Rosja: będą kary za „kłamstwa” o Rewolucji?
Rosyjska duma ma rozpatrzeć projekt ustawy zakazującej przekłamywania historii, mówienia nieprawdy o skutkach Rewolucji 1917. Za złamanie prawa, jeśli by weszło w życie, przewidziano surowe kary. Autor projektu, deputowany Walery Raszkin, obawia się, że Rosja mogłaby pójść w ślady Ukrainy, która przyjęła "altenatywną" wersję historii swego kraju, i stąd ta propozycja.
W Rosji już obowiązuje prawo zabraniające "rehabilitazji nazizmu", rozprzestrzeniania kłamstw o roli ZSRR w czasie II Wojny. Jest jedno ale. Warto w tym miejscu dodać, co rosyjskie prawo określa jako kłamstwo: pewnego Rosjanina ukarano już za tekst mówiący prawdę o rosyjsko-niemieckiej winie za wybuch II Wojny. W zamierzeniu Raszkina, prawo dotyczące Rewolucji ma mieć analogiczny charakter. Problem w tym, że nie do końca uściślono, czym są wspomniane "skutki Rewolucji", które miałyby być chronione przez prawo.
Raszkin twierdzi, że działa dla dobra państwa: jego zdaniem, takie akty jak publikowanie danych o tysiącach czekistów na stronie "Memoriału", tablica upamiętniająca adm. Kołczaka, to sianie nienawiści i dzielenie Rosjan. Niejednoznacznie o projekcie wypowiedział się Wsiewołod Czaplin, dostojnik Cerkwi prawosławnej: obawia się jednoznacznej oceny Rewolucji – on widzi w niej "lekcję dla Rosjan". Politolog Siergiej Aksjonow niepokoi się "walką z sowiecką przeszłością Rosji", która przypomina mu sytuację na Ukrainie.
AS/ legitymist.ru
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Wiadomości