Jakubczyk: Pontifex Romanus emeritus przypominający podstawy wiary!
Niejednokrotnie stawałem w obronie papieża Franciszka i Jego, często nieklarownych, zachowań i wypowiedzi – rzecz jasna tylko tych, których bronić się dało. Tychże z upływem czasu było coraz mniej. Teraz praktycznie nie ma w ogóle. Jednakże zawsze też miałem świadomość, że za watykańskimi kulisami wszystkiemu przygląda się swym czujnym okiem Benedictus Magnus – i od razu robiło mi się lżej na duchu. Jak wiadomo, tak już niestety też nie jest.
I choć BXVI nie był wymarzonym przez ludzi Tradycji Piusem XIII, to jednak w czasach szalejącego modernizmu tym bardziej z miłą chęcią powracam do wywiadu śp. Benedykta XVI którego udzielił On L'Osservatore Romano, w 2015 roku. W nim, Benedykt potwierdził dogmat o istnieniu jednego i prawdziwego Kościoła, poza którym nie ma zbawienia.
„Fałszywe „kościoły”, opierające się na "zgromadzeniu ludzi, mających pewne wspólne idee, nie mogą być gwarantem życia wiecznego" – stwierdzał.
I dalej, "Kościół nie zawdzięcza swego istnienia tylko sobie; Został On stworzony przez Boga, a Bóg ciągle nad Nim czuwa”.
Emerytowany papież odrzucił modernistyczne mrzonki, głoszące, że wszyscy ludzie będą zbawieni, zauważając, że współcześni ludzie mają fałszywe „poczucie, jakoby Bóg nie może pozwolić większości ludzkości być skazanym na potępienie”, zauważał, że począwszy od drugiej połowy ubiegłego wieku, ludzkość uwierzyła także, iż „Bóg nie może poddać zagładzie wszystkich nieochrzczonych”, odrzucając również istnienie miejsca ”czysto naturalnego szczęścia”, które Kościół nazywa Limbusem (otchłań, limbo).
JŚ Benedykt podkreślał, że takie podejście jest odpowiedzialne za brak wiary, posłuszeństwa, jak również za słabe osiągnięcia wysiłków misyjnych po Soborze Watykańskim II.
Po wskazaniu mylnych pojęć Karla Rahnera, Benedykt zwrócił uwagę na inną popularną dziś teorię: „Nawet mniej akceptowalne jest rozwiązanie, proponowane przez pluralistyczne teorie religijne, dla których wszystkie religie, każda na swój sposób, byłyby sposobami na zbawienie, a skutki ich praktykowania muszą być uznane za równoważne”.
Warto dodać, że te słowa i uwagi śp. Papieża pięknie wpisują się w przekaz wykładu, którego jesienią 2014 roku wysłuchali wykładowcy i studenci Papieskiego Uniwersytetu Rzymskiego "Urbaniana". Benedykt przypominał tam, że: "W rzeczywistości, wielu dziś uważa, że religie powinny szanować siebie nawzajem, a w ramach dialogu przerodzić się we wspólną siłę na rzecz pokoju. Zgodnie z tym sposobem myślenia za pewnik bierze się to, że różne religie są wariantami jednej i tej samej rzeczywistości. Pytanie o Prawdę, to, co pierwotnie zmotywowało chrześcijan bardziej niż kogokolwiek innego, jest tutaj zepchnięte na pobocze. Zakłada się, że analiza autentycznej prawdy o Bogu jest nieosiągalna i że w najlepszym razie można takową reprezentować różnymi, nieokreślonymi symbolami. To wyrzeczenie się prawdy wydaje się realistyczne i użyteczne dla pokoju między religiami świata” (…) Jest to jednak zabójcze dla wiary. W rzeczywistości, wiara traci swój wiążący charakter i powagę, wszystko jest zredukowane do symboli wymiennych, zdolnych jedynie do odnoszenia się do niedostępnej tajemnicy boskości z dalekich pozycji".
Jak dobrze było usłyszeć tak stanowcze słowa. Obyśmy mogli jeszcze kiedyś ich doświadczyć z ust Następcy Piotrowego.
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Publicystyka, Religia, Wiara