O’Reilly: Uroczystość koronacji Cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego
Od czasów Konrada aż do panowania Ferdynanda I, brata Karola V, czyli od roku 911 do 1556, koronacje cesarskie miały miejsce w Aachen (Aix-la-Chapelle). W roku 1564 Maksymilian I jako pierwszy z długiej linii imperatorów przyjął koronę we Frankfurcie. Od tamtej pory główna sala najważniejszego budynku w mieście, Römer, co znaczy Rzymianin, stała się miejscem, w którym proklamowano cesarzy; działo się to w Kaisersaal – Sali Cesarskiej.
Kaisersaal – to długa, ogromnych rozmiarów sala, położona na drugim piętrze, powyżej tzw. Römerhalle, dyskretnie oświetlona światłem padającym z 5 wąskich okien w ścianie wschodniej, otwierających się na balkony. W środku sali znajduje się pięknie zdobiony, pokryty skórą Stół Elektorów. Rzędy malowideł, wyblakłych wskutek upływu czasu, pokrywają każdą z czterech ścian. To tu, w półcieniach pod drewnianym stropem z jego starymi, złotymi inkrustacjami, znaleźć można 45 portretów cesarzy imperium Karolingów, namalowanych tak, jak gdyby były to pomniki z brązu. U podstawy każdego z nich umieszczono plakietki z datami rozpoczęcia panowania. Niektórzy z władców mają na głowie wieniec laurowy – na modłę rzymską, innych ukoronowano niemieckim diademem. Tu, w milczeniu, każdy ze swojej niszy, cesarze wpatrują się jeden w drugiego: trzech Konradów, siedmiu Henryków, czterech Ottonów, Lotar, dwóch Albertów, Ludwik, czterech Karolów, którzy wstąpili na tron po Karolu Wielkim, Wacław, Robert, Zygmunt, dwóch Maksymilianów, trzech Ferdynandów, Mateusz, dwóch Leopoldów, dwóch Józefów i dwóch Franciszków; cesarze, którzy przez dziewięć stuleci, od 911 do 1806, odcisnęli swoje piętno na losach świata dzierżąc miecz św. Piotra w jednej dłoni, a jabłko Karola Wielkiego w drugiej.
Po ceremonii koronacyjnej w Katedrze św. Bartłomieja, znanej jako Dom, nowo wybrany cesarz, za którym podążali książęta-elektorzy, udawał się na główny plac miasta, do Römer’a, w którym kierował się do Sali Cesarskiej celem wzięcia udziału w przewidzianych na tę okazję uroczystościach.
Elektorzy z Trewiru, Moguncji i Kolonii zajmowali miejsca w galerii przy pierwszym z okien. Byli to trzej elektorzy reprezentujący duchowieństwo – arcybiskupi wymienionych wyżej miast.
Cesarz, w uroczystych szatach – mając na ramionach cesarską narzutę i koronę na głowie, a także dzierżąc miecz i jabłko, zajmował przeznaczone dla siebie miejsce w galerii pod drugim z okien.
Trzecia, znajdująca się pośrodku, opatrzona była baldachimem, zajmował ją zaś arcybiskup Frankfurtu wraz reprezentacją kleru tego miasta. Czwarte przeznaczono dla elektorów z Czech i Palatynatu. Piąta zarezerwowana była dla elektorów z Saksonii, Brandenburgii i Brunszwiku.
Gdy znamienite zgromadzenie zajmowało przeznaczone dla siebie miejsca, cały plac rozbrzmiewał owacjami i pozdrowieniami.
Obchody na placu miejskim zasługują na szczególną uwagę. W centrum placu pieczono bowiem wołu. Po jednej jego stronie znajdowała się fontanna w kształcie dwugłowego, cesarskiego orła; z dzioba jednego z nich płynęło białe wino, a z drugiego – wino czerwone. Po drugiej stronie rynku usypano wysoki na około metr kopiec owsa.
Wszystkie okna i balkony były ozdobione przeróżnymi tkaninami i chorągwiami. Gdy Cesarz, arcybiskupi i elektorzy zajęli swoje miejsca, rozbrzmiewał dźwięk trąbki. Marszałek Wielki, urzędnik odpowiedzialny za wszystkie stajnie i konie Imperium, przejeżdżał galopem przez plac i kierował się w stronę usypanego tam kopca owsa, którym napełniał srebrny kubek; następnie wracał z nim do Kaisersaal i prezentował ów kubek nowo wybranemu cesarzowi. Miało to oznaczać, że stajnie imperium są dobrze zaopatrzone.
Trąbka rozbrzmiewała ponownie, po czym Wielki Majordom galopował w stronę fontanny, by napełnić dwa sporych rozmiarów kielichy winem białym i czerwonym, a następnie podać obydwa cesarzowi. Było to symbolem pełnych wina piwnic Świętego Imperium.
Później trąbka odzywała się po raz trzeci. Na jej wezwanie Wielki Stolnik podjeżdżał do piekącego się wołu i odcinał kawałek, po czym pokazywał do cesarzowi. Oznaczało to, że kuchnie Cesarstwa są odpowiednio zaopatrzone.
Następnie trąbiono po raz czwarty, a skarbnik, wiozący ze sobą sakwy wypełnione złotem i srebrem, objeżdżał konno plac i rzucał ludowi monety. Miał to być dowód na to, że cesarski skarbiec jest pełny.
Powrót skarbnika na wyznaczone mu miejsce stanowił dla ludu sygnał, po którym zajmowano teren zakończonej właśnie ceremonii i rozpoczynano walkę o stos owsa, wino i wołu. O tego ostatniego walczyli zwykle kucharze i rzeźnicy, a jego głowa stanowiła najbardziej zaszczytne trofeum tej bitwy. Głowy wołów zdobytych przez przodków w zawodach towarzyszących cesarskim koronacjom kucharze po dziś dzień wystawiają w pałacowych kuchniach, a rzeźnicy w swoich jatkach.
Hugh O’Reilly
Tłum.: Mariusz Matuszewski
Kategoria: Historia, Myśl, Publicystyka