Thomas Molnar
Thomas Molnar1
Thomas Molnar zajmuje wyjątkowe miejsce w życiu intelektualnym amerykańskiego konserwatyzmu. Inni uchodźcy z Europy odegrali wprawdzie istotną rolę w rozwoju konserwatywnej myśli politycznej w USA, jednak żaden (o ile mi wiadomo) nie zajmował miejsca w czołówce europejskiej, zwłaszcza francuskiej kontrrewolucji. Jeżeli Molnara określa się mianem amerykańskiego konserwatysty, to stwierdzenie takie wymaga natychmiastowego doprecyzowania. Będąc nim, nigdy nie zaprzestał bowiem krytyki wielu liberalnych, indywidualistycznych dążeń, formujących argumenty tych, którzy bardziej z przypadku aniżeli z wyboru stali się sprzymierzeńcami w walce z utopijną lewicą.
Rzut oka na obszerną bibliografię Molnara pozwala odkryć, że pozostaje on człowiekiem dwu kontynentów. Obok listy książek opublikowanych w Stanach Zjednoczonych znaleźć można drugą – zawierającą tomy napisane w języku francuskim i wydane w Paryżu. Niektóre tytuły pozostają wspólne dla obydwu list, wśród nich jego najlepsze książki, w tym tak znakomite, jak Sartre: Ideologue of our Time (1968), a także bardzo wnikliwa praca God and the Knowledge of Reality (1973). Inne pojawiły się tylko po angielsku lub wyłącznie po francusku. Jest szczególnie godne ubolewania, że czytelnik anglojęzyczny nie dysponuje jak dotąd przekładem La Gauche vue d’en Face (1970), doskonałej analiza utopijnego ducha rewolucyjnej i reformatorskiej lewicy, napisanej i opublikowanej w przededniu wydarzeń z maja i czerwca 1968.
Do swojej podwójnej listy publikacji Molnar dodał również regularne podróże i częsty udział w konferencjach na całym świecie. Korzystał z tych wyjazdów także dlatego, że pozwalały mu one pogłębić wiedzę o kondycji świata, która – jak wierzył – została dalece niezrozumiana przez tych, którzy zwykli byli myśleć w zwyczajnych kategoriach dyplomacji bądź to sowieckiej, bądź też zachodniej. W pisanych po francusku książkach takich, jak Le Socialisme sans Visage (1976; socjalizm bez ludzkiej twarzy), rozwinął ideę, zgodnie z którą wojskowe reżimy, charakterystyczne dla narodów Trzeciego Świata, reprezentują – niezależnie od przyświecających im ideologii, instytucjonalna innowację, nie dającą się porównać ani z socjalizmem, ani też z faszyzmem w ich konwencjonalnym ujęciu. Sugeruje nawet, że pewne cechy tych reżimów mogą kiedyś stać się atrakcyjne dla narodów Zachodu, które – jak zauważa – ucierpiały zarówno wskutek zaniku właściwego autorytetu państwa, jak też rozszerzeniu jego władzy w nieodpowiednich kierunkach.
Nic nie zaświadcza bardziej o kontynentalnych korzeniach myśli politycznej Molnara, aniżeli jego nacisk na uwydatnianie anty-liberalnych oraz anty-socjalistycznych motywów konserwatywnej refleksji. W tym znaczeniu pracom Molnara bliżej jest do myślicieli takich, jak Francuz Gustave Thibon i Belg Marcel De Corte, aniżeli do pisarzy angielskich bądź amerykańskich. Wrażenie to wzmaga się, gdy czytelnik zdaje sobie sprawę, że Molnar, podobnie jak tamci, to katolik starej daty, nieufny (jeżeli nie wprost potępiający) zmiany, jakie w trakcie ostatnich dwudziestu lat przetoczyły się przez Kościół.
* * *
Thomas Molnar urodził się w Budapeszcie w roku 1921. Jego działalność w ruchu młodzieży katolickiej przyniosła mu niepożądaną uwagę nazistów, przez których został aresztowany. Zdając sobie sprawę z tego, że komunizm ma dla niego wymiar tak samo negatywny, jak reżim panujący na Węgrzech w okresie II wojny światowej, wyjechał do Belgii, a następnie do Stanów Zjednoczonych, gdzie potem nauczał.
Zakres studiów Molnara jest ogromny i zakrojony bardzo szeroko, a prowadzone prze niego kursy, zwłaszcza z literatury francuskiej i historii myśli europejskiej, oparte są często na mało znanych źródłach, których trud zgłębienia podjął on sam. Motywem przewodnim jego dociekań stało się pragnienie zrozumienia źródeł, przede wszystkim intelektualnych i duchowych, krwawego chaosu, jaki pojawił się na świecie w XX wieku. Dwie książki z początku lat 70-tych: Utopia: The Perennial Heresy (1971) oraz God and the Knowledge of Reality (1973) stanowią przykład rezultatu tych poszukiwań. W Utopii pisze o utopizmie jako wiecznej pokusie ludzkiej myśli, opartej na niezrozumieniu natury człowieka, co z kolei pozostaje zakorzenione czytelnym, lecz zupełnie źle pojętym pragnieniu wykroczenia poza skończoność ludzkiej egzystencji w obrębie granic narzuconych przez świat. Po zacytowaniu ustępu z Trockiego, gdzie autor maluje obraz społeczeństwa wyzwolonego z wszelkich materialnych dążeń, a nawet każdej formy wyobcowania, "w którym dzieci, wszystkie dzieci, będą się czuły nakarmione, silne i radosne, a w którym chłonąć będą fundamentalne elementy nauki i sztuki tak, jak chłoną białko lub ciepło promieni słonecznych", Molnar pisze: "Życie ludzkie takie, jakim je ukazano w poprzednim fragmencie, znajduje się poza egzystencjalnym kontekstem, jest nierozpoznawalne. Gdy utopiści zajmują się pracą, zdrowiem, wypoczynkiem, wojną, zbrodnią, kulturą, administracją, finansami, sądami, etc. ma się wrażenie, że ich słowa zostały wydobyte z automatu bez żadnego pojęcia o prawdziwym życiu. Czytelnik doznaje niewygodnego uczucia kroczenia wśród sennej abstrakcji, w otoczeniu martwych obiektów. Potrafi je mgliście rozpoznać, ale po bliższym przyjrzeniu się dostrzega, nie przystają one do niczego o znajomym kształcie, kolorze lub brzmieniu".
Molnar jest tomistą i arystotelikiem (często cytuje Maritaina) w stopniu wystarczającym, by rozumieć, że ludzki umysł funkcjonuje na zasadzie myślenia abstrakcyjnego. Ale abstrakcja w tym uprawnionym ujęciu nie służy zaprzeczaniu rzeczywistości bezpośredniego doświadczenia, a do identyfikacji jego stałych i ogólnych elementów, dla przykładu: natury ludzkiej wyrażonej w wyjątkowości osoby.
Abstrakcja prac utopistów stanowi tu kontrast. Nie dysponuje niczym realnym z wyjątkiem pragnień myśliciela. Fantazja na temat świata, przetworzona w obraz pragnień, czy to ujętych w kategoriach chrześcijańskich, czy też niechrześcijańskich, stanowi potencjalną siłę wprowadzającą nieład, a to – jak argumentuje Molnar – skutkuje znaczącym poważaniem, jakim u rewolucjonistów cieszy się Hegel. Heglizm, jako system myślenia spekulatywnego, cechuje pięknie uargumentowane dowodzenie, że rzeczywistość zmienia się zgodnie z ruchem filozoficznego rozumu: nie jako rodzaj magicznej odpowiedzi na potęgę myśli, lecz ponieważ akt myślenia – zarówno jego temat, jak i obiekt, są tworzone jako część tego samego procesu, w ramach którego absolut rozumu i wolności wypełnia się na tym świecie.
Wysunięta przez Molnara odpowiedź na tę hybris bazuje na jego wierze w niezmienną naturę człowieka i jego miejsce w stworzonym porządku. Gdzie indziej Molnar gotów jest naszkicować rozróżnienia znalezione w co trzeźwiejszych pismach Hegla – myśliciela politycznego i obrońcy niezależności państwa, gdyż – jak pisze w Authonomy and its Enemies (1976) o tarciach między państwem a interesem prywatnym, które zdominowały życie społeczeństwa obywatelskiego.
God and the Knowledge of Reality to książka, w której Molnar, bardziej niż gdziekolwiek indziej, artykułuje swoje fundamentalne stanowisko filozoficzne. Określam je jako "jego", ale Molnar zapewnie nie wyraził by podziękowań za dowodzenie całkowitej oryginalności teorii o wiedzy i rzeczywistości, jakie rozwinął. Wierzył, że tym, czego potrzebuje filozofia, jest nie tworzenie nowych systemów, opatrzonych nazwiskiem swojego twórcy – który to proces trywializuje myśl bardziej niż przydaje godności myślicielowi, ale powrót do prawd zapomnianych przez systemy spekulatywną, dominujące scenę filozoficzną w ciągu kilku ostatnich stuleci. W. Herberg określił tę książkę jako "jedno z najbłyskotliwszych studiów losu filozofii we współczesnym świecie jakie udało mi się ostatnio przeczytać"; jest to – jak pisze Herberg: diagnoza "samoeliminacji filozofii", którą talent Molnara ukazał najlepiej poprzez prześledzenie sposobu, w jaki dokonano transformacji spekulacji filozoficznej w celu poznania istniejącej wcześniej rzeczywistości w posztukowania mające na celu złączenie tematu i obiektu, umysłu i świata, a wreszcie – człowieka i Boga, w jedno.
Istotnie – zgodnie z tym, co głosi tytuł książki, centrum refleksji Molnara jest Bóg. Uważa on, że przeobrażenie filozofii w pseudo-mistycyzm ma swój początek w niezrozumieniu ludzkiego związku ze stworzeniem i Stwórcą. Filozof realista musi podążyć wąską ścieżką między dwoma ekstremami. Nie może on zanadto wkroczyć w ideę Boga bez równoczesnego usunięcia go z obrazu całości, a tym samym utraty z pola widzenia istoty ludzkiej jako finalnego dzieła tworzenia. Nie może także uważać boskości jako immanentnej w ludzkiej duszy lub w obrębie procesu historycznego bez postrzegania siebie i swojego człowieczeństwa jako dążącego do perfekcji, której nie jest w stanie w pełni osiągnąć.
Zgodnie z tradycją myśli Arystotelesa Molnar wskazuje, że błąd w toku argumentacji skutkuje identycznym błędem w konkluzji. Niezależnie od tego żadna synteza jego własnych tez nie jest w stanie współmiernie oddać historycznego i pojęciowego wyrafinowanie, widocznego w trakcie analizy wkładu różnych nurtów myśli zachodu i wschodu w obecne filozoficzne zamieszanie.
Thomas Molnar jest człowiekiem o niewyczerpanej energii literackiej. Każdy rok wydaje się przynosić przynajmniej dwie jego książki. Ta doskonała wydajność odzwierciedla przede wszystkim to, z jaką powagą traktuje on sprawę konserwatyzmu. Molnar nie zadowala się walką tylko na jednym froncie. Wspomniałem już kilka jego książek, które uważam za szczególnie godne uwagi, ale inni uznają za bliższe ich zainteresowaniu inne dzieła. Wspomnieć warto o pracach takich, jak Ecumenism or New Reformation (1968), zaadresowanych w większym stopniu do katolików niż do innych odbiorców, choć oczywiście są to książki o dużym znaczeniu o gólnym, bazujące na tak samo doskonale dobranych źródłach i obfitujące w doktrynę, jak inne. Moja własna droga do poznania twórczości Molnara biegła od The Counter-Revolution (1969), książki, która przez wiele lat prowadziła wielu amerykańskich konserwatystów do tradycyjnej myśli, z którą dotąd nie byli zaznajomieni. To ogromne osiągnięcie Molnara. Reszta jego pism pokazuje niesłabnący literacki wigor, a także zgodność z Tradycją, którą uznał za własną. I niech tak pozostanie na długo.
David J. Levy
Tłum. Mariusz Matuszewski
1 Tekst powstał w roku 1973.
Kategoria: Społeczeństwo