Mity o Mszy Trydenckiej cz. 2
VII. To Msza dla elit, inteligencji i liturgistów
Każda Msza święta jest zawsze publicznym kultem Kościoła i nigdy nie może być ograniczona do jakiejkolwiek grupy. Tak samo jest z Mszą w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego czyli Mszą trydencką. To prawda, że na tych Mszach jest pewna nadreprezentacja ludzi z wyższym wykształceniem. Wynika to jednak raczej z faktu małej dostępności Mszy trydenckiej. Zazwyczaj tę Mszę znajdują ci, którzy poszukują pewnej szerszej wiedzy teologicznej w internecie lub ludzie, którzy chcą świadomie rozwinąć swoje życie duchowe. Bynajmniej jednak nie można powiedzieć, że jest to Msza dla inteligencji czy elit. Wręcz przeciwnie. Przez kilkanaście wieków to właśnie z tym rytem Kościół rozszerzał ewangelię na cały świat do najprostszych ludów na wszystkich kontynentach. To na tym rycie wychowali się nasi dziadkowie ze wszystkich warstw społecznych nigdy nie mając wątpliwości, że to właśnie ich Msza.
Msza trydencka nie jest także Mszą szczególnie ulubioną przez księży liturgistów. Stary ryt jest bardzo dokładnie skodyfikowany toteż nie ma w nim miejsca na żadną szczególną kreatywność liturgiczną. To raczej nowy ryt Mszy jest obszarem gdzie liturgiści mogą się wykazać poprzez wręcz zaprojektowanie celebracji wykorzystując różne dostępne opcje.
Kościół katolicki jest dla wszystkich, wspólnoty tradycji katolickiej również. Jesteś studentem? Doskonale, przyjdź jest nas tu więcej; Młode małżeństwa? proszę bardzo; średni wiek, jak najbardziej; jesień życia, czemu nie. Dzieci? patrz „młode małżeństwa” etc… Msza trydencka jest otwarta dla wszystkich, którzy pragną pogłębić swoje życie duchowe.
VIII. Ucieczka w rytualizm, tajemniczość, magię
We współczesnym świecie wartościami samymi w sobie stają się spontaniczność i kreatywność. W epoce informatyzacji konieczne jest zrobienie czegoś inaczej, zaoferowanie konkurencyjnego show, aby przyciągnąć czyjąś uwagę. Dlaczego zatem wierni uczestniczący we Mszy trydenckiej tak bardzo przywiązani są do pewnego konkretnego starożytnego rytuału, który chcą utrzymywać i przekazać kolejnym pokoleniom?
Perfekcyjnie na to pytanie odpowiada kardynał Ratzinger w książce Duch liturgii: „Istotną kwestią jest to, że formy wielkich obrządków obejmują wiele kultur, niosąc w sobie nie tylko element diachroniczny, lecz tworząc także wspólnotę różnych kultur i języków. Są one zabezpieczone przed interwencją jednostki, pojedynczej wspólnoty lub Kościoła; zasadą jest brak dowolności. W obrządkach wyraża się to, co mnie dotyczy, a czego ja sam nie czynie; oznacza to, że wkraczam w coś większego ode mnie, co ostatecznie pochodzi z objawienia”. Nie doświadczymy tego czegoś większego od nas samych, tego czegoś co pochodzi od objawienia na Mszach opartych o kreatywność i spontaniczność celebransa, który ignoruje ordo obrządku. W innym miejscu przytaczanej książki kardynał Ratzinger pisze „…"kreatywność" nie może być autentyczną kategorią liturgiczną (Nawiasem mówiąc, termin ten powstał na gruncie światopoglądu marksistowskiego). Zasada "kreatywności" zakłada, że w świecie, który sam w sobie jest bezsensowny i powstał w wyniku ślepej ewolucji, człowiek w sposób twórczy buduje dla siebie nowy, lepszy świat”.
W krajach, w których to właśnie kreatywność i spontaniczność były podstawą liturgii nadal pustoszeją kościoły. Taka kreatywna Msza nie okazała się dobrą konkurencją dla przemysłu rozrywkowego a jednocześnie wierni chyba intuicyjnie odczuli, że nie jest to już liturgia, która ostatecznie pochodzi od objawienia. Lex oranddi, lex credendi – to jak się modlimy ma bardzo istotny wpływ na naszą wiarę.
Na koniec, czy ktoś zarzuca liturgii w cerkwi "magię i rytualizm"? W porównaniu ze współczesnymi liturgiami wschodnimi Msza trydencka to przecież "surowy Rzym".
IX. Rozbija jedność Kościoła Katolickiego
Odprawianie tradycyjnej Mszy łacińskiej bynajmniej nie rozbija jedności w Kościele ale go jednoczy.
Spójrzmy najpierw na tę sprawę z punktu widzenia eschatologicznego. Kościół to także święci oraz dusze w czyśćcu cierpiące. Większość świętych Kościoła Katolickiego uczestniczyła w Mszy, która obecnie określana jest jako forma nadzwyczajna rytu rzymskiego. Uczestnicząc w tej Mszy uczestniczymy w Najświętszej Ofierze odprawianej w rycie naszych dziadków i przodków. Jednoczymy się z Kościołem poprzednich wieków.
Są też tacy, którzy mówią, że Kościół nie może mieć kilku rytów. W Kościele zawsze jednak istniało wiele rytów zarówno wschodnich jak i zachodnich. Nidy nie słyszano o przypadkach, aby problemem było to, że dominikanie odprawiają Msze w swoim własnym rycie. Kolejne unie włączały do Kościoła całe diecezje posługujące się obrządkami wschodnimi i zawsze było to odczytywane jako dowód na jedność Kościoła. Dlaczego zatem obecność rytu trydenckiego miałaby być odczytana jako element rozbijający Kościół?
Przejdźmy jednak do samego Kościoła łacińskiego. Czy obecnie istnieje jedność obrządku? Nowy ryt posiada tyle opcji w rubrykach, że Polacy wyjeżdżający za granicę często nie mogą uwierzyć, że Msza w której uczestniczą jest odprawiana według tego samego rytu co Msza znana z ich polskiej parafii. To właśnie starsza forma rytu rzymskiego jednoczy Kościół. Precyzyjne rubryki oraz łacina sprawiają, że Msza jest sprawowana dokładnie w taki sam sposób we wszystkich krajach świata. Zagraniczni księża mogą bez problemu samodzielnie odprawiać Msze trydenckie w Polsce, a jeśli Msza nie ma kazania to wierni nawet nie dostrzegą, że ksiądz nie jest Polakiem.
Przed wydaniem Summorum Pontificum były także obawy, że wprowadzenie starej Mszy spowoduje jakieś podziały wśród wiernych w samej parafii. Sam papież Benedykt XVI prosi biskupów o podsumowanie takich przypadków trzy lata po wejściu w życie tego motu proprio. Nie wiem co biskupi odpiszą papieżowi, ale do dzisiaj nie słyszałem o ani jednym przypadku, aby wprowadzenie Mszy trydenckiej w parafii powodowało jakiekolwiek napięcia wśród wiernych. Przeciwnie – napięcie wśród wiernych raczej malało – dzięki starej Mszy wielu parafian może bardziej jednoczyć się ze swoją parafią.
x. Grzegorz Śniadoch
Kategoria: Religia