banner ad

Kumor: Kto rządzi i po co

| 21 kwietnia 2015 | 0 Komentarzy

usaisraelMówi się, że wojna przeczyszcza. I w tym powiedzeniu zawiera się cała pogarda kierowników naszego systemu do zwykłych ludzi.

Od kiedy świat odrzucił Boży monarchiczny porządek i oddał się "oświeconej" demokratycznej demagogii, różne grupy biją się pod płaszczem poprawiania ludzkiej doli w imię "wyrażania woli większości". Podlana pychą władza nigdy się nie nudzi. Dzisiaj wedle obrazów, jakimi karmią nas środki przekazu, zachodni świat wydaje się być "przyjazny obywatelowi" i poprawnie ułożony, zaś jego instytucje strzegą wolności "osoby ludzkiej". Tak przynajmniej wygląda "wersja oficjalna".

W rzeczywistości, jesteśmy od dawna popychani i manipulowani, na prawo i lewo, i to wcale nie przez tych, których widzimy w telewizorach i na których najczęściej narzekamy.

Kluczem do zrozumienia systemu światowego nie jest walka o surowce strategiczne czy strefy wpływów korporacji, kluczem do rozumienia, kto ma prawdziwą władzę, jest pieniądz, a raczej prawo do jego tworzenia. Emisja pieniądza – wbrew temu co nam się wszystkim wydaje, w przypadku głównej waluty rezerwowej świata i większości innych "twardych walut" (ależ to było mylące określenie) – spoczywa w prywatnych rękach i odbywa się wyłącznie na zasadzie emisji kredytu.

Państwo, które, jak większość z nas sądzi, tworzy pieniądze, aby wyemitować pieniądze, musi je pożyczyć na procent, tworząc dług. Ten dług spłacany jest bez końca przez płacących podatki.

Jest to system wymyślony w XIX wieku, a wprowadzany w życie z całą bezwzględnością od początku XX w. Ponieważ jest to fundament prawdziwej władzy, wszyscy, którzy chcą go podważyć, są eliminowani.

Tu "nie ma przeproś", tu jest hardcore. Jeśli kogoś naprawdę interesuje, świat doczesny, powinien sięgnąć po "Wojnę o pieniądz" Song Hong Binga, książkę, która była i jest bestsellerem w Chinach, ale nie została przetłumaczona na angielski i nie można jej tu kupić inaczej jak po chińsku.

Szczęśliwie jest jednak w tłumaczeniu… polskim. Jeśli ktokolwiek myśli o "rzeczy nie do pomyślenia", czyli o prawdziwej niepodległości własnego kraju, musi przynajmniej znać zasady gry i usiłować je naginać we własnym interesie. Próby wyzwolenia spod tego dyktatu, jak do tej pory kończyły się wojnami. Najnowszą próbę podejmuje poprzez nacjonalizację rosyjskiego banku centralnego stający ością w gardle naszej międzynarodówki Władimir Putin. Gdyby do tego doszło, no to z pewnością niestety młodzi Polacy powalczą na wschodzie Europy.

Druga rzecz, która decyduje o losach nas wszystkich, to kupowanie wpływów. Czyli zabezpieczanie własnych interesów poprzez korumpowanie "demokratycznie wybieranych przedstawicieli". Oficjalnie nazywa się to lobbingiem, regulowanym przez ustawy, ale ten oficjalny lobbing to tylko wierzchołek prawdziwej góry lodowej. Podręcznikowym przykładem jest tu lobbing żydowski w USA. Opisany w niedużej książeczce "The Israel Lobby and U.S. Foreign Policy" przez Johna Mearsheima Stephena Walta, pokazuje, jak sprawnie i wielopoziomowo żydowskie lobby jest w stanie finansować i kształtować politykę imperium. Znów odsyłam do książki, bo opisuje ciekawie i na przykładach rzecz od kuchni. Po polsku tytuł brzmi lapidarnie "Lobby izraelskie w USA"…

Oczywiście żydowskie lobby nie jest jedyne, choć z pewnością w Ameryce potężne, wielopoziomowe i wielokierunkowe. A jego działalność najlepiej wychodzi na wierzch przy okazji sporów i kłótni, o które – jak w to w rodzinie – nietrudno. I tak na przykład, barwny gangster – książę Dniepropietrowska, p. Kołomojski, który na Ukrainie dysponuje prywatnymi oddziałami wojskowymi, bełta w amerykańskiej polityce, kupując sobie wpływy. Jak doniósł "Times", kontrolowana przez Kołomojskiego Burisma Holdings – największa ukraińska firma naftowo-gazowa z siedzibą na Cyprze (a jakże, po co płacić podatki w Kijowie), zatrudnia w radzie dyrektorów syna wiceprezydenta Bidena, Huntera Bidena. Innym członkiem zarządu jest Devon Archer, były doradca prezydenckiej kampanii demokraty Johna Kerry ego. Zarówno Hunter Biden, jak i zięć Kerry'ego Christopher Heinz to założyciele firmy inwestycyjnej Rosemont Capital. Do tego możemy jeszcze dorzucić, że fundacja innego ukraińsko-żydowskiego oligarchy, Wiktora Pinczuka, wpłaciła na konta fundacji pani Clintonowej kwoty powyżej 10 mln dol. i była głównym zagranicznym darczyńcą tejże. Dlaczego akurat dzisiaj dowiadujemy się o tych brudkach z mejnstrimowej prasy typu TIME? A to z powodu niesnasek między Obamą a Netanjahu i wygarnięciem Żydom podsłuchiwania negocjacji z Iranem i ujawnienia tych tajnych informacji w celu wpłynięcia na głosowania i postawy kongresmanów.

Republikanie przygotowują się do skoku na Biały Dom i teraz jest to takie lekkie badania ogniem z armat. O podkręconych emocjach świadczy zresztą rzecz zupełnie kuriozalna i karygodna, mianowicie list kongresmanów do Irańczyków podważający mandat obecnej ekipy do negocjowania w imieniu USA. To czyni z imperium państwo mało poważne, bo w takich Chinach nie tylko tego rodzaju zagrania byłyby nie do pomyślenia, ale kończyłyby się rozwałką nadawców. Przy okazji warto mieć w świadomości, że w Chinach siedzi w kryminałach ponad dwa miliony notabli z oskarżenia o korupcję i niedawno ktoś tam apelował do genseka, by ich jednak w imię stabilizacji ułaskawił i nie psuł krwi.

Tak więc taką mamy kuchnię władzy, i ona ustawia marginesy tego, "ile może demokracja".

Wypada jednak postawić trzecie pytanie, a mianowicie po co "oni" rządzą, no bo przecież nie po to, by mieć leniwe życie. Rządzą – niestety dla nas – aby móc decydować o tym, kto i w jaką mańkę będzie globalizował planetę. Kto wstanie, a kto upadnie.

Oczywiście przy dużych rybach pływają całe chmary sardynek i innego drobiazgu, ale ta komedia ludzka jest już łatwiejsza do zauważenia.

 

Andrzej Kumor

 

za; goniec.net

Kategoria: Andrzej Kumor, Kultura, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *