Ambrożek: Poniatowski, Wielopolski, komunizm: o ugodowym aspekcie konserwatyzmu
W dziejach Polski wielokrotnie doświadczaliśmy sytuacji, gdy przy funkcjonowaniu de iure polskiej państwowości, mieliśmy do czynienia z faktycznym wpływem obcych środowisk politycznych na decyzje wiążące. Owe sytuacje pojawiały się w momentach kryzysów politycznych, które znajdowały się w trakcie dokonywania procesu degradacji instytucjonalnej państwa – w momencie, gdy machina państwowa była za słaba, by móc pracować swobodnie i kreować samodzielnie polską polityką, ale jednocześnie za trwała i stabilna, by pozwolić sobie na usunięcie jej z przestrzeni geopolitycznej, która spowoduje wyrwę z natychmiastową koniecznością zapełnienia jej pewnym czynnikiem ustrojowo-politycznym.
Nieprzypadkowo w tytule znajdują się dwa nazwiska i jedno określenie ideologiczne. Właśnie w tych momentach, które są nakreślone owymi frazami, mieliśmy do czynienia z sytuacją opisaną w poprzednim akapicie. Niemniej jednak, każda z nich różni się na tyle w swoich szczegółach, że wymaga uzupełnienia o kontekst historyczny.
W przypadku króla Stanisława Augusta mieliśmy do czynienia z wpływem polityków rosyjskich na nasz system decyzyjny. Przy całkowitym zawładnięciu aparatem urzędniczym oraz swobodnym kreowaniu polityki zwrócić trzeba uwagę na częściowe uzależnienie Rosji od Rzeczpospolitej. Katarzyna II nadała jej status swojej forpoczty, która chroniła państwo carów przed możliwością ingerencji w sprawy wewnętrzne państwa, a ponadto spełniała bardzo ważną funkcję w kontekście starań o wojnę z Turcją. Niezwykle mało mówi się o możliwościach, jakie stały wówczas przed Polską, a które pozwoliły nam wpłynąć na przebieg tego konfliktu. Nie do końca wyzyskaliśmy naszą pozycję w kontekście tego konfliktu. Mogliśmy bowiem przyczynić się do wzrostu potencjału polskiej armii, gdybyśmy to odpowiednio uargumentowali. Dostrzegam tu bardzo szeroko posuniętą analogię pomiędzy ową sytuacją a rolą Polski w planach nazistowskich Niemiec. W tym przypadku Hitler, gwarantując nam integralność i nienaruszalność terytorium, stawia nam zadanie obrony wschodnich rubieży III Rzeszy. Gdybyśmy my przedstawili ten sam argument u progu lat 80. XVIII w., mielibyśmy duże szanse na osiągnięcie pozytywnego rezultatu. Załatwilibyśmy w ten sposób dwie kwestie – zyskalibyśmy miano strażnika zachodnich ziem Imperium Rosyjskiego, a jednocześnie wzmocnilibyśmy nasz potencjał militarny, co przy zasadzie braku stałości w materii politycznej mogłoby nam przynieść korzyści w niedalekiej przyszłości.
Aleksander Wielopolski jako naczelnik Rządu Cywilnego Królestwa Polskiego miał przed sobą zadanie wybudowania zalążka polskiej administracji w Królestwie. Zdawał sobie sprawę z tego, że wykreowanie aparatu urzędniczego stanowi tylko część zadania, które jako konserwatysta postawił przed sobą. Tym zadaniem była jasna i prosta myśl – działanie równoważące zarówno aktualny układ stosunków politycznych między Imperium a Królestwem oraz możliwościami, jakie płyną z taktyki ugodowej. W tym celu organizacja podstawowych jednostek sfery oddziaływania państwa, jak np. edukacja, samorząd, była nakazem politycznym. Problem, jaki stanął przed Wielopolskim wynikał z niezrozumienia jego taktyki przez społeczeństwo polskie. Kreuje nam się tutaj konflikt między zasadniczymi tendencjami filozoficznymi, które stanowią o życiu człowieka – pomiędzy idealizmem ontologicznym, który w następnej fazie kreuje materializm. Chcę przez to powiedzieć, że wszyscy ci, którzy negowali postawę Wielopolskiego, kierowali się daleko posuniętym idealizmem, jednak pozbawionym namysłu nad jego konsekwencjami. Sama idea walki o Państwo Polskie przyjęła bowiem postać walki metafizycznej, która z czasem została przeniesiona do przestrzeni publicznej. Owo przeniesienie nie miało jednak mocy trwałego uzewnętrznienia dążeń narodu ze względu na, primo, niekorzystną sytuację geopolityczną, która warunkowała współpracę Niemiec i Rosji przeciw nam, secundo, brak konkretnej wizji ustroju, stosunków społecznych, aż w końcu samego istnienia przyszłego państwa. Można by rzec, że owo niepełne wykiełkowanie materialnej koncepcji Polski z jej idei było pozbawione jednego czynniku, który posiadał Wielopolski – uwzględnienia biologicznych potrzeb narodu. Jest on ważny z tego względu, iż biologia – i w związku z tym natura ludzka – automatycznie porządkuje hierarchię działania człowieka. Wielopolski rozbudowując swoją wizję starał się ją wykształcić w oparciu o potrzeby Polaków znajdujących się pod zaborami. Wiedział, że ktoś musi pełnić ową służbę w samorządach, ktoś musi prowadzić życie polityczne. Innymi słowy, chciał wzmocnić naturalną postawę państwa znajdującego się w powijakach, które kiełkuje do formy propaństwowej. Założeniem Wielopolskiego było utrzymanie tej formy do momentu pojawienia się przełomu geopolitycznego, który pozwoli Polsce uzyskać niepodległość. Jednak w przeciwieństwie do wizji romantyków, chcących wywołać powstanie i tworzyć Polskę od nowa, Wielopolski w swojej wizji miał już aparat urzędniczy oraz szkielet państwa, który mógł w naturalny sposób przekształcić się w formę ustrojową.
Komunizm zaś jest tutaj najbardziej specyficzną metodą konserwowania tradycji niepodległościowej. Dzieje się to z tej przyczyny, iż tragiczne uwarunkowanie geopolityczne, unaoczniające się w otoczeniu przez państwa bloku wschodniego, automatycznie odbiera nam możliwość liczenia na przełom geopolityczny samoistny. Nie może bowiem pewna tendencja jednego państwa wywrócić tak spoistego bloku – musi dokonać się stworzenie pewnej strategii zwalczania trwałości, które nie może być zainaugurowane przez działania jednego państwa. Gdy chcemy spojrzeć na układ stosunków politycznych, musimy stwierdzić, iż nie skorzystamy z doktryny Wielopolskiego. Musi ona zostać nieco okrojona, choćby z tego powodu, że władzę w naszym państwie pełnią Polacy, działający w interesie obcego mocarstwa. Nie można też formułować najniższych form samorządu, które staną się rezerwuarem potencjałów przyszłej Polski. Tu konieczność konserwowania idei polskości występuje w aspekcie najmniej uchwytnym – metafizycznym. Innymi słowy, ustabilizowanie pewnego poglądu na wygląd wewnętrzny Państwa Polskiego musi być przekazany społeczeństwu w sposób maksymalnie niezdegenerowany. Trzeba oczyścić ideę polskości ze wszelkich naleciałości ideologicznych i tak obrobioną zaimplementować ludziom, którzy po zmianie ustroju na nowo odżyje w świadomości społecznej.
Zasadniczo w tekstach opisuje się najpierw teorię, a potem, na jej podstawie, przechodzi się do praktyki. Zdecydowałem się inaczej postąpić z pewnego powodu. Istnienie pewnych stałych tendencji biologicznych jest rzeczą naturalną dla człowieka. Nie inaczej dzieje się w polityce. To konieczność, hierarchia wartości decyduje o tym, jak polityka funkcjonuje, a zachwianie tej hierarchii może mieć katastrofalne skutki dla państwa i społeczeństwa. Tylko kierowanie się polityką o stałej, ponadczasowej hierarchii daje wymierne skutki.
Jeżeli postawimy się w sytuacji sporu dwóch państw, z których jedno przegrywa i staje się marionetką drugiego, to zauważamy, że pozycja tego, co po takim państwie pozostanie jest o wiele mniejsza niż tego drugiego państwa. Instynkt przetrwania jest jednak na tyle silny w tym drugim państwie, że natychmiast zaczyna budzić się w nim chęć dalszego trwania. I w tym momencie ujawnia nam się ponadczasowa rola ugody. Ugody, która jest naturalnym wyrazicielem interesu jednej, ale też i drugiej strony. Które państwo bowiem nie pragnie zachowania spokoju wewnątrz tak, by móc swobodnie sprawować politykę? Oczywiście, pobudki, jakimi kierują się oba państwa są odmienne, lecz to jest jedyny przypadek polityczny, gdzie samą możliwość funkcjonowania środka jest istotniejsza od celu, do którego dążymy.
Ugoda jest wpisana w tradycję konserwatywną. Stawia bowiem podstawę rządzenia w postaci biologii na równi z wpływem idei i materią, która z niej wyrasta. W ugodzie kształtuje się równowaga, która stanowi wypośrodkowanie nastrojów i potencjałów, bez możliwości wywyższenia pewnych czynników ponad miarę. Gwarantuje to bezpieczeństwo, porządek i stałość, które są przyczynkiem do porządnego działania. W tym przypadku konserwatyzm jest tożsamy z realizmem. Ten drugi kierunek podobnie jak konserwatyzm w ujęciu ugodowym definiuje politykę. Jedyna różnica, jaka występuje pomiędzy oboma nurtami, przejawia się w obecności postulatywności w formie ideologii, którą niesie pewna koncepcja dot. wyglądu świata, ustroju, człowieka, prawa, ekonomii itp. Nie doświadczymy jednak tarcia pomiędzy jednym a drugim wykładnikiem, jeżeli zdołamy rozgraniczyć sfery wpływów obu z nich. Przede wszystkim realizm jest szkołą praktyki politycznej. W jego przypadku mieliśmy model kształtowania się nieco inny od standardowo przez nas rozumianej idei, która konkretyzowała działanie. Tu zaś pojawia się pewien schemat działania wynikający z obserwacji historycznej, schemat empiryczny, który z czasem tworzy własną filozofię schematu, filozofię, na podstawie której jesteśmy w stanie ukonstytuować sposób naszego działania.
Konserwatyzm zaś, oprócz metod działania, posiada także szeroką postulatywność w aspekcie ideologicznym. Jak każda ideologia posiada swoją hierarchię wartości, wizję ustroju itp. Często zapomina się o tym, iż żeby móc wprowadzić owe postulaty w życie, należy najpierw sprawić, że będziemy posiadali wpływ na metody rządzenia. I tu właśnie realizm okazuje się najważniejszym sojusznikiem realizmu. Realizm pomaga nam uzyskać wpływ na działanie, zaś ideologiczne wyznaczniki konserwatyzmu pozwalają nam wprowadzić w życie nasze postulaty. Jest to istotne zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy to zauważalnym jest odwrót od tradycyjnych wartości. Realizm jest bardzo specyficznym kierunkiem w polskiej myśli politycznej. Paradoksem jest to, że mimo dosyć częstego korzystania z niego w praktyce politycznej, ale także w przeszłości, w kontekście podejmowania decyzji politycznych, jest on nadal nierozumiany i zapomniany.
Często pojawia się problem narracji konserwatywnej w historii Polski. Zwraca się uwagę na fakt, iż brakuje konkretnego dorobku w dziedzinie doktryny, który mógłby pretendować do miana wykładnika historyczno-politycznego rozumienia dziejów naszego państwa. Mi się wydaje, że posiadamy coś takiego. Konserwatyzm ma w sobie bardzo duże ciążenie ku ugodzie, która stanowi fundament rozwoju politycznego, zwłaszcza w aspekcie wewnętrznym i zewnętrznym. Bardzo problematycznym jest fakt, iż żadna inna ideologia nie postuluje spokoju i pewnego rodzaju rewolucyjności w zakresie konieczności przemian. To jest jednocześnie największa siła konserwatyzmu. Nawiązanie do bezpieczeństwa i stałości czyni z niego największą broń przeciw wszelkiej zmienności i w konsekwencji relatywizacji. Warto pamiętać o tym, że obok czerpania z dorobku przeszłości – który z konserwatywnego punktu widzenia jest przeciwny założeniom doktrynalnym – trzeba także pomyśleć o sposobie prowadzenia polityki. Tylko teoria plus praktyka daje wymierne skutki w zakresie skuteczności rządzenia.
Mateusz Ambrożek
Kategoria: Mateusz Ambrożek, Myśl, Polityka, Publicystyka