Zatwardnicki: „Jak pojedynkować się z ateistą. Katolicki pomocnik towarzyski”
„Katolicki pomocnik towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą" Sławomira Zatwardnickiego to popularny poradnik, jak odpowiadać na najczęściej pojawiające się wątpliwości dotyczące wiary katolickiej oraz na zarzuty wobec nauczania Chrystusa i dokumentów Kościoła.
Treść podzielono na 4 główne działy: „Bóg”, „Kościół”, „Religia”, „Bonus. Jak zostać ateistą?” W ich obrębie znajdują się rozdziały poświęcone konkretnym zagadnieniom. Tytuły rozdziałów to niekiedy cytaty żywcem wzięte z czasopism i forów. Są tu „Dowody na istnienie Boga”, „Inkwizycja”, „Kościół zagląda pod kołdrę” (a jakże), „Wierzący niepraktykujący”, „Kościół miesza się do polityki”. Oczywiście nie zabrakło odniesienia do „Boga urojonego” Dawkinsa. Autor odważnie mierzy się z argumentami, jakich często używają – nie tylko tytułowi ateiści, ale sami katolicy odniesieniu do wartości życia ludzkiego i miłości. Są to np. „prawo do wyboru”, „prawo do szczęścia”, „prawo do dziecka”. W tej książce pada dużo pytań. Autor przyznaje swojemu czytelnikowi prawo do wątpliwości.
Mimo obszernego tematu poszczególne rozdziały są króciutkie. Zaś na końcu każdego umieszczono nie „indeks rzeczy”, tylko spis tagów. Każdy rozdział kończą tagi, jest też zbiorczy Indeks Tagów. Już wiadomo, kto jest adresatem książki. Na pewno bardzo współczesny ateista i współczesny katolik. Słowem, także internauta.
Język przekazu jest prosty, nieprzeładowany „eklezjastyką”, „homiletyką” i „apostazją”, chociaż często cytowane są dokumenty Kościoła oraz Pismo Święte. Określiłabym go jako słodko-gorzki. Autor często w żartobliwy sposób odpiera argumenty ateistów, ale i nie szczędzi złośliwości katolikom. Przykład: „W opinii niektórych wiara jest „ślepym skokiem” w nieznane, bez żadnego zabezpieczenia i bez gwarancji szczęśliwego wylądowania. Pal sześć, jeśli takie poglądy wypowiadają niezorientowani, gorzej, że niektórzy chrześcijanie zdają się przeciwstawiać wiarę rozumowi. Ten czy ów formułuje nawet regułę, że im mniej racjonalności w wierze, tym lepiej”. Po tego typu stwierdzeniach autor szybko wraca do tonu poważnego. Do tonu, w jakim wypada mówić o rzeczach śmiertelnie ważnych: jak życie i śmierć.
Nie ma w "Pomocniku" nudnego wstępu ani wskazówek do nawracania. Autor dochodzi do wniosku, że równie trudno być wątpiącym katolikiem, jak myślącym ateistą. Jeden może nie być pewny istnienia Boga, a drugi „nie może być pewien nieistnienia Boga”. Trudne? No to już lepiej przeczytać książkę osobiście. Dobra wiadomość i dla ateistów, i dla katolików jest taka, że nie trzeba jej czytać od deski do deski. Można iść według tagów. Wszystko zależy od tego, o co toczy się akurat pojedynek.
Aleksandra Solarewicz
Sławomir Zatwardnicki, „Katolicki pomocnik towarzyski, czyli jak pojedynkować się z ateistą” , Warszawa 2012, wyd. Fronda
Kategoria: Recenzje