banner ad

Rożniakowski: Benedykt XVI – piewca Eucharystii. Corpus Christi w homiliach Benedykta XVI na Wielki Czwartek i uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa

| 8 czerwca 2017 | 0 Komentarzy

Skróty:

Homilie na Msze Wieczerzy Pańskiej:

  1. WC 1 – 13 IV 2006
  2. WC 2 – 5 IV 2007
  3. WC 3 – 20 III 2008
  4. WC 4 – 9 IV 2009
  5. WC 5 – 1 IV 2010
  6. WC 6 – 21 IV 2011
  7. WC 7 – 5 IV 2012

Homilie na Msze Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa:

  1. BC 1 – 26 V 2005
  2. BC 2 – 15 VI 2006
  3. BC 3 – 7 VI 2007
  4. BC 4 – 22 V 2008
  5. BC 5 – 11 VI 2009
  6. BC 6 – 3 VI 2010
  7. BC 7 – 23 VI 2011
  8. BC 8 – 7 VI 2012

 

Benedykt XVI, który bez wątpienia jest najpotężniejszym teologicznym umysłem XX wieku, pozostawił Kościołowi nieoceniony dar, jakim są jego homilie. Jako Pasterz całego Kościoła Chrystusowego w trakcie swego stosunkowo krótkiego pontyfikatu przekazywał dziedzictwo Tradycji Kościoła „zwykłym wiernym” w prostych i zrozumiałych słowach. Jest to cecha człowieka mądrego – umiejętność przekazania skomplikowanych treści „prostaczkom”[1]. Papież nie zamykał tajemnicy Boga i Kościoła w hermetycznym teologicznym języku niezrozumiałym nawet dla większości duchownych. Wręcz przeciwnie, obawy pojawiające się po wyborze kard. Ratzingera na Stolicę św. Piotra, dotyczące języka jakim będzie się komunikował z wiernymi całego świata zostały rozwiane już w pierwszym długim, ale niezwykle prostym, klarownym i konkretnym kazaniu na Mszy Świętej inaugurującej pontyfikat.

Dziś pojawiają się liczne krytyczne porównania homilii Benedykta i Franciszka. Niestety z żalem i głębokim smutkiem należy przyznać, że wszelkie głosy krytyki języka papieża z Niemiec są nieuzasadnione i zapewne wynikają z ignorancji krytykujących, którzy nie zadali sobie trudu przeczytania czy wysłuchania jakiegokolwiek kazania papieża. Tymczasem Benedykt XVI nie bał się poruszać trudnych teologicznych tematów, które zamykał w owszem czasem obszernych homiliach, ale zawsze sięgając po całą spuściznę Tradycji wyjaśniał wielkie misteria chrześcijańskie słowami prostymi i zrozumiałymi. Właśnie z powodu mojego zadziwienia nad prostotą duszpasterskiego nauczania Ojca Świętego zrodził się pomysł przeczytania wszystkich jego homilii wygłoszonych w najważniejsze uroczystości i święta kościelne na przestrzeni całego pontyfikatu i przeanalizowanie ich pod kątem jednolitości i ciągłości myśli tego wielkiego teologa i duszpasterza. Zarzuty wysuwane dziś w kontekście „stylu papieża Franciszka”, jakoby Benedykt XVI był „odizolowany”, „daleki”, „niezrozumiały dla prostych ludzi”, a przede wszystkim ten, iż był teologiem, a nie pasterzem są całkowicie bezpodstawne. Cała troska duszpasterska Benedykta XVI jaśnieje pięknym światłem w misternych, dogłębnie przemyślanych i przygotowanych homiliach, w których papież przekazywał Kościołowi i światu zbawcze orędzie Chrystusa, które On nadal głosi ustami swego namiestnika i całego Kościoła Katolickiego.

W niniejszym artykule chcę przedstawić wizję eucharystyczną Benedykta XVI, która wyłania się spójnie z Jego homilii na Msze Wieczerzy Pańskiej oraz Boże Ciało. Myśl zawarta w tym nauczaniu zwyczajnym papieża rozpoczyna się w refleksji o Ostatniej Wieczerzy i jest płynnie podejmowana w papieskiej teologii święta Corpus Domini, co Benedykt sam wielokrotnie podkreślał[2]. Krótki czas pontyfikatu Papieża Ratzingera oraz jego skończony wymiar ułatwia analizę tekstów, które obejmują 7 homilii na Msze Wieczerzy Pańskiej, które są trzonem rozważań oraz 8 homilii na Msze Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.

  1. Eucharystia jako uniżenie Syna Bożego

Już w pierwszej homilii na wielki Czwartek Benedykt XVI podejmuje temat miłości Boga objawionej w Eucharystii. Motyw ten w różnych kontekstach pojawiał się w papieskich homiliach co roku[3]. Papież akcentuje wyraźnie kenotyczny wymiar tej miłości. „Umiłowawszy swoich na świecie do końca ich umiłował” – to zdanie rozpoczyna homilie w 2006 roku, stając się motywem przewodnim myśli wielkoczwartkowej Benedykta XVI.

Niemożliwa do ogarnięcia ludzkim umysłem kenoza Boga objawia się w pełni w Wieczerniku, który jest antycypacją Golgoty. Bóg ogałaca samego siebie[4], wyzbywa się swojej doxa do granic możliwości, stając się niewolnikiem. Miłość Boga zniża się w Chrystusie do ludzkiej nędzy, pada przed nią na kolana, aby ja obmyć z brudu niczym niewolnik stopy swego pana[5]. Przenikliwy teologiczny zmysł Ratzingera dostrzega tę kenotyczną miłość w sekwencji wydarzeń z Wieczernika: złożenie szat i przywdzianie prześcieradła – uniżenie Mistrza przed uczniami – obmycie nóg i dialog z Piotrem[6]. Nie jest to jednak uniżenie dla samego uniżenia. Chrystus czyni to, „abyśmy stali się godni zająć miejsce przy Jego stole”[7], a wiec Eucharystia ma wyraźny rys komunii w wymiarze doczesnym, która nierozerwalnie sprzężona jest z komunia eschatologiczną[8].

Boska uniżona miłość jest zarazem miłością oczyszczającą i uzdrawiającą . Benedykt zawsze będzie akcentował prymat Boga i Jego inicjatywę zbawczą. Także w kontekście eucharystycznym oczyszczenie  i uzdrowienie upadłego człowieka jest inicjatywą i dziełem Boga – Miłości, który gotowy jest „zmierzyć się ze śmiercią”[9], aby „szukać tego, co zaginęło”[10]. „Tylko miłość ma tę oczyszczającą moc”[11] pisze papież, a ponieważ „Bóg jest miłością”[12] toteż „kąpielą, która nas oczyszcza jest On sam”[13].

Oczyszczenie w cierpieniu i śmierci Chrystusa, które trwa w sakramentach Kościoła[14], ma dla papieża oczywisty wymiar eklezjalny i ludzki. Kościół i słowo Boże są rzeczywistościami teandrycznymi, stąd też oczyszczenie dokonane na krzyżu i antycypowane w Wieczerniku jest przykładem dla relacji w braterstwie ochrzczonych[15]. Ojciec Święty pyta na czym polega owo „umywanie sobie nawzajem nóg”. Daje prostą odpowiedź: dobry uczynek, pokora, uniżenie przed słabszym i mniejszym, „odwaga dobroci”, zgoda na odrzucenie[16]. Jest jednak rzecz bardziej fundamentalna, która jest rdzeniem owego „dałem wam przykład”. Stanowi ją przebaczenie tzn. „wciąż na nowo razem rozpoczynać, choćby się wydawało, że nie warto”[17].

Sięgając do Ojców Kościoła Benedykt jasno wyjaśnia to ewangeliczne sprzężenie przykładu (wzoru) i czynu. Papież wskazuje, że obmycie nóg jest nie tylko czynem Chrystusa, ale i wzorem dla uczniów. Czyn Jezusa jest „ofiarowaniem daru czystości”[18] uczniom. Owo otwarcie na Boga czyni człowieka zdolnym do podjęcia tego zadania[19]. Związek sacramentum i exemplum jest, jak mówi Benedykt XVI, „charakterystyczny dla natury chrześcijaństwa w ogóle”[20]. Imperatywny charakter przykładu Jezusa i całego sacramentum Jego życia uświadamia nam, że treścią chrześcijaństwa jest uniżona miłość Boga objawiona we wcielonym Synu Bożym, a samo chrześcijaństwo jest zatem darem: „Bóg daje się nam — daje nam nie coś, lecz samego siebie”[21]. Benedykt XVI dostrzega to „dawanie się” Boga, jako proces ciągły, którego On nie przerywa[22], ponieważ boska miłość jest darem absolutnym, a jest to przecież miłość uniżona, która nie szuka swego[23].

Ojciec Święty zaznaczył, że gest obmycia nóg, którego Jezus dokonał wobec uczniów, jest momentem ofiarowania im daru otwartości na Boga. Dla papieża staje się jasne, że Bóg nie czyni z człowieka maszyny, która biernie przyjmuje każde oprogramowanie. Jeżeli Bóg przedstawia w Wieczerniku „program” kenotycznej miłości to oczywistym jest dla Ratzingera to, że owa miłość jest „dynamiką miłowania razem[24]. Dar ten zatem nie jest „programowaniem” lecz dialogiem, a człowiek nie jest odbiornikiem lecz „partnerem”[25]. Przykładem owego otwarcia na dar boskiej miłości w geście umycia nóg jest dialog Jezusa z Piotrem, który nie umie w pierwszym odruchu zrozumieć logiki miłości uniżonej[26]

W rozmowie z Piotrem Pan objawia najgłębszą tajemnicę swego posłania[27]. Benedykt płynnie przenosi tę myśl na płaszczyznę życia Kościoła i wskazuje na podwójny wymiar oczyszczenia jaki dokonuje się we wspólnocie uczniów Chrystusa. Po pierwsze jest to kąpiel chrztu zanurzająca nas w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, która nadaje nam nową tożsamość[28]. Jest ona trwała lecz jak pokazuje historia apostołów można się jej zaprzeć (św. Piotr) lub całkowicie odrzucić (Judasz). Ze względu na kondycję ludzkiej natury po grzechu pierworodnym potrzeba po kąpieli umyć sobie nogi. Wspólnota uczniów, mocą Krwi Chrystusa, nieustannie się oczyszcza w sakramencie pokuty i pojednania[29]. Przyjęcie obmycia nóg ze strony Chrystusa – Sługi oraz Jego kenotyczna i oczyszczająca miłość, stają się wezwaniem, a wręcz imperatywem dla uczniów, aby uczyli się przebaczać sobie nawzajem.

  1. Liturgia Eucharystii

Ważnym i obszernym elementem rozważań Benedykta XVI jest kontekst liturgiczny Eucharystii. Omawiając to zagadnienie papież rozpoczyna od kontekstu liturgiczno – historycznego, a zwieńcza ten kierunek rozważań pogłębieniem tajemnicy sacrum, adoracji i procesji eucharystycznej. Głęboka teologia liturgii zarysowuje się już w drugiej homilii Ojca Świętego z 2007 roku. Papież wychodzi od czytania z Księgi Wyjścia, wyjaśniając historyczno – kulturowe tło Paschy Izraela i Paschy Jezusa. Exodus Narodu Wybranego stał się najważniejszym świętem całego narodu, który w swej ponadhistorycznej pokoleniowej pamięci przechowywał wielkie rzeczy jakie im Pan uczynił w tę wyjątkową noc. Wydarzenie to stało się, jak naucza Benedykt, „świętem upamiętniającym, świętem dziękczynienia, a zarazem nadziei”[30]. Punktami stycznymi z liturgią Eucharystii stają się tu: baranek oraz obrzęd beraka. Papież nazywa te dwie składowe Paschy Izraela mostem łączącym przeszłość  z teraźniejszością[31]. Obrzęd dziękczynienia, uwielbienia i błogosławienia oraz przygotowanie baranka zyskują swą pełną treść w dziele i modlitwie Jezusa Chrystusa w czasie Jego Paschy od Wieczernika aż po krzyż i tajemnicę pustego grobu. Głębia treści paschalnej przeniesiona zostanie przez Jezusa jeszcze dalej w czasie epifanii Zmartwychwstałego Pana pośród zamkniętych i zalęknionych uczniów, w Emaus, nad brzegiem jeziora Tyberiadzkiego i trwać będzie mocą Ducha Świętego po Wniebowstąpieniu w Kościele poprzez posługę Apostołów
i ich następców, aż po ostateczne „Amen” (Ap 22, 20).

Benedykt XVI kładzie silny akcent na to, że sam Jezus celebrował obrzędy paschalne ze swymi Apostołami. Historyczne działanie Boga w historii Narodu Wybranego zostaje teraz przekształcone przez tego samego Boga w źródło odkupienia i zbawienia. Apostołowie ze swym Panem i Nauczycielem znajdują się w samym jądrze historii zbawienia i w epicentrum wybuchu boskiej miłości. Wypełniają się słowa Świętego Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata” (J 1, 29.36). Zbawiciel nie tylko podejmuje czy rozwija symbolikę paschalnego baranka, ale sam staje się barankiem złożonym „na okup za wielu”[32]. Tajemnica Wieczernika to objawienie się Boga, który w centrum mocy odkupienia stawia ofiarę swego Ciała i Krwi. Papież zauważa, że przekazy synoptyczne i janowy wcale się nie wykluczają, ale stanowią wzajemnie koherentne teologiczne wizje daru Eucharystii i ofiary ekspiacyjnej Chrystusa[33]. Opierając się na najnowszych badaniach tekstów z Qumran, Benedykt odważnie podnosi głos w teologicznym sporze akcentując, że na Jezusie wypełniają się wszelkie zapowiedzi Pisma i Proroków[34], a więc nawet jeżeli sprawował Paschę ze swymi uczniami według chronologii janowej czyli dzień przed świętami w Jerozolimie, to i tak uczta ta nie pozostała bez baranka. Nie było wprawdzie zabitego zwierzęcia, ale był On – Baranek Boży – w swoim Ciele i w swojej Krwi[35]. W Wieczerniku „starożytna Pascha nabierała prawdziwego znaczenia”[36], symbol został zastąpiony przez wiecznotrwałą rzeczywistość soma Zbawiciela, która trwa sakramentalnie w Eucharystii. Chrystus nie był biernym barankiem poddanym bezwzględnej sile swego ofiarnika. On sam „stał się kapłanem, ołtarzem i barankiem ofiarnym”[37] w wolności oddając swoje życie[38] za wielu na odpuszczenie grzechów[39]. Starożytny moment transitus czy też exodus zostaje przez Boga przeniesiony w rzeczywistości bytu ludzkiego, aby stać się wyjściem z niewoli zła do wolności dzieci Bożych, przejściem z ciemności ku wiecznemu światłu[40]. Papież przywołuje kolejny symbol świąt paschalnych Izraela – świątynię. Wydawało by się, że Jezus odcina się od związku z liturgicznym znaczeniem świątyni, ale w Wieczerniku tak samo jak stał się Barankiem, tak też był i świątynią – mieszkaniem Boga, ale i miejscem ofiary z baranków – centrum liturgicznym starożytnego święta Paschy[41].

Benedykt podkreśla, że liturgia Eucharystii stała się swoistego rodzaju nową haggadą, opowiadaniem upamiętniającym i uobecniającym triumf Baranka, bowiem ona „nie tylko przypomina przeszłość, ale wprowadza nas w trwającą miłość Chrystusa”[42]. Dla niemieckiego papieża we Mszy Świętej wyraźna staje się jedność, zrekonfigurowanego w Wieczerniku, sprzężenia haggada – beraka z przesunięciem akcentu na drugi człon oddawany greckimi słowami eulogia lub eucharistia[43]. Teolog powie jednoznacznie, że „beraka – modlitwa błogosławieństwa i dziękczynienia Izraela – stała się naszą Eucharystią”[44]. Błogosławienie Boga za dary ziemi i owoce pracy rąk ludzkich staje się źródłem błogosławieństwa dla wierzących. Stojąc mocno na gruncie egzegezy Pisma Ojciec Święty wskazuje na dwa szczególne słowa pojawiające się w wielkoczwartkowej modlitwie Jezusa: eucharistesas – dziekować i eulogesas – błogosławić. Dziękczynna modlitwa Kościoła nad darami, wznosząc się do Boga przynosi niewypowiedziane błogosławieństwo i przemianę darów[45]. Przemiana darów eucharystycznych wpisana jest głęboko w rzeczywistość dobrowolnego daru życia jaki składa Ojcu Jezus Chrystus. Siłą tej przemiany jest dynamiczna miłość Syna Bożego[46], który ofiaruje się „aby owce miały życie i miały je w obfitości”[47].

Papież wie, że w teologii żydowskiej haggada jest jak „most łączący przeszłość z teraźniejszością, a także przyszłością”[48], dlatego w 2009 roku całą swoja homilie w Wielki Czwartek poświęcił pięknej i głębokiej analizie Kanonu Mszy Świętej. Rozpoczął ją od uwagi na temat słów dodawanych we Mszy Wieczerzy Pańskiej „hoc est hodie” („to jest dzisiaj”), które nie są tylko podkreśleniem wyjątkowości tego dnia i Mszy, ale stają się punktem, w którym „nasze dzisiaj styka się z Jego dzisiaj”[49]. Podobnie jak słowa konsekracji wypowiedziane przez Chrystusa w Wieczerniku były integralną częścią Jego modlitewnego dziękczynienia i błogosławieństwa, tak i w Kanonie Wielkiego Czwartku słowa anamnezy epikletycznej są komplementarną częścią całego Kanonu[50], w trakcie którego wszyscy obecni na liturgii doświadczają swoistego zjednoczenia, w tajemnicy sakramentu, przeszłości z teraźniejszością. I tak od wieków Kościół Święty, w ten szczególny dzień i w tym wyjątkowym „dzisiaj” Mszy Wieczerzy Pańskiej, niezwykle precyzyjnie obserwuje Pana, jak pięknie pisze papież, „modlący się Kościół patrzy na ręce i w oczy Pana. Chce Mu się niemal przyglądnąć, chce zobaczyć Jego modlitewną postawę i Jego działanie w tej wyjątkowej godzinie, chce spotkać Jezusa, że się tak wyrażę, także za pośrednictwem zmysłów”[51]. I tak Kanon uczy nas patrzeć na święte i czcigodne ręce Zbawiciela, które były narzędziem błogosławieństwa dla wielu, którzy stanęli na drodze wędrówki Jezusa lub którym On stanął na drodze. Kościół patrzy również na ręce Zbawiciela niejako oczami Świętego Tomasza ponieważ są to ręce naznaczone stygmatami męki, stygmatami miłości Boga do człowieka[52]. Dalej obserwujemy twarz Jezusa i razem z nim podnosimy oczy ku niebu do Ojca. Wraz z oczami wznosimy w modlitwie do Ojca nasze serca[53], oderwane od marności tego świata i utkwione w to co „prawdziwe, świetlane i dobre”[54]. Eklezjalną tajemnicę wzniesionych ku Bogu oczu i serca syntetycznie oddaje modlitwa Świętego Pawła z Listu do Efezjan, w którym Apostoł Narodów pisze o „światłych oczach serca” skierowanych na cel ostateczny[55]. Dalej widzimy Jezusa łamiącego chleb, gest ten stanie się niejako Jego znakiem rozpoznawczym po zmartwychwstaniu i przejdzie do nomenklatury eucharystycznej Kościoła. Benedykt łączy tę czynność z rolą ojca, który dba o chleb powszedni dla swoich dzieci oraz gościnnie zaprasza do swego stołu czyli do wspólnoty ze sobą[56]. Łamanie chleba staje się dla papieża momentem tworzącym komunię, bowiem Pan daje nam siebie nie tylko w tym geście, ale daje nam siebie w tym, co łamie i podaje uczniom. Przemiana chleba i uczestnictwo w jego rozdawaniu staje się początkiem przemiany świata i człowieka[57]. Benedykt XVI rozwija jeszcze dalej znaczenie gestu łamania i rozdawania, przenosząc go na wyższy poziom agape[58]. Łamany i rozdawany jest „Żywy Chleb”, powstały z obumarłego Ziarna[59], które zapoczątkowuje nowie wielkie rozmnożenie chleba[60]. Komunia Ojca i Syna i Ducha Świętego, komunia Wcielonego Słowa z Apostołami w Wieczerniku staje się komunią sakramentalną Boga z człowiekiem i przechodzi płynnie z liturgicznej agape w agape społeczne, najpierw między braćmi w Kościele, następnie niesiona jest przez nich „aż po krańce ziemi”[61]. Po łamaniu chleba Jezus bierze w swoje święte i czcigodne ręce „preclarus calix” z winem. Proroctwo Psalmu 23. spełnia się w tym geście Jezusa, który zastawia wobec swych przeciwników stół dla uczniów i podaje im przeobfity kielich wina – swojej Krwi, który jest jednocześnie kielichem „wielkiej radości, prawdziwego święta (…), pełen wina Jego miłości”[62]. Oto jest godzina o której mówił Jezus swojej Matce na weselu w Kanie Galilejskiej. Benedykt XVI widzi jedność proroctw Starego Testamentu oraz gestów Jezusa sprzed Paschy i tę mesjańską Ucztę interpretuje w kluczu Izajasza i Psalmów, jako ucztę weselną[63]. Dla zasiadającego na katedrze Piotra niemieckiego teologa mistycyzm zaślubin wyrażony jest w Kanonie i życiu Kościoła słowami „novi et aeterni Testameni”[64], które wprowadzają do rozważań papieskich element przymierza. Przez Krew Pana zostajemy, jak powie papież, „zadzierzgnięci” więzami krwi z Bogiem, a nasze pokrewieństwo z Nim choć nie fizyczne staje się bardzo rzeczywiste. Kościół od zawsze kładł nacisk na używanie słowa Testament, które lepiej wyraża nierówność stron zawierających przymierze. Miłość Boga, pozostawiona nam w spuściźnie (testamencie), zawsze jest bezgranicznym darem przekraczającym nasze możliwości bytowe i poznawcze lecz ze swej strony pokonuje ten dystans i „czyni nas prawdziwie partnerami” w „oblubieńczej tajemnicy miłości”[65].

Liturgia Eucharystii jest dla Benedykta XVI nieocenionym i bogatym źródłem treści homiletycznej, dalsze rozważania w tym temacie pojawią się w ostatnim paragrafie mówiącym o adoracji i procesji. W świetle rozważań papieża nowego blasku nabiera prawda o tym, że Eucharystia jest „źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego”[66]. Znamy te słowa doskonale i stanowią one dziś trochę oklepany frazes, którego znaczenie zdaje się być obciążone i zasłonięte gruba warstwą kurzu. Ojciec Święty w piękny sposób zdmuchuje ten kurz odsłaniając od samego fundamentu Tradycji i Pisma pełen blask istoty Eucharystii także w jej formie liturgicznej tak pieczołowicie konstruowanej i strzeżonej przez wieki w Kościele. Strzeżonej ponieważ jak widzimy stanowi ona samo jądro wiary owo „misterium fidei” wypowiadane niegdyś przy konsekracji kielicha, które jest życiodajną siłą napędzającą cały dynamizm oblubieńczego przymierza miłości Boga, zamkniętego „dla nas i dla naszego zbawienia” w rycie Mszy Świętej. Zarówno kapłan jak i wierny „uczestniczący” we Mszy, uczestniczy w wydarzeniu zjednoczenia przeszłości i teraźniejszości w akcie sakramentalnym Eucharystii. Historyczne wydarzenie „kiedyś – wtedy” staje się ciągle naszym „dziś – teraz”. Haggada Paschy Pana wpleciona zostaje w haggadę naszego życia i pielgrzymowania ku Bogu. Obserwujemy Jezusa i uczymy się od Niego pielgrzymować ku Ojcu. Włączamy owoce naszej pracy w modlitwie naszego życia w modlitwę Zbawiciela, dziękujemy i otrzymujemy przeobfite błogosławieństwo w zadatku życia wiecznego – Ciele i Krwi Chrystusa. Dla sukcesora Świętego Piotra liturgia Eucharystii jest nie tylko pamiątką, ale wielką tajemnicą ciągłego „hodie”, w którym Pan pozwala nam uczestniczyć.

  1. „Mroczna tajemnica odrzucenia”

W historię uniżonej miłości Boga do człowieka, trwającej w sakramentach, a zwłaszcza w Najświętszej Eucharystii, wpleciona jest, jak ją sam nazywa Benedykt XVI, „mroczna tajemnica odrzucenia”[67]. Uwidacznia się ona bardzo wyraźnie w Wielki Czwartek w osobie Judasza, który stawia granice miłości Jezusa[68]. Benedykt rozwija tę myśl, nawiązując do zdania Pana: „Wy jesteście czyści, ale nie wszyscy” (J 13, 10), wskazując równocześnie na wewnętrzny związek miedzy miłością Boga, a osobistym aktem uznania potrzeby oczyszczenia. Judaszowa postawa wyrastająca z pychy, uznaje tylko sukces i władzę, które radykalnie zawężają boskie horyzonty miłości. Tragiczny apostoł staje się poprzez wewnętrzne zakłamanie nieczuły na miłość Jezusa i, jak mocno stwierdzi papież, „odrzuca miłość, nie chce być kochany (…), jego serce staje się nieczułe, nie potrafi się już nawrócić, powrócić z ufnością marnotrawnego syna, i odbiera sobie zmarnowane życie”[69]. „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was” (J 15, 3). Judasz słuchał słów Pana i widział Jego wielkie dzieła, ale stał niejako obok tego wszystkiego bez wiary, dlatego oczyszczająca moc słów Jezusa nie miała szansy dokonać dzieła miłości[70]. Ojciec Święty w opozycji do postawy Judasza wskazuje na Piotra Apostoła, który mimo wielu swoich ludzkich słabości potrafi w świetle Pana rozpoznać swoje braki i ucząc się pokory przyjmuje nie tylko dar powołania, ale także obmycie oczyszczające z rąk Jezusa w Wieczerniku, a także po zmartwychwstaniu nad Morzem Tyberiadzkim przyjmuje przebaczenie i misję pasterską. W 2011 roku Benedykt nawiąże do tego podczas homilii w Wielki Czwartek. Wychodząc od słów Jezusa (Łk 22, 31-32)[71] papież z bólem stwierdził, że „szatanowi zostało dozwolone, by przesiał uczniów w sposób widzialny dla całego świata”, nawiązując do „mrocznej tajemnicy odrzucenia”, która uwidoczniła się boleśnie za czasów pontyfikatu niemieckiego następcy Piotra. Ratzinger nie kończy jednak na tym. Nie pozostawia Kościoła zniechęconego tą przykrą prawdą. Teolog ukazuje w kontekście historii Świętego Piotra, że Kościół jest rzeczywistością meandryczną tzn. bosko – ludzką. Posługując się typowymi dla swego homiletycznego stylu barwnymi porównaniami i metaforami ukazuje, iż Piotr ciągle idzie po wzburzonych wodach historii, ale nieustannie podtrzymywany jest ręką Pana[72]. Wielka tajemnica skały piotrowej to zarazem tożsamość ludzkiej strony kościoła. Jest to tożsamość i mentalność nawrócenia[73]. W skład tej tożsamości wchodzi także „pokora ucznia”[74], która nieustannie, jak Piotr po swoich upadkach, wyznaje „wyjdź ode mnie Panie, bo jestem człowiek grzeszny!”[75]. Siła wypływająca z tej złożonej tożsamości nieustannie przyczynia się do pokonywania „tajemnicy odrzucenia” blaskiem Zmartwychwstałego Pana[76].

„Mroczna tajemnica odrzucenia” zostaje przez papieża postawiona jako punkt wyjścia w Jego ostatniej homilii w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej w 2012 roku. Teolog wskazuje na związek tajemnicy Eucharystii i Paschy Pana z szeroko rozumianym misterium iniquitatis, które zasygnalizowane w dialogu z Judaszem w Wieczerniku rozpoczyna się w pełni na Górze Oliwnej[77]. Judasz idzie zdradzić Jezusa, a Ewangelista notuje „była noc” (J 13, 30). Podobnie i Jezus wychodzi z wieczerzy paschalnej w ciemność nocy. Przenikliwy umysł Benedykta pokazuje nam głęboką symbolikę tego prostego faktu. „Noc oznacza brak komunikacji”[78], to nie tylko brak kontaktu wzrokowego, ale przede wszystkim zaciemnienie prawdy. Chrystus wchodzi w rzeczywistość zła i śmierci, Światłość wchodzi w ciemność[79], Prawda daje się otoczyć przez kłamstwo, czyste Dobro zostaje brutalnie rzucone w zło, aby wszystkie te źródła i skutki grzechu rozsadzić od środka mocą swojej miłości[80]. Tak więc tajemnica odrzucenia, dokonująca się w dosłownej i alegorycznej ciemności, jest tajemnicą zderzenia Wcielonego Syna Bożego z potęgą śmierci[81], która oznacza zarówno zakończenie fizycznego życia, jak i głęboką antytezę Boga, który jest Życiem[82]. Exsodus Jezusa jest czasem samotności i opuszczenia, idzie on na przedzie swych uczniów niczym Mojżesz podczas ucieczki z Egiptu, śpiewając psalmy wyzwolenia i ocalenia Izraela. Teraz Pan chce mieć przy sobie trzech uczniów, świadków Jego przemienienia i zapowiedzi przejścia z tego świata do Ojca. Papież pokazuje, iż także tutaj spełnia się owa mroczna tajemnica, gdyż uczniowie zasypiając pozostawiają Jezusa samego w trakcie modlitwy w Ogrójcu[83]. Samotność i otaczająca Pana ciemność pchają Go do ujawnienia niezwykłej bliskości Ojca i Syna. Modlitwa Abba staje się pełną czułości i trwogi ucieczką Mesjasza do Ojca, wewnętrzna zasada jedności Trójcy – miłość – ukazuje się tutaj w pełnym blasku. „Bycie z Ojcem jest istotą Jego osobowości”[84] pisze Benedykt XVI. Tej prawdy żadna ciemność i śmierć nie są w stanie ogarnąć ani przezwyciężyć, to ona pozwala Jezusowi – Kapłanowi wziąć na siebie grzech świata[85].

„Mroczna tajemnica odrzucenia” to także pozorny konflikt między wolą Boga, a wolną wolą człowieka. Postawa Adama, na nowo przywołana w czynach Judasza, „wyrażała się w tym: nie to, czego Ty chciałeś, Boże; ja sam chcę być bogiem”[86]. Benedykt XVI podkreśla, że Chrystus w tej godzinie ciemności dotyka jądra zła – pychy, która jest korzeniem i istotą wszelkiego grzechu. Swoim „nie to, co Ja chce, ale to, co Ty”, Nowy Adam podpala niejako lont, który zainicjuje łańcuchową reakcję w eksplozji Bożej miłości, która doprowadzi do całkowitej porażki śmierci. Papież wskazuje nam, że także my możemy w swoim życiu zapalić taki lont, o ile w pokorze uznamy, że nasza wolność nie realizuje się bez Boga i nie jest wolnością od Boga, ale wolnością w Bogu[87].

  1. Eucharystia jako tajemnica komunii Boga z człowiekiem

„Bóg nie jest daleki, zbyt odległy i zbyt wielki, aby zajmować się naszymi małymi sprawami. Właśnie dlatego, że jest wielki, może zajmować się także tym, co małe”[88]. To zdanie z pierwszej homilii papieża na wielki Czwartek 2006 roku wyznacza niejako motyw przewodni myśli Benedykta XVI w aspekcie komunii eucharystycznej w szerokim kontekście. Trójca nie jest absolutem greckich filozofów radykalnie oddzielonym od świata, który jest tylko skażoną materią. Bóg w Jezusie wchodzi w świat, a więc w przestrzeń i czas, w sposób materialny. Wcielenie i Pascha potwierdzają prawdę wyrażona przez Boga w akcie stwórczym. Człowiek jest powołany do wielkości, która przejawia się w możliwości przyjęcia daru Bożej miłości. Miłość jako relacja ma więc dla papieża oczywisty wymiar komunijny, w którym Bóg nie tylko samoudziela się duszy, ale czyni człowieka zdolnym do przyjęcia komunii Osób Bożych[89].

Źródłem wspólnoty Boga z człowiekiem jest Eucharystia. Czyny i słowa Chrystusa w Wieczerniku można określić, jako eklezjotwórcze. Jednakże Benedykt idzie znacznie dalej i z poziomu widzialnej wspólnoty Kościoła przechodzi w wymiar głębi relacji osobowej Boga z człowiekiem. Zagadnienie to skupia w sobie wszystkie poprzednio omówione aspekty, stając się niejako punktem węzłowym ośmioletnich rozważań Benedykta XVI. Uniżona miłość Boga obmywa nas z brudu grzechu i zaprasza do swojego stołu. Wspólne zasiadanie do stołu było wyrazem akceptacji i obrazem wspólnoty[90], a kiedy dodamy do tego, że jest to stół Jezusa – ołtarz, zrozumiemy głębię tego symbolu. Pan zawiązuje więzy komunii poprzez spożywanie swego Ciała i Krwi. Jest to bowiem Ciało „za was wydane”[91], a Krew stanowi przymierze nowe i niezniszczalne[92]. Wszystko to wplecione jest misternie w ryt Paschy Izraela, która ukonstytuowała Naród Wybrany, a teraz staje się punktem wyjścia dla utworzenia komunii Nowego Ludu, wybranego plemienia, królewskiego kapłaństwa, narodu świętego, ludu przeznaczonego Bogu na własność[93]. Papież wskazuje, że nie wolno nam zapomnieć, iż Baranek zostaje ofiarowany jako ekspiacja za grzechy[94], a więc w tajemnicę komunii Boga z człowiekiem wpisana jest, po stronie ludzi oczywiście, „mroczna tajemnica odrzucenia”. Za ten niezwykły dar wznosi się nieustannie w czasie Mszy nasze eulogesas i eucharistesas.

Ojciec Święty wskazuje, że komunia ta nie jest bytem raz danym, ona ciągle się staje, raz słabnie, raz się umacnia. Jest to nieustanna Pascha Boga, proces dynamiczny[95], który przemienia człowieka, przenosząc go niejako do udziału w chwale Bożej[96]. Papież używa słów metabainein, metabasis (przejście), aby opisać drogę paschalną Pana, ale przenosi je na wyższy poziom i odnosi także do życia chrześcijanina, złączonego tajemnicą Eucharystii z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym[97]. Papież, którego teologia ma klarowny rys teocentryczny, zauważa, że inicjatywa zawiązywania komunii stoi zawsze po stronie Boga[98]. To On obdarza nas darem budującej wspólnotę miłości, którą człowiek może przyjąć, realizując swe powołanie do udziału w chwale Bożej lub odrzucić, realizując „mroczną tajemnicę odrzucenia”. Dynamika ta ujawnia się w obrzędzie przyjmowania Komunii Świętej podczas Ofiary Mszy[99]. Bramą do tej widzialnej Komunii jest sakrament pokuty i pojednania, w którym Pan na nowo i ciągle obmywa nam nogi i zaprasza do swojego stołu, włączając w Komunię swego wewnątrztrynitarnego życia[100]. Mimo iż inicjatywa zawsze leży po stronie Boga, człowiek nie jest jedynie biernym odbiorcą. Nowe darowane przez Boga życie „jest dynamiką miłowania razem”[101], życiem razem z Bogiem, życiem w „mentalności Chrystusa”[102].

W punkcie trzecim przyglądaliśmy się papieskiej analizie rytu Mszy. Powróćmy raz jeszcze do tego cennego źródła i spójrzmy na nie przez pryzmat komunii eucharystycznej. Mszalne „hoc est hodie” stanowi nie tylko paschalną teraźniejszość w mocy Ducha Świętego, ale jest ciągłym źródłem i principium komunii eklezjalnej zarówno pomiędzy braćmi, jak i przede wszystkim miedzy Bogiem i człowiekiem. Tak więc każda celebrowana Eucharystia jest momentem, w którym „nasze dzisiaj styka się z Jego dzisiaj”[103]. W ten sposób nieustannie na nowo konstytuuje się relacja miłości Życiodajnej Trójcy do człowieka, odnawia się więź jedności między Stwórcą i stworzeniem w szerokim kontekście Mistycznego Ciała Chrystusa[104]. Jest to zatem maksymalnie poszerzona komunia, która łączy więzami Krwi Przymierza z Kościołem pielgrzymującym, oczyszczającym się i triumfującym.

Tylko w ten sposób, w sakramentalnej komunii wyrażającej się w rzeczywistej obecności Zmartwychwstałego Pana w kapłanie, realizuje się konsekracja darów oraz działanie „gratias agens benedixit”[105]. Patrząc na gesty Jezusa, który bierze w ręce chleb i wznosi oczy ku Ojcu, Kościół jednoczy się w drodze ku Bogu. Pan wskazuje nam kierunek naszej drogi podnosząc oczy ku niebu i wyznacza nam zadanie: „brać w ręce chleb, aby przez modlitwę eucharystyczną został przemieniony”[106]. Wracając do symboliki zasiadania przy jednym stole i łamania chleba teraz trzeba powiedzieć, że jest to gest rodzinny. Ojciec rozdziela chleb dzieciom, aby zapewnić im niezbędne pożywienie. Zasiadanie przy jednym stole to nie tylko dzielenie, ale także współdzielenie, a zatem, jak zauważa Benedykt, „dzielić – współdzielić – oznacza łączyć. Poprzez współdzielenie tworzy się jedność”[107]. Komunia z Bogiem jest pokarmem niezbędnym dla człowieka[108] ponieważ Jezus „nie daje chleba ziemskiego, ale komunię z samym sobą”[109]. Akt ten ma być nie tylko przemianą człowieka, ale początkiem przemiany całego świata, jak zauważa papież: „Tak, chodzi o przemianę – o nowego człowieka i nowy świat, który mają początek w konsekrowanym chlebie, przemienionym, przeistoczonym”[110].

Sakramentalna Uczta Pańska jest „agape, jest ucieleśnioną miłością”[111]. Agape zdaje się być ulubionym terminem Benedykta XVI. Papież nie przeprowadza w swoich homiliach naukowej analizy agape i jej związku z miłością[112] zaznacza jednak mocno, że „w słowie agape znaczenie Eucharystii i znaczenie miłości wzajemnie się przenikają”[113]. Możemy więc stwierdzić, że niemiecki teolog chce nam ukazać bardzo głęboki i nierozerwalny wręcz związek, a może nawet i symbiozę, agape, miłości i Eucharystii. Rozumienie miłości znacznie poszerza się w tym greckim słowie otwierając podmiot i przedmiot na szerszą wspólnotę niż oni sami. Musi tak być ponieważ „Bóg jest miłością”, a więc Trójca jest miłością. Skoro Nierozdzielna i Życiodajna Trójca Osób Boskich jest miłością nie może być zamkniętą monadą lecz otwiera się w nieskończonym darze miłości, i to miłości uniżonej, w kierunku człowieka i włącza go w dynamikę swego wewnątrztrynitarnego życia. Stąd jedność agape – miłość, w sposób dla papieża oczywisty, otwiera kosmiczny horyzont eucharystyczny. Niemiecki teolog w homilii na Wielki Czwartek 2009 roku powie mocno, że „w geście Jezusa łamiącego chleb miłość, która się daje, osiągnęła swój najwyższy wymiar: Jezus pozwala się łamać jako żywy chleb”[114]. Symbioza rzeczywistości zamkniętych pod wzmiankowanymi trzema terminami realizuje się w dynamice eulogesaseucharistesas i nie może być ograniczona do obrzędu, rytu czy aktu przyjmowania. Chrześcijańska agape zobrazowana i przedziwnie zamknięta w liturgii Eucharystii przenika poprzez życie wierzących w rzeczywistość szeroko rozumianego społeczeństwa[115].

Papieskie rozważania na temat „chwalebnego kielicha” kierują jego myśl na aspekt weselnej radości. Eucharystia nie jest ucztą śmierci, bezsensu czy nihilizmu. Uczta Pańska, jak już powiedziano, jest ucztą weselną. „Preclarus calix” to kielich chwalebny, pełen wielkiej radości. Wspólnota Kościoła w komunii Przymierza Krwi Pana odnajduje prawdziwie święto swojego zbawienia, bowiem „Eucharystia, uobecniając ofiarę krzyża, czyni nas zdolnymi do wiernego przezywania komunii z Bogiem”[116]. Benedykt uczy nas, że tak jak przepełnione są stągwie w Kanie Galilejskiej, tak i kielich Jezusa przepełniony jest Jego Krwią czyli nadmiarem Jego miłości. Miłość Boga do człowieka jest zawsze nadmiarem, nieskończonym darem dla skończonego stworzenia. Trzeba nam tu także jeszcze raz podkreślić to, co Ojciec Święty pisze o powstaniu specyficznego pokrewieństwa między Bogiem i człowiekiem. Słowa Świętego Pawła z Listu do Koryntian[117] są dla Ratzingera ważnym dowodem na eklezjologiczny sposób rozumienia Eucharystii przez Apostołów i Kościół pierwotny. Od tego momentu papież zwraca coraz mocniej uwagę na jedność Jezusa z Ojcem, która jest typem jedności całego Kościoła. Krew Jezusa wylana „za wielu” oraz „dla nas i dla naszego zbawienia” jest siłą tworzącą „rzeczywiste, choć nie fizyczne pokrewieństwo”. Zatem komunia uczniów z Panem nie jest tylko wspólnotą zewnętrzną, do której się wchodzi przez jakiś ryt (kąpiel chrztu oraz obmycie sakramentu pokuty) i uczestnictwo w której potwierdza się przez inny ryt (Komunia Święta). Jedność ochrzczonych ze Zbawicielem staje się pokrewieństwem Boga z nami[118]. Poznanie Boga jakie otrzymaliśmy we Wcielonym Słowie Bożym zyskuje zupełnie niepojętą głębię w nowym i wiecznym Przymierzu Jego Krwi zapewniając nam tym samym życie wieczne[119]. Jak zawsze Benedykt prowadzi nas w samą głębię sensu słów Jezusa. Nie chodzi tu tylko o życie po śmierci lecz o życie prawdziwie czyli życie w prawdzie, które ma wartość nieskończoną i przekracza barierę śmierci wznosząc człowieka w przestrzeń aeternitas[120].

Pragnienie Jezusa „aby wszyscy stanowili jedno” (J 17,21), jest dla papieża naturalną konsekwencją powszechnej zbawczej woli Boga. Pasterz kościoła powraca tu do Księgi Wyjścia i sceny z płonącym krzewem, aby ukazać nie tylko jedność obu Testamentów, ale przede wszystkim dopełnienie się historii zbawienia[121]. Naród Wybrany, będący typem jedynego Ludu Bożego, teraz otrzymuje swój ostateczny kształt. Tym, co konsoliduje Kościół jest imię Boga, które na nowy sposób objawione we Wcielonym Synu wchodzi w relacje ludzkie, stając się w pełni tym, co oznacza zarówno jako Emmanuel (Bóg z nami), jak i Jezus (Bóg zbawia)[122]. Benedykt nie spłyca Jezusowego ut unnum sint, do jedynie widzialnej jedności. Teocentrycznie ukierunkowany teolog wskazuje, że zasadą i wzorem jedności uczniów Chrystusa jest więź Ojca z Synem. Modlitwa Pana nie stanowi zatem tylko proroctwa i wzoru modlitwy o jedność Kościoła, ale jak napisze papież „właśnie ta modlitwa jest aktem założycielskim Kościoła. Pan prosi swego Ojca o Kościół. Rodzi się on z modlitwy Jezusa”[123]. Rola Apostołów jest zasadnicza. Oni idą na krańce świata, a dzięki ich przepowiadaniu Ekklesia nieustannie się rozrasta. Modlitwa o jedność to wielki wyraz pragnienia Jezusa, aby nigdy nie ustała sprawowana w prawdzie posługa apostolska, która pozwala poznać Boga, a tym samym osiągnąć życie wieczne[124]. Eucharystia niedoskonałej wyraża sens słów Jezusa „stanowili w Nas jedno” (J 17, 21). Ojciec Święty podkreśla, że zasadą dynamicznej i życiodajnej jedności Kościoła jest trwanie jego członków w wewnętrznej komunii z Ojcem i Synem, a owocem i wyrazem tego jest jedność zewnętrzna głęboko przenikająca społeczeństwa[125]. W ten sposób niemiecki papież maluje nam pełen blask treści Eucharystii, która w swej głębi zawiera niewypowiedziana tajemnice Trójcy Przenajświętszej[126].

  1. Adoracja i procesja jako jeden akt komunii

Eucharystyczna procesja oraz adoracja Najświętszego Sakramentu są dla papieża naturalnymi konsekwencjami bosko – ludzkiej komunii. Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa jest dla Benedykta oczywistą kontynuacją celebracji Wielkiego Czwartku. Już w pierwszej homilii na Boże Ciało w 2005 roku papież naucza, że „w uroczystość Bożego Ciała Kościół przeżywa na nowo tajemnicę Wielkiego Czwartku w świetle Zmartwychwstania. […]W procesji wielkoczwartkowej Kościół idzie z Jezusem na Górę Oliwną: rozmodlony Kościół gorąco pragnie czuwać z Jezusem, nie chce zostawiać Go samego w noc, która zapadła nad światem, w tę noc zdrady, noc powszechnej obojętności. W uroczystość Bożego Ciała kontynuujemy tę procesję, ale już w klimacie radości zmartwychwstania”[127]. O ile w tajemnicy Paschy cały dynamizm ogniskuje się w Jezusie o tyle tutaj papież kładzie mocniejszy akcent na działanie wiernych, a motywem przewodnim staje się droga z Panem.

Programową w tym względzie jest pierwsza homilia papieża na Boże Ciało z 2005 roku. Przyjrzyjmy się zatem myśli Benedykta. Namiestnik Chrystusa znów wydobywa z Pisma cała głębię, prowadząc nas w tajemnice Boga. Nawiązując do łączności z Wielkim Czwartkiem, Ratzinger wskazuje na paschalną radość, która towarzyszy wszystkim przeżywającym tę uroczystość. „Chrystus zmartwychwstał i idzie przed nami”[128] powie papież przed bazyliką św. Jana na Lateranie w czwartek 26 maja 2005 roku. Pan ciągle idzie przed nami w dwóch kierunkach: „do Galilei” (Mt 28, 7) oraz „do Ojca” (J 20, 17). Sprzeczność jest pozorna[129]. Obie drogi stanowią tak naprawdę jedną drogę naśladowania Chrystusa. Droga do Galilei, bramy do świata pogan, staje się dla uczniów drogą ku wniebowstąpieniu Jezusa. Tam otrzymują posłannictwo misyjne przekraczające granice religii i kultury Izraela: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody” (Mt 28, 19). Apostołowie i cały Kościół mają nieść światu Ewangelię oraz dar Bożej miłości[130]. Kiedy dwa filary Kościoła, Piotr i Paweł, składają życie Bogu w Rzymie – Caput mundi – zadanie to w cale się nie kończy, wręcz przeciwnie nabiera nowego rozmachu i mocy. Początku tego dynamicznego ruchu ku poganom upatruje papież już w Wieczerniku. Tam zgromadzeni wokół Jezusa apostołowie stanowią „zapowiedź i antycypację Kościoła wszystkich czasów”[131]. Zażyłość, pokrewieństwo uczniów z Mistrzem w tajemnicy komunii miłości, uwidacznia się także w kultycznym akcie procesji. Jest to obraz realizowania wskazanej przez Zmartwychwstałego drogi do świata[132]. Jak zawsze papież prowadzi nas jeszcze głębiej. Eucharystyczna procesja wyraża zamkniętą w rycie Mszy modlitwę Pana wyrażoną jako dziękczynienie i błogosławieństwo. Liturgiczne przejście Boga przez świat jest wyrazem dziękczynienia wierzących za wszelkie dary Bożej miłości. Jest to jednocześnie wielka prośba Ludu Bożego o błogosławieństwo dla poszczególnych osób i całego świata[133]. W ten sposób nieustannie przedłuża się i realizuje wielka tajemnica eulogesas – eucharistesas – gratias agens benedixit.

Drugi kierunek wskazanej przez Jezusa drogi oddają słowa skierowane do Marii Magdaleny: „Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca” (J 20, 17). Znów na pierwszym planie myśli papieża pojawia się komunia tyrnitarna. Nie ma wspólnoty i jej jedności bez odniesienia do arcywzoru jedności Ojca i Syna i Ducha Świętego. Kierunek „do Ojca” to także punkt węzłowy z kierunkiem „do Galilei”. W Galilei po nakazie misyjnym Zmartwychwstały wstępuje do Ojca: „Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16, 19). Tak więc spożywamy Ciało Pana i wchodzimy w osobową komunię z Bogiem. Następnie idziemy w procesji. W akcie tym wyrażamy chęć pójścia za Jezusem, która oznacza przemianę życia oraz zjednoczenie naszej woli z wolą Nauczyciela[134]. W ten sposób splatają się ze sobą procesja i adoracja. Dla Benedykta adoracja jest wyrazem woli naśladowania Zbawiciela i wraz z procesją składa się na jeden akt komunii[135]: trwam z Panem, a On trwa we mnie oraz idę pełnić Jego wolę.

Kiedy w 2006 roku Benedykt XVI analizował w homilii na Boże Ciało głęboką symbolikę chleba i wina, wypowiedział słowa: „Kiedy patrzymy na konsekrowaną Hostię i adorujemy ją, przemawia do nas znak stworzenia. Wtedy spotykamy się z wielkością Bożego daru. Ale spotykamy się również z Męką i Krzyżem Jezusa oraz Jego zmartwychwstaniem. Gdy na Niego patrzymy i Go adorujemy, On pociąga nas do siebie, do swej tajemnicy, dzięki której pragnie nas przemienić, podobnie jak przemienił Hostię”[136]. Powstający z niezliczonych ziaren chleb staje się znakiem komunii, a przemieniony w Chleb Życia jest komunią. Modlitewna adoracja ujawnia nam głębię papieskiej myśli. Idąc za Zmartwychwstałym Panem zamkniętym w Panis angelicus, kroczymy poprzez historię, drogą eklezjalnej komunii[137], ku światu oraz do Ojca, „w ten sposób znak chleba staje się jednocześnie nadzieją i zadaniem”[138].

Słowa z Sekwencji „Lauda Sion Salvatorem”, śpiewanej w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pana Jezusa posłużyły Benedyktowi do ukazania związku Eucharystii z drogami ludzkiego życia. „Ecce panis angelorum, factus cibus viatorum: vere panis filiorum”[139]. W 2007 roku Benedykt XVI mówił o powszechności daru Eucharystii. Każdy ochrzczony wezwany jest do kosztowania Chleba, który z nieba zstępuje[140]. I znów pojawia się motyw drogi. Jezus staje się chlebem, aby krzepić siły człowieka „na długiej drodze wygnania przez pustynie ludzkiej egzystencji”[141]. „Chleb życia” (J 6, 35. 48.) jawi się jako światło wskazujące i przypominające kierunek w mrokach świata[142]. Tak więc procesja za Zmartwychwstałym w każdy czwartek po Niedzieli Trójcy Przenajświętszej staje się alegorią ludzkiego życia. Idziemy za Jezusem jako poszczególne osoby – uczniowie Mistrza, ale także jako wspólnota Kościoła. Jesteśmy ciągle w stanie drogi, naśladując Pana Jezusa, pokonując własne słabości, oczyszczając się z grzechów i pogłębiając komunię z Bogiem niesiemy radość Ewangelii na krańce świata. Adorujemy w drodze –  idąc oraz na drodze, na drodze naszego życia i na drodze, którą kroczy Kościół ku niebiańskiemu Jeruzalem[143].

Punkty ukazujące jedność wspólnoty pielgrzymów zawierają się we wskazanej przez papieża w 2008r. triadzie: ołtarz – procesja – adoracja[144]. Są to nie tylko elementy ukazujące i budujące jedność, ale także punkty orientacyjne dla będącego w drodze Ludu Bożego. Kościół gromadzi się wokół Chrystusa. Zarówno Ciało i Krew Pana, jak i osoba biskupa stają się źródłami duchowej i zewnętrznej komunii z Bogiem i braćmi[145]. Ludzie różnych ras, zawodów, pozycji społecznych, różnych języków i kultur zjednoczeni jednym chrztem i wiarą staj zwołani przez Jezusa Chrystusa i pokonując granice polityczne i geograficzne wchodzą w jeden akt kultu całego Kościoła, stając się jednym Ciałem w Chrystusie, jedną wspólnotą pielgrzymującą za i z Panem[146]. Przeistoczenie i Komunia w czasie Mszy są dla Benedykta momentami rozpoczynającymi procesję ku Bogu i adorację Stwórcy. Droga za Panem rozpoczyna się już na Mszy i jest „niemal jej naturalnym przedłużeniem”[147]. Chleb Życia wyzwala od tego, co zatrzymuje człowieka i pokrzepia na dodrze ku Ojcu. Nawiązując do wędrówki Izraela pod przewodnictwem Mojżesza, Benedykt XVI wskazuje, że procesja teoforyczna jest znakiem wyzwolenia z „wszelkiego zniechęcenia i rezygnacji, byśmy mogli podnieść się i ponownie wyruszyć w drogę z mocą, którą daje nam Bóg poprzez Jezusa Chrystusa”[148]. Teolog jednoznacznie stwierdzi, że pielgrzymka życia staje się niewyobrażalnie ciężka bez obecności Zmartwychwstałego Jezusa[149]. Ludzkość bez Boga traci na swej drodze punkty orientacyjne i światło, idąc niejako „na ślepo”, wpadając nierzadko w przepaść[150]. W tym miejscu swoich rozważań Ojciec Święty znów otwiera przed nami horyzont „mrocznej tajemnicy odrzucenia”, która realizuje się w kontekście wolności rozumianej autonomicznie, a nie teonomicznie. Tym który wyzwala ku wolności[151] jest Wcielony Syn Boży[152], a szczytem wolności człowieka, jak wskazuje papież, jest akt adoracji Stwórcy przez stworzenie[153]. Adorując Boga na klęczkach składamy naszą wolność w Jego ręce. Adoracja jest aktem absolutnego uznania wszechmocnej miłości Boga, która w Chrystusie stała się miłością uniżoną[154]. Tutaj jaśnieje prawdziwy blask duchowej Komunii człowieka z Trójcą, który w akcie adoracyjnego uniżenia stworzenia przez Absolutem naśladuje uniżoną, kenotyczną miłość Boga. Rozpoczęta podczas „podniesienia” adoracja Ciała Pańskiego jest nie tylko wyznaniem wiary w obecność Pana w chlebie[155], ale przede wszystkim uznaniem w Nim wszelakiego sensu swego osobowego życia, jak i sensowności całego dzieła stworzenia i odkupienia[156]. Dla papieża prawdziwym pięknem adoracji jest fakt, że w tej modlitwie Pan nie pozostaje bierny, sycąc swój majestat hołdem swych dzieł, lecz nawet wtedy nieustannie nas obdarowuje, „wyzwala i przemienia”[157]. W 2010 roku kiedy pierwszy raz od 25. lat z powodu burzy nie odbyła się w Rzymie procesja Bożego Ciała, papież w homilii powiedział, że adoracja jest wyrazem radości wspólnoty i całego Kościoła, który umacnia swą wiarę w prawdziwą, realna i substancjalną obecność Pana[158].

Szczególną homilię wygłosił Benedykt XVI w roku 2012 roku kiedy to po raz ostatni przewodniczył celebracji Uroczystości Bożego Ciała. Mówił wtedy o potrzebie przywrócenia właściwego rozumienia „sacrum” Eucharystii. Papież przypomniał gorzką prawdę o posoborowym umniejszeniu pozycji adoracji, a zwłaszcza celebracji tylko do czasu jej trwania, która wynika z jednostronnej interpretacji dokumentów Vaticanum II[159]. Po raz ostatni papież położył mocny akcent na potrzebę właściwej równowagi i harmonii między celebracja i adoracją[160]. Zaburzenie pomiędzy tymi dwoma aktami kultu może prowadzić, jak mówił,  do „ogołocenia z Jego obecności pozostałego czasu i przestrzeni egzystencjalnej”[161]. Tymczasem Eucharystia nie tylko zawiera w sobie decyzję pójścia za Panem i z Panem, ale także adoracyjną postawę zjednoczenia woli i przeniknięcia całego życia uniżoną miłością Boga. Dlatego jako Najwyższy Pasterz papież jednoznacznie powie, że „w rzeczywistości błędem jest przeciwstawianie celebracji i adoracji, jak gdyby ze sobą konkurowały”[162]. Tymczasem sprawowanie Eucharystii powinno dokonywać się w solidnym „środowisku duchowym” kultu eucharystycznego. Zdaniem Ojca Świętego pełne znaczenie i wartość liturgicznej czynności Mszy Świętej wyraża się tylko gdy „towarzyszy i trwa po niej ta wewnętrzna postawa wiary i adoracji”[163]. Przywołując swoje spotkania z młodzieżą, często połączone z adoracją eucharystyczną, papież wskazał, że nieodłącznym elementem komunii adoracyjnej jest także kontemplacja[164]. Dlatego adoracja to bycie blisko Drugiego, poznawanie Go, patrzenie i słuchanie[165]. Tym Drugim jest stojący w centrum wszelkiego katolickiego kultu Chrystus Pan, a nie ryt[166]. „Sacrum” ani nie zostało od początku wyrugowane z przestrzeni religijnej, ani nie może zostać pominięte. Na placu przed bazyliką św. Jana na Lateranie Benedykt XVI powiedział, że Jezus „Arcykapłan dóbr przyszłych” (Hbr 9, 11) „nie zniósł sacrum, ale doprowadził do jego wypełnienia, rozpoczynając nowy kult, który jest całkowicie duchowy, jednakże, dopóki pielgrzymujemy w czasie, posługuje się jeszcze znakami i obrzędami, które zanikną dopiero u kresu, w niebiańskiej Jerozolimie, gdzie nie będzie już świątyni (por. Ap 21, 22)”[167]. Papież z Niemiec przenosi nas na wyższy poziom pojmowania i wskazuje, iż Zmartwychwstały Jezus wynosi sferę „sacrum” w obszar głębi człowieka[168]. Wnętrze osoby ludzkiej, idącej za i z Panem ciągle wymaga, omówionego wcześniej, oczyszczenia serca i zaangażowania życia, związanych z trwaniem w Komunii z Bogiem w Kościele. Myśl Teologa w naturalny sposób prowadzi do poznania, że adoracja pomaga nieustannie otwierać głębie ludzkiego ducha oraz niejako ją poszerzać na coraz obfitszy strumień łaski Bożej. „Sacrum ma funkcję wychowawczą”[169] dlatego Ratzinger, tak wrażliwy na piękno i kulturę, mocno przestrzega przed bezmyślnym eliminowaniem rytualnych wyrazów nieskończonej boskiej świętości, które to radykalnie zubaża kulturę, a więc samego człowieka[170].

***

Widzimy bardzo jasno, że homilie Benedykta XVI stanowią nieocenione i bardzo głębokie źródło nie tylko teologiczne, ale i duchowe. Kunszt teologiczny Ojca Świętego pozwolił mu na syntetyczne i koherentne przeprowadzenie nas, przez 8 lat jego pontyfikatu, poprzez wielką tajemnicę Eucharystii. Myślę, że ten homiletyczny dorobek papieża śmiało można nazwać „kompendium eucharystycznym”. Z wielką rzetelnością Ratzinger nakreślił dla nas najważniejsze zagadnienia z zakresu doktryny o Eucharystii. Nie unikając trudnych terminów i zagadnień wyjaśniał je z wprawnością wytrawnego teologa. Piękno ojcowskiego nauczania Benedykta polega na tym, że nie zniżał prawd wiary do poziomu najmniej wprawionego słuchacza, pomijając wszystko co trudne i niezrozumiałe, ale wyjaśniał te prawdy w taki sposób, aby najmniej wykształconego pociągnąć do umiłowania piękna tajemnicy Boga. Przez 8 lat Ojciec Święty niezwykle spójnie i jasno ukazał nam blask Eucharystii, która jest darem uniżonej miłości Boga do człowieka. Nieustannie wskazywał, że Bóg sam zasypuje przepaść między sobą, a stworzeniem, aby nie tylko uczynić z nas jeden Lud Święty Dzieci Bożych, ale zawiązać osobową relację miłości z każdym z osobna. Jezus Chrystus dokonał dzieła odkupienia człowieka i pozostawił nam nieskończony dar Komunii. Teologia eucharystyczna Benedykta, jaka wyłania się z omówionych homilii, jest wielkim znakiem Boga, który widzi człowieka zawsze większym niż on sam myśli, że jest i powołuje go do komunii ze sobą w jedności Trójcy. Jak refren powracają w papieskiej myśli przypomnienia, że poprzez ryt Ofiary Mszy Świętej człowiek wchodzi w rzeczywistość komunii z Trójcą Przenajświętszą, która w znaku i rzeczywistości Komunii św. wchodzi w nasze osobowe życie, a przez nas w wymiar społeczny. Papież wskazuje także na niezwykłą ważność prawidłowego kultu Eucharystii, co związane jest z nieodzownością określonych rytów, które nie istnieją same dla siebie, ale są wyrazem nowego kultu Boga, który wypełni objawi się w Niebiańskim Jeruzalem.

 

Ks. Adam Rożniakowski

Pierwodruk w: „Eucharystia. żywy skarb Kościoła” w red. ks. Janusz Chyła, Justyna Zientkowska, Przemysław Zientkowski, Chojnice – Toruń 2015.

 


[1] „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.” Mt 11, 25-27; Łk 10, 21-22.

[2] Wystarczy przytoczyć tylko kilka początkowych fragmentów homilii Benedykta XVI: „W uroczystość Bożego Ciała Kościół przeżywa na nowo tajemnicę Wielkiego Czwartku w świetle Zmartwychwstania”. BC1. „Ta wieczorna Msza św. wprowadza nas ponownie w duchowy klimat Wielkiego Czwartku”. BC3. „Po bardzo ważnym okresie roku liturgicznego, którego centrum jest Wielkanoc, a który trwa trzy miesiące — najpierw czterdzieści dni Wielkiego Postu, a potem pięćdziesiąt okresu wielkanocnego — obchodzimy teraz w liturgii trzy święta, które mają charakter «syntetyczny»: Najświętszej Trójcy, potem Bożego Ciała, a w końcu Najświętszego Serca Pana Jezusa”. BC4.

 

[3] Zagadnienie uniżonej miłości Boga objawionej i trwającej w Najświętszej Eucharystii stanowi rdzeń teologiczny pierwszej, rzec można programowej, encykliki Benedykta XVI Deus caritas est.

 

[4] Flp 2, 5-11.

 

[5] „Jego miłość jest miłością aż do końca, do ostateczności: zstępuje z wyżyn swej Boskiej chwały. Zdejmuje szaty swej Boskiej chwały i przyodziewa szaty niewolnika. Zniża się aż po skrajną nędzę naszego upadku. Klęka przed nami i posługuje nam jak niewolnik; obmywa nasze brudne stopy, abyśmy mogli zostać dopuszczeni do udziału w Boskiej uczcie, abyśmy stali się godni zająć miejsce przy Jego stole — sami nie moglibyśmy ani nie powinniśmy tego uczynić”. WC 1. „Jezus poprzez konkretny czyn zwraca uwagę właśnie na to, co wielki hymn chrystologiczny z Listu do Filipian opisuje jako istotę tajemnicy Chrystusa. Jezus składa szaty swojej chwały, przepasuje się «prześcieradłem» człowieczeństwa i staje się niewolnikiem. Umywa brudne nogi uczniów, by stali się godni zasiąść do uczty Bożej, na którą ich zaprasza”. WC 3.

 

[6] „«Nigdy mi nie będziesz nóg umywał» — mówi do Jezusa z właściwą sobie zapalczywością (J 13, 8). Jego wyobrażenie o Mesjaszu było wizją majestatu, wielkości Bożej. Wciąż na nowo musiał się uczyć, że wielkość Boga różni się od naszego wyobrażenia o wielkości; że polega właśnie na uniżeniu się, na pokornej służbie, na radykalizmie miłości aż po całkowite ogołocenie samego siebie”. WC 3.

 

7] WC 1. „Bóg uniża się i staje się niewolnikiem, obmywa nasze nogi, abyśmy mogli siedzieć u Jego stołu. Tylko miłość ma tę oczyszczającą moc, która obmywa nas z naszego brudu i wynosi na wyżyny Boga”. WC 1.

 

[8] „Przez Eucharystię zatem niebo zstępuje na ziemię, przyszłość Boga wchodzi w teraźniejszość i czas zostaje[ jakby ogarnięty przez Bożą wieczność”. BC5.

 

[9] WC 1.

 

[11] WC 1.

 

[12] 1J 4,8;  1J 4,16.

 

[13] WC 1. „On nas oczyszcza przez swoje słowo i swoją miłość, przez dar z samego siebie”. WC 3.

 

[14] „Jezus nie tylko przemawiał, pozostawił nam nie tylko słowa. On daje samego siebie. Obmywa nas świętą mocą swojej krwi, to znaczy przez ofiarowanie siebie «aż do końca», aż po krzyż. Jego słowo jest czymś więcej niż zwykłą mową; jest ciałem i krwią «za życie świata» (J 6, 51). W świętych sakramentach Pan wciąż na nowo klęka u naszych stóp i nas oczyszcza”. WC 3.

 

[15] J 13, 14-15.

 

[16] WC 1. Wyrazem tej głębokiej myśli jest modlitwa Benedykta XVI na zakończenie homilii w Uroczystość Bożego Ciała w 2006 roku: „Podczas procesji idziemy za tym znakiem i w ten sposób idziemy za Nim samym. I prosimy Go: Prowadź nas na drogach naszej historii! Wskazuj wciąż na nowo Kościołowi i jego pasterzom właściwą drogę. Spójrz na ludzkość, która cierpi i błąka się niepewnie pośród tylu pytań. Spójrz na dręczący ją głód fizyczny i duchowy! Obdarz ludzi chlebem dla ciała i dla duszy. Daj im pracę! Obdarz ich światłem! Daj im samego siebie! Oczyść i uświęć wszystkich! Pozwól nam zrozumieć, że jedynie przez uczestnictwo w Twojej Męce, przez zgodę na krzyż, wyrzeczenie i oczyszczenia, jakim nas poddajesz, nasze życie może dojrzewać i prawdziwie się spełnić. Zgromadź nas ze wszystkich zakątków ziemi. Zjednocz Kościół, zjednocz rozdartą ludzkość! Daj nam Twoje zbawienie. Amen!” BC 2.

 

17] WC 1.

 

18] „. Obmycie, które Jezus ofiarowuje swoim uczniom, jest przede wszystkim po prostu Jego czynem — ofiarowaniem im daru czystości, «otwarcia na Boga» (capax Dei)”. WC 3.

 

[19] „Ojcowie określili te dwa aspekty umycia nóg słowami sacramentum i exemplum. Sacramentum oznacza w tym kontekście nie jeden z siedmiu sakramentów, lecz całą tajemnicę Chrystusa, od wcielenia aż po krzyż i zmartwychwstanie: ta całość staje się dla ludzi mocą odradzającą i uświęcającą, mocą przemieniającą, staje się naszą metabasis, naszą przemianą w nową formę istnienia — w otwarciu na Boga i w komunii z Nim”. WC 3.

 

[20] WC 3.

 

[21] WC 3.

 

[22] „A dzieje się to nie tylko na początku, w chwili naszego nawrócenia. On jest nieustannie Tym, który daje. Wciąż na nowo ofiarowuje nam swoje dary. Zawsze nas uprzedza”. WC 3.

 

[23] 1 Kor 13

 

[24] WC3.

 

[25] „Nie oznacza to, że jesteśmy biernymi odbiorcami Bożej dobroci. Bóg traktuje nas jako osobistych i żywych «partnerów». Darowana miłość jest dynamiką «miłowania razem», ma być w nas nowym życiem, które rozpoczynamy z Bogiem. W taki sposób rozumiemy słowa, które na końcu opowiadania o umywaniu nóg Jezus wypowiada do swoich uczniów i do nas wszystkich: «Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie» (J 13, 34)”. WC 3.

 

[26] „Piotr w pierwszej chwili nie chciał, by Pan mył mu nogi: takie odwrócenie porządku, a mianowicie, że Nauczyciel — Jezus — myje nogi, że pan domu pełni posługę niewolnika, było nie do pogodzenia z jego pełnym szacunku i bojaźni stosunkiem do Jezusa, z jego pojmowaniem relacji między nauczycielem a uczniem. «Nigdy mi nie będziesz nóg umywał» — mówi do Jezusa z właściwą sobie zapalczywością (J 13, 8). Jego wyobrażenie o Mesjaszu było wizją majestatu, wielkości Bożej. Wciąż na nowo musiał się uczyć, że wielkość Boga różni się od naszego wyobrażenia o wielkości; że polega właśnie na uniżeniu się, na pokornej służbie, na radykalizmie miłości aż po całkowite ogołocenie samego siebie”. WC 3. „Nie ma w nim [w chrześcijaństwie] dróg na skróty, ale wszystko odbywa się zgodnie z pokorną i cierpliwą logiką ziarna pszenicy, które obumiera, aby dać życie, logiką wiary, która przenosi góry z łagodną mocą Boga”. BC 7.

 

[27] „W każdym razie pamiętajmy, że umycie nóg, zgodnie z wymową całego rozdziału, nie wskazuje na jeden konkretny sakrament, lecz na całość sacramentum Christi — Jego posługę zbawienia, Jego uniżenie się aż po krzyż, Jego miłość aż do końca, która nas oczyszcza i uzdalnia do poznania Boga”. WC 3.

 

[28] „Wydaje się oczywiste, że kąpielą, która oczyszcza nas w sposób definitywny i nie musi być powtarzana, jest chrzest — zanurzenie w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa, wydarzenie, które głęboko zmienia nasze życie, nadając nam jakby nową tożsamość, która — jeżeli jej nie odrzucimy, jak uczynił Judasz — pozostaje”. WC 3.

 

[29] „Lecz nawet przy zachowaniu tej nowej tożsamości, którą otrzymujemy przez chrzest, aby mieć udział we wspólnej uczcie z Jezusem, potrzebujemy «umycia nóg». Co to oznacza? Wydaje mi się, że klucz do zrozumienia tego daje nam Pierwszy List św. Jana. Czytamy w nim: «Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości» (1, 8 n.). Potrzebujemy «umycia nóg», obmycia z grzechów każdego dnia, i dlatego potrzebujemy wyznania grzechów, o którym mówi św. Jan w tym Liście. Musimy uznać, że grzeszymy nawet z naszą nową tożsamością ochrzczonych. Potrzebujemy spowiedzi w takiej formie, jaką przyjęła w sakramencie pojednania. W nim Pan wciąż na nowo umywa nam brudne nogi, i możemy zasiąść z Nim do stołu”. WC 3.

 

[30] WC 2.

 

[31] WC 2.

 

[32] Mt 20,28; Mk 10,45

 

[33] „W opowiadaniach ewangelistów istnieje pozorna sprzeczność (…). Według Jana, Jezus umarł na krzyżu dokładnie w momencie, kiedy w świątyni składano w ofierze baranki paschalne. Jego śmierć zbiegła się w czasie z ofiarowaniem baranków. (…) Natomiast według trzech Ewangelii synoptycznych Ostatnia Wieczerza Jezusa była wieczerzą paschalną, do której tradycyjnej formy dodał On nowy element, a mianowicie dar swego Ciała i swej Krwi. Jeszcze parę lat temu wydawało się, że sprzeczności tej nie da się wytłumaczyć. Większość egzegetów była zdania, że Janowi nie chodziło o podanie rzeczywistej historycznej daty śmierci Jezusa, lecz wybrał datę symboliczną, aby w ten sposób jasno ukazać głębszą prawdę: Jezus jest nowym i prawdziwym barankiem, który przelał swą krew za nas wszystkich”. WC 2.

 

[34] Nie sposób powstrzymać się tu od zacytowania mocnej uwagi Zmartwychwstałego w drodze do Emaus: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyz Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego”. Łk 24,25-27.

 

[35] „Odkrycie pism z Qumran doprowadziło z czasem do wypracowania przekonującej hipotezy, która choć nie została jeszcze przyjęta przez wszystkich, jest wszakże bardzo prawdopodobna. Możemy już powiedzieć, że to, co podaje Jan, jest pod względem historycznym ścisłe. Jezus rzeczywiście przelał krew w przeddzień Paschy, w porze, kiedy składano w ofierze baranki. On jednak prawdopodobnie świętował Paschę ze swymi uczniami według kalendarza Qumran, czyli przynajmniej dzień wcześniej — bez baranka, tak jak wspólnota z Qumran, która nie uznawała świątyni Heroda i oczekiwała nowej świątyni. Jezus świętował zatem Paschę bez baranka — nie, nie bez baranka: w miejsce baranka dał siebie samego, swe Ciało i swą Krew”. WC 2.

 

[36] WC 2.

 

[37] „Przez ofiarę swojego ciała na krzyżu dopełnił On ofiary Starego Przymierza i oddając się za nasze zbawienie sam stał się Kapłanem, Ołtarzem i Barankiem ofiarnym”. 5. Prefacja Wielkanocna – „Chrystus Kapłanem i Ofiarą”.

 

[38] J 10,18. „Na krzyżu Jezus jest zarazem ofiarą i kapłanem: ofiarą godną Boga, ponieważ nieskalaną, i najwyższym kapłanem, który ofiaruje samego siebie, pod natchnieniem Ducha Świętego, i oręduje za całą ludzkością”. BC 5.

 

[39] „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Mt 26, 28.

 

40] „Exodus Jezusa w Jerozolimie — jakże tajemnicze słowo! Exodus Izraela z Egiptu był ucieczką i wyzwoleniem ludu Bożego. Jak będzie wyglądał exodus Jezusa, w którym miał się ostatecznie wypełnić sens tego historycznego dramatu? Teraz oto uczniowie stawali się świadkami pierwszej części tego exodusu — krańcowego upokorzenia, które było jednak istotnym krokiem, by wyjść ku wolności i nowemu życiu, które jest celem exodusu”. WC 7.

 

41] „I to On sam jest prawdziwą świątynią, świątynią żywą, w której mieszka Bóg i w której możemy spotkać i adorować Boga. Jego krew, miłość Tego, który jest zarazem Synem Bożym i prawdziwym człowiekiem, jednym z nas, ta krew może zbawić. Jego miłość, ta miłość, z powodu której On dobrowolnie wydaje się za nas, jest tym, co nas zbawia. Nostalgiczny i w pewnym sensie pozbawiony mocy gest, jakim była ofiara z niewinnego baranka bez skazy, nabrał treści w Tym, który dla nas stał się zarazem Barankiem i Świątynią”. WC 2.

 

[42] WC 2.

 

[43] Benedykt XVI jak prawdziwy nauczyciel nigdy nie spłycał swego nauczania i nie unikał syntetycznej terminologii, zawsze doskonale ją wyjaśniając.

 

[44] WC 2. „Modląc się w tym najważniejszym momencie, Kościół w pełni jednoczy się z tym, co wydarzyło się w Wieczerniku, gdyż to, co czynił Jezus, zostało opisane słowami: «gratias agens benedixit — dzięki (…) składając błogosławił». Stosując to wyrażenie, liturgia rzymska ujęła w dwóch słowach to, co w języku hebrajskim wyraża jedno słowo berakha, natomiast w grece oddane jest za pomocą dwóch określeń: eucharistía i eulogía. Pan składa dziękczynienie. Dziękując uznajemy, że dana rzecz jest darem, który pochodzi od kogoś innego. Pan dziękuje i tym samym oddaje Bogu chleb, «owoc ziemi i pracy rąk ludzkich», aby ponownie go od Niego otrzymać. Dziękczynienie staje się błogosławieństwem. To, co zostało oddane w ręce Boga, powraca od Niego pobłogosławione i przemienione. Liturgia rzymska słusznie zatem wyraża naszą modlitwę w tej świętej chwili słowami: «składamy Tobie Ofiarę», «błagamy (…), abyś przyjął i pobłogosławił te (…) dary». Wszystko to kryje się w słowie Eucharystia”. WC 4.

 

[45] „Mateusz, Marek i Łukasz, opisując modlitwę Jezusa w kluczowym momencie Wieczerzy, używają dwóch słów: «eucharistesas» i «eulogesas» — «dziękować» i «błogosławić». Wstępujący ruch dziękczynienia i zstępujący ruch błogosławieństwa łączą się. Słowa przeistoczenia są częścią tej modlitwy Jezusa”. WC 6.

 

[46] „To Boża miłość przemienia — miłość, z jaką Jezus godzi się z góry oddać całego siebie. Ta miłość to nic innego jak Duch Święty, Duch Ojca i Syna, który konsekruje chleb i wino i przemienia ich substancję w Ciało i Krew Pana, sprawiając, że w sakramencie jest obecna ta sama Ofiara, która później zostaje złożona w sposób krwawy na krzyżu”. BC 6.

 

[47] J 10, 10. „Jezus przemienia swoją mękę w modlitwę, w ofiarę składaną Ojcu za ludzi. Ta przemiana Jego cierpienia w miłość ma moc przemienienia darów, w których On teraz daje samego siebie”. WC 6. „Na krzyżu, dając samego siebie, zostaje niejako «przetopiony» i przemieniony — zyskuje nowy sposób bycia: odtąd jest zawsze z Ojcem i jednocześnie z ludźmi. Przemienia krzyż — zabójstwo, w dar, miłość aż do końca”. WC 3.

 

[48] WC 2.

 

[49] WC 4.

 

[50] „Pierwszą rzeczą, jaka nas uderza, jest to, że opis ustanowienia Eucharystii nie zaczyna się zdaniem niezależnym, lecz wprowadzonym przez zaimek względny: qui pridie. Owo qui łączy całe opowiadanie z poprzedzającymi je słowami modlitwy, «aby się stała dla nas Ciałem i Krwią Twojego umiłowanego Syna, naszego Pana, Jezusa Chrystusa». W ten sposób zostaje ono powiązane z wcześniejszą modlitwą, z całym kanonem, i w ten sposób uczynione modlitwą. Nie jest po prostu włączonym w tym miejscu opisem, nie są to też oderwane, autorytatywne słowa, które niejako przerywałyby modlitwę. To jest modlitwa”. WC 4.

 

[51] WC 4.

 

[52] WC 4.

 

[53] WC 4.

 

[54] WC 4.

 

[55] „Przeto i ja, usłyszawszy o waszej wierze w Pana Jezusa i o miłości względem wszystkich świętych, nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. [Proszę w nich], aby Bóg Pana naszego Jezusa Chrystusa, Ojciec chwały, dał wam ducha mądrości i objawienia w głębszym poznaniu Jego samego. Niech da wam światłe oczy serca tak, byście wiedzieli, czym jest nadzieja waszego powołania, czym bogactwo chwały Jego dziedzictwa wśród świętych i czym przemożny ogrom Jego mocy względem nas wierzących – na podstawie działania Jego potęgi i siły. Wykazał On je, gdy wskrzesił Go z martwych i posadził po swojej prawicy na wyżynach niebieskich,  ponad wszelką Zwierzchnością i Władzą, i Mocą, i Panowaniem, i ponad wszelkim innym imieniem wzywanym nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym. I wszystko poddał pod Jego stopy, a Jego samego ustanowił nade wszystko Głową dla Kościoła,  który jest Jego Ciałem, Pełnią Tego, który napełnia wszystko wszelkimi sposobami”. Ef 1, 15-23.

 

[56] WC 4.

 

57] „W łamanym chlebie Pan rozdaje samego siebie. Gest łamania nawiązuje w tajemniczy sposób także do Jego śmierci, do miłości aż po śmierć. On rozdaje siebie samego, prawdziwy «chleb za życie świata» (por. J 6, 51). Pokarmem, jakiego człowiek potrzebuje w swej najgłębszej istocie, jest komunia z samym Bogiem. Składając dziękczynienie i błogosławiąc, Jezus przemienia chleb, nie daje już chleba ziemskiego, lecz komunię z samym sobą. To przemienienie ma stać się jednak początkiem przemiany świata. Aby stał się on światem zmartwychwstania, Bożym światem. Tak, chodzi o przemianę — o nowego człowieka i nowy świat, którzy mają początek w konsekrowanym chlebie, przemienionym, przeistoczonym.”. WC 4.

 

[58] „Powiedzieliśmy, że łamanie chleba jest gestem komunii, jednoczenia przez dzielenie się. I tak, już sam ten gest wskazuje na głęboką istotę Eucharystii. Jest ona agape, jest ucieleśnioną miłością”. WC 4.

 

[59] „Jednakże nie wyjaśniliśmy jeszcze do końca przesłania zawartego w tym znaku chleba. O jego najgłębszej tajemnicy Pan napomknął w Niedzielę Palmową, gdy powiedziano Mu, że kilku Greków pragnie się z Nim spotkać. Odpowiedź na ich prośbę zawiera następujące słowa: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam warn: Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity» (J 12, 24). Mąka, zmielone ziarno, wskazuje na jego obumieranie i zmartwychwstawanie. Gdy jest mielone i pieczone, jeszcze raz odzwierciedla tę samą tajemnicę Męki. Jedynie przez śmierć przychodzi zmartwychwstanie, rodzi się owoc i nowe życie”. BC 2.

 

[60] „W słowie agape znaczenie Eucharystii i znaczenie miłości wzajemnie się przenikają. W geście Jezusa łamiącego chleb miłość, która się daje, osiągnęła swój najwyższy wymiar: Jezus pozwala się łamać jako żywy chleb. W rozdawanym chlebie dostrzegamy tajemnicę ziarna pszenicy, które obumiera i dzięki temu przynosi owoce. Rozpoznajemy nowe rozmnożenie chleba, które jest wynikiem obumarcia ziarna pszenicy i trwać będzie aż do skończenia świata. Widzimy jednocześnie, że Eucharystia nie może być nigdy jedynie czynnością liturgiczną. Osiąga pełnię tylko wtedy, gdy liturgiczna agape staje się miłością w życiu codziennym. W kulcie chrześcijańskim dwie rzeczy stają się jednym — napełnienie łaską przez Pana w akcie kultu oraz kult miłości bliźniego. Prośmy Pana w tej godzinie o łaskę, byśmy uczyli się coraz lepiej przeżywać tajemnicę Eucharystii, aby dzięki temu rozpoczęła się przemiana świata”. WC 4.

 

[61] Dz 1, 8. „Karmieni Chrystusem, my, Jego uczniowie, otrzymujemy misję — mamy być «duszą» tego naszego miasta (por. Lettera a Diogneto [List do Diogneta], 6; ed. Funk, i, p. 400; zob. także lg, 38), zaczynem odnowy, chlebem «łamanym» dla wszystkich, zwłaszcza dla tych, którzy żyją w sytuacjach niedostatku, ubóstwa i cierpienia fizycznego i duchowego. Bądźmy świadkami Jego miłości”. BC 5.

 

[62] WC 4.

 

[63] „Kielich oznacza wesele: teraz nadeszła «godzina», do której w tajemniczy sposób nawiązywało wesele w Kanie. Tak, Eucharystia jest czymś więcej niż ucztą — jest ucztą weselną.”. WC 4.

 

[64] Słowa konsekracji kielicha w pełnej formie z Mszału Świętego Piusa V: „Hic est enim calix sanguinis mei, novi et aeterni testamenti: mysterium fidei: qui pro vobis et pro multis effundetur in remissionem peccatorum”. Widać tu wyraźnie jedność nowego i wiecznego Przymierza we Krwi Chrystusa z mistycyzmem zawartym w zwrocie dodawanym, jakby „w trakcie” konsekracji, zaraz po tych słowach, które mówią o tajemnicy wiary.

 

[65] WC 4. „Bóg, Bóg żyjący, ustanawia z nami komunię pokoju, a wręcz tworzy On «pokrewieństwo» między sobą i nami. Dzięki wcieleniu Jezusa, dzięki Jego przelanej krwi zostaliśmy włączeni w prawdziwe pokrewieństwo z Jezusem, a więc z samym Bogiem. Krew Jezusa to Jego miłość, w której Boże i ludzkie życie stały się jedno”. WC 4.

 

66] Sobór Watykański II, Konstytucja Dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, 11.

 

[67] WC 1.

 

[68] WC 1.

 

[69] WC 1.

 

[70] „Mówiąc o winnym krzewie, powie do uczniów: «Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was» (J 15, 3). Wciąż na nowo obmywa nas swoim słowem. Tak, jeśli przyjmujemy słowa Jezusa z nastawieniem medytacyjnym, modlitewnym i z wiarą, działa w nas ich oczyszczająca moc. Dzień po dniu na nowo pokrywa nas niejako różnoraki brud, puste słowa, uprzedzenia, uproszczona i wypaczona mądrość; do naszego wnętrza nieustannie przedostają się rozmaitego rodzaju półfałsze czy jawny fałsz. Wszystko to zaćmiewa i skaża naszą duszę, stwarza zagrożenie, że staniemy się niezdolni do prawdy i dobra. Jeżeli słowa Jezusa przyjmujemy czujnym sercem, stają się one prawdziwym obmyciem, oczyszczeniem duszy, człowieka wewnętrznego”. WC 3.

 

[71] „Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę; ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci”.

 

[72] WC 6.

 

[73] „A później następuje zapowiedź i powierzenie zadania. «Ty ze swej strony, gdy się nawrócisz…». Wszystkie istoty ludzkie z wyjątkiem Maryi nieustannie potrzebują nawrócenia. Jezus przepowiada Piotrowi jego upadek i nawrócenie”. WC 6.

 

[74] WC 6.

 

[75] Łk 5, 8.

 

[76] „«Wy jesteście czyści, ale nie wszyscy». Pan przestrzega nas dziś przed tą samowystarczalnością, która stawia granicę Jego nieograniczonej miłości. Wzywa nas, byśmy naśladowali Jego pokorę, byśmy jej zaufali i pozwolili się nią «zarazić». Wzywa nas, bez względu na to, jak bardzo możemy czuć się zagubieni, byśmy wrócili do domu i pozwolili, by Jego oczyszczająca dobroć nas podniosła i pozwoliła zasiąść z Nim przy jednym stole, z samym Bogiem.”. WC 1.

 

[77] „Wielki Czwartek nie jest tylko dniem ustanowienia Najświętszej Eucharystii, której blask niewątpliwie rozchodzi się na wszystko inne i przyciąga do siebie, by tak powiedzieć. Częścią Wielkiego Czwartku jest też ciemna noc Góry Oliwnej, ku której Jezus wychodzi ze swymi uczniami. Należy do niego także samotność i opuszczenie Jezusa, który modląc się, idzie ku mrokowi śmierci; należy do niego również zdrada Judasza i pojmanie Jezusa, a także zaparcie się Piotra; oskarżenie przed Sanhedrynem oraz wydanie poganom, Piłatowi”. WC 7.

 

[78] WC 7.

 

[79] „Tej nocy Jezus wychodzi na zewnątrz i oddaje się w ręce zdrajcy, w ręce zabójcy, i właśnie w ten sposób zwycięża noc, zwycięża mroki zła”. BC 1.

 

[80] „Jezus wychodzi w nocy. Noc oznacza brak komunikacji, sytuację, w której nie widzimy jeden drugiego. Jest ona symbolem braku zrozumienia, zaciemnienia prawdy. Jest przestrzenią, gdzie może rozwijać się zło, które musi kryć się przed światłem. Sam Jezus jest światłem i prawdą, komunikacją, czystością i dobrem. Wchodzi w noc. Noc jest w ostateczności symbolem śmierci, definitywnej utraty wspólnoty i życia. Jezus wchodzi w noc, aby ją przezwyciężyć i aby zapoczątkować nowy dzień Boga w dziejach ludzkości”. WC 7. „W kielichu, który ma wypić, widzi płynącą ku Niemu brudną falę wszelkiego kłamstwa i całej niegodziwości. Jest to wstrząs Tego, który jest całkowicie Czysty i Święty, w obliczu całego ogromu zła tego świata, które na Niego spada”. WC 7.

 

[81] „[Jezus] doświadcza trwogi w obliczu potęgi śmierci. Jest to nade wszystko po prostu wstrząs, jakiego ludzie, a także każde żywe stworzenie doznają w obliczu śmierci”. WC 7.

 

[82] Pięknie oddają to słowa z Sekwencji wielkanocnej: „ (…) śmierć zwarła się z Życiem”.

 

[83] „Teraz idzie On, jak zazwyczaj, aby modlić się w samotności i rozmawiać jak Syn z Ojcem. Ale — inaczej niż zwykle — chce wiedzieć, że blisko Niego są trzej uczniowie — Piotr, Jakub i Jan. Są to ci trzej, którzy byli świadkami Jego przemienienia — jasnego objawienia się Bożej chwały przez Jego ludzką postać — i którzy widzieli Go między Prawem i Prorokami, między Mojżeszem i Eliaszem. Słyszeli, jak mówił obydwu o swoim «exodusie» w Jerozolimie. Exodus Jezusa w Jerozolimie — jakże tajemnicze słowo! Exodus Izraela z Egiptu był ucieczką i wyzwoleniem ludu Bożego. Jak będzie wyglądał exodus Jezusa, w którym miał się ostatecznie wypełnić sens tego historycznego dramatu? Teraz oto uczniowie stawali się świadkami pierwszej części tego exodusu — krańcowego upokorzenia, które było jednak istotnym krokiem, by wyjść ku wolności i nowemu życiu, które jest celem exodusu. Uczniowie, których bliskości Jezus pragnął w tej godzinie największej udręki jako ludzkiego wsparcia, niebawem zasypiają”. WC 7.

 

[84] WC 7.

 

[85] „Dlatego List do Hebrajczyków określił walkę Jezusa na Górze Oliwnej jako wydarzenie kapłańskie. W tej modlitwie Jezusa, przenikniętej śmiertelną trwogą, Pan sprawuje posługę kapłana: bierze na siebie grzech ludzkości, nas wszystkich, i prowadzi nas do Ojca”. WC 7. „Z serca Chrystusa, z Jego «modlitwy eucharystycznej» w przeddzień męki rodzi się ta siła, która przemienia rzeczywistość w jej wymiarach kosmicznym, ludzkim i historycznym. Wszystko pochodzi od Boga, wynika z wszechmocy Jego Miłości, Jedynej i w Trójcy Jedynej, wcielonej w Jezusie. W tej Miłości jest zanurzone serce Chrystusa; dlatego On potrafi dziękować Bogu i Go wysławiać, również w obliczu zdrady i przemocy, i w ten sposób zmienia rzeczy, ludzi i świat”. BC 7.

 

[86] WC 7.

 

[87] „Myślimy, że jesteśmy wolni i że jesteśmy naprawdę sobą, tylko jeżeli realizujemy wyłącznie swoją wolę. Bóg jawi się jako przeciwieństwo naszej wolności. Myslimy, że musimy się od Niego uwolnić, że tylko wtedy będziemy wolni. To jest podstawowy bunt, przenikający historię, i zasadniczy fałsz, wynaturzający nasze życie. (…) Jesteśmy wolni, jedynie jeżeli trwamy w naszej prawdzie, jeżeli jesteśmy zjednoczeni z Bogiem. Wtedy prawdziwie stajemy się «jak Bóg» — gdy nie przeciwstawiamy się Bogu, nie pozbywamy się Go czy nie wypieramy się Go. W modlitewnym zmaganiu na Górze Oliwnej Jezus położył kres fałszywej sprzeczności między posłuszeństwem a wolnością i otworzył drogę do wolności. Prośmy Pana, aby nas nauczył swego «tak» wobec woli Bożej i w ten sposób uczynił nas prawdziwie wolnymi”. WC 7.

 

[88] WC 1.

 

[89] „Słowo «komunia», którego my używamy także na oznaczenie Eucharystii, zawiera w sobie wymiar wertykalny i wymiar horyzontalny daru Chrystusa. Piękne i bardzo wymowne jest wyrażenie: «przyjmować komunię», na określenie aktu spożywania Chleba eucharystycznego. W istocie, kiedy dokonujemy tego aktu, wchodzimy w komunię z życiem samego Jezusa, włączamy się w dynamikę tego życia, które staje się darem dla na i za nas. Od Boga, poprzez Jezusa, aż do nas — jedyna komunia jest przekazywana w świętej Eucharystii”. BC 7.

 

[90] Nie sposób tu omówić pełnej symboliki wspólnego posiłku w kulturze Izraela, nie jest to zresztą ani tematem tego artykułu, ani rozmyślań papieża.

 

[91] „Tylko w ten sposób dar Eucharystii, ustanowionej w Wieczerniku, staje się pełny; Jezus prawdziwie daje swoje ciało i swoją krew. Przekraczając próg śmierci, staje się żywym Chlebem, prawdziwą manną, niewyczerpanym pokarmem na wszystkie wieki. Ciało staje się Chlebem życia”. BC 1.

 

[92] „W przeddzień swojej męki, podczas wieczerzy paschalnej Pan wziął w swoje ręce chleb — jak mówi Ewangelia, której przed chwilą wysłuchaliśmy — i po odmówieniu błogosławieństwa połamał go i podał uczniom, mówiąc: «Bierzcie, to jest Ciało moje». Następnie wziął kielich, odmówił dziękczynienie, podał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł: «To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana» (Mk 14, 22-24). W tych słowach zawiera się cała historia Boga z ludźmi. Nie tylko streszczają one i interpretują przeszłość, ale antycypują przyszłość — przyjście Królestwa Bożego na świat. To, co Jezus mówi, to nie są po prostu słowa. To, co mówi, jest wydarzeniem — głównym wydarzeniem historii świata i osobistego życia każdego z nas”. BC 2. „Przez dopowiedzenie: «Krew Przymierza», Jezus ujawnia, że dzięki Jego śmierci urzeczywistnia się proroctwo o nowym Przymierzu, opartym na wierności i nieskończonej miłości Syna, który stał się człowiekiem, dlatego jest to Przymierze silniejsze od wszystkich grzechów ludzkości”. BC 5.

 

[93] 1P 2, 9.

 

[94] „«To jest moja Krew». Jest tu wyraźne nawiązanie do ofiarniczego języka Izraela. Jezus przedstawia samego siebie jako prawdziwą i ostateczną ofiarę, w której urzeczywistnia się ekspiacja za grzechy, która w obrzędach Starego Testamentu nigdy w pełni się nie dokonała”. BC 5.

 

[95] „[Tajemnicę Chrystusa], od wcielenia aż po krzyż i zmartwychwstanie: ta całość staje się dla ludzi mocą odradzającą i uświęcającą, mocą przemieniającą, staje się naszą metabasis, naszą przemianą w nową formę istnienia — w otwarciu na Boga i w komunii z Nim. Lecz ten nowy byt, który On bez naszej zasługi po prostu nam daje, musi następnie przemienić się w nas w dynamikę nowego życia”. WC 3. „Św. Augustyn pomaga nam zrozumieć dynamikę komunii eucharystycznej, kiedy mówi o czymś w rodzaju wizji, w której Jezus powiedział mu: «Jam pokarm dorosłych, dorośnij, a będziesz mnie pożywał — i nie wchłoniesz mnie w siebie, jak się wchłania cielesny pokarm, lecz ty się we mnie przemienisz» (Wyznania VII, 10, 18)”. BC 7.

 

96] „Za sprawą Jego miłości krzyż staje się metabasis, przemianą z bycia człowiekiem do bycia uczestnikiem chwały Boga. W tę przemianę włącza On nas wszystkich, obejmując nas przemieniającą mocą swej miłości, tak dalece, że gdy jesteśmy z Nim, nasze życie staje się «przejściem», przemianą. W taki sposób otrzymujemy odkupienie — uczestnictwo w wiecznej miłości, stan, do którego dążymy całym naszym życiem.”. WC 3.

 

[97] W Dziejach Apostolskich pojawia się motyw drogi jako określenia nowego życia chrześcijańskiego: 16, 17; 18, 25; 18, 26; 22, 4.

 

[98] „podczas gdy pokarm dla ciała jest przyswajany przez nasz organizm i przyczynia się podtrzymania go przy życiu, w przypadku Eucharystii mamy do czynienia z innym Chlebem: to nie my go przyswajamy, ale on nas przyswaja, tak że stajemy się podobni do Jezusa Chrystusa, stajemy się członkami Jego ciała, jednoczymy się z Nim”. BC 7.„Chrześcijaństwo nie jest jakimś moralizatorstwem, zwykłym systemem etycznym. Jego początkiem nie jest nasze działanie, nasz zmysł moralny. Chrześcijaństwo jest przede wszystkim darem: Bóg daje się nam — daje nam nie coś, lecz samego siebie. A dzieje się to nie tylko na początku, w chwili naszego nawrócenia. On jest nieustannie Tym, który daje”. WC 3.

 

[99] „W starożytnym Kościele komunię św. zapowiadano słowami: Sancta sanctis — święty dar jest przeznaczony dla tych, którzy są uświęceni. W ten sposób odpowiadano na napomnienie św. Pawła skierowane do Koryntian: «Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha» (1 Kor 11, 28)”. BC 1.

 

[100] „[Bóg] wciąż na nowo ofiarowuje nam swoje dary. Zawsze nas uprzedza. Dlatego centrum życia chrześcijańskiego jest Eucharystia: wdzięczność za to, że zostaliśmy obdarowani, radość z nowego życia, które On nam daje”. WC 3. „Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim”. J 6, 56. „Jeśli mnie kto  miłuje, będzie zachowywał moja naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać”. J 14, 23. „Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał” Ap 3, 20.

 

[101] WC 3.

 

[102] „W taki sposób rozumiemy słowa, które na końcu opowiadania o umywaniu nóg Jezus wypowiada do swoich uczniów i do nas wszystkich: «Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie» (J 13, 34). «Nowe przykazanie» to nie jakaś nowa, trudna norma, która wcześniej nie istniała. Nowością jest dar, który nas wprowadza w mentalność Chrystusa”. WC 3.

 

103] WC 4.

 

104] „On sprawia, że wszyscy stajemy się jedno. Eucharystia jest tajemnicą wielkiej bliskości i komunii każdego poszczególnego człowieka z Panem. I jest zarazem widzialną jednością wszystkich. Eucharystia jest sakramentem jedności. Dotyka ona nawet tajemnicy trynitarnej i w ten sposób tworzy zarazem widzialną jedność. Powiedzmy to jeszcze raz — jest ona bardzo osobistym spotkaniem z Panem, a jednak nie jest nigdy tylko aktem indywidualnej pobożności. Konieczne jest, byśmy celebrowali ją razem. W każdej wspólnocie Pan jest w sposób całkowity. Ale jest On jeden we wszystkich wspólnotach. Dlatego Modlitwa Eucharystyczna Kościoła obowiązkowo zawiera słowa: «Una cum Papa nostro et cum Episcopo nostro». Nie jest to zewnętrzny dodatek do tego, co dzieje się w głębi, lecz konieczny wyraz samej rzeczywistości eucharystycznej. I wymieniamy imię papieża i biskupa: jedność jest w pełni konkretna, ma imiona. W ten sposób jedność staje się widoczna, staje się znakiem dla świata i stanowi dla nas samych konkretne kryterium”. WC 6.

 

[105] „Tylko w modlitwie dokonuje się kapłański akt konsekracji, który staje się przemienieniem, przeistoczeniem naszych darów chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa. Modląc się w tym najważniejszym momencie, Kościół w pełni jednoczy się z tym, co wydarzyło się w Wieczerniku, gdyż to, co czynił Jezus, zostało opisane słowami: «gratias agens benedixit — dzięki (…) składając błogosławił»”. WC 4.

 

[106] WC 4.

 

[107] WC 4.

 

[108] „Pokarmem, jakiego człowiek potrzebuje w swej najgłębszej istocie, jest komunia z samym Bogiem”. WC 4.

 

[109] WC 4. „Spożywać ten chleb znaczy łączyć się, wchodzić w komunię z Osobą żywego Chrystusa. Ta komunia, ten akt «spożywania» jest prawdziwym spotkaniem dwóch osób, jest przyzwoleniem, aby przeniknęło mnie życie Tego, który jest Panem, który jest moim Stwórcą i Odkupicielem. Celem tej komunii, tego «spożywania», jest włączenie mojego życia w Jego życie, moja przemiana i upodobnienie do Tego, który jest żywą miłością”. BC 1.

 

[110] WC 4. „Stworzenie ze wszystkimi swoimi darami pragnie czegoś jeszcze większego, co je przerasta. Nie wystarcza mu synteza własnych sił ani synteza natury i ducha, którą w jakiś sposób dostrzegamy w kawałku chleba; stworzenie dąży do ubóstwienia, do świętych godów, do zjednoczenia ze swoim Stwórcą”. BC 2.

 

[111] WC 4.

 

112] Zob. Benedykt XVI, Deus caritas est, 2-18.

 

[113] WC 4.

 

[114] WC 4.

 

[115] „Widzimy jednocześnie, że Eucharystia nie może być nigdy jedynie czynnością liturgiczną. Osiąga pełnię tylko wtedy, gdy liturgiczna agape staje się miłością w życiu codziennym. W kulcie chrześcijańskim dwie rzeczy stają się jednym — napełnienie łaską przez Pana w akcie kultu oraz kult miłości bliźniego”. WC 4.

 

[116] BC 5.

 

[117] „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy czy nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba”. 1 Kor 10, 16-17.

 

[118] „Bóg, Bóg żyjący, ustanawia z nami komunię pokoju, a wręcz tworzy On «pokrewieństwo» między sobą i nami. Dzięki wcieleniu Jezusa, dzięki Jego przelanej krwi zostaliśmy włączeni w prawdziwe pokrewieństwo z Jezusem, a więc z samym Bogiem. Krew Jezusa to Jego miłość, w której Boże i ludzkie życie stały się jedno”. WC 4.

 

[119] „A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa”. J 17, 3. „To jest życie wieczne, aby znali Ciebie oraz Tego, którego posłałeś. Poznanie Boga staje się życiem wiecznym. Oczywiście w tym przypadku «poznanie» znaczy coś więcej niż zewnętrzna wiedza, jak na przykład dowiedzenie się o śmierci sławnej osoby lub o jakimś wynalazku. W sensie biblijnym poznanie oznacza wewnętrzne zjednoczenie z drugą osobą. Poznanie Boga, poznanie Chrystusa oznacza zawsze także umiłowanie Go, zjednoczenie z Nim, dzięki poznaniu Go i miłości”. WC 5.

 

[120] „Nasze życie staje się zatem autentyczne, prawdziwe i, co za tym idzie, także wieczne, jeżeli znamy Tego, który jest źródłem wszelkiego istnienia i każdego życia”. WC 5.

 

[121] „«Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich» (J 17, 26). Pan nawiązuje tu do sceny przy płonącym krzewie, gdzie Bóg, na pytanie Mojżesza, objawił swoje imię. Jezus chce zatem powiedzieć, że doprowadzi do końca to, co rozpoczęło się przy płonącym krzewie, mówi, że w Nim Bóg, który dał się poznać Mojżeszowi, teraz objawia się w pełni oraz że w ten sposób On dopełnia dzieła pojednania, a dzięki miłości, którą Bóg obdarza swego Syna w tajemnicy Trójcy Świętej, ludzie są teraz w tym kręgu Boskiej miłości”. WC 5.

 

[122] „Objawienie imienia Boskiego oznacza więc, że Bóg, który jest nieskończony i istnieje sam z siebie, wchodzi w ludzkie relacje; można by rzec, że wychodzi z siebie samego i staje się jednym z nas, jest obecny wśród nas i dla nas. […]To przebywanie Boga ze swoim ludem dopełnia się we wcieleniu Syna. W nim prawdziwie dopełnia się to, co miało początek przy płonącym krzewie — możemy wzywać Boga, który jest Człowiekiem i jest z nami. Jest jednym z nas, a jednak jest Bogiem wiecznym i nieskończonym. Jego miłość, by tak rzec, wychodzi z siebie i wchodzi w nas. Misterium Eucharystii, obecność Pana pod postacią chleba i wina jest najintensywniejszą i najwyższą formą tego nowego przebywania Boga z nami”. WC 5.

 

[123] WC 5.

 

[124] „dzięki przepowiadaniu apostołów, którzy głoszą imię Boga i włączają ludzi we wspólnotę miłości z Bogiem. Jezus prosi więc o to, żeby głoszenie uczniów nie ustawało w historii oraz żeby gromadziło ludzi, którzy dzięki niemu poznają Boga i Tego, którego On posłał, Syna, Jezusa Chrystusa. Modli się o to, żeby ludzie byli prowadzeni do wiary, a przez wiarę, do miłości”. WC 5.

 

[125] „W ten sposób Eucharystia, podczas gdy jednoczy nas z Chrystusem, otwiera nas także na innych, sprawia, że stajemy się ich członkami, a oni naszymi: nie jesteśmy już podzieleni, lecz stanowimy w Nim jedno. Komunia eucharystyczna łączy mnie z osobą, która jest obok mnie, a z którą być może nie mam nawet dobrych stosunków, a także z odległymi braćmi w każdej części świata. I tak z Eucharystii wynika głęboki sens obecności Kościoła w życiu społecznym, czego świadectwo dają wielcy święci społecznicy, których zawsze cechowała wielka duchowość eucharystyczna. Kto rozpoznaje Jezusa w świętej hostii, rozpoznaje Go w bracie — cierpiącym, głodnym i spragnionym, obcym, nagim, chorym, uwięzionym — i jest uwrażliwiony na każdego człowieka, w konkretny sposób angażuje się dla dobra wszystkich, którzy są w potrzebie. Z daru miłości Chrystusa wynika zatem nasza szczególna odpowiedzialność, jako chrześcijan, za budowanie społeczeństwa solidarnego, sprawiedliwego, braterskiego”. BC 7.

 

[126] „Jedność chrześcijan jest możliwa tylko wtedy, gdy są oni ściśle zjednoczeni z Nim, z Jezusem. Istotne są wiara i miłość do Jezusa, wiara w Jego jedność z Ojcem i otwarcie na zjednoczenie z Nim. Ta jedność nie jest więc czymś jedynie wewnętrznym, mistycznym. Musi stać się widzialna, tak dobrze widzialna, aby była dla świata dowodem misji Jezusa powierzonej Mu przez Ojca. Dlatego w tej modlitwie kryje się sens eucharystyczny, który Paweł wyraźnie ukazał w Pierwszym Liście do Koryntian: «Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba» (1 Kor 10, 16-17). Wraz z Eucharystią rodzi się Kościół”. WC 6. „Prosi Ojca, żeby ci wierzący «stanowili w Nas jedno» (w. 21), to znaczy, żeby żyli w wewnętrznej jedności z Bogiem i z Jezusem Chrystusem i żeby z tej wewnętrznej komunii z Bogiem rodziła się widzialna jedność”. WC 5.

 

[127] BC 1. „Ta wieczorna Msza św. wprowadza nas ponownie w duchowy klimat Wielkiego Czwartku”. BC 3. Na jedność tych dwóch świętych dni papież będzie wskazywał w każdej homilii na Boże Ciało.

 

[128] BC 1.

 

[129] „Te dwa kierunki, w jakich podąża Zmartwychwstały, nie są przeciwne, ale łącznie wskazują drogę naśladowania Chrystusa”. BC 1.

 

[130] „Choć dar Eucharystii otrzymało podczas Ostatniej Wieczerzy grono apostołów, był on jednak przeznaczony dla wszystkich, dla całego świata. I dlatego trzeba go głosić i ukazywać otwarcie, aby każdy mógł spotkać «Jezusa, który przechodzi», jak kiedyś na drogach Galilei, Samarii i Judei; aby każdy, przyjmując Go, mógł zostać uzdrowiony i odnowiony mocą Jego miłości. To właśnie, drodzy przyjaciele, jest trwałym i żywym dziedzictwem, które Jezus pozostawił nam w sakramencie swego Ciała i swojej Krwi. To dziedzictwo powinniśmy stale na nowo rozważać i przeżywać, aby «jego niewyczerpana moc — jak powiedział czcigodny papież Paweł VI — wywierała wpływ na wszystkie dni naszego doczesnego życia» (Insegnamenti, V [1967], s. 779”. BC 3.

 

[131] BC 1.

 

[132] „Procesja Bożego Ciała jest symboliczną odpowiedzią na polecenie Zmartwychwstałego: udaję się przed wami do Galilei. Idźcie na krańce świata, nieście Ewangelię światu. To prawda, w perspektywie wiary Eucharystia jest tajemnicą zażyłości. […]. Niemniej z tej zażyłości, która jest niezwykle osobistym darem Chrystusa, moc sakramentu Eucharystii promieniuje poza mury naszych kościołów. W tym sakramencie Chrystus zawsze idzie drogą wiodącą do świata. Ten powszechny aspekt obecności eucharystycznej jest widoczny w procesji obchodzonego przez nas święta”. BC 1.

 

[133] „Niesiemy Chrystusa, obecnego pod postacią chleba, ulicami naszych miast. Zawierzamy te ulice, te domy — nasze życie codzienne — Jego dobroci. Nasze drogi niech będą drogami Jezusa! Nasze domy niech będą domami dla Niego i z Nim! Nasze codzienne życie niech będzie przeniknięte Jego obecnością. W tym akcie przedstawiamy Mu cierpienia chorych, samotność młodych i starych, pokusy, lęki — całe nasze życie. Ta procesja ma być wielkim publicznym błogosławieństwem dla naszego miasta. Osoba Chrystusa jest Bożym błogosławieństwem dla świata — niech więc promień Jego błogosławieństwa dosięgnie każdego z nas”. BC 1.

 

[134] „Nie można «spożywać» Zmartwychwstałego, obecnego pod postacią chleba, tak jak się je kawałek zwykłego chleba. Spożywać ten chleb znaczy łączyć się, wchodzić w komunię z Osobą żywego Chrystusa. Ta komunia, ten akt «spożywania» jest prawdziwym spotkaniem dwóch osób, jest przyzwoleniem, aby przeniknęło mnie życie Tego, który jest Panem, który jest moim Stwórcą i Odkupicielem. Celem tej komunii, tego «spożywania», jest włączenie mojego życia w Jego życie, moja przemiana i upodobnienie do Tego, który jest żywą miłością”. BC 1.

 

[135] „Komunia ta zakłada zatem adorację, wolę naśladowania Chrystusa, pójścia śladem Tego, który idzie przed nami. Adoracja i procesja składają się zatem na jeden akt komunii; odpowiadają na polecenie Chrystusa: «Bierzcie i jedzcie»”. BC 1.

 

[136] BC 2.

 

[137] „Pierwotny Kościół widział w chlebie jeszcze jeden symbol. W Nauce Dwunastu Apostołów, księdze napisanej ok. 100. r., pośród modlitw znajduje się stwierdzenie: «Tak jak ten połamany chleb, rozrzucony po wzgórzach i zebrany, stał się czymś jednym, podobnie Twój Kościół, zebrany ze wszystkich zakątków ziemi, niech zostanie zgromadzony w Twoim Królestwie» (IX, 4)”. BC 2.

 

[138] WC 2.

 

[139] „Oto boski chleb aniołów, dla pielgrzymów wśród padołów, dla synowskich jeno stołów”.

 

[140] „Pragnę przede wszystkim zwrócić uwagę na owo «wszyscy». Pragnieniem Pana jest bowiem, by każdy człowiek spożywał Eucharystię, bo jest ona przeznaczona dla wszystkich”. BC 3.

 

[141] BC 3.

 

[142] „Eucharystia dla każdego pokolenia chrześcijan jest niezbędnym pokarmem, którym się odżywia, kiedy idzie przez pustynię tego świata, spustoszonego przez systemy ideologiczne i ekonomiczne, które nie wspierają życia, lecz je niszczą; jest to świat, w którym zamiast ducha służby i miłości panuje logika siły i posiadania; świat, w którym nierzadko tryumfuje kultura przemocy i śmierci. Ale Jezus wychodzi nam naprzeciw i daje nam pewność: On sam jest «chlebem życia» (J 6, 35. 48). Przypomniał to w słowach śpiewu, który poprzedził Ewangelię: «Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki» (por. J 6, 51)”. BC 3.

 

[143] „[…] Wszyscy razem weźmiemy udział w procesji, by ulicami Rzymu symbolicznie zanieść Pana Jezusa do wszystkich dzielnic miasta. Zaprowadzimy Go tam, gdzie toczy się nasze codzienne życie, aby szedł, gdzie my idziemy, aby żył tam, gdzie my żyjemy. Wiemy bowiem, że — jak przypomniał nam Apostoł Paweł w Liście do Koryntian — w każdej Eucharystii, również dziś wieczór, «śmierć Pańską głosimy, aż przyjdzie» (por. 1 Kor 11, 26). Idziemy po drogach świata, wiedząc, że On jest u naszego boku, a umacnia nas nadzieja, że pewnego dnia spotkamy Go twarzą w twarz i będziemy mogli zobaczyć Jego oblicze”. BC 3.

 

[144] BC 4.

 

[145] „Modlitwa Eucharystyczna Kościoła obowiązkowo zawiera słowa: «Una cum Papa nostro et cum Episcopo nostro». Nie jest to zewnętrzny dodatek do tego, co dzieje się w głębi, lecz konieczny wyraz samej rzeczywistości eucharystycznej. I wymieniamy imię papieża i biskupa: jedność jest w pełni konkretna, ma imiona. W ten sposób jedność staje się widoczna, staje się znakiem dla świata i stanowi dla nas samych konkretne kryterium”. WC 6.

 

[146] „Tu [na Eucharystii] gromadzą się w obecności Pana ludzie różniący się wiekiem, płcią, położeniem społecznym, ideami politycznymi. Eucharystia nigdy nie może być sprawą prywatną, przeznaczoną wyłącznie dla tych, którzy się dobrali ze względu na wspólne cechy czy przyjaźń. Eucharystia jest kultem publicznym, w którym nie ma nic ezoterycznego, wyłącznego. Również i tu, dziś wieczór, […] przyszliśmy i wszyscy razem tu stoimy, złączeni wiarą i powołaniem, by stać się jednym ciałem, dzieląc jeden Chleb, którym jest Chrystus. Jesteśmy zjednoczeni bez względu na różnice narodowości, zawodu, statusu społecznego, idei politycznych: otwieramy się na siebie nawzajem, aby poczynając od Niego, stać się jednym. To właśnie od samego początku było jedną z cech chrześcijaństwa, urzeczywistniającą się wokół Eucharystii. […] Dlatego Boże Ciało przypomina nam przede wszystkim to, że być chrześcijanami znaczy przybywać ze wszystkich stron, by stanąć w obecności jedynego Pana i stać się jedno z Nim i w Nim”. BC 4.

 

[147] BC 4.

 

[148] BC 4.

 

[149] „Bez Boga-z-nami, Boga bliskiego, czyż moglibyśmy wytrwać w pielgrzymce życia, czy to indywidualnie, czy też jako społeczeństwo i rodzina narodów?”. BC 4.

 

[150] „Eucharystia jest sakramentem Boga, który nigdy nie zostawia nas samych w drodze, lecz idzie obok nas i wskazuje nam kierunek. Nie wystarczy bowiem iść naprzód, trzeba widzieć, dokąd się idzie! Nie wystarczy «postęp», gdy brak punktów odniesienia. Co więcej, jeśli zbaczamy z drogi, możemy skończyć w przepaści, a w każdym razie szybko oddalić się od celu. Bóg stworzył nas jako istoty wolne, ale nie zostawił nas samych: On sam stał się drogą i idzie razem z nami, żeby nasza wolność miała również kryterium pozwalające rozeznać właściwą drogę i nią podążać”. BC 4.

 

[151] „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”. Ga 5, 1.

 

[152] „Jeżeli więc Syn was wyzwoli, wówczas będziecie rzeczywiście wolni”. J 8, 36

 

[153] „Adoracja Boga Jezusa Chrystusa, który stał się chlebem łamanym z miłości, jest najbardziej skutecznym i radykalnym środkiem przeciwdziałającym wszelkiej, dawnej i współczesnej, idolatrii. Klęczenie przed Eucharystią jest wyznaniem wolności: ten kto klęka przed Jezusem, nie może i nie powinien korzyć się przed żadną władzą ziemską, bez względu na jej siłę”. BC 4.

 

[154] „My chrześcijanie klękamy tylko przed Bogiem, przed Najświętszym Sakramentem, ponieważ w Nim, jak wiemy i jak wierzymy, jest obecny jedyny prawdziwy Bóg, który stworzył świat i tak go umiłował, że dał swego Jednorodzonego Syna (por. J 3, 16). Korzymy się przed Bogiem, bo On pierwszy pochylił się nad człowiekiem, jak Dobry Samarytanin, aby mu pomóc i przywrócić życie, i uklęknął przed nami, by umyć nasze brudne nogi”. BC 4.

 

[155] „Podczas gdy w wielkoczwartkowy wieczór przeżywamy na nowo tajemnicę Chrystusa, który daje się nam w łamanym chlebie i nalewanym winie, dzisiaj, w uroczystość Bożego Ciała ta sama tajemnica jest ukazywana, aby lud Boży ją adorował i nad nią medytował”. BC 7.

 

[156] „Adorować Ciało Chrystusa znaczy wierzyć, że tu, w tym kawałku chleba, jest rzeczywiście Chrystus, który nadaje prawdziwy sens życiu, zarówno ogromnemu wszechświatowi, jak najmniejszemu stworzeniu, całym ludzkim dziejom i najkrótszemu nawet życiu”. BC 4.

 

[157] „Adoracja jest modlitwą, która jest przedłużeniem liturgii i komunii eucharystycznej, i z której dusza wciąż czerpie pokarm: żywi się miłością, prawdą, pokojem; żywi się nadzieją, ponieważ Ten, przed którym się korzymy, nie sądzi nas, nie przygniata, lecz wyzwala i przemienia”. BC 4. „podczas tego spotkania nasz indywidualizm zostaje otwarty, uwolniony od swojego egocentryzmu i włączony w Osobę Jezusa, która z kolei jest włączona w komunię Trójcy Przenajświętszej”. BC 7.

 

[158] BC 6.

 

[159] „Przede wszystkim chciałbym rozważyć wartość kultu eucharystycznego, a zwłaszcza adoracji Najświętszego Sakramentu. Jest to doświadczenie, które także dziś wieczorem będziemy przeżywali po Mszy św., przed procesją, podczas jej trwania i na jej zakończenie. Jednostronna interpretacja Soboru Watykańskiego II umniejszyła znaczenie tego wymiaru, ograniczając w praktyce Eucharystię do czasu jej sprawowania”. BC 8.

 

160] „Rzeczywiście bardzo ważne było uznanie centralnego znaczenia celebracji, w której Pan zwołuje swój lud, gromadzi go wokół podwójnego stołu: Słowa i Chleba życia, karmi go i jednoczy z sobą w Ofierze eucharystycznej. To docenienie zgromadzenia liturgicznego, w którym Pan dokonuje swej tajemnicy komunii i ją urzeczywistnia, jest oczywiście ważne, ale należy mu przywrócić właściwą równowagę. W rzeczywistości — jak to często bywa — aby uwydatnić jeden aspekt, pomija się inny. W tym przypadku słuszne położenie akcentu na sprawowanie Eucharystii doprowadziło do uszczerbku adoracji jako aktu wiary i modlitwy do Pana Jezusa, rzeczywiście obecnego w sakramencie ołtarza”. BC 8.

 

[161] BC 8. „I tak słabnie zdolność postrzegania stałej obecności Jezusa wśród nas i z nami, obecności konkretnej, bliskiej, w naszych domach, niczym «bijącego serca» miasta, kraju, terytorium z ich różnymi formami wyrazu i działalnością. Sakrament miłości Chrystusa musi przenikać całe życie codzienne”. BC 8.

 

[162] BC 8.

 

[163] BC 8. „Do spotkania z Jezusem w Mszy św. dochodzi prawdziwie i w pełni, kiedy wspólnota jest w stanie uznać, że On w sakramencie jest w swoim domu, czeka na nas, zaprasza nas do swojego stołu, a następnie, kiedy zgromadzenie się rozchodzi, pozostaje z nami — obecny w sposób dyskretny i milczący — oraz wspiera nas przez swoje wstawiennictwo, wciąż przyjmuje nasze duchowe ofiary składając je Ojcu”. BC 8.

 

[164] „Komunii i kontemplacji nie można oddzielać – łączą się one ze sobą”. BC 8.

 

[165] „Aby komunikować się naprawdę z inną osobą, muszę ją znać, umieć przebywać blisko niej w milczeniu, słuchać jej, patrzeć na nią z miłością. Prawdziwa miłość i prawdziwa przyjaźń zawsze żyją tą wymianą spojrzeń, intensywnym milczeniem, wymownym, pełnym szacunku i czci, tak, by spotkanie było przeżywane głęboko, w sposób osobowy, a nie powierzchownie”. BC 8.

 

[166] „To prawda i pozostaje to nadal ważne, że istotą kultu nie są już obrzędy i starożytne ofiary, ale jest nią sam Chrystus, Jego osoba, Jego życie, Jego tajemnica paschalna”. BC 8.

 

[167] BC 8.

 

[168] „Dzięki Chrystusowi sakralność jest prawdziwsza, bardziej intensywna i, tak jak w przypadku przykazań, także bardziej wymagająca! Nie wystarcza przestrzeganie rytuałów, ale konieczne jest oczyszczenie serca i zaangażowanie życia”. BC 8.

 

[169] BC 8.

 

[170] „Chciałbym także podkreślić, że sacrum ma funkcję wychowawczą, a jego zniknięcie nieuchronnie zubaża kulturę, w szczególności formację nowych pokoleń. […]. Bóg, nasz Ojciec, nie postąpił w taki sposób z ludzkością: posłał swego Syna na świat nie po to, aby znieść, ale aby wypełnić także sacrum. W kulminacyjnym momencie tej misji, w czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus ustanowił sakrament swego Ciała i swojej Krwi, pamiątkę swej Ofiary paschalnej. W ten sposób On sam zajął miejsce dawnych ofiar, ale uczynił to w obrębie obrzędu, którego zachowywanie powierzył apostołom, jako najwyższego znaku prawdziwego Sacrum, którym jest On sam. Z tą wiarą, drodzy bracia i siostry, sprawujemy dziś i każdego dnia tajemnicę eucharystyczną i czcimy ją jako centrum naszego życia i serce świata”. BC 8 .

 

 

 

 

Kategoria: Publicystyka, Religia, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *