Jakubczyk: Nie tędy droga…
„Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze” (Mk 9, 42)
Na początku chciałbym podkreślić, że poniższy tekst nie jest próbą obrony zwyrodnialców jakiegokolwiek stanu, zwłaszcza kapłańskiego.
A teraz punkt drugi – uważam że w nadwiślańskim Kościele problem pedofilii jest tak marginalny, że inne grupy zawodowe, mające na swoim koncie znacznie większą ilość przestępstw seksualnych, których ofiarami są dzieci, powinny już od dawna być pod lupą tak dociekliwych i samozwańczych redaktorów śledczych, jak pan Terlikowski. Tak jednak nie jest. A zatem, czy mamy w Polsce do czynienia z głęboką troską o molestowane dzieci, czy raczej walkę z KK, zakamuflowaną zmartwieniem o jego losy? Bo jeśli chodzi o dzieci, to statystyki pokazują, że na ponad 1400 pedofilów przypada 1 ksiądz. Pozostali są m.in. nauczycielami, trenerami, wychowawcami. Walka z pedofilią skupiona tylko i wyłącznie na Kościele, jest elementem walki z Kościołem.
Przypatrzmy się liczbom. One nie kłamią. Ostatni raport na interesujący nas temat, przedstawiony przez polski episkopat, pokazuje, że od 1 stycznia 1990 r. do 30 czerwca 2018 r. zgłoszono 382 przypadki wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych. 198 dotyczyło osób poniżej 15 lat, a 184 powyżej 15 lat. Warto przy okazji przypomnieć, że kościelna definicja pedofilii obejmuje osoby do 18 roku życia, nie tak jak prawna – do 15. Dane polskiego Kościoła, ujęte w raporcie obejmują wszystkie przypadki, także niepotwierdzone. I takowych właśnie wydaje się być najwięcej. Bo jak napisał w swoim tekście (https://myslkonserwatywna.pl/kilijanek-niedzwiedzia-przysluga-o-tym-jak-red-terlikowski-kosciol-oczyszczal/) kol. Karol Kilijanek, problem pedofilii w Kościele, jest problemem „tak zwanym”, ponieważ ani skala zjawiska nie wskazuje na potrzebę jakiegoś specjalnego podkreślania, ani nie jest to problem Kościoła, a raczej niektórych osób ze stanu kapłańskiego… choć co do tego też mogą być pewne wątpliwości.
Osobiście uważam że wyolbrzymianie problemu pedofilii, czy raczej efebofilii/hebefilii – kto by się jednak sprzeczał o terminologię, pedofilia jest przecież tak popularna – wśród duchownych, wynika z czegoś tak prostego, jak polaczkowatość jego nadmuchiwaczy. Pozwolę sobie wytłumaczyć. Syndrom Polaczka jest stanem umysłu, który dla mnie i dla moich znajomych, dorastających w Kanadzie, był czymś nieomal namacalnym wśród tamtejszej Polonii. Która, w naszej opinii, dzieliła się na Polaków i Polaczków. Polaczkowie przyjmowali na ślepo wszystko to, co miało im do zaoferowania postępowe kanadyjskie społeczeństwo. Co więcej, małpowali jego “tradycje” (np. Halloween, świąteczny indyk, króliczek wielkanocny), utożsamiali się z jego kompleksami, bolączkami. I potrafili je wyolbrzymiać. Ten sam syndrom kwitnie nad Wisłą. Polscy nowocześniacy wmówili sobie (i dzielnie z tym walczą) wyssany z mlekiem matki antysemityzm, rasizm, dyskryminację pederastów, uciemiężenie kobiet, a teraz pedofilię wśród kleru.
Z przykrością tylko trzeba zauważyć że i hierarchia kościelna, choć w końcu zareagowała, to jednak w jak najbardziej nieodpowiedni sposób. Kanclerz kurii tarnowskiej, ks. Robert Kantor, delegat biskupa tarnowskiego, pozwał ks. Isakowicza-Zaleskiego za tekst opisujący sprawę 13-latka, który miał być molestowany przez ks. Stanisława P. z diecezji tarnowskiej. Pozew wpłynął jednak do sądu cywilnego.
Nie wiem czy Tomasz Terlikowski i ks. Zaleski są tak wrodzy Kościołowi, czy po prostu tak naiwni, że wierzą w cnotliwość swoich poczynań. Weźmy np. publiczne ogłaszanie swojego (T. Terlikowski) zadowolenia z tego, co wydarzyło się w diecezji kaliskiej i z faktu, że biskup Janiak już nie jest jej ordynariuszem. Dalej następuje oddanie hołdu Tomaszowi i Markowi Sekielskim, a red. Terlikowski podkreśla swą dumę z tego, że „w swoim niewielkim zakresie, jako ekspert, mogłem przysłużyć się temu filmowi! I dziękuję, że mnie do niego zaprosili”. To dla dziennikarza katolickiego rzecz niesamowita. Dlatego też dobre intencje p. TT odkładam do lamusa.
Cóż począć? Nie da się ukryć, że źródłem cielesnych ekscesów wśród kleru jest homoseksualizm. Przypadki tego typu zachowania należy potępiać i surowo karać, ale nie świadczą one o winie całego Kościoła. Seminaria muszą zaostrzyć swoje procedury. Uciąć zasilanie szeregów kapłańskich przez księży o skłonnościach homoseksualnych. Jak mówił Benedykt XVI: „nie mogą być przyjmowani, nie mogą być święceni ci mężczyźni, którzy mają skłonności homoseksualne”. To także zmiana ogólnej mentalności wspólnotowej, walka z przedwczesną seksualizacją dzieci, przyzwyczajeniem do rozwiązłości i konkubinatów. Natomiast akcje, artykuły, filmy i wywiady udzielane przez „katolickich” dziennikarzy i księży, zwłaszcza na forach antykościelnych, odzierają Kościół z autorytetu. Poniżają hierarchów, wykluczają z publicznej debaty i sieją zamęt wśród wiernych.
Na końcu chciałbym przytoczyć słowa Ojca Świętego Benedykta XVI wskazujące na jedyną drogę naprawy obecnego kryzysu, na jego wszystkich płaszczyznach: “Pierwsze zadanie, które musi wypływać z moralnych wstrząsów naszych czasów, polega na tym, byśmy ponownie zaczęli żyć Bogiem i skierowani ku Niemu. My sami musimy się przede wszystkim ponownie nauczyć uznawać Boga za fundament naszego życia, zamiast pomijać Go jak jakiś nierealny frazes. Nigdy nie zapomnę ostrzeżenia, jakie kiedyś napisał do mnie wielki teolog Hans Urs von Balthasar na jednej ze swoich pocztówek. „Boga w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego nie zakładać, ale wskazywać!”. Istotnie, także w teologii Bóg jest często traktowany jako oczywistość, ale konkretnie nikt się Nim nie zajmuje. Temat Boga wydaje się tak nierealny, tak oddalony od rzeczy, które nas zajmują. A jednak wszystko staje się inne, kiedy nie zakłada się z góry Boga, ale Go wskazuje. Kiedy nie zostawia się Go jakoś w tle, ale uznaje za centrum naszego myślenia, mówienia i działania.”
Arkadiusz Jakubczyk
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Publicystyka, Społeczeństwo, Wiara
Tomasz Terlikowski i ks. Isakowicz-Zaleski są wyrzutem sumienia dla świeckich katolików i duchownych, gdyby inni zachowywali się tak jak oni bylibyśmy w zupełnie innym miejscu niż teraz. I tak to bardzo dobrze, że bp Janiak został wyekspedjowany ze diecezji którą kierował i wielkie brawa dla wszystkich którzy się do tego przyczynili. Ja też wolałbym żeby filmy i reportaże na ten temat tworzyli ortodoksyjni katolicy ale jakoś w Polsce nie bardzo mają na to ochotę w przeciwieństwie np. do amerykańskiego Church Militant (tworzą reportaże). Jak długo świeccy w Polsce nie pozbędą się tej obrzydliwej mentalności żeby nie mówić, nie krytykować, że mówienie to takich sprawach to zawsze atak na Kościół tak poprawa sytuacji będzie bardzo trudna (i tak będzie trudna ale po zmianie mentalności trudniejsza).
Ogólnie muszę przyznać, że się zgadzam z autorem. O ile lekceważenie, czy wręcz ukrywanie, przypadków wykorzystania nieletnich nie jest (delikatnie mówiąc) w porządku, lecz wyolbrzymianie tej kwestii przez obydwie strony debaty publicznej nie tylko sprzyja narastaniu stereotypów o duchownych katolickich i odchodzeniu ludzi od Kościoła, ale może skutkować ignorowaniu pedofilii w przypadu, gdy eksces nie miał miejsca na plebanii. Osobiście spotkałam się, w rozmowie prywatnej, ze słowami "Kogo obchodzi Polański, przecież księża gwałcą dzieci" (nie jest to być może dosłowny cytat, ale taki był sens wypowiedzi).