nie godzi się jednak nadawać mianu demokracji chrześcijańskiej znaczenia czysto politycznego. Jakkolwiek bowiem wyraz demokracja etymologicznie i filozoficznie oznacza rządy ludu, to jednak w naszym wypadku należy ją tak pojmować, by wykluczała wszelkie znaczenie czysto polityczne i wyrażała wyłącznie tylko dobroczynną działalność chrześcijańską na rzecz ludu”. Graves de Communi miała przestrzec biskupów przed zbliżającym się niebezpieczeństwem. Niestety, dość rzadko oświadczenia te stawały się podstawą do podjęcia kroków o charakterze praktycznym.

Co więcej, Leon XIII nie uniknął „zagrożenia w łonie Kościoła” (Gaudeau), którym było „zagrożenie wiary i dyscypliny” (Desfoyere) przez „kryzys doktrynalny” (Fontaine)” spowodowany „Kantowską, protestancką i masońską infiltracją Kościoła” (Barbier), która „wprowadzała nowy katolicyzm i nowy kler” (Maignen). Historyk i chrześcijanin muszą uznać „postęp liberalizmu za Leona XIII” (Barbier). W taki oto, dosyć dramatyczny, sposób prezentowała się sytuacja w roku 1903 (tym razem bez związku ze stosunkami zewnętrznymi, w samym wnętrzu Kościoła), w chwili śmierci Leona XIII.

Nowy pontyfikat

W tych niepokojących okolicznościach kardynał Józef Sarto został wybrany papieżem dnia 4 sierpnia 1903. Przyjął imię Piusa X, „na cześć papieży, którzy tak wiele wycierpieli” (a zatem Piusa VI, Piusa VII i Piusa IX).

Nowy papież stanowił dosyć znaczący kontrast w stosunku do swojego poprzednika. Po pierwsze, Pius X dysponował silną wolą, w mniejszym stopniu był natomiast typem intelektualisty. Wszystkie jego wielkie encykliki dotyczyły modernizmu. On sam wolał stosować motu proprio, zwarte oświadczenie, po którym następowało działanie. Dzięki temu zyskiwał możliwość przejścia wprost do sedna spraw i dopilnowania, by zyskiwały one bieg zgodny z jego wolą. Dla przykładu: 22 listopada 1903 papież wystosował motu proprio o świętej muzyce, a zaraz po nim list pasterski o muzyce z 8 grudnia 1903, 8 stycznia 1904 – dekret o muzyce, a następnie, 25 kwietnia 1904, kolejne motu proprio – tym razem o śpiewie gregoriańskim. Ta energia woli pozwoliła mu w stosunkowo krótkim czasie dokonać restauracji muzyki, reformy reguł rządzących przyjmowaniem Komunii Świętej, reformy Kurii, reformy brewiarza, a także reformy prawa kanonicznego.

Po drugie, Pius X wiedział jak użyć sprytu by uniknąć konfrontacji; nie był dyplomatą i nie miał stosownego do tej roli temperamentu. Jakkolwiek nie pragnął konfliktu, to nie unikał go jeżeli sądził, że jest to konieczne (podobnie, jak nie obawiał się uczynić tego wiadomym). Tak było w przypadku kwestii rozdziału Kościoła od państwa we Francji, Sillonu [liberalno-lewicowy katolicki ruch we Francji – przyp. tłum.], a zwłaszcza modernizmu.

To w świetle tych dwóch cech charakteru winno się oceniać działania Piusa X w odniesieniu do ogromnego niebezpieczeństwa, jakie zagrażało Kościołowi; niebezpieczeństwa, które Leon XIII dostrzegał, ale wobec którego nie znalazł środków pozwalających na jego wymazanie. Pius X stanął do konfrontacji z niebezpieczeństwem, które określił jako modernizmy, w sposób praktyczny. Jego wielka encyklika, Pascendi, wyraźnie napiętnowała modernizm, herezję, którą papież opisał tylko po to, by ją wykorzenić.   

Modernizm według Piusa X

Generalnie ujęta historiografia modernizmu (zaprezentowana przede wszystkim w poważnej pracy Jeana Rivière’a: Le modernisme dans l'Eglise, Letouzey & Ane, 1929) boryka się w naszym przekonaniu z poważnym błędem metodologicznym. Zidentyfikowano kilku modernistów, a co za tym idzie – modernizm został zredukowany do kilku głównych postaci na scenie dziejowej (Hébert, Loisy, Tyrrell, Laberthonniere, Turmel, Houtin, itd.). Metoda ta jest tym groźniejsza, że żaden z dokumentów pontyfikalnych, dotyczących modernizmu (Lamentabili, Pascendi, Sacrorum Antistitum, itd.), nie wymienia nazwisk.

Jedynym naprawdę trwałym sposobem pozostaje śledzenie tego, jak sam Pius X charakteryzował modernizm własnymi słowami, we własnych pismach i własnych działaniach. Z uwagi na ograniczoną ilość miejsca nie jesteśmy w stanie tego uczynić, ograniczymy się zatem do zwięzłego przywołania realiów modernistycznej infiltracji Kościoła, tak, jak opisywał ją Pius X.

Następca Świętego Piotra używa przerażającego sformułowania w encyklice Pascendi: moderności mają zostać odnalezieni in sinu gremioque Ecclesiæ – w samym wnętrzu Kościoła (§2 encykliki; cały ustęp brzmi jak następuje: Zwlekać nam dłużej nie wolno. Wymaga tego przede wszystkim ta okoliczność, iż zwolenników błędów należy dziś szukać nie już wśród otwartych wrogów Kościoła, ale w samym Kościele: ukrywają się oni – że tak powiemy – w samym wnętrzu Kościoła; stąd też mogą być bardziej szkodliwi, bo są mniej dostrzegalni). Mowa tu nie tylko o świeckich, ale również kapłanach. Nie tylko o kapłanach, ale również biskupach. Nie tylko o biskupach, ale i kardynałach. W 1910, trzy lata po wydaniu Pascendi, Pius X tak stwierdzał w Sacrorum Antistitum: „Moderniści nie zaprzestali agitacji w celu zakłócenia pokoju w Kościele. Podobnie, jak nie powstrzymali rekrutacji nowych adeptów aż do utworzenia podziemnej grupy”. Dalej dodał: „Istnieją wrogowie o tyle potężniejsi, że znajdują się tak blisko”.

Ten opis sytuacji, zestawiony z dalszą ewolucją Kościoła, zwłaszcza obecny kryzys (w 1907 Roncalli miał 26 lat, a Montini – 10), uzupełnia jeszcze jedno oświadczenie Pius X z 1912: „De gentibus non est vir mecum”… „spośród tych ludzi nikt nie stoi przy mnie”. Oświadczenie to prowadzi do niezbędnego i logicznego wniosku: Pius X sam był otoczony przez modernistów i pół-modernistów. Z tego powodu o niektórych sprawach dowiadywał się z trudem. Jego działania były ograniczane. Spotykał się ze sprzeciwem, zwodzeniem i zdradą. Jego wola napotykała na wymijającą postawę tłumionej opozycji, bezwład, zaniedbanie, wreszcie – pasywny opór w oczekiwaniu na jego wycofanie. „Pontyfikat Piusa X – pisze Emile Poulat – pozostaje zagadką tak długo, jak nie doceni się gry silnej woli w zestawieniu ze słabym autorytetem; woli silniejszej, aniżeli zostało to uznane, z autorytetem słabszym, niż ktokolwiek może przypuszczać”.    

Monsignor Umberto Benigni (1862-1934)

Jednym ze sposobów pokonania trudności wynikających z wrogiego lub powściągliwego środowiska było zebranie małej grupy missi dominici, którzy mogli obejść oficjalną hierarchię i działać pomimo ogólnego paraliżu. To wówczas, pisze Poulat, „izolacja Piusa X napotkała lojalizm Benigni’ego”.

Tu wreszcie pojawia się ów słynny Benigni, o którym mówiliśmy jak dotąd bez wyjaśniania kim jest lub omówienia roli, jaką odegrał. Zaprezentowanie krótkiego szkicu jego biografii wydaje się zatem uzasadnione.

Umberto Benigni urodził się w Perouse (Włochy) 30 marca 1862 w rodzinie o dosyć skromnym statusie. Był najstarszym z sześciorga dzieci. Przyszedł na świat mniej więcej w tym samym czasie, gdy papieski Rzym został zajęty przez oddziały Domu Savoy (Królestwo Włoch), co legło u podwalin katolickiej strategii polityki Non Expedia, skutkującej odmową udziału katolików w procesie wyborczym.

W wieku lat 11 wstąpił do seminarium diecezjalnego (biskupem miejsca był tam wówczas Joahim Pecci, przyszły Leon XIII), w którym ukończył studia. Został wyświęcony na kapłana 20 listopada 1884 po uzyskaniu dyspensy niezbędnej z racji wieku. Niemal natychmiast powierzono mu funkcję profesora historii, a sam Benigni gorliwie przystąpił też do pracy nad broszurą o Biblii (opublikowana w 1892) i wprowadzeniem do dziejów Kościoła. Został ponadto mianowany kapelanem różnych katolickich stowarzyszeń, w której to roli stworzył on swój pierwszy biuletyn, którego motto (we Włoszech czasów masońskiego Risorgimento) zawierało jego program: „Zawsze dla papieża i z papieżem”. Wszystkim jego działaniom przyświecał duch encykliki Rerum novarum (sam napisał później Społeczną historię Kościoła).

W roku 1992 został członkiem komitetu Opera dei Congressi, poprzedniczki włoskiej Akcji Katolickiej. W 1893 objął funkcje redaktora katolickiego dziennika Eco d'Italia. W 1895 wyjechał do Rzymu, gdzie zagłębil się w badaniach historycznych. Uzyskał skromną posadę w Bibliotece Watykańskiej, a w roku 1900 zaczął pisać dla katolickiego dziennika La Voce della Verità, w którym rok później objął stanowisko redaktora naczelnego, w tym samym czasie pełniąc obowiązki profesora historii kościelnej w Seminarium Rzymskim. W 1902 Leon XIII powołał go na członka Komisji Historyczno-Liturgicznej. 

W 1904 został minutante (sekretarzem) Kongregacji ds. Krzewienia Wiary. Jego talent i obycie doprowadziły do powierzenia mu funkcji pomocnika Sekretarza Kongregacji ds. Nadzwyczajnych Spraw Kościelnych, Msgr. Gasparriego (przyszłego Sekretarza Stanu za pontyfikatu Benedykta XV) w roku 1906. W roku 1906 kongregacja ta została włączona do Sekretariatu Stanu, a Msgr Begnini został podsekretarzem sekcji pierwszej, a także piątą co do ważności osobą „rządu papieskiego”. Piastując to stanowisko założył watykańską służbę prasową, a także  Corrispondenza Romana, o której on sam powiedział, że była ani oficjalna, ani też nieoficjalna.

6 marca 1911, w konsekwencji intryg pałacowych, Msgr. Begnini został przeniesiony na stanowisko „uczestniczącego protonotariusza apostolskiego”, a zastąpił go jego współpracownik, Msgr. Pacelli (późniejszy sekretarz stanu i papież Pius XII). Nie ulega wątpliwości, że usunięto go i poświęcono z powodów politycznych, podobnie, jak nie ma wątpliwości, że w całej tej aferze jego honor pozostał niezbrukany (Emile Poulat poświęcił temu epizodowi 80 stron napisanej przez siebie biografii założyciela Solidacji).

Msgr. Benigni, uwolniony od innych obowiązków, w pełni poświęcił się teraz pracy dziennikarskiej oraz walce, do której powrócimy za chwilę. Po śmierci Piusa X i zakończeniu pierwszej wojny światowej był coraz bardziej izolowany, ale nie zaprzestał pisania. Będąc świadkiem wzrostu potęgi faszyzmu, jakkolwiek w dalszym ciągu dzierżył sztandar Chrystusa Króla  tak, jak czynił to Pius XI i Kuria Rzymska, ostatecznie przeszedł na pozycje faszystowskie (podczas gdy w tym samym czasie Mussolini zbliżał się katolicyzmu).  

Zmarł 27 lutego 1934 w Rzymie.

Ks. Antonelli tak napisał o nim w Disquisitio: „należy stwierdzić, że zgodnie ze wszystkimi danymi, w których dyspozycji pozostajemy, nikt nie może wątpić w szczere przywiązanie Msgr. Begnini’ego do Kościoła i Papieża. Chciał oddać siebie, swoje liczne talenty i ogromne doświadczenie na służbę Kościołowi”. I dalej: „To dzięki owej sprawiedliwej niechęci do tendencji modernistycznych w najszerszym ujęciu tego terminu przyciągnął on uwagę Piusa X”. Stało się to bez wątpienia dzięki  La Sapinière.

Solidacja św. Piusa V

Dzięki swojej szerokiej wiedzy, rozległym stosunkom oraz pozycji w Kurii, ks. Begnini stopniowo coraz bardziej uświadamiał sobie quasi-powszechny zasięg oraz tajny, międzynarodowy charakter modernizmu. W jego umyśle zrodziła się idea globalnego kontrataku. Miał on być międzynarodowy w swoim zakresie działania, chroniony tajemnicą, a także oddany pod zwierzchność Stolicy Apostolskiej w formie kongregacji lub instytutu: Sodalitium Pianum. Założył, że będzie to instytut świecki na prawie papieskim, którego celem stanie się rozpowszechnianie papieskich dyrektyw i zbieranie informacji na temat krążących w świecie idei by powiadomić o nich Stolicę Apostolską. Jednym z głównych elementów strategii miała być tajność (w relacjach ze światem zewnętrznym, nie w stosunku do autorytetu Ojca Świętego), pozwalająca zdemontować sprzysiężenie modernistów.

Siedzibą Solidacji był Rzym. Kierował nią dyrektor, Msgr. Benigni, a także zgromadzenie pełniące funkcję rady administracyjnej. Znane są nazwiska dwóch spośród jej członków: to księża Jules Saubat i Charles Maignen. Wśród członków mogły znaleźć się zarówno jednostki, jak i grupy, znane jako „Konferencje Św. Piotra”. Zgodnie z pierwotną propozycją osoby te, a także grupy, miały cieszyć się korzyściami związanymi z wyłączeniem spod władzy biskupa i prawem do zachowania tajności. W rzeczy samej kardynał Gaetano De Lai (kardynał protektor instytutu), jak również sam Pius X, z oczywistych względów zachowywali powściągliwość w komentowaniu tych dwóch punktów.

Krytycy mówili o tysiącu członków Sodalicji. Begnini twierdził, że jest ich stu. Poulat utrzymuje, że nie było ich więcej niż pięćdziesięciu.

Rozwijając swoją działalność Sodalicja dysponowała „serwisem zwykłym”: codziennym przekazem informacji do Kurii. Istniał też „serwis specjalny”: szczególne zadania, wykonywane z pełną dyskrecją dla Kurii, a nawet dla samego papieża.

W skład misji szerzenia prawd katolickich wchodziły:

  • listy do członków Sodalitium Pianum;
  • Correspondance de Rome, drukowana na jednej stronie arkusza tak, by można ją było wyciąć i natychmiast użyć w gazecie, która taki arkusz otrzymała;
  • Agenzia Internationale Roma (AIR), publikująca codzienny biuletyn;
  • publikacje bezpośrednio związane z Sodalitium Pianum: La Vigie księdza Boulin we Francji, Correspondance Catholique Jonckxa w Belgii i Myśl Katolicka w Polsce;
  • publikacje sympatyków: Critique du Libéralisme ks. Barbiera we Francji i kilka tekstów w Niemczech, Austrii, Włoszech, etc.

Chcąc chronić tajemnicę w korespondencji używano szyfru (szczegóły tego systemu podane są w książce Intégrisme, s. 159-80). „Co do stosowania tajemnicy – pisze Emile Poulat – jakiej wymagano od członków i szyfru, który zaprojektowano w celu jej zachowania w procesie komunikacji między nimi, była to praktyka powszechna; nie sprawiała ona jednak, że samo stowarzyszenie miało charakter tajny. Co więcej: dwie osoby miały prawo wiedzieć wszystko o każdej porze: kardynał protektor i papież”. 

Ks. Antonelli pisał: „Msgr. Benigni zauważył, że były to środki zwyczajne, stosowane również w bankach i przemyśle; szyfr sam w sobie nie jest zły lub podejrzany. Wszystkie rządy, wliczając w to Stolicę Apostolską, stosowały szyfrowanie przez całe stulecia. Obiektywnie rzecz biorąc tajność i stosowanie szyfrów były w jakimś sensie środkami koniecznymi – a przynajmniej użytecznymi, z pewnością nie pozbawionymi moralności tak długo, jak Benigni niczego nie ukrywał przed kompetentnymi władzami Stolicy Apostolskiej”. W ramach wspomnianego szyfru Sodalitium Pianum przypisano nazwę La Sapiniére, pod którym weszła do historii.

Wsparcie Piusa X

Sodalitium Pianum została założona w roku 1909 i rozwiązana z woli Msgr. Benigni’ego na początku I Wojny Światowej, który zbiegł się ze śmiercią Piusa X. Restytuowana w 1915, odtąd marginalizowana, działała aż do dochodzenia z roku 1921, po którym została oficjalnie i ostatecznie rozwiązana przez władze rzymskie.

Nie ulega wątpliwości, że Sodalitium Pianum była cieszyła się poparciem Rzymu. Msgr. Benigni przywołuje jako osoby wspierające (wraz z dokumentami i dowodami) kardynałów Merry del Val’a, Vivesa, Falconio, Gotti’ego, Van Rossum’a, Sevina, a także biskupów, prałatów, etc. – a zwłaszcza kardynała De Lai („mocnego człowieka” tamtego pontyfikatu).

Nade wszystko, Sodalicja wpierana była przez Piusa X. Znane są trzy pisane ręcznie aprobaty z 1911, 1912 i 6 lipca 1914 (ta ostatnia napisana miesiąc przed śmiercią papieża). Co więcej, Pius X nadał Sodalicji roczną dotację wysokości 1000 lirów. Nie odbywało się to w drodze czysto administracyjnej, gdyż pewnego razu, zapomniawszy o tym, papież przesłał całą sumę przez swojego sekretarza.

Inne fakty, zwłaszcza misje zlecane przez papieża członkom Sodalitium Pianum, również świadczą o wsparciu i zaufaniu Piusa X. „Dla tych, którzy znają Piusa X i jego niezaprzeczalną prawość, jest to pewna wskazówka, że papież widział w Sodalitium Pianum dobrą instytucję” (Disquisitio, s. 258).

Nie zmienia to faktu, że Sodalicja nigdy nie uzyskała prawa papieskiego. Kardynał De Lai, jej zawzięty orędownik, wahał się w kwestii zachowania tajności wobec biskupów diecezji. Podzielał obawy Msgr. Benigni’ego względem nich, jednak nie chciał podważać ich praw (Disquisitio, s. 279).

Sytuacja mogła ewoluować (czy to w drodze zmiany statutów Sodalicji, czy też dzięki ewentualnej akceptacji tajności), ale na przeszkodzie stanęła śmierć Piusa X i wybuch wojny. Jak skromnie wyraził to kardynał Sbarreti w roku 1921: „Mająca dziś miejsce zmiana okoliczności” (jest to nawiązanie do przyjazdu Benedykta XV i jego nowej polityki) stworzyła odpowiednią sytuację do rozwiązania Sodalitium Pianum. Uczyniono to 8 grudnia 1921.

Wychwalajmy mężów sławnych i ojców naszych (Syr 44:1)

Podsumujmy teraz fakty związane z samą organizacją:

– składała się z 50 do 100 członków;

– zasadniczo działała między 1909 a 1914;

– gromadziła informacje i rozpowszechniała dyrektywy;

– od czasu do czasu wykonywała specjalne misje dla Kurii;

– działała pod osłoną względnej tajności;

– była jednak w pełni znana przełożonym;

– cieszyła się wsparciem kardynałów, a zwłaszcza Piusa X.

Reakcją na to były wyobrażenia, nienawiść i kalumnie. Wyobrażenia – gdyż adwersarze wierzyli, lub udawali, że wierzą, iż czarna masoneria jest wszechpotężna. W rzeczywistości organizacja była niewielka jeżeli chodzi o liczebność, środki i wpływ, nawet, jeżeli sam Benigni był bardzo skuteczny. Nienawiść: silna i niegasnąca nienawiść, jaką wyrażano wobec Benigni’ego, a przez niego także wobec całej Sodalicji, przeraża. Potwarze: rozwinięto niezwykle zajadłą kampanię medialną, pełną kłamstw, pomówień i oszczerstw wobec Benigni’ego,   Sodalitium Pianum oraz wszystkich anty-liberałów.

Udziałem Msgr. Benigni’ego (podobnie jak innych członków Sodalicji) stały się normalne ludzkie błędy i upadki. Był cholerykiem i człowiekiem impulsywnym. Potrafił być uparty. Cechowało go jednak kierowanie się zasadami moralnymi, a także dojrzała ortodoksja. Był obyty i ciekawy, miał temperament policjanta (cecha pożądana w kontekście misji, jakiej miał się podjąć). Świadectwo ks. Julesa Saubata na ten temat  jest fascynujące (Disquisitio, s. 67).

Całą  rzecz można podsumować następująco:

Msgr. Benigni był duchownym, który robił wspaniałą karierę. Czekał na niego kapelusz kardynalski, a potem zapewne stanowisko Sekretarza Stanu. Wierzył w Piusa X i trwał przy nim. Został powstrzymany, złamany, a także zepchnięty na margines. Po jego śmierci ani jedno słowo nie pojawiło się na łamach Osservatore Romano, na pogrzebie nikt nie reprezentował Kurii, a za trumną podążało jedynie dwóch zaprzyjaźnionych księży.

Sodalitium Pianum była kongregacją uznaną, ale nigdy nie obdarzoną pełnią praw. Spadała na nią bezgraniczna nienawiść, oszczerstwa, negatywne kampanie medialne, dezinformacja, a ostatecznie została ona rozwiązana.

Ta niewielka grupa bez znaczących środków postanowiła służyć Bogu i Kościołowi. Niezależnie od przeciwieństw wykonała ważną i skuteczną pracę, sprzeciwiającą się modernistom i ich wpływom.

Co więcej: w sprawie Sodalitium Pianum można odnaleźć wszystkie składniki obecnego kryzysu w Kościele. Pius X dostrzegał niebezpieczeństwo, zagrażające wierze i Kościołowi.  Działał energicznie i polegał na wsparciu garstki elitarnych żołnierzy, do których należeli Msgr. Benigni i Sodalitium Pianum.

Niestety, blokowano go i zwalczano. „Pius X – pisze Emile Poulat – który zna tylko jedną drogę i nie ulega niczemu, co przyzwala na dwuznaczność, mimo wszystko idzie na ugodę z ludźmi, świadomy sprzeciwu i wahania, które wywołuje nawet w Świętym Kolegium”.

Działania Piusa X opóźniły modernizm na pół wieku, ale ponieważ jego polityki nie kontynuowano, modernizm nie został wymazany i rozwijał się w podziemiu by w końcu wyłonić się znów podczas obrad Soboru Watykańskiego II.

W pewnym sensie żyjemy dziś na marginesie tej samej struktury kościelnej, w której sercu żył i pracował Msgr. Benigni wraz z Sodalitium Pianum. Stąd też mamy prawo czuć się ich spadkobiercami i następcami by tak, jak oni, dołączyć do do wielkiej walki Piusa X przeciw modernizmowi.  

 

Ks. Gregoire Celier

Tłum: Mariusz Matuszewski

 

Kategoria: Historia, Publicystyka

Komentarze (1)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Gierwazy pisze:

    Ciekawa i zupełnie nie znana mi historia. Artykuł, jak widzę, tłumaczony z francuskiego. Pozwolę sobie na dodatkowe tłumaczenie, mianowicie passusu: "Umberto Benigni urodził się w Perouse (Włochy) 30 marca 1862 w rodzinie o dosyć skromnym statusie. Był najstarszym z sześciorga dzieci. Przyszedł na świat mniej więcej w tym samym czasie, gdy papieski Rzym został zajęty przez oddziały Domu Savoy (Królestwo Włoch), co legło u podwalin katolickiej strategii polityki Non Expedia, skutkującej odmową udziału katolików w procesie wyborczym." Perouse, to francuska nazwa Perugii; z kolei Dom Savoy, to Dom Sabaudzki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *