banner ad

Stożek: Obrona feudalizmu

| 13 listopada 2017 | 18 komentarzy

Odnosząc się do katolickiego systemu społecznego zupełnie pomija się w debacie publicznej pojęcia takie jak elitaryzm i hierarchia, będące wartością samą w sobie. Wielu współczesnych myślicieli katolickich, nawet takiego formatu, jak Gilbert Chesterton, wydaje się być mniej lub bardziej zarażonych bakcylem egalitaryzmu, co nie pozwala im docenić społeczności zhierarchizowanej, a zwłaszcza feudalizmu – ale o tym za chwilę.

Św. Tomasz z Akwinu nauczał, że nierówność jest warunkiem wstępnym do doskonałości stworzonego porządku [Summa Theologica, I, q. 47,  a.2]. By rzecz pokrótce uzasadnić: wynika to z miłości, która jest pierwszym i najważniejszym aksjomatem katolicyzmu. Otóż miłość realizuje się poprzez służbę:  "Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony". Mt 23; 11-12 .

Awans w hierarchii odbywa się poprzez większą służbę, która realizuje większą miłość. W związku z tym miłość może realizować się najpełniej w społeczeństwie zhierarchizowanym. Dlatego sprzeczne z miłością, a więc z katolicyzmem, jest dążenie do równości, które wynika z zazdrości, czyli jest nienawiścią. Warto zwrócić uwagę (a prawie nikt tego nie robi), że Księga Rodzaju nie mówi o tym, że szatan chciał się wywyższyć ponad Boga, ale jedynie nie chciał mu służyć, czyli Go nie kochał – diabeł promował egalitaryzm, chciał być mu równym. Każda ideologia, która nie promuje miłości (która się może realizować tylko poprzez służbę, co prowadzi do awansu poprzez uniżenie, a w konsekwencji do hierarchii), a w zamian obiecuje równość jest w istocie satanizmem w najczystszej postaci.

Tyle  uzasadnienia teologicznego. Historycznie – feudalizm jest najdoskonalszym systemem społeczno-ekonomicznym (niestety pogardzanym nawet przez bardzo ortodoksyjnych katolików). Zwracając uwagę na fakt, że tylko w Europie przyświecało mu założenie, zgodnie z którym wyższy status społeczny wiąże się z większymi obowiązkami oraz służbą słabszym [„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” (Łk 12,39-48)], to śmiało można powiedzieć, że tylko w średniowieczu mieliśmy do czynienia z katolickim społeczeństwem.

Wracając do Chestertona i innych, chciałbym docenić wkład jaki wnieśli oni do katolickiej myśli społecznej, chcąc w epoce industrialnej na powrót wprowadzić katolickie wartości w nurt dyskursu publicznego. Niestety nie ma tam za wiele o hierarchii, a to jest najważniejsze. Te wszystkie idee o silnej rodzinie jako instytucji, gdzie każdy ma własność prywatną, gwarantującą godne minimum socjalne, której może bronić, własny mały warsztat albo jest członkiem większej gildii, chroniącej przed nieuczciwą konkurencją – to wszystko jest piękne i dobre, ale dotyczy najbiedniejszych warstw społecznych.

Co do kwestii praktycznych – lub o czym się nie mówi. Hierarchia chroni przed totalitaryzmem i nie ma innej alternatywy. Monarchia stanowa była zupełnym przeciwieństwem monarchii absolutnej (rewolucja francuska nie tyle była buntem przeciw absolutyzmowi, ile jego logiczną kontynuacją, doprowadziła do jeszcze większego absolutyzmu). Mówiąc obrazowo:  monarchia stanowa była monarchią rozproszoną. Była cała drabina władzy, która zaczynała się na królu i prowadziła przez książąt, margrabiów, markizów, hrabiów, a kończyła się na ojcu rodziny. Oczywiście wszystko zgodnie z zasadą pomocniczości, zwaną prawem lennym, zgodnie z którą: "wasal mojego wasala nie jest moim wasalem". To chroniło instytucje niższe przez zakusami totalitarnymi instytucji wyższych. Instytucja wyższa nie mogła ingerować w wewnętrzne sprawy instytucji niższej – przykładowo swoim członkom rodziny rozkazywać mógł tylko i wyłącznie ojciec rodziny, zaś nad wójtami władzę miał tylko hrabia (król nie miał takiego prawa). Dopiero nad hrabiami pieczę miał król. Sytuację dopiero zmienił egalitaryzm, który aktywnie wspierali królowie uzyskania zbudowania (świadomie lub nie) swej władzy absolutnej.

Kolejnym argumentem za tym, że feudalizm chroni przed totalitaryzmem, jest fakt (znany historycznie), że tylko silne jednostki są w stanie sprzeciwić się złej władzy. Przecież było wiele przykładów w historii, kiedy poszczególni margrabiowie lub książęta emancypowali się np. spod jurysdykcji Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Tylko osoba z dużą władzą (ma własną ziemię, pieniądze, ludzi, wojsko) może stawić aktywny opór tyranowi. Tylko ktoś pokroju hrabiego, czy murgrabiego może coś znaczyć. My możemy jedynie biernie patrzeć na postępującą deprawację naszych dzieci. W monarchii stanowej nad dziećmi władzę mieli tylko rodzice (zasada pomocniczości).

To właśnie feudalizm dał początek federalizmowi, którego relikty możemy znaleźć jeszcze w Szwajcarii, czy USA, które doskonale się sprawdzają (ale nie gwarantują takich swobód jak dawniej, bo są tylko zminiaturyzowanymi wersjami rządu quasi totalnego). Podsumowując: przed totalitaryzmem chroniły 2 rzeczy: zasada pomocniczości oraz hierarchia – klasa ludzi silnych  i majętnych (im wyżej w hierarchii tym bardziej może się sprzeciwić władzy). To też działa w drugą stronę. Ludzie uciskani przez np. hrabiego mogą się odwołać do instancji wyższej – króla.

Tutaj nasuwa mi się jeszcze jedna refleksja. W jednym filmiku porusza Pan Karoń kwestię współpracy Rockefellera z komunistami. Teraz już wiadomo, dlaczego mu się to opłacało. Kiedy ludzie stają się równi, wtedy powiększa się różnica między najbiedniejszymi i najbogatszymi – część elit się zrównuje z chłopami i proletariatem, część zbija fortunę. Zamyka się we własnym gronie wąska kasta najbogatszych, która może dowolnie pomiatać motłochem, bo brakuje tam ludzi silnych, którzy dzięki jakiemuś stopniowi władzy i pieniędzy mogliby dać właściwy odpór. 

 

Jan Stożek

Kategoria: Historia, Kultura, Myśl, Publicystyka

Komentarze (18)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. PiotrEl. pisze:

    Przeczytałem tekst z pobłażliwą sympatią. Za wyjątkiem ostatniego akapitu, ów bowiem odbiera swoisty urok naiwnej tęsknocie za feudalnym rajem. 

    Szanowny Autorze. Zakładam, że nie będziemy podważać tego, iż ludzie nie są i nie bedą nigdy równi a egalitarne ideologie prowadzą zawsze na manowce . Ale czy na pewno  są to manowce różnic miedzy warstwami społecznymi?  Zapytam wprost : czy potrafi Pan określić jakie "powinny być " te różnice?  Pomijając krótkowzroczne i arbitralne postulaty demokratycznych polityków, że takie, by minimalizować protesty, chcę dobitnie podkreślić, iż prawie wszystkie odpowiedzi bedą arbitralne.

    Prócz jednej. Otóż : w systemie nieskrępowanej wolności gospodarczej , gdzie jednocześnie prawo skutecznie broni absolutnego prawa własności i skutecznie ściga oszustwa – nierówności bedą najbardziej "optymalne" , naturalne , bo najbardziej niezależne od arbitralnej cudzej woli. To oczywiście ideał, do którego należy dążyć i względem którego oceniać. Odchodzenie odeń moze nastąpić w dwu kierunkach . Jeden -to oczywiście implikowany przez egalitarne mrzonki redystrybucyjne "państwo aprowizacyjne" ( Kuehnelt- Leddihn ), ktore odrzucamy z wielu powodów,  miedzy innymi z tego, że musi już na początku zdeptać prawo własności . Ale jest i druga droga – powszechna i wszędobylska – zdobywanie majątku nie przez dobrowolne wolnorynkowe kontrakty czyli służenie konsumentom, lecz przez wykorzystywanie aparatu państwowego do zagarniania nienależnych profitów . Tu są wszelkie obserwowane mechanizmy " kapitalizmów państwowych" vel kompradorskich ( Michalkiewicz) – etatyzm, partnerstwa publiczno-prywatne, , legislacja pro-banksterska, cła, monopole, interwencjonizm, spółki skarbu p., ale i patenty, ustawodawstwo związkowe, i (tak) gildie.  

    Czemu ten komentarz? Ponieważ nie wiem, jak Autor określa " właściwy " poziom nierówności, ale także : jak potrafi porównać stopnie nierówności za feudalizmu sprzed wieków i nierówności aktualnych w dodatku jako skutków (?)  zrównywania . 

    Aha : jeszcze jedno : jako dostarczycielowi usług na wolnym rynku …zależy mi, by moi klienci byli  coraz zamożniejsi, bym i ja miał się lepiej. Ich zubożenie mnie też dotknie. Zatem odrzucam taką motywację Rockefellerów tego świata. 

  2. Stożek pisze:

    Szczęść Boże,

    Szanowny Panie, chciałbym się odnieść do Pana pytania:

    " Zapytam wprost : czy potrafi Pan określić jakie "powinny być " te różnice?"

    Otóż celem mojego tekstu nie było podanie gotowej recepty na reimplementację feudalizmu w nowych warunkach, ale jedynie obrona wartości jakie mu przyświecają. Pytał Pan jak to wprowadzić w życie. Otóż wpierw trzeba obronić wartości, na których się opiera (hierarchiczność) – to pierwsza faza jego wprowadzenia. Chciałem to zrobić poprzez przyrównanie go do wszystkich innych współczesnych dostępnych opcji i pokazanie, że świat sprzed epoki kapitalizmu był na właściwej drodze, a potem zaczął pikować w dół. To, że np. ZSRR, czy USA miały przewagę technologiczną nad dajmy na to Świętym Cesarstwem Rzyskim wynika tylko i wyłącznie z tego, że pewna baza technologiczna została wcześniej osiągnięta jeszcze w średniowieczu, a potem rozwijała się organicznie. Nie wynika to zaś z przewagi komunizmu, czy kapitalizmu nad społeczeństwami Europy feudalnej, ale na przewadze czasu.

    Implementacja pewnych osiągnięć katolicyzmu z czasów feudalnych w dzisiejszych czasach, to zaś osobny temat, na którym warto się pochylić. Nie jest to temat na jeden artykuł. Niektóre kwestie może Pan znaleźć na niniejszej stronie, a inne na dystrybucjonizm.pl. Polecam też książki np. "Rewolucja I Kontrrewolucja" prof. Plinio Correa de Oliveira.

    Jestem bardzo zaskoczony Pana chęcią w krótkim artykule zawarcia pomysłów na nowoczesne społeczeństwo katolickie. Takie myślenie a la Korwin, że wystarczy jedna ustawa wilczka, aby stworzyć w pełni sprawne społeczeństwo jest infantylna. Ustrój społeczny kształtuje się setki lat i wymaga myslenia wielopłaszczyznowego. Jest wiele problemów nad którymi trzeba się pochylić osobno. Hello, świat jest bardziej skomplikowany. Tylko naiwni utopiści wierzą, że jeden manifest rozwiąże wszystkie problemy ekonomiczne tego świata. Dlatego proszę nie mieć mi za złe, że w tekście formatu A4 nie zawarłem wszystkiego, co chciałby Pan się dowiedzieć. 

    Chciałbym jednocześnie zwrócić uwagę, że krytyka należy się za złe pomysły, a nie za nie poruszenie wszystkich wątków, czego się Pan dopuścił. Moim celem nie było napisanie książki. Nie mniej w przyszłości również zajmę się tym "jak to wszystko wprowadzić w życie". Tylko, że w pierw trzeba zacząć od wartości – tutaj chciałem jedynie obronić fundamentalną, a jednocześnie najbardziej atakowaną wartość jaką jest hierarchiczność.

  3. Stożek pisze:

    Jeszcze druga kwestia:

    skrytykował Pan:

    "Zdobywanie majątku nie przez dobrowolne wolnorynkowe kontrakty czyli służenie konsumentom, lecz przez wykorzystywanie aparatu państwowego do zagarniania nienależnych profitów"

    Otóż jak już wspomniałem w eseju, za przywilejami powinny iść większe obowiązki (może nie wystarczająco wprost). Rycerz dostawał ziemię za służbę seniorowi i ochronę ludności. Trzeba dążyc w tym kierunku, aby szeroko rozumana służba publiczna była dobrze nagradzana, ale jednocześnie, aby ludzie majątni mieli większe zobowiązania względem społeczeństwa. Przykładem mogą być republiki państw włoskich – sztandarowa jest republika wenecka, czy helweckich, gdzie najbogatsi kupcy rządzili swoimi państewkami, ale jeszcze z założenia przynajmniej mieli większy zakres obowiązków, co mogło się wiązać również z koniecznością dopłacania z własnej kiesy do tego całego interesu. Kwestia nierówności rozstrzyga się organicznie, ważne jest tylko ustalenie godnych wartości za którymi podążać mają potem konkretne ustawy. Chciałbym tylko zwrócić uwagę, ze nierówności społeczne są dziś dużo większe niż w czasach średniowiecznych. To czego tutaj zabrakło to kwestia solidaryzmu społecznego (na osobny artykuł). Otóż ważne jest również to, aby porozbijac pewne monopole, gdyż nieskrępowany wolny rynek (utopia) prowadzi do przejęcia rynku przez oligopole i wyruguje mniejsze przedsiębiorstwa. To prowadzi je do ruiny. Ludzie tracą prywatne interesy, czyli dochodzi do wywłaszczenia jak w komunizmie. Człowiekiem bez własności prywatnej można dowolnie pomiatać. Jestem za hierarchią, ale każdy człowiek powinien mieć zagwarantowaną protekcję na rynku, aby zachować jakąś własność prywatną na tyle dużą, aby móc zapewnić rodzinie minimum socjalne.

  4. Stożek pisze:

    I kwestia Rockefellerów. Abstrachując od motywacji fakty są takie: 

    https://www.youtube.com/watch?v=JXOmyMeV-Z0

    Otóż człowiek pyszny i zaślepiony żądzą władzy swoje cele osiągnie i po trupach. otóż są ludzie, którzy wolą być biedniejsi, byle inny również na wspólnym interesie się nie dorobili. Moim zdaniem wielcy tego świata wolą być nawet biedniejsi, ale mieć pod sobą wywłaszczone społeczeństwo, którym łatwo pomiatać i manipulować niż być bogatszym, ale mieć również do czynienia z bogatszym, a więc bardziej wolnym i niezaleznym społeczeństwem. To się nazywa chciwość. Wcale mnie to nie dziwi, gdyż już wielu chciwych ludzi poznałem, a więc głupich.

  5. Mateusz pisze:

     Sprzedawcy dóbr i usług w systemie kapitalistycznym zależy przede wszystkim na maksymalizacji własnej korzyści, czyli zysku, natomiast odbiorcy na minimalizacji kosztu poniesionego na rzecz zaspokojenia swojej potrzeby. Zależność ta wynika ze "świętego" prawa własności, prawa rozumianego na wyrost, będącego nowożytnym zwyrodnieniem prawa własności odziedziczonego po Rzymie, tak mocno zakorzenionego w Cywilizacji Łacińskiej. Dalej idąc, przez feudalną średniowieczną Europę, własność była również inaczej rozumiana niż dzisiaj, w epoce postindustrialnej. Myślę, że rozumienie średniowieczne różni się od rozumienia kapitalistycznego tak diametralnie, przez to, że kapitalizm odrzuca coś takiego jak ideał chrześcijański, będący natomiast podstawą feudalizmu (vide cytaty z Pisma Świętego przywołane przez Autora). 

    Jako członkowie Cywilizacji Łacińskiej powinniśmy wyjść z założenia służby drugiemu człowiekowi, nawet jeśli stoi o kilka szczebli niżej w hierarchii społecznej niż my – jest to testament pozostawiony nam przez Zbawiciela. Na tym winniśmy budować model gospodarczy, a nie na maksymalizacji zysku i minimalizacji kosztów, bo jest to podejście na dłuższą metę krótkowzroczne. Jest to niezaprzeczalnie element istotny w życiu gospodarczym, ale nie najważniejszy.

  6. PiotrEl. pisze:

    Przypisał Mi Pan tyle rzeczy, pomysłów (nie znając mnie) itd , że odpowiedź byłaby zbyt długa, a nie chcę nikogo ambarasować swoją niegodną osobą.

    Odniosę sie jedynie do kwestii nie zwiazanych ze mną :

    – co do zagwarantowanej protekcji : ośmiele się podkreślić , że wystarczająca jest "protekcja " sprawnego wymiaru sprawiedliwości chroniąca m in prawo własności, które jest podstawą wszelkich innych. Wszelka inna protekcja, to juz interwencja wymagająca nolens volens przymusu administracyjnego, oraz alokacji zasobów innych niż swobodnie ukształtowane w swobodnych wymianach, vulgo- wkraczająca w zakres wolności jednostki.

    – czyją ziemię rozdawał król ? niczyją ?  to ziemia tych, którzy na niej pracowali czy polowali, , a nie własność władcy, który obdzielał nią pretorian i popleczników( po tym, jak już zdobył ją na innych …)

    "maksymalizacji własnej korzyści, czyli zysku, natomiast odbiorcy na minimalizacji kosztu poniesionego na rzecz zaspokojenia swojej potrzeby.Zależność ta wynika ze "świętego" prawa własności, prawa rozumianego na wyrost, będącego nowożytnym zwyrodnieniem prawa własności odziedziczonego po Rzymie, tak mocno zakorzenionego w Cywilizacji Łacińskiej."

    – otóż nie : wynika z tego, że człowiek – co normalne, naturalne i rozsądne" chce ( i zawsze będzie ) maksymalizować swoją sytuację . Czyli -korzyści. Różne. Materialne , psychiczne i duchowe. Pisząc bez ogródek : jesli zamiast inwestować przeznaczę część dochodów na ochronkę , to oznacza, że suma korzyści z tym związanych ( poczucie satysfakcji z pomagania , nadzieja na "plusik w niebie" lub demonstracja przed bliźnimi – przeważa nad chęcią zwiększenia dochodów.

    "kapitalizm odrzuca coś takiego jak ideał chrześcijański, " ? ani nie odrzuca , ani nie popiera. to tylko określenie systemu, w którym kontrakty są dobrowolne, a państwo nie ingeruje w rynek, dochody , a zaledwie pilnuje porządku i przestrzegania umów. Nie interesują go poglądy graczy rynkowych, a rynek nie przeszkadza w zbawieniu . 

    " problemem zamożnych  nie jest nie jest bogactwo, lecz waga jaką mu przypisują "

       Co wiecej- na wolnym rynku nie ma monopoli( innych niż naturalne), mogą one powstać tylko wskutek ingerencji władzy.  Obecnie roi się przecież od monopoli i oligopoli – właśnie dlatego, że interwencjonizm jest tak powszechny. ( inaczej : ilość przedsiębiorstw danej branży określa albo rynek, czyli konsumenci, albo…władza. Arbitralnie, bo jak inaczej …)

    Aha : a bezprecedensowy rozwój gospodarczy  nie był żadną funkcją czasu, w ten sposób nie ma jak usprawiedliwić technologicznego "piku", bezprecedensowego w dziejach świata. Polecam znakomity wykład dr M. Machaja. Na mises.pl .

    pozdrawiam.

     

  7. Stożek pisze:

    Szanowny Panie,

    Odniosę się do Pańskich słów:

    " wystarczająca jest "protekcja " sprawnego wymiaru sprawiedliwości chroniąca m in prawo własności".

    Nie jest to prawdą. Kapitalizm wychodząc z tych samych wartości: egalitaryzm, materializm, co komunizm prowadzi de facto do kolektywizacji. Proszę sie rozejrzeć w okół. Mało ludzi ma własność prywatną – zdecydowana większość jest zatrudniona, a nie samozatrudniona. Dawniej, a zwłaszcza w średniowieczu ludzie byli albo samozatrudnieni, albo byli członkami (czyli współwłaścicielami) gildii. Egalitaryzm miał sprawić, że wszyscy ludzie będą równi, a prawda jest taka, że obecnie są jeszcze większe rozbieżności między najbiedniejszymi, a najbogatszymi, zaś brakuje szczebli pośrednich. Teraz jest tak przykładowo, że 8 ludzi posiada majątek równoważny majątkowi połowy ludzkości:

    https://www.forbes.pl/wiadomosci/nierownosci-majatkowe-8-ludzi-ma-tyle-samo-majatku-co-polowa-swiata/zsb6hht

    Fakty są takie (wbrew korwińskiemu myśleniu), że ludzie nie są biedni, bo są mniej inteligentni, albo mniej pracowici od ludzi bogatych, czy też ze względu na wszechobecny komunizm, tylko z tego względu, że mniejsze przedsiębiorstwa są mniej konkurencyjne względem większych. Oczywiście nie neguję zjawiska "kapitalizmu kompradorskiego", ale nie jest to czynnik dominujący. Dlaczego Bill Gates zrobił tak oszałamiającą karierę – przecież w USA (i nie tylko) są miliony ludzi bardziej pracowitych i błyskotliwych? Winą jest socjalizm? Kompradorstwo? Nie, po prostu kiedy On wystartował ze swoim pomysłem to nie miał konkurencji. Mógł wystartować ze śmiesznie małym kapitałem. Ja jestem za tym, aby każdy kto ma zdolności mógł powtórzyć taki sukces. Trzeba chronić małe przedsiębiorstwa, aby wielkie korporacje mając przewagę kapitałową nie doprowadzały małych firm do bankructwa. Aby każdy mógł założyć firmę we własnej branży i nie być usuniętym z rynku, tylko dlatego, że wielkie firmy dumpingują ceny, bo je stać – jest to sprzeczne z katolickim solidaryzmem społecznym. Jak to wprowadzić? Danie gotowej odpowiedzi nie było celem mojego tekstu, jednak powiem krótko: odpowednie rozwiązania dali różnej maści ordoliberałowie (sprawdzone praktycznie), czy też dystrybucjoniści. Czy jestem komunistą? Zwolennicy kapitalizmu tak nazwaliby mnie. Jednak nie jestem, bo nie chcę nikomu odbierać własności prywatnej, ale jedynie wzmocnić pozycję negocjacyjną osób najsłabszych. Kapitalizm godzi się też na jedną rzecz – osiągnięcie zarobku najmniejszymi kosztami. Otóż jeśli jest nadmiar pracowników na rynku i konkurują oni o pracę, to godzą się oni każdą stawkę. Kapitalista powie, cóż skoro dobrowolnie się zgodził to co w tym złego. Problem polega na tym, że pracownik nie ma wyboru, a zjeść coś musi. Teraz jest lepiej z różnych względów, ale w XIXw. było tak, że włąściciele fabryk płacili nawet nie tyle, aby pracownik przeżył, ile raczej umierał wolnej. Tak teraz jest w Chinach, Indiach, czy Bangladeszu, gdzie miliony ludzi żyją za mniej niż 1$ 25c. dziennie (w ChRL 300 mln. ludzi), pracując po 16 h dziennie. Ale cóż, nie ma w tym nic złego, bo w końcu oni się na to godzą (co z tego, że nie mają wyboru). Sami są sobie winni, bo mogą w każdej chwili załozyć firmę i zostać milionerami (co z tego, że nie mają oni szans w dowolnej dziedzinie konkurować z korporacjami, które dzięki efektowi skali są w stanie dać niską cenę, zapłacić za reklamy i miesiącami dumpingować).

    kolejne Pańskie słowa:

    "czyją ziemię rozdawał król ? niczyją ?  to ziemia tych, którzy na niej pracowali czy polowali, , a nie własność władcy, który obdzielał nią pretorian i popleczników( po tym, jak już zdobył ją na innych …)"

    Założenie było takie, że z przywilejem wiązała się większa służba. Wójt, czy rycerz dostawał ziemię w zamian za protekcję. Często miało to charakter przymusowy (ale często również nie). Nie oszukujmy się, nie da się stworzyć sprawnego państwa bez przymusu. Wszelkie anarchistyczne eksperymenty szybko się kończyły. Były one niudolne. Oczywiście można bawić się w jakieś milicje obywatelskie, gdzie oddział składa się z amatorów, którzy idą na pospolite ruszenie, kiedy robi się niebezpiecznie, ale nie oszukujmy się – poza obroną terytorialną mającą charker pomocniczy, to nie ma ona zastosowania. Takie oddziały nie mają szans ze zdyscyplinowaną armią profesjonalną.

     

  8. Mateusz pisze:

    W systemie gospodarczym ukierunkowanym na własne korzyści trudno raczej mówić o przeznaczaniu, na dużą skalę, własnych zysków na działalność charytatywną. 

    Kapitalizm oparty jest na egoizmie, zaspokajaniu własnych potrzeb. Jeżeli tą potrzebą jest niesienie pomocy innym, to dobrze, ale równie dobrze owa potrzeba realizowana byłaby w innym systemie gospodarczym.

    Kapitalizm nie darząc aprobatą ideału chrześcijańskiego, dopuszcza działania niemoralne, nie zarzuca kagańca na skutki grzechu pierworodnego. Mówi coś na zasadzie: " działajcie jako gracze rynkowi jakkolwiek, byle skutecznie, a więc maksymalizując zysk". Co dalej z tym zyskiem owi gracze zrobią, również go nie interesuje, a człowiek niestety jest skłonny do złego. Kapitalizm manipuluje pojęciem wolnej woli, wznosząc ją na pidestał jak bożka, a przecież gdyby wolna wola wystarczała człowiekowi do życia i do zbawienia, to nie potrzeba byłoby Kościoła, jego nauki, sakramentów świętych. Tak dzieje się w sferze duchowej jak i gospodarczej.

    Rynek jako miejsce ścierania się egoizmów poszczególnych jednostek o nieskrępowanej niczym wolnej woli przeszkadza w zbawieniu. Dlatego, że prawdziwa wolność to wolność od grzechu, kapitalizm grzechu nie odrzuca, jak sam Pan zauważył, nie interesują go poglądy graczy rynkowych.

    System gospodarczy, podobnie jak społeczny (wzajemnie przenikające się) musi być oparty o niesienie pomocy bliźniemu, jako realizacji Nowego Przykazania, wszak przyniesie to najwyższą korzyść, obiecaną przez Chrystusa. Nie oznacza to, że każdy w takim systemie miałby być miłosiernym bankrutem. Rachunek zysków i strat jest prosty i działa w każdym systemie jednakowo, bo chodzi o pieniądze. Kapitalizm jednak ten rachunek zysków i strat zbytnio faworyzuje, a wynika to właśnie z egoizmu.

    Serdecznie Pana pozdrawiam!

  9. Maslaw pisze:

    Śmieszą mnie takie infantylne teksty. Niemal każdy wspolczesny piewca feudalizmu widziałbym siebie na górze drabiny społecznej. A tak by nie było. 

  10. Mateusz pisze:

    Panie Maslaw,

    Śmieszą mnie takie infantylne teksty. Niemal każdy wspolczesny piewca feudalizmu widziałbym siebie na górze drabiny społecznej. A tak by nie było.

    proszę wybaczyć, ale infantylnym jest raczej pańskie podejście. Zwolennik feudalizmu nie musi widzieć siebie jako pana feudalnego, podobnie jak zwolennik monarchii siebie jako króla, zwolennik katolicyzmu siebie jako papieża itd. Tu chodzi o poszanowanie pewnego porządku, który zwolennicy takiego systemu gospodarczego uważają za najbardziej odpowiedni.

    Jak zresztą zauważa Autor, miejsce na drabinie społej związane jest ze zobowiązaniami, których to niektórzy zwolennicy feudalizmu wcale nie mieliby ochoty ponosić.

    Pozdrawiam!

     

  11. PiotrEl. pisze:

    Szczęść Boże. Po kolei: 

    – ..kapitalizm z egalitaryzmu ? Skąd się biorą takie pomysły ? Wziął się z szanowania własności, nieingerencji państwa w swobodne wymiany miedzy ludźmi i zmniejszenia podatków.  Materializm ? To nie K. bierze się z materializmu. To ludzie bywają zbyt przywiązani do dóbr, a K. Jedynie zwiększa ich szanse na realizacje swoich celów. Przy okazji służąc innym ( dobra i usługi). Kolektywizacja ?! Hospody, pomyłuj. 

    – egalitaryzmu nie bronię, jestem co najmniej sceptykiem tej dziwacznej ideologii,

    –   Nsamozatrudnienie vs praca najemna : potrafi Pan udowodnić , że jedno jest lepsze od drugiego ?  Poza tym, z tego co mi wiadomo, nie ma zakazu samozatrudnienia, czegoś jednak sporo ludzi  tego nie preferuje..

    – mało ludzi ma własność prywatną? Gdzie Pan żyje?  Wiele zna Pan osób, których majątek zmieści się w tobołka ?  No, i proszę nie zapominać : państwa zabierają nam w podatkach około połowy dochodu, a jesli dodać zobowiązania deficytowe, dług publiczny- wiele  wiecej. Tam Pan szukaj majątku ludzi. 

    – gildie ? Mniejsza o to, że nie można chyba być " współwłaścicielem " związku czy stowarzyszenia. To tylko dawny sposób ochrony własnego interesu ( egoizm ! ) przed konkurencją poprzez reglamentację dostępu do zawodu i kontrolę cen, czyli – ze szkodą dla konsumentów.

    – " majątek 8 ludzi…"  Wstyd posługiwać się takimi populistycznymi pseudoargumentami. Primo : jest Pan pewien, że to wskutek kapitalizmu, a nie wskutek królującego na Zachodzie interwencjonizmu, konszachtów z władzami, regulacji, ochrony przed konkurencją, zleceń państwowych itd, itp ? Czyli wskutek ..zaprzeczenia wolnemu rynkowi ? Secundo : przed kwartałem zadałem sobie trud i podzieliłem szacowany majątek tej garstki przez liczbę ludzi. Wyszło …kilkaset dolarów na Ziemianina. Przez rok . A CO POTEM ?!

    A może ktoś uważa, że to majątek innych ludzi? Zebrany kosztem innych ? Proszę sobie wyobrazić Robinsona, który przybywa na wyspę pełną biednych głodnych autochtonów. Ma pomysły, zdolności, wiedzę – konstruuje rożne wędki i inne rzeczy, po czym jego majątek ( skóry , pożywienie, broń ) przekracza wielokrotnie dobytek reszty. Czy to ICH kosztem ? A może w i mię jakichś izmów chce Pan mu trochę zabrać i rozdać ? 

    Izaak " kto kradnie niech kraść przestanie, a niech raczej pracą własnych rąk zdobywa dobra, by mieć z czego pomagać potrzebującym " 

    – Gates wygrał, bo nie miał konkurencji ? Możliwe, choć tylko miedzy innymi . I co – powinnismy mu powiedzieć przed laty : nie możesz otwierać firmy, bo nie masz konkurencji ? Panie !? 

    – " nie chcę nikomu odbierać własności ..a tylko… "  to jak chce Pan realizować swoje pomysły ? 

    – poglądy Pana na pracę i płace w XIX w są tyleż powszechne, co błędne. Na życzenie- podeślę jakiś tekst wyjaśniający popularne mity.  A Chiny ? No, właśnie dlatego, że zgodzili się pracować za miskę ryżu ( kiedyś, już nie ) zrobili kuku wielkm firmom, i teraz tamci chcą u nich produkować, a Chińczycy wykupują świat. Ten ich kapitalizm dość reglamentowany, ale i tak – wygrywa. 

    – pytanie o to, czyją ziemię rozdawał król Pan ominął. Za co , to i dziecko wie. 

    ………

    Pan Mateusz : kapitalizm oparty na egoizmie ? Wszystko, proszę Pana opiera się na egoizmie, w tym sensie, że każdy chce poprawić swoj los, wykształcenie , majątek, urodę, szansę na zbawienie , uznanie innych lubBoga itp.  Wolny rynek " jedynie" sprawia, że nolens volens  czyni to służąc innym, czyli konsumentom ,  w końcu " to nie miłosierdziu piekarza zawdzięczamy rano świeże bułki, tylko jego żądzy zysku …" 

    – " …trudno mowić o przeznaczaniu na dużą skalę własnych zysków na działalność charytatywną" 

    ufff

    1. Jesli zamiast na fundację przeznaczę pieniądze na zakup drugiego jachtu, to dam pracę projektantowi, pracownikom stoczni, szkutnikowi, szklarzowi, pracownikom wytworni żagli itd ..

    2. A jaka to ta " duża skala" ? Są tylko  dwie możliwości . Albo skala wynikająca z dobrowolnych preferencji ludzi ( wiara, wychowanie, empatia, wyrachowanie, wzory, presja opinii ) albo …skala Pana Mateusza. A ktoś Pan jest , że wiesz ? Eh, Wy Którzy Wiecie Lepiej !  

    I , co więcej , jesli Pańskie wyobrażenie o wielkości pomocy innym jest większe niż "naturalne" to musi Pan się liczyć z….przymusem redystrybucyjnym. . Fiskalnym. Witamy w kolejnym socjalizmie z ludzką twarzą. 

    Z satysfakcją przypomnę cytat z Davili  : ,,W swym dziecinnym i próżnym wysiłku oczarowania ludu współczesny kler przyznaje socjalistycznym programom funkcje schematów realizacji Ośmiu Błogosławieństw. 
    Sztuczka polega na sprowadzeniu do struktury kolektywnej i zewnętrznej wobec jednostki zachowania które, jeśli nie jest indywidualne i wewnętrzne, jest niczym. " 

    pozdrawiam wolnościowo

     

  12. Stożek pisze:

    Szanowny Panie,

    Powiedział Pan, że kapitalizm nie ma nic wspólnego z egalitaryzmem. A któż nie był w awangardzie rewolucji [anty]-Francuskiej, jak nie burżuazja i liberałowie. I niech Pan nie mówi, że jest prawicą, bo właśnie podział na prawicę i lewicę został ustanowiony w Stanach Generalnych, gdzie z lewej strony króla usadowili się liberałowie (lewica) a z drugiej strony prawica (zarówno pełnoprawni konserwatyści, jak i obrońcy absolutyzmu). To kapitalizm stał w opozycji absolutyzmu (słusznie), jak i względem katolickiego porządku hierarchicznego – reliktów feudalizmu (niesłusznie). Jak historia wskazuje był to ruch zdecydowanie egalitarystyczny. To, że wytworzyły się elity, to była tylko konieczność dziejowa. I tak mieliśmy być równi, a wyszło że różniece między najbiedniejszymi, a najbogatszymi się radykalnie pogłębiły, aż do upodlenia warstw najbiedniejszych. Liberałowie paradoksalnie nie zbuntowali się przeciw absolutyzmowi, ale wręcz go pogłębili, dając podwaliny państwa totalitarnego.

    " To nie K. bierze się z materializmu"

    Kapitalizm odrzuca transcendentne normy katolickie (głównie solidaryzm społeczny). Sam Pan stwierdził, że k. nie jest związany z rzadną etyką, a jest jedynie systemem ekonomicznym. To dla mnie wystarczający argument.

    Kolejna teza: " mało ludzi ma własność prywatną? Gdzie Pan żyje?  Wiele zna Pan osób, których majątek zmieści się w tobołka ?"

    A dalej sam ją Pan obala: "państwa zabierają nam w podatkach około połowy dochodu, a jesli dodać zobowiązania deficytowe, dług publiczny- wiele  wiecej. Tam Pan szukaj majątku ludzi. ". To przecież doba liberalizmu spowodowała, że zamiast dać środki służbie publicznej na utrzymanie się samemu (ziemia rolna, żupy solne etc.) wprowadzono podatki na szerszą skalę. Odebrano służbie publicznej niezależność, dając podwaliny państwa totalitarnego. Do tego większość ludzi, których znam nie ma domu na własnośc, ale swoje mieszkania wynajmuje. Nie są oni również samozatrudnieni (ani w małej firmie, ani zrzeszeni jako współwłaściciel w holdingu)

    – Gildie w dzisiejszych warunkach traktowałbym jako spółdzielnie pracownicze (gdzie każdy ma zagwarantowane jakieś minimalne udziały po przejściu pozytywnym okresu próbnego) – nie będę się skupiał na szczegółach, bo to ne w temacie.

    – "majątek 8 ludzi" – problem jest złożony. Największym problemem jest legalność złodziejstwa – lichwa (św. Tomasz a Akwinu potępił), hazard, spekulacja (zarobek pomimo braku wytworzenia dobra lub usługi). Na tym robi się największe pieniądze. Do tego dochodzi efekt sakli (usługi i przemysł), co pozwala wykosić konkurencję. To daje tak dużą przewagę kapitałową, że można lobbować za debilnymi prawami rodem z socjalizmu, w stylu "ślimak to ryba", aby jeszcze bardziej pogrążyć drobną konkurencję, aby nie było jej stać na przystosowanie sie do nowych regulacji.

    – Kwestia Robinsona. Egalitaryści (zazdrośnicy) wierzą, że jak ktoś będzie biedniejszy to oni będą bogatsi. Otóż jest dokładnie na odwrót. Każdy człowiek wydaje zarobiony majątek, siłą rzeczy dzieląc się nim z innymi. Im jest on bogatszy, tym jego sąsiedzi są jeszcze bogatsi, albo przynajmniej nie ma to nanich żadnego wpływu. Nie rozumem Pana sugestii, jakobym proponował rozdawnictwo. Problem zaczyna się dopiero w momencie, gdy produkty, czy usługi podobnej jakości mają radykalnie różne ceny. Trzeba tak skonstruować system, aby dać czas mniejszym przedsiębiorstwom na opracowanie tańszej produkcji (jeśli powodem nierówności cen jest technologia), albo po prostu zapewnić odpowienio wysokie ceny, aby najmniejszy mógł się godnie utrzymać (jeśli powodem nierówności  cen jest efekt skali). Można ustanowić odpowiednie izby dla danej gałęzi gospodarki (analogia do gildi), a odpowiedni przedstawiciele ze strony rządu konsultowaliby politkę cen, ewentualnie ceł, mając przedewszystkim na celu interes najmniejszych przedsiębiorstw. Czy to się odbije na konsumentach? Konsumenci są również producentami, więc odbić się to może tylko i wyłącznie pozytywnie

    – W przypadku Getesa nie mam mu za złe tego, że zrobił karierę, wręcz przeciwnie – nie należę do zazdrośników/nienawistników egalitarystycznych, którzy złożeczą tym co mają dobrze (nawiasem Pana sugestia jest niegrzeczna). Ja po prostu znam masę informatyków, którzy są niezwykle sprawni inteletualnie oraz pracowici, ale oni nie mają sznasy powtórzyć takiego sukcesu. Oczywiście nie jest możliwe, aby wszyscy byli miliarderami, niemniej wierzę, że analogiczne usługi mogłyby wykonywać równoleglę dziesiątki tysięcy firm. Jest na chyba jakieś 7 mld. ludzi. Myślę, że jeszcze wiele firm mogłoby wśród tak olbrzymiego rynku znaleźć swoją niszę zarabiając kupę forsy (choć niekoniecznie takie miliardy.

    Na końcu powiem – pewnie jest Pan katolikiem. Przypomnę, że Papież Leon XIII potępił kapitalizm (ale nie wolny rynek) razem z komunizmem. Polecam filmiki Pana Krzysztofa Karonia: 

    https://www.youtube.com/watch?v=SkgElJikkdk

    Polecam też zainteresować się ordoliberalizmem.

    Pozdrawiam w uniżeniu

     

  13. Tradycjonalista pisze:

    Oczywiście, że feudalizm jest lepszy od kapitalizmu i socjalizmu, czyli utopijnych projektów nowoczesności. Feudalizm umacnia społeczeństwo tradycyjne i pozwala każdej jednostce korzystać ziemi i jej dóbr nie wymagając, aby nowy przybysz – rolnik, rzemieślnik – musiał posiadać na starcie plik pieniędzy za który kupi kawałek gruntu, żeby móc na nim wybudować swój prywatny dom, warsztat itp. W czasach feudalnych wszyscy włościanie i mieszczanie nie musieli kupować ziemi, żeby móc ją dziedziczyć. Jeżeli wystawili na własny koszt budynki mieszkalne i gospodarcze to była to ich własność. A posiadanie budynków na własność na gruncie oddanym w dziedziczną używalność zbliżała ich niemal do statusu właściciela ziemi na której mieszkali. W kapitalizmie jak nie masz kasy to nie masz ziemi. Jak nie masz ziemi nie wybudujesz domu i nie poprowadzisz rodzinnego biznesu, więc rynek przechwycą wielkie molochy. W socjalizmie raz że nie masz ziemi to jeszcze zwalczana jest prywatna i rodzinna przedsiębiorczość i też rządzą na rynku wielkie molochy. Te systemy są lichwiarskie, a socjalizm jest tylko dopełnieniem lichwiarskiego kapitalizmu. Kupisz ziemię i tak musisz płacić podatki gruntowe. W feudalizmie rolnik też płacił podatki od gruntu, ale nie musiał kupować ziemi i mógł wybudować na niej swój dom i dziedziczyć to miejsce. 

  14. Emano pisze:

    „Zdobywanie majątku nie przez dobrowolne wolnorynkowe kontrakty czyli służenie konsumentom, lecz przez wykorzystywanie aparatu państwowego do zagarniania nienależnych profitów”

    Żałosna liberalna paplanina. Ziemia na której mieszkał rycerz, rolnik albo rzemieślnik nie stanowiła ich własności w sensie kapitalistycznym, bo żaden z nich tej ziemi nie kupił i nie dział wtedy w ramach jakiegoś zasranego wolnego rynku (utopia). Gadanie że jacyś źli rycerze podbili wolny dotąd lud i odebrali mu ziemię jest pozbawione sensu. Ten sam wolny lud mógł się wcześniej uzbroić i wykosić z tej ziemi inny wolny lud żeby zdobyć zimie, a nie że zawierał jakieś lewacko-libertariańskie pakty o nie-agresji czy inny „umowy społeczne” spod ciemnej gwiazdy. To nie było tak że jakiś rycerz pojawiał się z nikąd na białym koniu i podbijał niewinnych rolników i rzemieślników którzy sobie spokojnie pracowali. Ci rycerze wywodzili się właśnie z tych rolniczo-rzemieślniczych wspólnot. Byli to chłopi którzy porzucili swoją codzienną pracę i poszli się bić za swoich rodaków z przywódcami innych wspólnot terytorialnych o rzekę i kawałek pola. Później ci wszyscy lokalni wodzowie zauważyli że wojna między sobą nie ma sensu bo mówią w sumie podobnym językiem, wieżą w tych samych bożków i mają wspólnego wroga. Tak więc wszyscy oni zaczęli łączyć te swoje grody i wioski w pewnego rodzaju państwa federacyjne zachwując pewną automię dla swoich terenów i lokalnych wodzów zamieniali się w lokalnych rycerzy, hrabiów, książąt, a następnie wyłaniali poród siebie przywódcę i najlepszego wojownika który stawał się dziedzicznym królem. Natomiast ich dawni rodacy z którymi kiedyś uprawiali pola i stawiali chałupy, stali się osobnymi stanami społecznymi – kmiecym chłopsko-rolniczym i mieszczańsko-rzemieślniczym które w zamian za ziemię zamiast służyć zbrojnie dostarczały swoich produktów do utrzymania wojska które chroniło wewnętrznego ładu i przed wrogami z zewnątrz. Państwo jest tworem naturalnym, podobnie jak własność. Nie ma własności bez państwa bo to ono ujmuje własność w konkrentne ramy prawne i nadaje jej prawnego znaczenia. W absolutnej anarchii nie ma systemu prawnego który by twoją własność definiował więc nawet jak horda dzikusów zabierze ci auto a ty powiesz że prawo własności jest święte to oni co najwyżej wybuchną śmiechem i jeszcze skopią ci tyłek. Dlatego dziwię się że ludzie rzekomo dorośli wierzą np. w takie utopie jak anarcho-kapitalizm. To już prędzej odrodzi się nowy feudalizm niż spełni się ta libertariańska utopia. Libertarianie opierają się na tej samej gnozie politycznej co Komuniści, Narodowi Socjaliści, Faszyści, Jakobini, która polega na tym że trzeba uwolnić się od wszelkich zasad i norma jakie rządzą światem i powrócić do stanu pierwotnego i rzekomo dobrego dzikusa.

  15. David17 pisze:

    Skoro Feudalizm byl taki dobry to czemu nie przetrwal 19 wieku ? Bo prawie niemozliwe jest zeby struktury feudalne przetrwaly kapitalizm. Czasy szlachiców sie skonczyly i nigdy nie wróca dlatego fascynacja nad feudalizmem to jest jak stanie nad grobem osoby niezyjacej od ponad 150 lat. Nie ma takiej mozliwosci by do tego wrócic bo inne sa uwarunkowanie spoleczno-gospodarcze. 

  16. Kaszebści Remus pisze:

    Ciekawie czytało mi się ten artykuł. Mam więc dla was niespodziankę. Feudalizm nie zginął całkowicie. Niedawno ktoś znalazł ciekawe ogłoszenie na OLX: https://www.donald.pl/artykuly/83mZEaWS/ktos-na-olx-zaproponowal-panszczyzne-mieszkanie-na-wsi-w-zamian-za-prace-na-gospodarce?fbclid=IwAR05H2BSXfH4qPEta3js72RW_YdMT-PeSB7ukkAYoxhnLYxDmLt7F236JB4.

  17. Ignacy Matyaszewicz pisze:

    W twoim artykule jest wiele faktów, ale feudalizm to nie tylko średniowiecze. System senioralno-wasalny istniał również w starożytnych monarchiach i zachował się nawet w tych nowożytnych absolutyzmach. W monarchii absolutnej Burbonów panowała zasada zgodnie z którą, król był najwyższym seniorem dla wszystkich lokalnych możnowładców, (książąt, hrabiów, baronów), którzy rządzili poszczególnymi dzielnicami i wszyscy oni byli królewskim lennikami. Wproadzona została likwidacja dominiów aloidalnych sprzyjających rozbiciu dzielnicowemu. Np. w monarchii abolutnej, Austro-Węgierskiej Habsburgów, kraj nadal dzielił się na tysiące lokalnych dominiów, ale ich posiadacze podlegali bezpośrednio cesarzowi/królowi, a nie np. księciowi mazowsza. Natomiast drobna szlachta rycerska z której później powstała szlachta zaściankowa, nie podlegała bezpośrednio królowi. Tylko tak samo jak mieszczanie i włościanie podległa lokalnym panom dominalnym. Hierarchia feudalna nie była jakaś bardzo skoplikowana – król > książęta, hrabiowie, średnia szlachta kilkuwioskowa > drobna szlachta/oficjaliści dworscy, wójtowie/sołtysi > mieszczanie i włościanie (kmiecie). Wewnątrz stanu mieszczańskiego i włościańskiego też istniała lokalna hierarchia od gospodarzy przez zagrodników po chałupników i parobków itd. W monarchii stanowej był podobny podział hierarchiczny. Różnica polegała raczej na tym, że w monarchii stanowej król miał mniej kompetencji w podejmowaniu kluczowych decyzji dla kraju i musiał liczyć się z zebraniem stanów generalnych (federacyjnym zebraniem terytorialnych możnowładców). W absoluzyzmie ta quasi-federacja istniała nadal, ale król miał wyłączność w podejmowaniu najważniejszych dla niej decyzji. Nie było to jednak jeszcze biurokratyczne państwo rewolucjonistów, bo nadal nie było jednolitej tożsamości narodowej, a dziesiątki regionalnych dialektów, gwar itd. Absolutyzm nie dążył do aż takiego ujednolicenia jak rewolucja. Feudalna własność podzielona pomiędzy pana feudalnego (właściciela zwierzchniego), a jego poddanych (właścicieli użytkowych) ma korzenie w starożytnej emfiteuzie i przetrwała w Polsce, aż do XIX i wprowadzania kapitalistycznego i liberalnego kodeksu Napoleona, który zniósł feudalną własność podzieloną w której władztwo jest rozdrobnione na wielu posiedzicieli mieszczan, kmieci i dziedzica. I wprowadził własność kapitalistyczną zgodnie z którą dziedzic to wyłączny właściciel całej ziemi, a pozostali mieszkańcy terenu to tylko dzierżawcy. Co oznaczało, że czynsze i robocizna nie były już ograniczone starymi zwyczajmi, kontraktami i inwentarzami, tylko urynkowione, dwukrotnie albo trzykrotnie wyższe niż w warunkach feudalnej własności podzielonej. Feudalizm nie tylko zapobiega totalitaryzmowi. System lenno-feudalny polegał na rozdrobnieniu władztwa (min. nad ziemią) na coraz to niższe szczeble, aż po samego kmiecia (głowę rodziny, gospodarza na swym łanie). Co oznacza, że system ten sprzyjał dystrybucyjnym elementom doktryny Chestertona. 

  18. Drobny i Schłopiały Szlachcic Matyaszewicz pisze:

    Porządek feudalny jest naturalny w przeciwieństwie do tych sztucznych wynalazków typu dystrybucjonizm, liberalno-lbertariański kapitalizm, narodowy i międzynarodowy socjalizm, socjaldemokracja, faszystowski syndykalizm i reszta wymyślonych utopii. Wszystkie one ubolewają nad "ludem" czyli klasą, rasą, robotnkami, albo przedsiębiorcami lub jednymi i drugimi. Traktują ekonomię jak bożka i dorabiają sobie ideologię do industrialnego systemu. Różnica polega tylko na tym kto ma zarządzać molochem – Dystrybucjonistyczna spółdzielnia liczącą 100 tys. pseudo-współwłaścicieli? Czy też jeden pseudo-właściciel, który na oczy tego molocha nie widział? – Kapitalista? Partia Socjalistyczna? Socjaldemokratyczna? (Pod przykrywką własności społecznej), Faszystowski Syndykat? Celem i tak jest społeczeństwo masowe, jednolite. Konsumujące te same buble tych samych molochów. 

    Feudalizm jest naturalny. Tak samo jak ojciec-gospodarz jako jedyny i oficjalny władca gospodarstwa przydzielał swym synom i wnukom jakieś mniejsze pokoje w chacie i działki ziemi, a sobie zostawiał te większe. Następnie wyznaczał miejsca wspólne – ganek, kochania etc. To tak samo feudał lokując nową wioskę przydzielał każdemu kmieciowi po jednym łanie, sołtysowi dwa, a sobie zostawiał 3 pod folwark. Podobnie robił król z jakimś powiatem albo prowincją wydzielając poszczególnym rycerzom jakieś pojedyncze miasteczka i wioski, a sobie zostawiał więcej największe miasto i kilka zamożnych wiosek wokół niego. 

    Teraz weźmy dystrybucjonizm, kapitalizm i socjalizm zastosujmy jako ustrój rodzinnego domu. W dystrybucjonizmie dom jest rozparcelowany po równo pomiędzy wszystkimi członkami rodziny, zamiast jednego domu i ojca-feudała, wystawiono z gruzów 4 osobne małe budynki żeby każdy syn miał swój, albo zburzono wszystkie ściany i zrobiono rodzinną spółdzielnie w której partycypuje cała rodzina, kuzyni, a nawet sąsiedzi (podobnie wyglądałby komunistyczny ustrój domu). W liberalno-libertariańskim ustroju domowym każdy ze sobą konkuruje kto zgarnie największy pokój i będzie mógł zapraszać najwięcej gości. Syn wykupił własność trzy pokoje, a ojcu i matce zostanie ganek, innym braciom nic. Syn burzy ściany i robi jeden wielki pokój na cały dom. Zdobywa monopol. Obala ojca-feudała jak i pozostałych mniejszych posiadaczy (braci) którym ojciec wcześnej przydzielał pozostałe pomieszczenia w domu. Powiedział, że mogą ewentualne u niego wynajmować kanapę pod oknem po rynkowych cenach, ale swojego pokoju mieć nie będą. W socjalistycznym/faszystowskim/ludowym ustroju domu cały dom jest ludowy – ojciec-feudał obalony (właściciel domu), wszystkie ściany obalone, bo nikt nie może mieć swojego prywatnego pokoju. Ojciec zastąpiony złodziejem domu – pseudo-społecznym wodzem z ramienia ludu (towarzysz złodziej). 

    Powyższe porównanie pokazuje, że te utopie wyrastają z jednego lewackiego pnia. Jedne nie kryją swej lewackości, drugie pozują na jakąś trzecią drogę czy nawet prawicę (beka) choć nie mają z nią nic wspólnego. 

     

    Odniosę się jeszcze do tego rzekomego okradania ludu przed feudałów. Zaznaczam, że wcale mnie nie dziwi taka narracja liberałów czy tych pobożnych socjalistów. Ta anty-feudalna narracja wyrasta z tego samego lewackiego pnia co ta marksistowska. Liberałowie, Socjaliści, Faszyści, Syndykaliści, to różnej maści ludowcy i lewica. Nawet Mussolini w swoim eseju krytykował monarchię i feudalizm. Tak samo czynili komuniści, liberałowie i dystrybucjonści, którzy wybrali sobie pewne elementy systemu cechowego, ale wyrwali go z feudalnych i prywatnych miast – no bo feudał przeca zły i "uciska lud". 

    Naszych praojców było kiedyś kilkudziesięciu. Potem wyznaczali swom synom i wnukom kolejne tereny do zasiedlenia. Następnie oni tak samo czynili z swoimi potomkami, aż na końcu, kiedy populacja się rozrosła, powstała luźna federacja grodów i wiosek o ustrojach monarchicznych. Na szczycie tych lokalnych chłopo-wodzów grodowych i wioskowych stanął jeden naczelny chłopo-wódz krajowy, który ogłosił się królem, a lokalnych wodzów uczynił wasalami (książętami, hrabiami), drobniejszych chłopo-wojowników uczynił drobną szlachtą, chłopo-rzemieślników mieszczanami, chłopo-rolników włościanami, kmieciami. Wszyscy od chłopów pochodzą. Świat miał chłopów zanim miał szlachtę, mieszczan i kmieci. Ubolewania różnych tych liberałów czy socjalistów na "sprawiedliwością dziejową" są zatem daremne, dziecinne, bezsensowne, kreowanie problemów z niczego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *