banner ad

Moja prawdziwa historia

| 1 czerwca 2013 | 0 Komentarzy

imran-cwByć może znana wam jest moja obecna sytuacja i prześladowanie, którego doświadczam ze strony władz Hiszpanii za film o życiu Mahometa ("The Innocent Prophet"). Zrobiłem ten film kierując się jedynie chęcią ukazania tego, co w moim przekonaniu jest prawdą o Mahomecie. Chciałem, by muzułmanie obejrzeli ten film i zrozumieli Mahometa takim, jakim naprawdę był. I mam zamiar kontynuować starania zmierzające do ekspozycji ciemniejszej strony islamu oraz samego proroka, które pozostają śmiertelnym zagrożeniem dla świata, a których obecnie doświadczamy.

Nie powstrzymają mnie ani próby zastraszenia przez muzułmanów, ani też prześladowania zachodnich władz.

Podczas ostatnich dwóch miesięcy w mediach pojawiło się kilka publikacji na temat mojego filmu, mojego życia prywatnego oraz mojej przeszłości. Kilka lat wcześniej pewna gazeta obwołała mnie przestępcą. To jednak, czego dowiecie się o mnie dziś, jest odzwierciedleniem tego, kim w istocie jestem. Wcześniej gazety w krajach zdominowanych przez islam lub witryny internetowe radykalnych organizacji muzułmańskich bazując na własnych celach starały się zniszczyć moją reputację, tak, by spowodować odcięcie mnie od krytykowania islamu. Pomimo tego, że hiszpański sąd potwierdził moją niewinność, pokrętnych kłamstw o mnie nie wycofano. Niezależnie jednak od fałszywej i ze wszech miar negatywnej akcji propagandowej, jaką przeciwko mnie skierowano, muszę podziękować moim czytelnikom i przyjaciołom, którzy starali się odnaleźć prawdę o mojej sprawie, a nawet podejmowali się mojej obrony.

 

Internet to wolny świat, w którym każdy może wyrazić wszystko, co zapragnie. jako że łatwo napisać i opublikować fałszywą informację o konkretnej osobie z zamiarem zniszczenie jej reputacji, Internet zmienił nasze życie nie tylko w sposób pozytywny, lecz również i negatywny, groźny dla naszego istnienia i przyszłości. Żadna informacja z Internetu nie powinna być przyjmowana bez uprzedniego, prawidłowego sprawdzenia – w przeciwnym wypadku możemy znaleźć wystarczającą ilość informacji, by uznać Ghandiego lub Mandelę za łotrów.

 

Dziś dowiesz się na mój temat czegoś bezpośrednio ode mnie, a nie z tekstów osób, które mnie nie znają, ani też mnie nie spotkały. Otworzę przed Tobą moją przeszłość w nadziei, że zdasz sobie sprawę z istnienia każdorazowo dwóch stron tej samej monety. Na mój temat poznałeś dotąd jedną; dziś dowiesz się o drugiej.

Przyjazd do Hiszpanii

Przybyłem do Hiszpanii razem z moją rodziną w roku 2004, uciekając przed islamskimi prześladowaniami w Pakistanie. Z uwagi na to, że pisałem krytyczne artykuły na blogu i wyrażałem nieprzychylne [muzułmanom] opinie w hiszpańskich mediach, rząd tego kraju nadał mi status uchodźcy na podstawie obawy zagrożenia życia i prześladowań, których doświadczałem ze strony muzułmanów w krajach islamskich.

 

Byłem celem muzułmańskiej przemocy zarówno w Pakistanie, jak i w Hiszpanii, gdyż ludzie ci nie tolerują niewygodnej prawdy na temat Islamu i Mahometa, a ponadto nie wierzą w wolność wypowiedzi. Pewnego razu zostałem fizycznie zaatakowany przez muzułmanów w Hiszpanii, co spowodowało, że podjąłem decyzję o tymczasowym opuszczeniu kraju; wróciłem, gdy sytuacja uległa uspokojeniu.

Podróż do Indonezji

2320896_300W roku 2008 wybrałem się w podróż do Indonezji, razem z moją indonezyjską żoną i trojgiem dzieci. Pomimo składanych żonie obietnic, dotyczących zaprzestania pisania na temat islamu, nie mogłem się powstrzymać od wyrażania swoich poglądów na indonezyjskie społeczeństwo islamskie, określające się z dumą mianem największego muzułmańskiego narodu na ziemi i zmierzające do wprowadzenia w całym państwie prawa sharia. Przebywając tam widziałem prześladowania chrześcijan i Muzułmanów Ahmadiyya, terroryzowanych przez sunnitów. Pojawiło się wiele ataków terrorystycznych, skierowanych przeciw obcokrajowcom z Zachodu, którzy odwiedzali Indonezję lub tam mieszkali. Tamtejsi islamiści dopuszczali się wobec nich najgorszego, traktując to jako uświęconą powinność wynikającą z Dżihadu.

Przeciwko islamowi w Indonezji

Wspomniane incydenty motywowały mnie do przedsięwzięcia próby pomocy indonezyjskim muzułmanom poza ich islamskimi majakami o świętej wojnie. Zacząłem blogowanie i wydawanie książek w języku indonezyjskim, w których pokazywałem prawdziwą twarz Koranu i Mahometa z nadzieją, że zmieni to choć trochę mentalność muzułmanów, których zresztą określałem różnymi fikcyjnymi imionami celem uniknięcia odnalezienia przez dżihadystów lub policję islamską.

 

Otrzymałem znaczne wsparcie – w tym od wielu indonezyjskich muzułmanów, zarówno na stronach internetowych, jak też w formie tysięcy e-maili, wyrażających ich solidarność ze mną. Z drugiej strony – czego można się oczywiście było spodziewać – zyskałem wielu wrogów, w tym wszystkie radykalne ugrupowania islamskie, których członkowie starali się mnie wytropić. W indonezyjskich mediach pojawiło się całkiem sporo wiadomości o moim blogu i krytycznych uwagach na temat islamu i Mahometa.

 

Mój blog był nieustannie hakowany, a także zamknięty z polecenia indonezyjskich władz, zawsze jednak zakładałem nowe. Jak już wspomniałem, indonezyjska policja i grupy religijne poszukiwały też osoby stojącej za witrynami, a także rozprowadzanymi książkami.

Aresztowanie za bluźnierstwo

W roku 2010 zostałem wreszcie aresztowany przez policję, która wytropiła mnie za pomocą adresu IP w chwili, gdy wysyłałem e-maile. Osadzono mnie w mieście Tangerang i straszono karą za bluźnierstwo, co mogło m. in. oznaczać uwięzienie do końca życia. Z drugiej jednak strony, nawykli do korupcji, policjanci zaproponowali, że nie wniosą oskarżenia i pozwolą mi wyjechać do Hiszpanii w zamian za wpłacenie ogromnej sumy pieniędzy. Jako że spędzenie całego życia w więzieniu lub zamordowanie przez islamskich ekstremistów nie stanowiło żadnej opcji, zgodziłem się zapłacić łapówkę. Poza wpłatą żądanej kwoty musiałem też przysiąc, że nigdy więcej nie wrócę do Indonezji, a dodatkowo otrzymałem list z hiszpańskiej ambasady w Jakarcie, w której proszono indonezyjskie władze imigracyjne o zezwolenie mi na opuszczenie kraju.

 

Mój paszport skonfiskowano na czas trwania procedury ekstradycyjnej. Ambasada Hiszpanii pozostawała ze mną w kontakcie – zgodnie z prawem byłem bowiem rezydentem tego kraju, poza tym było jasne, że groziło by mi ogromne niebezpieczeństwo w razie ujawnienia mediom lub którejś z radykalnych grup religijnych mojego autorstwa antyislamskich blogów oraz książek. Po wystosowaniu przez ambasadę listu do władz wypłaciłem pieniądze skorumpowanym policjantom i urzędnikom imigracyjnym.

Deportacja z Indonezji

Moja deportacja miała miejsce 7 lipca 2010. Indonezyjska policja i urzędnicy imigracyjni zabrali mnie na lotnisko w Jakarcie w kajdankach, po czym zostałem odeskortowany do samolotu. Z uwagi na to, że wszelkie posiadane pieniądze musiałem oddać indonezyjskim oficjelom, nie byłem w stanie zabrać ze sobą mojej rodziny. Poprosiłem żonę i dzieci, by okazały cierpliwość, by pozwoliły mi wrócić do Hiszpanii, zarobić pieniądze i przygotować ich podróż powrotną.

Bezpieczny powrót do Hiszpanii

Wróciłem zatem do Hiszpanii, gdzie starałem się pracować i zebrać pieniądze na sprowadzenie do domu mojej rodziny tak szybko, jak to możliwe. Jednak po kilku miesiącach pojawił się wystawiony na moje nazwisko nakaz aresztowania, przygotowany przez indonezyjską policję, a przesłany do Interpolu. Oskarżono mnie o zamordowanie kogoś w Indonezji i ucieczkę z kraju. Władze w Hiszpanii zostały poproszone o aresztowanie mnie i odesłanie do Indonezji.

Aresztowanie w Hiszpanii

Zostałem zatrzymany przez hiszpańską policję. Powiedziano mi, że jest to ich obowiązkiem z uwagi na wysłanie za mną międzynarodowego listu gończego, ale otrzymam uczciwą szansę udowodnienia mojej niewinności i uniknięcia deportacji. W pierwszej chwili byłem bardzo wstrząśnięty i załamany, w końcu jednak świadomość tego, że nie popełniłem żadnej zbrodni, a także wiara w hiszpański system sprawiedliwości, skłoniły mnie do podjęcia walki przeciwko spiskowi.

Dlaczego Indonezja sfabrykowała dowody przeciw mnie?

Powodem, dla którego Indonezja wystawiła wspomniany nakaz, okazał się wyciek informacji na temat mojej sprawy do jednej z radykalnych islamskich grup, co wywołało bardzo silną presję na władze, od których zaczęto domagać się mojego sprowadzenia z powrotem i ukarania za bluźnierstwo, co traktowane jest jako bardzo poważne przestępstwo. Ludzie ci postanowili oskarżyć mnie o morderstwo, gdyż wiedzieli, że w razie podania jako powodu ekstradycji bluźnierstwa Hiszpanie nigdy nie wyrażą na nią zgody – Hiszpania obstaje bowiem przy wolności wypowiedzi. To właśnie dlatego musiano stworzyć cos bardzo poważnego, co pozwoliło by zabrać mnie do Indonezji, a potem zabić.

Imran-Firasat

Tymczasem przewieziono mnie do Sądu Najwyższego w Madrycie, gdzie wyjaśniłem sędziemu, że przez sześć lat mieszkałem w Hiszpanii jako uchodźca polityczny z powodu moich krytycznych wystąpień na temat islamu. Zarzuty, przed jakimi staję teraz za sprawą wniosku z Indonezji, kraju na wskroś muzułmańskiego, są fałszywe, a tamtejsze władze chcą mnie ukarać jedynie za wyrażenie moich poglądów. Zarzut zabójstwa został sfabrykowany w celu manipulacji hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości. Poprosiłem też sędziego o skierowanie do Indonezji zapytania o dowody mojej winy. Sędzia tak też uczynił; poprosił o przygotowanie dowodów, które w konsekwencji pozwoliły by podtrzymać oskarżenie mnie o zarzucaną zbrodnię.

Dowody mojej niewinności

Trzymano mnie w areszcie 90 dni. Potem odbył się proces. Władze Indonezji nie przysłały żadnych dowodów przeciwko mnie. Nie były nawet reprezentowane na procesie. Ja ze swojej strony zaprezentowałem sądowi oświadczenie w kształcie jak następuje:

 

1) Władze Indonezji skłamały twierdząc, że uciekłem z tego kraju, podczas gdy w istocie zostałem stamtąd przez nie deportowany; potwierdza to pieczęć deportacyjna indonezyjskiego urzędu imigracyjnego na moim hiszpańskim dokumencie nadanym mi jako uchodźcy.

 

2) Zbrodnia, o którą mnie oskarżono, została popełniona 10 czerwca 2010. Ja sam byłem deportowany 7 lipca. Oznacza to, że przez 27 dni po rzekomym morderstwie pozostawałem w Indonezji, w areszcie. Dlaczego nie oskarżono mnie w ciągu owych 27 dni i dlaczego zostałem deportowany, skoro podobno wiedziano moim udziale w przestępstwie tak poważnym, jak morderstwo?

 

Władze Indonezji nie mogą nawet oświadczyć, że miało to miejsce na wolności, gdyż [uwięziony] pozostawałem wówczas w ścisłym kontakcie z hiszpańską ambasadą, indonezyjską policją i urzędem imigracyjnym. Wszystko to łatwo udowodnić za pomocą listu, jaki otrzymałem ze wspomnianej ambasady, dokumentu potwierdzającego konfiskatę mojego paszportu, a także samego paszportu, w którym widnieje adnotacja, zgodnie z którą nie opuściłem Indonezji jako zwykły wyjeżdżający, lecz osoba deportowana.

 

3) Zostałem deportowany przez indonezyjskich urzędników 7 lipca 2010. Oznacza to, że przed tą datą nie wysunięto w stosunku do mnie żadnych zarzutów. I oto nagle, 16 lipca 2010, dokładnie 8 dni po mojej deportacji, orzeczono w stosunku do mnie wyrok 20 lat więzienia in absentia. Proszę zwrócić uwagę na bardzo ważny element sprawy: odesłano mnie do Hiszpanii 7 lipca, a po 8 dniach skazano mnie bez mojej obecności, nie dając mi żadnej szansy ani też czasu na obronę.

 

Który kraj ma prawo na tyle szybkie i niecierpliwe, że w ciągu ośmiu dni przygotowuje proces bez obecności oskarżonego i skazuje go na więzienie do końca życia? Z pewnością nie Indonezja, gdzie skorumpowany system sądownictwa jest nad wyraz powolny. Dowodzi to, że indonezyjska policja przygotowywała wszystko w ogromnym pospiechu, mając w tym określony, ukryty cel.

 

Ekstradycja, o którą poproszony został rząd Hiszpanii, nie ma na celu śledztwa i procesu, ale wsadzenie mnie do więzienia bez wysłuchiwania mojej obrony – ostatecznie zostałem już skazany. Czy Hiszpania, lub inny kraj Zachodu, może honorować tak nieuczciwy proces, wyrok i to jakże łatwo dające się podważyć żądanie ekstradycji?

 

4) Rzecz jasna strona indonezyjska mogłaby oświadczyć, że moja deportacja była błędem, ale po jej dokonaniu znaleziono mocne dowody na moją niekorzyść, co doprowadziło do skazania. Jeżeli jednak osądzono mnie in absentia w ciągu 8 dni, to muszą to być dowody nie pozostawiające żadnej wątpliwości.

 

Gdzie zatem są te dowody? Dlaczego ich nie zaprezentowano? W przypadku morderstwa powinny przecież być odciski palców, DNA, nagranie głosu lub obraz z kamery, dowód fotograficzny, czy wreszcie narzędzie zbrodni. Dlaczego jednego lub kilku takich dowodów nie dostarczono po tym, jak sąd w Hiszpanii wystąpił z takim wnioskiem? Do dziś nie pojawił się żaden przedstawiciel władz Indonezji celem dowiedzenia mojej winy.

 

Po tym oświadczeniu powiedziałem sędziemu, że nie popełniłem żadnego przestępstwa i że jest to islamski spisek przeciwko mnie. Jedyną "zbrodnią", której dopuściłem się w Indonezji, a także w Hiszpanii, jest krytyka brutalnej islamskiej ideologii oraz fałszywego przesłania Mahometa. Jeżeli krytykowanie fałszywego proroka jest przestępstwem, to owszem – jestem winny przestępstwa. Jeżeli zbrodnią nazwiemy głos przeciwko islamskiemu dżihadowi – wówczas istotnie popełniłem zbrodnię. Jeśli w końcu wygłaszanie opinii na korzyść ludzkości i potępiających terroryzm to czyn kryminalny – to owszem, jestem dumnym kryminalistą.

Moje uniewinnienie

Sędzia był bardziej niż przekonany do moich racji i wykazania ewidentnego kłamstwa, które władze Indonezji stworzyły celem uwięzienia mnie, więc zostałem oczyszczony z zarzutu. Odmówiono mojej ekstradycji do Indonezji. Indonezyjscy urzędnicy – co nie stanowiło żadnej niespodzianki, nie wystosowali żadnego wniosku o apelację przeciwko decyzji sądu w Hiszpanii. Prawdopodobnie rozumieli, że ich oczywiste kłamstwo nie będzie w stanie przekonać nowoczesnego i przejrzystego systemu sądowego.

Druga szansa dla Indonezji

Mimo wszystko sędzia zdecydował się dać Indonezyjczykom kolejną szansę w razie, gdyby mieli przeciwko mnie cos wiarygodnego. Pomimo odmowy ekstradycji i uniewinnienia oświadczył, że władze Indonezji wciąż mogą przybyć do Hiszpanii z wszystkimi zebranymi dowodami i próbować udokumentować moją winę na hiszpańskim terytorium, tak, co pozwoliło by zapewnić uczciwy proces.

 

Hiszpania zorganizowała międzynarodową komisję śledczą, do której zaproszono przedstawicieli Indonezji. Była to w ich wypadku ostateczna możliwość dowiedzenia słuszności zarzutów, jakie mi stawiano.

 

17 maja 2011 raz jeszcze nakazano mi pojawić się w sądzie, gdzie miałem stanąć przed reprezentantami indonezyjskich władz. Oczywiście przyszedłem, ale nie zobaczyłem żadnego z nich. Posiedzenie komisji odroczono, a mnie wyznaczono kolejną datę: 21 maja 2011. Gdy już miałem opuścić sąd, otrzymałem telefon z powiadomieniem, że nikogo ze strony skarżącej nie będzie, w związku z czym rzecz została anulowana. Wyznaczono następną datę – tym razem 27 maja 2011. Ponownie zjawiłem się w sądzie, niestety (w zasadzie zgodnie z przewidywaniami) po raz kolejny nie było tam żadnego przedstawiciela indonezyjskiej policji. Zjawił się jedynie urzędnik z ambasady Indonezji w Madrycie celem podpisania pewnych dokumentów, jednak nie posiadał on żadnych uprawnień i nie mógł zadawać mi jakichkolwiek pytań.

 

Cała sprawa najwyraźniej mocno zirytowała sędziego prowadzącego, który zdecydował o jej ostatecznym zamknięciu bez dalszej możliwości jakiegokolwiek procedowania.

Islamskie kłamstwa Indonezji pokonane przez prawdę

Byłem więc wolny od wszystkich zarzutów. Dowiodłem swojej niewinności i oczyściłem nazwisko zarówno przed sądem, jak tez w mediach. Ale Indonezyjczycy się nie poddali. Mimo klęski na drodze prawnej policja Islamskiej Republiki Indonezji kontynuowała nadużywanie swoich uprawnień i stosowanie legalnych oraz nielegalnych sztuczek dyplomatycznych celem ujęcia mnie. Byłem bowiem nie tylko apostatą, ale również głosem krytyki islamu, który winien zostać zabity zgodnie z ich religijnymi zobowiązaniami.

Niedorzeczna polityka Interpolu

Mahnwache_Imran_Firasat_7_2_13_lowRes_P1020049Pomimo oczyszczenia mnie przez hiszpański sąd władze Indonezji utrzymywały moje nazwisko na czerwonej liście Interpolu w nadziei, że może pewnego dnia uda się mnie zatrzymać i deportować, gdy będę przebywał poza terytorium Hiszpanii, która nie dała wiary ich kłamstwom. Interpol nie przedsięwziął żadnych kroków w celu usunięcia mnie z listy poszukiwanych – nawet w sytuacji uniewinnienia mnie przez wiarygodny system sądowniczy.

 

Nawiasem mówiąc jestem mocno zaniepokojony strategią tej instytucji, określającej się mianem najmądrzejszej międzynarodowej organizacji policyjnej. Interpol wydaje się nie mieć pojęcia o tym, jak jest wykorzystywany przez niektóre kraje islamskie do celów zgoła nikczemnych. Zamiast rujnować czyjeś życie, dlaczego nie potwierdza się tam autentyczności zarzutów, oskarżeń, czy też dowodów przeciw danej osobie?

 

Interpol twierdzi, że nie należy do niego ustalanie szczegółów każdej sprawy, a jego funkcjonariusze po prostu wykonują swoją pracę i szukają ludzi, którym postawiono zarzuty. Jak jednak społeczność międzynarodowa może pozwolić im na współpracę z rządzonymi przez prawo sharia państwami islamskimi, które nie dbają o prawa człowieka, prawo międzynarodowe, nie mają wiarygodnego systemu sądowniczego, a poza tym manipulują światem za pomocą kłamstw? Dlaczego Interpol stał się narzędziem, którego skorumpowane reżimy używają do prześladowania każdego, kogo chcą? Z jakiego powodu Interpol zmienił się z powszechnie szanowanej międzynarodowej instytucji w coś na kształt łatwo dostępnego portalu internetowego, na którym ludzie niespełna rozumu mogą umieścić czyjeś zdjęcie i wedle własnej woli nazwać tę osobę międzynarodowym kryminalistą?

 

Wszyscy znamy niedawny przypadek Hamzy Kashgari'ego, saudyjskiego dziennikarza, aresztowanego w Malezji i deportowanego do Arabii Saudyjskiej z pomocą Interpolu za zbrodnię wyrażenia swoich poglądów na temat proroka Mahometa za pośrednictwem Twittera. To wstyd, że Interpol stał się pionkiem w rekach islamskich radykałów i zniszczył w ten sposób czyjeś życie.

 

Innym przykładem tego, jak kraje pokroju Indonezji nadużywają Interpolu, jest przypadek Benny Wendy. To obywatel Indonezji, a zarazem przywódca plemienny z zachodniej Papui, który otrzymał status uchodźcy politycznego w Wielkiej Brytanii z powodu sprzeciwu przeciw niesprawiedliwości rządu wobec Papuasów. On także został oskarżony o popełnienie morderstwa przez indonezyjską policję, a na jego nazwisko za pośrednictwem Interpolu wystawiono międzynarodowy list gończy. Ten odważny człowiek nie poddał się jednak i walczył z faktem umieszczenia go na "czerwonej liście" Interpolu tak długo, aż przekonał jego władze, że indonezyjskie zarzuty przeciwko niemu są motywowane politycznie i nie mają żadnego pokrycia w faktach. Jego nazwisko ostatecznie usunięto z listy, wydano też oświadczenie, zgodnie z którym "indonezyjska prośba o czerwony status nie licowała [w tym przypadku] z uznawanymi przez Interpol zasadami i przepisami".

Obraz skorumpowanej i okrutnej Indonezji

W moim przypadku Indonezja, kraj, który mnie prześladuje, jest równocześnie krajem nie przestrzegającym podstawowych praw człowieka w stosunku do własnych obywateli. Istnieją liczne przykłady politycznego ucisku w prowincjach Papua i Aceh, gdzie miejscowa ludność traci życie domagając się niepodległości. Innym przykładem jest Timor Wschodni, który po długotrwałej walce i niezliczonych masakrach, dokonanych rękoma indonezyjskiej armii, ostatecznie wygrał. Muzułmanie Ahmadiyya, mniejszość religijna w Indonezji, nieustannie doświadczają prześladowań religijnych – są mordowani przez radykalnych islamistów w obecności policji, która nigdy nie interweniuje w obronie ofiar.

 

Chrześcijanie to kolejna grupa, stanowiąca obiekt indonezyjskiej niesprawiedliwości. Palono kościoły, chrześcijan zabijano i rabowano, natomiast policja nigdy nie przedsięwzięła żadnych kroków przeciwko grupom fundamentalistów pokroju Majelis-e-Ulema, Hizbut Tahrir, czy Frontu Pembela Islam, które w praktyce uformowały rząd i dzierżą w swoich rękach władzę pozwalającą eliminować wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się lub krytykują islam.

 

Indonezja określa siebie jako kraj dalece demokratyczny, ale w rzeczywistości jest to państwo radykalnie islamskie. Nie istnieje tam normalny system sądowniczy, nie ma jakiejkolwiek wolności wyznania. Kraj jest skorumpowany, a każdego policjanta, sędziego lub świadka można kupić za niewielką kwotę pieniędzy.

 

Wpisanie mnie na czerwoną listę Interpolu za sprawą nakazu wystosowanego przez Indonezję było motywowane religijnie. Zostałem z góry skazany i nazwany przestępcą bez uczciwego procesu, przysługującego każdemu zgodnie z prawem międzynarodowym i prawami człowieka. Zrobiono to, gdyż władzom Indonezji zależy na zamknięciu mi ust, gdyż mówię o Islamie jako o realnym i śmiertelnym zagrożeniu dla cywilizowanego świata.

Czy posiadam kartotekę kryminalną w Hiszpanii?

Zostałem zatrzymany przez policję, ale z uwagi na sprawę, o jakiej pisałem wyżej. Nie czyni to z kogoś kryminalisty. Każdy może zostać ujęty w wyniku nieporozumienia, fałszywych zarzutów, albo zwykłego podejrzenia. Moja niewinność została dowiedziona w prawidłowo przeprowadzonej procedurze sądowej w Hiszpanii, dysponującej wiarygodnym systemem sądowniczym. Nie mam zatem żadnej kartoteki.

 

Medialna propaganda, opierająca się na fałszywych zarzutach, wykreowała negatywny obraz mojej osoby. Nie tylko zniszczyło to moje dobre imię, ale spowodowało również inne, nadzwyczajne, reperkusje. Walka z islamem nie jest zadaniem łatwym. Walczyłem z islamem – i byłem obiektem gniewu naśladowców Mahometa. Muzułmanie ze wszystkich sił próbowali mnie wyeliminować, jednak bezskutecznie. Później usiłowali zniesławić mnie robiąc ze mnie mordercę, co miało spowodować utratę przeze mnie wiarygodności i wsparcia. To właśnie ich strategia: doprowadzić do nieporozumień między wolnymi ludźmi wolnego świata, tak, by nie było miedzy nami jedności i byśmy nie byli w stanie walczyć razem przeciwko niesprawiedliwości islamu.

Krytycy islamu potrzebują jedności i wsparcia

My, krytycy islamu, musimy być zjednoczeni i wspierać się nawzajem, by skutecznie walczyć ze śmiertelnym zagrożeniem, jakie usiłuje dziś zniszczyć cywilizowany świat. Jesteśmy na skraju utraty wszystkiego. Islam dokonuje inwazji w przestrzeń naszego życia. Jeżeli pozwolimy islamskiemu smokowi pochłonąć nas raz, nigdy nie powstaniemy. Jako że sprawy postępują coraz dalej, może przyjść dzień, gdy wszystkie kraje zachodnie będą prześladowały każdego, kto powie cos przeciw islamowi lub Mahometowi. Obudźcie się więc!

 

Nie jestem liderem politycznym, zresztą nie mam zamiaru stać się kims takim. Jestem zwykłym człowiekiem, który rozumie powagę islamskiego zagrożenia, jakie nad nami zawisło; musimy zrobić cos, by je powstrzymać. Wspierajmy się wzajemnie i walczmy efektywnie. W przeciwnym wypadku grozi nam pochłonięcie przez ogień, jakim zionie islamski smok.

 

Opowiedziałem moją historię i jest ona prawdziwa. Jeżeli ktokolwiek miałby jednak wątpliwości co do tego, że jestem niewinny, niech weźmie pod uwagę co następuje:

 

– każdy dokument, który dowodzi mojej niewinności, jest do wglądu na prośbę czytelnika;

 

– poniżej zamieszczam kilka linków do hiszpańskich mediów, które piszą o mojej niewinności oraz o fałszywych oskarżeniach, jakie wystosowano pod moim adresem:

 

 

http://www.aquiconfidencial.es/es/notices/2011/05/de_heroe_a_villano_la_lucha_de_un_refugiado_politico_contra_la_injusticia_1587.php

 

http://www.minutodigital.com/2012/02/14/imran-firasat-el-tema-del-islam-siempre-da-miedo-a-todo-el-mundo-pero-alguien-tiene-que-alzar-la-voz/

 

http://www.aquiconfidencial.es/es/notices/2011/05/cuestion_de_liderazgo_1591.php

 

http://www.minutodigital.com/2011/11/06/criticar-el-islam-en-pakistan-amenazas-mutilaciones-vejaciones-injurias/

 

http://www.intereconomia.com/noticias-gaceta/internacional/una-vida-condenada-por-criticar-islam-20111105

 

Imran Firasat

 

Za: www.islam-watch.org

Tłum. Mariusz Matuszewski

 

Od tłumacza:

Nie zdarza mi się komentować tekstów, które tłumaczę, nie to jest bowiem rolą osoby dokonującej przekładu z jednego języka na inny. Tym razem jednak pozwolę sobie na odstępstwo od tej reguły – a upoważnienie po temu niech stanowi bezgraniczne zbydlęcenie tego, czym winno być prawo, dokonane w służbie bezmyślnej politycznej służalczości. Mam oczywiście na myśli ponowne aresztowanie Firasata, a także wydany wbrew wznowionemu postępowaniu sądowemu nakaz jego odesłania do Indonezji, gdzie – jak sam pisze – oczekuje go jedynie śmierć. Słusznie chyba islamiści z Indonezji podtrzymali jego "czerwony status" w rejestrach Interpolu – wystarczało poczekać. W tym przypadku na odpowiednio usłużnego i elastycznego ministra.

 

Epilogiem do powyższego tekstu niech będzie opublikowany w ostatnich dniach fragment listu Firasata, który dopełnia całej historii, a także – zestawiony z prezentowanym wyżej tekstem, pozwala lepiej zrozumieć całość.

 

"Wcześniej to tylko muzułmanie uciekali się do grożenia mi śmiercią, teraz sam minister spraw wewnętrznych rządu hiszpańskiego wypowiada się w sposób nie mniej agresywny i podejmuje wszystkie niesprawiedliwe i niepotrzebne środki aby mnie wyeliminować. Najpierw zawieszono mnie w prawach uchodźcy, i to bez wzięcia pod uwagę argumentów, jakie przedstawiłem w swojej obronie. Potem minister użył swoich wpływów politycznych i wymusił na władzy sądowej wszczęcie wobec mnie postępowania karnego za szerzenie nienawiści. Ale prawda była ze mną, zatem proces wygrałem. Nie odbyło się nawet jedno posiedzenie, a sędzia uznał, że żadnego przestępstwa nie popełniono. Jednak minister znalazł inny sposób na to, aby mnie dalej prześladować i tym samym przypodobać się muzułmanom, i dziś właśnie zatwierdził moją ekstradycję do Indonezji, kraju z największą populacją muzułmańską na świecie; kraju, który 3 lata temu sfabrykował fałszywe dowody na to, że popełniłem morderstwo i na ich podstawie poprosił hiszpańskie władze o ekstradycję.

 

W tym miejscu należy zauważyć, że Indonezja nigdy nie zamierzała dochodzić prawdy tego rzekomego przestępstwa, skazano mnie in absentia po zaledwie 8 dniach po tym, jak deportowano mnie do Hiszpanii. Sędziowie hiszpańskiego sądu najwyższego umożliwili indonezyjskim organom ścigania prowadzenie dochodzenia na hiszpańskiej ziemi. Nie było jednak żadnym zaskoczeniem, że nikt się w tej sprawie nie pojawił, nikt też nie złożył apelacji w sprawie wyroku sądu. Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych został pogwałcony przez władze indonezyjskie, ponieważ nie dały mi one szansy obrony, skazały mnie pod moją nieobecność, w bardzo krótkim czasie i bez domniemania niewinności. Nawet jeden dowód materialny nie został przedstawiony aby potwierdzić moją winę – odcisk palca, próbka DNA, nic. Ale przecież wszystko to uczyniono tylko po to, aby móc pozbawić mnie życia za moją krytykę islamu.

 

Ponieważ hiszpański minister już podpisał decyzję dotyczącą mojej ekstradycji do Indonezji, nie wiem, jak długo będę jeszcze żył. Wkrótce mogę zostać uwięziony, wydalony, a nawet zabity na terenie Hiszpanii, bo przecież hiszpański minister nie może znieść mojej obecności. Dla niego szanowanie mojego prawa do swobodnej wypowiedzi nie jest tak ważne jak podlizywanie się muzułmanom, którzy urządzają zamieszki, podpalają ambasady, zabijają niewinnych żołnierzy, etc. wszystko po to, by zastraszyć świat zachodni i pozbawić nas wszystkich naszych praw i swobód. Wtedy właśnie kiedy mój rząd powinien stać u mojego boku i mnie chronić, trwają przygotowania do tego, by przekazać mnie na pewną śmierć z rąk islamistów. W czasie kiedy najbardziej potrzebowałem wsparcia, minister wbił mi sztylet w plecy.

 

W przeszłości już dowiodłem swojej niewinności. Wszystkie znaki wskazują na to, że władze indonezyjskie nigdy nie przestrzegały prawa i że po prostu szukają sposobu na to, by dokonać mojej egzekucji za świętokradztwo. Ale co to obchodzi ministra spraw wewnętrznych? Dla niego ważne jest pozbycie się wszystkich, którzy sprzeciwiają się islamowi, bo w ten sposób oczyszcza drogę tym, którzy chcą ponownie zmienić Hiszpanię w „Al Andalus”, zaś potem ruszyć dalej i podbić całą Europę". 

Tags: , , , , , , , , ,

Kategoria: Mariusz Matuszewski, Religia, Społeczeństwo, Wiara

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *