banner ad

Jean Sévillia: Zita, impératrice courage (1892-1989)

jean-sevillia--zita-imperatrice-courageRok temu odkryłam, że biografię ostatniej cesarzowej Austrii pt. „Zyta – odważna cesarzowa” napisał Francuz – katolik i pasjonat dynastii Habsburgów. Współczesna Francja wydała pisarza o zdecydowanych poglądach konserwatywnych! Urodzony w 1952 roku Jean Sévillia jest też współautorem „Czarnej księgi Rewolucji Francuskiej”, autorem licznych książek o polityce i moralności, o królach i świętych. Warto poznać jego twórczość, z kilku powodów.

Odważna cesarzowa (tłumaczenie tytułu moje, książka jeszcze nie została przetłumaczona na język polski) to JW Zyta de Bourbon-Parme (1892-1989). Była ona ostatnią cesarzową austriacką i królową Węgier. Była żoną ostatniego cesarza Austrii i króla Węgier, Karola von Habsburga (1887-1922). Krótko pozostając na tronie, razem z mężem przeszła trudy wojenne, upokorzenia, przymusową emigrację na Maderze i biedę, prześladowania ze strony Niemców i samych Austriaków, choć ojczyzna męża zawdzięczała jej tak wiele. Zyta całe swoje życie opiekowała się poddanymi, pracując charytatywnie na ich rzecz, a będąc na wygnaniu, zabiegała o  interesy Austrii w sferach politycznych Europy. Żyła pobożnie, prosto, pod koniec życia ascetycznie jak mniszka. Wychowała ośmioro dzieci, w spartańskich warunkach dając im wychowanie i wykształcenie zgodne z ich pochodzeniem i powołaniem. Ponad 60 lat tułaczki i wdowieństwa (zawsze w czerni – nawet w dniu ślubu dzieci nie zdjęła z siebie żałoby) zakończyło się w 1989 roku. Wygnana z Austrii jako wróg ustroju, przedstawiana przez socjalistów jako zdrajczyni i ciemiężca, została pochowana z honorami cesarskimi w krypcie Kapucynów. Ogłoszona sługą Bożą, oczekuje na beatyfikację. Zresztą, przewodniczącym Stowarzyszenia na rzecz Beatyfikacji Cesarzowej Zyty jest Jean Sévillia. Wyniesiony na ołtarze został cesarz Karol, beatyfikowany w 2004 roku. 

Tytuły rozdziałów składających się na jej biografię wyznaczają koleje życia cesarzowej („Wdowa z ośmiorgiem dzieci”, „Odważna cesarzowa” itd.), ale bohaterem książki jest właściwie cesarstwo. Zyta na ogół pozostaje w tle, zgodnie ze sposobem postępowania imperatorowej: ona na pierwszym miejscu stawiała dobro Austro-Węgier, poddanych, męża, rodziny. Pozostaje więc w cieniu, ale poszczególne wypadki opisywane są z jej punktu widzenia, oceniane z perspektywy jej intencji, dążeń. Zyta nie zawsze ma bezpośredni wpływ na politykę, bo i nie wtrąca się do rządów, ale wiadomo, że gdyby nie jej odwaga, desperacja, wsparcie, cesarz Karol nie mógłby spełniać swojej misji. W 1922 roku zostaje sama.  Choć na wygnaniu, przecież dalej jest cesarzową i dalej realizuje zadania, wynikające z odpowiedzialności za dobro poddanych. Potrafi stanąć twarzą w twarz z obcym mężem stanu i w imię interesu Austrii przekonać go do swoich racji, o ile może – za pomocą dostępnych środków – interweniuje, negocjuje. Mówi twarde nie niemieckiemu socjalizmowi, mówi nie anschlussowi. Tak jak inni Habsburgowie, musi w końcu uciekać przed zemstą hitlerowskich Niemiec. Zyta jest odważna, silna, lojalna. Jest wierna Bogu, rodzinie i poddanym. Dodam: „Zyta” to nie jest pobożny i nudny żywot świętej męczennicy, lecz raczej żywa biografia polityczna. 

Polski interes

Do napisania tej recenzji skłoniła mnie jednak nie sylwetka cesarzowej, ale kwestia polska. W naszym kraju jest wiele osób, które wzdychają za epoką Franciszka-Józefa. Idealizują one Austro-Węgry, podkreślając również fakt, że Polacy żyli wtedy pod berłem katolickiego monarchy. Moim zdaniem „Zyta – odważna cesarzowa” to kubeł zimnej wody na głowę miłośników Austro-Węgier. Zarówno postawa cesarza Karola, jak i cesarzowej Zyty wskazuje, że gdy chodzi o poddanych, parę cesarską interesowały tylko kwestie węgierskie, chorwackie, serbskie… Polska gdzieś tam była, ostatecznie do armii należeli żołnierze mówiący po polsku, był gdzieś „Lemberg”. Z mieszanymi uczuciami czytałam słowa Sévilli, że cesarz po wygnaniu z Austrii nie mógł znaleźć schronienia w jednej swoich siedzib, bo te zostały przejęte przez nowo powstałe państwa. Zdanie „Polacy przejęli Wawel” brzmi dość dziwnie. Z drugiej strony, podkreśla Sevillia, że cesarza Karola Habsburga beatyfikował papież – Polak, Jan Paweł II, „którego ojciec służył w armii austro-węgierskiej jako oficer”. I na koniec czytam, że w trakcie mszy żałobnej za śp. cesarzową Zytę intencje czytane były w językach dawnego imperium, także po polsku. I to tyle o Polakach w książce o monarchii Habsburgów.

Nie napisałam powyższych zdań dla narzekania („buuu, znowu nas pomijają!”), bo to nie jest książka o zaborze austriackim, tylko aby pokazać, że legenda austro-węgierska została jednak zweryfikowana przez czas. Habsburgowie stworzyli wspaniałą monarchię katolicką, która oby się odrodziła. Jednak z ich konkretnych działań, jak choćby celowego oddania Lwowa w ręce Ukraińców w 1918 r., wynika, że w interesie Habsburgów nie leżała ani polska korona, ani niepodległość. Dopiero na wygnaniu, w 1920 roku cesarz Karol stwierdził:„Odrodzenie się państwa polskiego było jedynie aktem sprawiedliwości, ponieważ nie ma bardziej patriotycznego narodu od narodu polskiego, a w dziejach nie było większej niesprawiedliwości od rozbiorów Polski (…)”. Krótko mówiąc, pod koniec życia cesarz Karol sam nam życzył polskiego króla na tronie.

Los Zyty alegorią

Dystansuję się od żalu za Austro-Węgrami, ale inaczej odbieram dramat JW Zyty jako cesarzowej, żony i matki. Odnoszę silne wrażenie, że losy cesarskiej rodziny są alegorią losów niejednej polskiej rodziny arystokratycznej podczas licznych okupacji: proklamowanie przez rewolucjonistów„równości”, wypędzenie właścicieli z majątku, łaskawe pozwolenie na połączenie rodziny, z jednoczesnym zakazem wjazdu do kraju. W polskiej literaturze faktu często występuje zubożała arystokratka, wdowa, która samotnie utrzymuje gromadkę dzieci, uczy je i kształci na szlachetnych obywateli swojego kraju. To kobieta dzielnie mierząca się z losem, zachowująca do końca godność, dumę, cześć dla tradycji. Przebacza prześladowcom, mimo że nie odwołali do końca bandyckiego prawa uderzającego jej rodzinę. Taka jest cesarzowa Zyta w książce Jeana Sévilli, bliska wzorowi przekazywanemu przez nasze babcie i prababcie.

Książkę tę zamierzałam przeczytać „dla ćwiczenia języka” (jestem w połowie kursu dla samouków), a pochłonęłam z wypiekami na policzkach, momentami ze ściśniętym gardłem. Jest napisana jak powieść akcji: wypadki toczą się wartkim strumieniem, autor unika teoretyzowania, wyraźnie bazując na relacjach świadków. Tekst zawiera elementy reportażu, więc uderza plastyczność scen, osobiste spojrzenie bohaterów na wypadki, zwłaszcza towarzyszące rozpadowi monarchii. Daje to do myślenia, jak dokładny musiał Jean Sévillia przeprowadzić wywiad z samą Zytą, jak i z najstarszym jej synem, arcyksięciem Otto (1912-2011). To nie jest historia bajkowej Sissi, która była daleko od swoich poddanych, to są sprawy trywialne i przez to bardzo trudne: nieprzespane noce, narady, choroby dzieci, bolszewickie i hitlerowskie zagrożenie, ucieczki i upokorzenia. To scena, gdy duszący się w ostatnich sekundach życia Karol składa głowę na kolanach zrozpaczonej Zyty, a ona woła: „Karol, co ja zrobię sama, bez ciebie?!”. Po chwili: „Boże, niech będzie, jak Ty chcesz”. 

Nic z romansu, wiele z życia.

Lewica wolała Hitlera od Habsburga  

Opisujący dzieje rodziny cesarskiej Jean Sévillia wskazuje pokrewieństwo ideologii rewolucji francuskiej i bolszewickiej, bolszewizmu, nazizmu i innych odmian socjalizmu, których wspólną cechą jest odrzucenie wszelkiej władzy nadanej przez Boga. Wymowny jest fakt, że gdy w 1918 roku Austrii pojawiły się „ludowe siły” i władza monarsza przestała funkcjonować, cesarzowa Zyta obawiała się rzezi rodziny cesarskiej na wzór francuski (mord na królu Ludwiku XVI), czy też na wzór Rosji bolszewickiej (mord na Mikołaju II). Ale Sévillia nie umniejsza negatywnej roli własnego kraju w procesie destrukcji monarchii Habsburgów. Wskazuje Francję i Niemcy przede wszystkim, jako tych, którzy w czasie Wielkiej Wojny zręcznie popychali cesarstwo ku upadkowi. Kto dzisiaj pamięta, że w toku dyskusji o ewentualnej restauracji cesarstwa (do której było blisko w latach 30.), przedstawiciele lewicy wołali: „Lepszy Hitler niż Habsburg!”, by po II wojnie dyskretnie zmienić barwy? Czy dzisiejsza Unia Europejska, która afiszuje się z potępianiem narodowego socjalizmu, ale realizuje jego postulaty: nienawiść do chrześcijaństwa, okultyzm, eugenikę i eutanazję, postąpiłaby inaczej? Smutne pytania. W trakcie lektury „Zyty”, aż do ostatniej sceny, pogrzebu cesarzowej w Wiedniu, nasuwa się wniosek: historia magistra vitae est.

„Zytę – odważną cesarzową” polecam słodkim marzycielom o powrocie Austro-Węgier, ale i zwolennikom czerwonego sztandaru.

Jean Sévillia, Zita, impératrice courage. 1892-1989, wyd. Perrin 1997

Do kupienia wyłącznie za granicą

O autorze: http://www.jeansevillia.com/

Aleksandra Solarewicz

 

Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Ilona Iglewska-Nowak pisze:

    Istnieje niemieckie tłumaczenie książki. Polecam tym, dla których francuski jest barierą nie do pokonania.

    Ilona

  2. Aleksandra Solarewicz pisze:

    Dziękuję, Pani Ilono. Zdaje mi się, że to tłumaczenie mignęło mi na Amazon.de

     

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *