Haładuda: Wychowanie do sprawiedliwości
„Cnota sprawiedliwości sprawia, że każdemu oddajemy to, co się mu należy” – od tych słów rozpoczyna jeden z rozdziałów „Katolickiego poglądu na świat” (1928) jezuita – Wiktor Cathrein. Czy współcześnie, kiedy wychowujemy dzieci, przywiązujemy wagę do sprawiedliwości? Czy może też „zauroczeni” genderową i wszechobecnie promowaną „równością”, za sprawiedliwość uznajemy tę pseudorówność?
Nie ma sprawiedliwości bez Boga!
Warto przeanalizować chociaż po krótce rozdział o sprawiedliwości cytowanego wcześniej jezuity – Wiktora Cathrein’a, który żył na przełomie XIX i XX wieku oraz orędzie papieża Benedykta XVII z 1 stycznia 2012 roku z okazji XLV Światowego Dnia Pokoju. Czy coś się w nauczaniu kościoła katolickiego zmieniło na przestrzeni dziejów? Do sprawiedliwości, o czym pisze Cathrein, należą wszystkie cnoty. Kto oddaje Bogu to, co jest boskie, a bliźnim i sobie samemu to, się im słusznie należy – ten właściwie praktykuje wszystkie cnoty i osiąga stan świętości. Także papież Benedykt VII silnie akcentuje związek pomiędzy sprawiedliwością a Bogiem: „Nie możemy ignorować faktu, że niektóre prądy kultury, wspierane przez racjonalistyczne i indywidualistyczne zasady ekonomii, oderwały koncepcję sprawiedliwości od jej transcendentnych korzeni, oddzielając ją od miłości i solidarności”. Papież tym samym zmusił nas nie tylko do głębokiej refleksji nad naszym postępowaniem, ale co jest w orędziu najistotniejsze – określił zasady wychowania młodzieży do sprawiedliwości. Domaga się on przede wszystkim od współczesnych rodziców i wychowawców, aby formując wychowanków – nigdy nie oddzielali pojęcia sprawiedliwości od Boga. Z porównania tych dwóch poglądów wynika, że fundamenty wciąż są takie same. Gdybyśmy jednak chcieli wniknąć głębiej w naturę rzeczy, okazuje się, że obecnie kościół nie piętnuje już tak mocno niesprawiedliwości jako grzechu oraz w bardziej zrelatywizowany sposób (w stosunku chociażby do czasów, w których żył i tworzył Wiktor Cathrein) postrzega sprawiedliwość społeczną i ekonomiczny wymiar naszego życia.
Dla mnie niesprawiedliwy jest handel w niedzielę, nie tylko dlatego, że ktoś musi pracować, ale przede wszystkim dlatego, że znaczna część społeczeństwa z tego właśnie powodu przestała oddawać Bogu, to co Boskie. Martwi mnie też, że Kościół Katolicki w Polsce za mało walczy w tej sprawie. Sprawiedliwość w stosunku do Boga to nic innego, jak cnota religijności.
Gdzie szukać pomocy w wychowaniu do sprawiedliwości?
Człowiek sprawiedliwy jest często wspominany w Piśmie Świętym. Wśród najważniejszych cech biblijnego człowieka są wymieniane: uczciwość myśli i prawość postępowania w stosunku do innych. Pismo święte jest pierwszym i najważniejszym „poradnikiem” wychowawczym dla rodziców i nauczycieli. Drugim powinien być traktach o sprawiedliwości św. Tomasza z Akwinu. Ponadczasowość dzieł tego wielkiego doktora została potwierdzona przez niemal wszystkich współczesnych papieży, a w szczególności przez Pawła VI, który powiedział: „W nauczaniu prawdy i mądrości św. Tomasz był i jest wzorowym Mistrzem. Dzięki swej wielkości dzieło Akwinaty zasługuje na szacunek wszystkich i na uważne studium, podobnie jak i na tradycję myśli, którą zawiera. Ta wiekuista tradycja zachowuje nadal swe posłannictwo, jakie ma spełnić w dzisiejszych czasach w studiach filozoficznych i teologicznych Kościoła. System tomistyczny zasługuje na uwagę człowieka współczesnego, dzięki swym zdobyczom pedagogicznym, teoretycznym i ascetycznomistycznym… daje formację solidną dostosowaną do sztuki dobrego myślenia, oraz osądu i zrozumienia wszelkich przejawów ducha ludzkiego”
Jak wychowywać dzieci do sprawiedliwości?
Najważniejszą rzeczą w wychowaniu do sprawiedliwości jest należyte oddawanie Bogu, tego co jest mu należne, dlatego należy wspólnie się modlić i czcić dni święte jako święte (mam na myśli m.in. rodzinne rozważania różańcowe, śpiewy religijne, wspólny pacierz). Nie można zapominać też o głośnym czytaniu dzieciom Pisma Świętego i pielęgnowaniu katolickich zwyczajów.
Sprawiedliwość, jak pisał o tym św. Tomasz z Akwinu, obejmuje dwa składniki: czynić dobro należne drugim oraz unikać krzywdzenia innych. Z dziećmi od najmłodszych lat należy rozmawiać nie tylko o tym, gdy zrobią coś złego i karać je za złe czyny (tak postępuje większość rodziców), ale też nagradzać za dobre uczynki. Bierzmy przykład z naszego Ojca Niebieskiego, który za dobre wynagradza, a za złe karze. Rodzice powinni też uświadomić sobie, że istnieje coś takiego, jak sprawiedliwość wyrównawcza (iustitia commutativa). Przedmiotem tej sprawiedliwości jest „wyrównanie” szkód, jakie popełniliśmy względem innych. W wielu polskich szkołach funkcjonuje tzw. punktowy system oceny zachowania. Polega on na tym, że za złe uczynki uczniowi się odejmuje się punkty od przyznanej kwoty punktów, a za dobre – dodaje. Bardzo często nie ma związku z „wyrównaniem szkody” – adekwatnie do popełnionej winy. Uczeń może więc za stosowanie wulgarnego słownictwa, zrobić plakat o dobrych manierach, co uznaje się za naprawę wyrządzonej krzywdy innym, którzy wulgarne słowa słyszeli lub wobec nich je zastosowano. W ten sposób nie da się wychować człowieka sprawiedliwego! Sprawiedliwość domaga się działania w obszarze wyrządzonej krzywdy i należnego zadośćuczynienia. Na pozór wydaje się, ze wystarczy oddać skrzywdzonemu tyle, ile mu się „zabrało”. Jednak, jak czytamy w Piśmie Świętym (Wyjś.22,1): „Jeśliby kto ukradł wołu albo owcę i zabił albo sprzedał, pięć wołów odda za jednego wołu, a cztery owce za jedną owcę”. Otóż „zwrócić” trzeba w czwórnasób lub pięciokrotnie więcej. Niechże rodzice i nauczyciele to sobie mocno zapamiętają i wobec swych dzieci zastosują. Te zaś przed chęcią wyrządzenia komuś krzywdy w przyszłości mocno się zastanowią.
Wreszcie sami rodzice muszą sprawiedliwie postępować wobec siebie i innych – dzieci uczą się bowiem przez naśladowanie. W czasach komunizmu znany był taki żart: „Jasiu! Skąd masz ten nowy długopis? Nie przypominam sobie, abym Ci go kupił. Po długiej rozmowie, Jasiu przyznaje się, że ukradł go koledze. Na to tata: a nie mogłeś mi powiedzieć, że jest Ci potrzebny nowy długopis, przecież „przyniósłbym” Ci go z pracy”. Rodzice muszą cały czas mieć na uwadze, że są bacznie obserwowani i dla swoich dzieci są naturalnymi autorytetami.
Nie bądźcie pro-„równościowi”.
Papież Benedykt XVI w 2012 roku wyraźnie nam nakazał walkę z racjonalizmem i indywidualistycznymi zasadami ekonomii, gdyż w nich upatrywał oderwanie wychowawczej koncepcji sprawiedliwości od samego Boga. Od tamtego papieskiego orędzia, racjonalizm i genderyzm nasiliły się. Co robią z tym rodzice i wychowawcy? Czym stało się dzisiaj wychowanie do sprawiedliwości? Jedno jest pewne – nie należy być biernym wobec tych zjawisk. Rodzice katoliccy nie mogą być pro-„równościowi” (czyli zgadzać się na nowe, inne niż tradycyjnie katolickie, koncepcje i wizje człowieka). Dzieciom, aby z każdym dniem stawały się sprawiedliwszymi ludźmi, potrzebna jest zdrowa rodzina i szczera wiara w Boga. I to jest najlepsza recepta nie tylko na wychowanie człowieka sprawiedliwego, ale cnotliwego w ogólnym tych słów znaczeniu.
„Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”
(Mt 5, 6)
Jarosław Haładuda
Literatura:
-
Cathrein W., Katolicki pogląd na świat, Poznań, 1928; s. 417-421;
-
Orędzie Ojca Świętego Benedykta XVI na XLV Światowy Dzień Pokoju pt. Wychowanie młodzieży do sprawiedliwości i pokoju; 1 stycznia 2012 roku;
-
Św. Tomasz z Akwinu, Suma Teologiczna, Tom 18 „Sprawiedliwość” [dostęp z dnia 26.01.2015 r.: http://katedra.uksw.edu.pl/suma/suma_18.pdf
Kategoria: Społeczeństwo