Matuszewski: #MuremZaBartyzelem! Sprawa prof. Bartyzela jako symbol
Wszyscy nasi Czytelnicy zauważyli zapewne, że w ostatnich tygodniach ze zdwojonym wysiłkiem powracamy do sprawy szkalowania dobrego imienia prof. Jacka Bartyzela, a także nagonce, której przedmiotem Profesor stał się po znanym już wpisie, stanowiącym w swej istocie komentarz do ponawianych co rusz roszczeń środowisk żydowskich. Ku zdziwieniu i głębokiej rozpaczy środowisk lewicowych, liberalnych, jak również innych przeciwników rozsądku, prawdy i Krzyża, prokuratura nie dopatrzyła się tu żadnych znamion przestępstwa.
Teoretycznie zamyka to sprawę. Dlaczego zatem staramy się dalej o tym mówić? I dlaczego lewica tak bardzo się piekli?
Bo sprawa prof. Bartyzela to symbol, z którego jej przedstawiciele chcą uczynić proces pokazowy rodem z czasów stalinowskich. Taki, w którym zwycięży ich stanowisko, a postawa pro-polska, zabarwiona głęboką refleksją cywilizacyjną i religijną, zostanie pognębiona raz na zawsze. I nie tylko to: zauważmy bowiem, że jak dotąd środowiska naukowe nie zostały poddane ideologicznemu oczyszczaniu przy użyciu narzędzi prawnych, a zatem istnieje ryzyko, że jakis Polak-konserwatysta-katolik dalej będzie trwał na katedrze jak ta nieznośna drzazga w oku i zechce głosić poglądy niezgodne z nową rzeczywistością ideową. Czas zatem wysłać sygnał, który jasno pokaże, że tak już nie można, a wolność słowa naukowca – nawet jeżeli dotyczy wypowiedzi najzupełniej prywatnej – musi kończyć się tam, gdzie zaczyna swoje panowanie polityczna poprawność.
Z tego samego powodu my musimy stać przy osobie Profesora – to bowiem oznacza, że stajemy nie tylko po stronie naszego Mistrza, lecz również wolności słowa. Sytuacja, gdzie władze uczelni poddają się dyktatowi kilku donosicieli i spadkobierców najlepszych bezpieczniackich tradycji, jest nie do pomyślenia. Należy zadać pytanie o to, gdzie podziała się troska o autonomiczny charakter uniwersytetów, niezbywalny nawet w czasie dyktatury PRL?
Jest sprawą jasną, że wojna o symbole przeważa czasem szalę. Tej wojny przegrać nam nie wolno, nie można bowiem dopuścić do tego, że lewica i liberałowie zamkną usta naukowcom pod pretekstem wprowadzania w życie postulatu walki z (jakże trudną do określenia) mową nienawiści.
A zatem wszyscy #MuremZaBartyzelem!
Mariusz Matuszewski
Kategoria: Mariusz Matuszewski, Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo