Ecclesia militans w Michigan
Katolicki ksiądz, ojciec Edward Fride z Ann Arbor (stan Michigan) otwarcie zachęcał swoich parafian do uzbrojenia się, jak i uczęszczania na zajęcia szkoleniowe w celu zdobycia licencji na broń palną, które zorganizował na terenie swojej parafii pw. Chrystusa Króla.
Po raz pierwszy kapłan ogłosił swoje intencje podczas mszy w Niedzielę Palmową w zeszłym miesiącu. Kiedy niektórzy parafianie zakwestionowali pomysł, x. Fride wysłał list skierowany do wszystkich parafian zatytułowany "Nie jesteśmy już w Mayberry, Toto" [odnoszący się do programu telewizyjnego emitowanego w latach 60. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych, którego bohaterowie zamieszkiwali illydyczne i zarazem fikcyjne miasteczko w Północnej Karolinie o tej właśnie nazwie].
"Bardzo często, chrześcijanie po prostu z góry zakładają, że żyją w Mayberry, ponieważ zdają sobie sprawę z faktu, że Pan Jezus ich nie opuszcza, zakładają, że wszystko zawsze będzie dobrze i nic złego nie może się stać z nimi i ich rodzinami" – napisał w swym liście x.Fride.
"Jak zrównoważyć wiarę, rzeczywistość, roztropność i zaufanie, jest jednym z tych ważnych pytań, z którymi zmagamy się w naszym życiu. Udawanie, że żyjemy w idealnym świecie, pełnym serdeczności, może mieć bardzo negatywne konsekwencje dla nas i dla tych, których kochamy, zwłaszcza tych, których mamy obowiązek chronić” – dodał.
Ojciec Fride podkreślił również, że nauczanie katolickie nie wyklucza noszenia przy sobie broni jako środka samoobrony i obrony innych.
Parafia Chrystusa Króla ma silne powiązania z tradycyjno – konserwatywnymi środowiskami katolickimi. Ksiądz Edward Fride sprawuje w niej swą posługę duchową od około 20 lat, był także kapelanem dla młodych ludzi rozważających kapłaństwo w Ave Maria College – kolegium otwartego przez tradycyjnego katolika – Toma Monaghana (znanego jako założyciel firmy Domino Pizza).
W swoim liście x. Fride wyjaśnił, że dorastając, był pacyfistą i sprzeciwiał się amerykańskiemu udziałowi w wojnie w Wietnamie. Kiedy przeszedł na katolicyzm, odszedł od błędnego pacyfizmu, niejednokrotnie zadając sobie pytanie – "co zrobiłby Jezus?” – kiedy przyszło mu się zetknąć ze skrzywdzonymi kobietami i dziećmi. "Doszedłem w końcu do wniosku, że z pewnością nie jestem pacyfistą absolutystycznym”. I dalej: "Są sytuacje, w których brałbym aktywny, nawet kosztujący mnie moje własne życie, udział, stając w obronie słabszych, jeśli wymagałaby tego konieczność".
AJ
Kategoria: Arkadiusz Jakubczyk, Wiadomości