Sévillia: „Terroryzm intelektualny”
"Francja, kraj wolności". Jak pisze Jean Sévillia, pora to zdementować. W latach 50. ekscytowali się Stalinem, w latach 60. – Mao i Fidelem Castro, a w 1968 usiłowali zrujnować wszelkie zasady społeczne. W 1975 wiwatowali na cześć komunizmu w Indochinach. I tak dochodzimy do lat współczesnych. Teraz te same elity oznajmiają koniec narodów, rodzin i religii. Oporni są natychmiast dyskredytowani albo usuwani w cień, a dyskusja wyciszana. Oto terroryzm intelektualny.
Francuz stawia tezę o tym, że elity jego kraju są skompromitowane. Rzeczowo, powołując się na źródła naukowe i prasowe, przedstawia marsz tego narodu ku współczesnemu nihilizmowi. Rozdział po rozdziale, opisuje rozwój powojennej fascynacji marksizmem w tym kraju. "Stalin ma zawsze rację", "Rewolucja jest tak piękna", "Zabrania się zabraniać", "Komunizm i nazizm: zbrodnie dobre i złe", "Równość, wolność, seksualność" – to kilka z omówionych tu etapów. Przytacza słowa "szanowanych" intelektualistów, nieprzytomnie wpatrzonych w Stalina, których symbolem jest Sartre. Po latach już krzyczeli o "prawach człowieka".
Udowadnia, że dla lewicy istnieją zbrodnie dobre i złe. Dobre to działania komunistów, a złe – wyłącznie zbrodnie nazistów (z oczywistym pominięciem, że byli to Niemcy). Francja dopingowała komunistów w Wietnamie, jako niosących wolność, i chwaliła Czerwonych Khmerów (nb. Pol Pot kształcił się we Francji). Ponieważ po II wojnie trudno było już znaleźć państwo oparte na ustroju nazistowskim, francuscy komuniści zaczęli polować na "nazistów" we własnym kraju. Nazista vel "faszysta" to oczywiście przeciwnik lewicowego porządku świata. A skąd różnica w wartościowaniu dwóch ideologii? Różnicę wyjaśnił krótko jeden z Francuzów – "nazizm powstał, by mordować, a komunizm powstał z miłości do ludzi". Z tej miłości Francja dotąd się nie wyleczyła. Ale Sévillia wymienia cechy komunizmu i nazizmu, na podstawie których wykazuje, że oba systemy są do siebie bardzo podobne.
Opisując wypadki lat 90., autor zatrzymuje się przy ważnym narzędziu terroru intelektualnego, jakim jest język. Wyjaśnia słowa – klucze, używane przez lewicę dla zdyskredytowania przeciwnika, jak "faszysta", "wykluczenie", "ksenofob", "antysemita", "homofob", i przedstawia mechanizmy manipulowania zastraszonym społeczeństwem. Skonstruowały je te same elity, które chwaliły ludobójstwo w Kambodży.
Jean Sévillia pokazuje obraz przerażający, bo to, co on opisuje w czasie przeszłym, dokonuje się teraz w Polsce, choć jest dostrzegalna różnica – bo Francja długo pozostawała bierna. Autor pokazuje, w jaki sposób marksizm infekuje wszelkie sfery życia społecznego. W którymś miejscu cytuje rozmowę między dwoma mężczyznami: "Politycznie przegraliście, ale kulturowo wygraliście" – mówi Francuz do znajomego maoisty.
Aleksandra Solarewicz
Jean Sévillia, "Le terrorisme intellectuel: De 1945 à nos jours", Paryż 2006
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje
Niestety, terroryzm intelektualny płynnie przechodzi w terroryzm polityczny. Po słowach zaczynają niszczyć i zabijać. Werbalna dehumanizacja przeciwnika to pierwszy i konieczny krok na drodze do jego zagłady. Mianowicie funkcję tę pełni neojęzyk lewicowych intelektualistów: „faszysta”, „homofob” itp.