Dziwny Konserwatyzm
Niedawno doszło do porozumienia wyborczego polskiej prawicy – czyli Prawa i Sprawiedliwości, Polski Razem Jarosława Gowina i Solidarnej Polski. Sondaże wskazywały na sukces tej decyzji. Z racjonalnego podejścia do polityki, a także – poniekąd – w znaczeniu polityki rozumianej jako dążenie do kompromisu, decyzja ta była zatem opłacalna; tak przynajmniej wskazują wstępne badania. Po raz kolejny nasuwa się tutaj jednak inny problem.
Porozumienie Prawicy brzmi dumnie i być może przyniesie podczas wyborów realną nadzieję na odsunięcie od władzy skompromitowanego rządu. Parafrazując jednak słynny, filmowy cytat, można by było zapytać: ile jest prawicy w prawicy?
Partie, które podpisały pakt, nazywają same siebie prawicowymi. Od czasów rewolucji Francuskiej termin ten dość jednoznacznie kojarzy się z konserwatyzmem; ten ostatni z kolei niemal zawsze odrzuca demokrację (wyjątkiem jest powstały w XX. wieku w USA tzw. neokonserwatyzm). Polscy przedstawiciele prawicy, wymienieni na początku, nic tymczasem przeciw demokracji nie mają, a i od konserwatyzmu też raczej się nie odżegnują.
Klasyczni myśliciele konserwatyzmu jak chociażby Edmund Burke czy Juan Donoso Cortés, markiz de Valdegamas na "rządach ludów" nie pozostawiają suchej nitki. Ten pierwszy pisał nawet: „Demokracja jest najbardziej bezwstydną rzeczą na świecie”. Jeśli chodzi o konserwatyzm tradycjonalistyczny, dochodzi tu jeszcze problem pochodzenia władzy "od ludu", a nie Boga oraz ochrony tradycyjnych wartości, które większość może przecież znieść.
Wady demokracji to osobny temat. Tymczasem polskim, prawdziwym konserwatystom pozostaje cierpliwa praca u podstaw. Polska nie od dziś potrzebuje skutecznego reakcjonizmu, teraz potrzebuje go jednak bardziej niż kiedykolwiek.
Kamil Cierniak
Kategoria: Kamil Cierniak