banner ad

Matuszewski: O duchu masonerii

Wydaje się, że o masonerii wiemy sporo. I zapewne po części jest to prawda, wiemy bowiem wystarczająco, by z całą pewnością, wynikającą z doświadczenia i niezmiennego nauczania Biskupów Rzymu, uznać ją za twór niszczycielski i do rdzenia zły. Jest ona dla cywilizacji tym, czym komórki raka, bezwzględnie i z przerażającą konsekwencją wżerające się w tkankę po to, by dokonać jej spustoszenia.

Wiemy sporo, ale też wielu detali – jakże ważnych dla zrozumienia istoty zła, nie potrafimy umieścić we właściwym kontekście. Umykają one logice – a przynajmniej takie można odnieść wrażenie bez klucza, który wszystkie te szczegóły pozwala złożyć w jedną całość. A masoneria ów brak spójnego punktu odniesienia wykorzystuje i kłamstwem, manipulacją oraz ośmieszaniem tworzy wokół siebie iluzję dobrodusznej organizacji, służącej rozwojowi wewnętrznemu oraz dobroczynności.

Zrozumienie tego, co stanowi jądro masonerii, prowadzi do zrozumienia jej celu i wskazuje tego, kto jest niewidzialnym, lecz cały czas obecnym wodzem tej watahy dusz z własnej woli skazanych na oderwanie od Bożego miłosierdzia.

I.

Próbę udzielenia odpowiedzi na te pytania zacznę od sformułowania, którym posłużyłem się w jednym z wcześniejszych tekstów na ten sam temat. Pisałem wówczas, że wolnomularstwo jest nie tyle jednolitą organizacją, co myślą, która legła u jego zarania; nurtem filozoficznym i religijnym, w którym ryty, organizacje oraz ilość stopni wtajemniczenia mają znaczenie drugorzędne. Ci, którzy zaprojektowali ów system, nie planowali powstania jednej zwartej struktury – łatwo taką zniszczyć. Rozpoczęli jedynie proces, który przypomina setki małych, niezależnych od siebie lawin. Można zatrzymać niektóre z nich, ale wszystkich zablokować niepodobna…

To wokół owej myśli wszystko, co stanowi istotę masonerii, oscyluje i do niej zawsze powraca. To ona jest początkiem i kierunkiem działania, jadem zatruwającym umysły tych, którzy potem mienią się adeptami sztuki królewskiej. Jest anty-bóstwem anty-zakonu, którym jest wolnomularstwo. Jest to przy tym myśl na tyle sprecyzowana, by wytyczyć kierunek, ale na tyle rozmyta i nieokreślona, by sprawdziła się w każdym społeczeństwie każdego państwa i w każdej kulturze: od Afryki aż po Alaskę.

II.

Definiując myśl, którą masoneria przyjęła za swój fundament, Arcybiskup Athanasius Schneider pisze: „wolnomularstwo jest rodzajem religii. W sercu wolnomularstwa tkwi religia, kult, oddawanie czci”. W ostatecznym rozrachunku jest ono „religią gnostycką”.

Od razu warto w tym miejscu podkreślić, że nie jest to li tylko hipoteza katolickiego biskupa. „Gnoza – jak mówi Albert Pike – jest esencją i istotą Masonerii”. Gdzie indziej dodaje: „Masoneria jest gnozą; [masoni są] prawdziwymi gnostykami, którzy kontynuują jej tysiącletnią tradycję”.

III

Jakie są zatem główne wyznaczniki gnostyckiego światopoglądu?

Prof. Manilo Simonetti, wybitny znawca starożytnych doktryn gnostyckich, pisze: „U podstaw doświadczenia każdego gnostyka leży przekonanie, że jest on depozytariuszem bożego objawienia, którego dostąpili nieliczni wybrańcy. Objawienie to jest jak ziarno, cząstka substancji boskiej, zdegradowana i zesłana do świata, uwięziona w materialnym ciele, z którego gorąco pragnie się uwolnić i powrócić do świata boskiego, z którego pochodzi. Człowiek, depozytariusz boskiego ziarna, ma zostać uwolniony z niewoli, w którą popadł w świecie materialnym za przyczyną błędu lub grzechu istoty boskiej, Demiurga, utożsamianego ze starotestamentowym Bogiem Stwórcą. Całkowite, choć następujące stopniowo wyzwolenie ziarna bożego spowoduje, że jego istnienie stanie się zbyteczne”.

Owo wyzwolenie nie będzie powszechne. Gnostyk odczuwa bowiem głęboki rozdział między sobą a innymi ludźmi. Boża iskra, według niego, nie została dana wszystkim lecz jedynie nielicznym, właśnie gnostykom, którzy mówią o sobie „duchowi", lub inaczej „niosącymi ducha bożego". Pozostała część ludzkości byłaby podzielona na „odczuwających", czyli osoby posiadające duszę, ale nie ducha oraz „materialnych”. Wszyscy oni należą do świata stworzonego przez Demiurga.

W układzie tym gnostyk, będąc stworzeniem boskim, uważa się za uwolnionego od władzy Boga stwórcy, którego lekceważy i przeciw któremu występuje, gdyż Bóg ten jest uzurpatorem gnębiącym jego boskość, strażnikiem materialnego, demiurgicznego więzienia. Pozycja ta powoduje, że czuje on (gnostyk) pogardę dla pozostałej części ludzkości, jako stojącej nieporównanie niżej, ale także prawdziwą nienawiść do tych, którzy tylko z pozoru są istotami ludzkimi, a jako synowie fałszywego Boga należą do ciemności. Trwający przy objawionych dogmatach katolik,  to rzecz jasna esencja tego, czym gardzi wyznawca gnozy.

Gnostycka koncepcja podkreśla opozycję między naturą Demiurga a naturą „Dobrego Boga”, którego cząstkami są uwięzione dusze „duchowych”. Teogonia gnostyków próbuje identyfikować „Dobrego Boga” z Pierwszą Przyczyną – Otchłanią, Ojcem najwyższym, Pleromą (co znaczy „pełnia"), itp. – którego nie można poznać, a nawet nie można stwierdzić, że jest, podobnie jak w przypadku kabalistycznego En-Sof, jego żydowskiego odpowiednika.

IV.

Gnostycki charakter wolnomularstwa wpisany jest w jego istotę od samego zarania. Jest faktem ogólnie znanym, że dzisiejsza masoneria spekulatywna powstała oficjalnie w Londynie 24 czerwca 1717 r., w święto Św. Jana Ewangelisty. Badacz dziejów masonerii, ukrywający się pod pseudonimem Epiphanius, w pracy Ukryta strona dziejów, tak pisze na ten temat: „Oto jak te narodziny charakteryzuje dokument zarezerwowany dla masonów wyższych stopni, który ukazał się tuż po zakończeniu II Wojny Światowej we Florencji. Różokrzyżowiec, naturalista Jan Teofil Desaguliers i James Anderson, minister protestancki wraz z paroma innymi osobami zaprosili na 24 czerwca 1717 r. do Londynu członków czterech Lóż, które wówczas działały. Celem tego spotkania było połączenie Bractwa Masonów Wolnych i Uznanych z Towarzystwem Alchemicznym Różokrzyżowców i zapewnienie Różokrzyżowcom bezpiecznego prowadzenia ich badań alchemicznych oraz wyznawania idei gnostyckich i racjonalistycznych za szacowną fasadą Bractwa, a ponadto udzielenie Wolnym i Uznanym Masonom przywilejów, jakie wyłącznie bogaci, wpływowi i ambitni adepci Różokrzyżowców byli w stanie im zapewnić, zważywszy perspektywę nieuchronnego upadku, jakie groziło staremu Bractwu. Zgromadzenie zatwierdziło to połączenie jednogłośnie”. Tym samym masoneria stała się spadkobierczynią czystego gnostycyzmu.

V.

Żadna grupa religijna nie może istnieć bez kultu, bez oddawania czci. „Masoneria – twierdzi abp Schneider – przejęła swój kult i oddawanie czci od grup ezoterycznych, a w szczególności od żydowskich ezoterycznych grup kabalistycznych. W ten sposób cały symbolizm i terminologia wolnomularstwa są z religijnego punktu widzenia żydowskie, a z filozoficznego punktu widzenia gnostyckie. Wolnomularze zaczerpnęli swój symbolizm ze Starego Testamentu i w ten sposób imitują judaizm, ale zarazem jest to ruch gnostyczny, ponieważ gnosis powiada, że Stary Testament, który czytamy, pochodzi od złego boga. Dlatego zapożyczają oni terminologię ze Starego Testamentu – budowanie świątyni, itd. – ale mówią: Budujemy nową świątynię, ale nie świątynię widzialną, cielesną, która pochodzi od złego boga. My, wolnomularze, jesteśmy masonami uduchowionymi, wolnymi i niezależnymi, jesteśmy całkowicie wyzwoleni od Boga, od Boga biblijnego”.

Innymi słowy: masoneria podążając za gnostyckim ideałem odrzuca Boga i jego objawienie takie, jakie stanowi podstawę wiary chrześcijan, za własnego boga uznając bliżej nieokreślonego Architekta Świata, którego utożsamiają z gnostyckim dobrym bogiem. Nie znają go – bezpośrednie poznanie go jest przecież niemożliwe, ale uważają się za jego narzędzie, służące wzniesieniu nowej świątyni ludzkości. W tej nowej świątyni człowiek będzie umieszczony w centrum i „zostanie obwołany bogiem. A przecież Św. Paweł w Liście do Tesaloniczan powiedział o antychryście: sprzeciwia się i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak, że zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem. Oto Antychryst”.

Gnostycy uważają, że łaski mądrości dostąpi jedynie elita. Najważniejsza zasada gnostycyzmu, przyjęta przez masonów, głosi, że gnostycyzm musi narodzić się z własnej woli, przy zdobywaniu jego nauk. Nie można przyjąć gnostycyzmu tak, jak ma to miejsce w przypadku chrześcijaństwa, nie każdy jest w stanie dostrzec jego prawdziwe znaczenie. To nie wierzący wybierał gnostycyzm, to gnostycyzm wybierał wierzącego. Dlatego do loży można zostać jedynie zaproszonym, a proces stawania się wolnym mularzem wymaga czasu i mozolnego wspinania się po stopniach wtajemniczenia, którego pełni i tak nie wszyscy członkowie lóż staną się godni. 

VI.

A jak to, o czym dotąd pisaliśmy, przekłada na otaczającą nas rzeczywistość?

Współczesny człowiek, w wyniku dziesięcioleci cierpliwej realizacji dążeń masońskich, jest wprowadzony w gnozę nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jej ekspansja przejawia się m. in. w propagowaniu nastawienia, które sprzyja afirmacji i gloryfikowaniu Zła, zniszczenia, perwersji, irracjonalności jako takiej, a z drugiej strony wrogiego wobec wszelkich form Dobra, konstruktywnego działania, cnoty, racjonalności i zdrowego rozsądku.

Ludzie poddający się konformizmowi, zasadzie rywalizacji, instynktowi stadnemu (co dotyczy w szczególności młodzieży), są skłonni hołdować temu nastawieniu, działając w sposób impulsywny, a koniec końców sztuczny i autodestrukcyjny. To wszystko dzieje się jakby poza ludzką świadomością.  

Z masowego, społecznego charakteru tego stanu rzeczy wynika też niezdolność zwykłego człowieka do uświadomienia i przypomnienia sobie najbardziej pozytywnych wzorców zachowań, jakie do niedawna istniały niemal wszędzie, a które zostały zniszczone. Awersja do wszelkich praw i ich odrzucenie prowadzi stopniowo – jak uczy historia – do nihilizmu, który degeneruje zarówno jednostkę, jak społeczeństwo, a także do synkretyzmu, który wyraża się w odrzuceniu Prawdy i Słowa, Drugiej Osoby Boskiej.

Spójrzmy chociażby na to, czym bombardowany jest współczesny człowiek. Aborcja, nieograniczona konsumpcja, degeneracja stworzonej na obraz i podobieństwo Boże istoty ludzkiej, zaprzeczająca jej naturze ideologia gender – wszystko to jakże mocno wpisane w działalność masonerii, pozostaje zbieżne z założeniami gnostycyzmu. Gnostycy wierzą, że zakazy moralne, których podstawą jest objawienie w kształcie takim, jakie wyznają chrześcijanie, są czymś złym, a zatem dobre musi być to, co jest przeciwieństwem wspomnianych zasad. Tak więc zgodnie z ideologią masońską aborcja, manipulacja prawdą i homoseksualizm są według masona-gnostyka dobre, sprzeciwiają się bowiem porządkowi ustanowionemu przez złego Boga chrześcijan…

Naturalne małżeństwo i rodzina muszą ulec wyeliminowaniu, a ich sens – wypaczeniu, ponieważ według gnostyków i masonów to zły bóg, jak mówią, stworzył małżeństwo między jednym mężczyzną a jedną kobietą. To wszak wolnomularstwo wprowadziło prawodawstwo dotyczące rozwodów w Europie. 

Jeżeli dodamy do tego pogardę, jaką gnostycy czują dla tych, którym nie dane zostało będące ich udziałem objawienie, to zrozumiemy, że w ich porządku moralnym zjawiska takie, jak usuwanie ciąży lub eugenika są w gruncie rzeczy korzystne, zmniejszają bowiem populację tych, których życie nie ma znaczenia.

Zgodny z doktryną masońską, a zatem i gnostycką, pozostaje relatywizm. Jeżeli bowiem Biblia mówi, że „nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”, to dobro oznacza przyznanie tych samych praw wszystkim religiom i bóstwom. Zwłaszcza, że Dobrego Boga gnostyków poznać nie sposób, w związku z czym wybrać można (i warto) to, co najlepsze ze wszystkich religii. Nawiązując do tego światopoglądu, Arcybiskup Schneider ostrzega: „Wolnomularze tolerowaliby czysto ludzkiego Chrystusa jako dobrego nauczyciela, na równi na przykład z Mahometem lub Buddą”. Dlatego też „jest dziś czymś bardzo niebezpiecznym mówić jedynie o Bogu z pominięciem Chrystusa jako prawdziwego Boga. Ideologia humanistyczna i masońska dąży do wzniesienia tej nowej świątyni nazywając ją postępem ludzkości. W tym procesie to człowiek a nie Chrystus, stawiany jest w centrum”.

Nie zapominajmy zresztą, że mason – gnostyk, noszący w sobie (wedle własnego mniemania) cząstkę boską i gardzący biblijnym Demirugiem, stawia się ponad jego przykazaniami i porządkiem, który On ustanowił.

Abp Schneider konkluduje: „wszystkie te elementy, które sprzeciwiają się ludzkiemu rozumowi i objawieniu prawdziwego Boga – którego wolnomularstwo uważa za złego boga, są dla nich ideologicznym budulcem tak zwanej nowej świątyni ludzkości. Pierwszym krokiem w budowaniu tej świątyni jest wyeliminowanie chrześcijaństwa, ponieważ jest ono istocie nadprzyrodzone, teocentryczne i chrystocentryczne – nie jest natomiast istotowo przyrodzone i antropocentryczne. W chrześcijaństwie centrum stanowi Chrystus, Jego Słowo i Jego prawda”.

VI.

Co ciekawe: badając dzieje masonerii za pomocą aparatu pojęciowego właściwego naukom historycznym trudno zrozumieć powoływanie się przez jej członków na starożytne tradycje i obrzędy sięgające średniowiecza, a nawet starożytnego Egiptu. Tymczasem umieszczenie tej informacji w kontekście religijnym, w którym funkcjonują wolni mularze, wyjaśnia wszystko w sposób bardzo jasny. Gnoza jest prądem intelektualnym, który kształtował się już w czasach starożytnych, geograficznie uchwycić go można wówczas w Egipcie, na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego. Jeżeli tradycja gnostycka właściwa jest masonerii, to nie dziwi, że masoneria czerpiąc z tego dziedzictwa swobodnie wykracza poza ramy organizacyjne uchwytne od wieku XVIII; koncepcja Wielkiego Architekta, którego nie da się poznać bezpośrednio, pozwala na dowolną interpretację i nie przejmowanie się sztywnymi ramami doktryn religijnych. I tak dalej…

VII.

Sięgający sobie 2 tysięcy lat gnostycki sprzeciw wobec Bożego porządku, który jakże konsekwentnie realizuje masoneria, niesie ze sobą echo przedwiecznego non serviam, jest jego współczesną wersją. Ci, którzy dali się zwieść księciu tego świata nie mogą wybaczyć wierności Prawdzie, muszą tę Prawdę wymazać, a przynajmniej rozmyć na tyle, by Antychryst mógł przybyć.

Cytowany już Epiphanius pisze: „Gnostyk podtrzymuje ducha buntu, jaki ożywiał starodawnego kusiciela, gdy szeptał on do ucha Adama i Ewy: Eritis sicut Dei – jeśli spożyjecie owoc z Drzewa Poznania (=gnozy). Dość wspomnieć, że również adepci gnostyckich sekt Ofitów i Naassenów (po grecku ophis, a po hebrajsku naas, znaczy wąż) przyznawali: Otaczamy czcią węża, gdyż Bóg umieścił go u źródeł gnozy, dając go ludzkości: on to przekazał mężczyźnie i kobiecie pełną wiedzę na temat najgłębszych tajemnic”. I dalej: „Wszystko jest teraz jasne, konkluduje Couvert. Wszelkie gnostyckie pseudonaukowe dywagacje służą w gruncie rzeczy odwiedzeniu chrześcijan od wielbienia prawdziwego Boga i nakłonieniu ich do kultu Węża – co jest nadrzędnym celem sekty”.

VIII.

Jeżeli uzmysłowimy sobie, że gnostycka religia wolnych mularzy opiera się na odwróceniu porządku Bożego i uznaniu za dobre tego, co dla nas wedle Objawienia i odwiecznego nauczania Kościoła pozostaje złe, wówczas jeszcze bardziej oczywista stanie się postawa, którą konserwatysta i katolik przyjąć ma wobec masonerii i głoszonych przez nią postulatów. Wierność Bogu i Tradycji, wierność bezgraniczna i ślepa, wierność bez kompromisów i ustępstw na rzecz zła, dalej – głoszenie Dobrej Nowiny tak, jak zalecił to Zbawiciel – oto jak zaradzać trzeba złu. Jeżeli gnostyk przyjmuje za swoją dewizę lucyferiańskie Non serviam, nam pozostaje ślepe oddanie Tej, która u kresu czasów zmiażdży głowę węża. W ten sposób zwyciężymy.

Alain Gérard, jeden z najważniejszych liderów francuskiej masonerii, napisał, że jej metoda nie wzbrania posiadania własnych poglądów, ale wymaga od wszystkich poddania tych opinii pod dyskusję w momencie, gdy zaczynają się obrady loży. Nie oznacza to, pisze dalej Gérard, „że nie ma jasnych poglądów. Oznacza jedynie, że zgadzamy się je zakwestionować. To poddanie pod dyskusję nie może mieć naprawdę miejsca, jeżeli zadeklarujemy (…), że niezależnie od wyniku dyskusji istnieją punkty, co do których nadal będziemy przekonani, że mamy rację”. Innymi słowy wszystko jest względne, nie ma jednej prawdy, a każda ocena lub opinia jest równa pozostałym.

To dlatego masoneria nie może nam wybaczyć trwania przy dogmatach i tego, że nigdy nie zmienimy przekonań wierząc, że są one zakorzenione w Prawdzie jedynej i objawionej, która daje nam niewzruszoną pewność. A zatem trwajmy aż po kres czasu.

 

Mariusz Matuszewski

 

 

Kategoria: Mariusz Matuszewski, Myśl, Publicystyka

Komentarze (2)

Trackback URL | Kanał RSS z komentarzami

  1. Monarchista pisze:

    Gnozy jest sporo w kinematografii. "Lego przygoda", "Matrix", "Ralph demolka" i wiele innych filmów animowanych kierowanych do dzieci. Chora antychrzeßcijañska propaganda.

  2. Marcin Sułkowski pisze:

    @Monarchista – jakie elementy gnozy występują w bajce "Ralph demolka"?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *