Dwa czynniki patriotyzmu
Z serii temat miesiąca prezentujemy serię artykułów dotyczących Stanisława Mackiewicza.
Dużo zapewne przewinień i grzechów ciężkich wytknie jeszcze historia naszemu państwu dawnemu, ale jako zasługę mu poczytać należy to, że powstało w nim pojęcie Rzeczypospolitej. Dwa tłumaczenia tego samego wyrazu, pojęcia Republika i Rzeczpospolita mają znaczenia odmienne.
Republika to pojęcie wyłącznie negatywne. To jest brak monarchii. Teoria polityczna nie stworzyła jeszcze formy, która by wyróżniała republikę pomiędzy innymi państwami. Ustawodawstwo, władza wykonawcza, swoboda obywateli, samorząd — wszystkie te objawy życia społecznego, ich kierunek, ich tendencje, ich treść są zupełnie niezależne od tego czy dane państwo jest, czy nie jest republiką. Republika oznacza tylko to, że jako reprezentant państwa występuje członek jednej partii, a nie człowiek odseparowany od życia partyjnego.
Kiedy Polska w dniu 3 Maja 1791 r. zamieniła swój ustrój w monarchię dziedziczną nie skreśliła tytułu „Rzeczpospolita". I miała rację. W Polsce wytworzyło się pojęcie Rzeczpospolitej — jako rzeczy, jako własności wszystkich. Pojęcie to nie było abstrakcyjne. Życie każdego obywatela dawnego naszego państwa miało momenty publiczne, tak samo intensywne i niezbędne, jak epoki życia prywatnego. Wybory i sejmiki dla szlachcica polskiego to chwila tak samo konieczna, jak chrzciny, zaręczyny, małżeństwa i pogrzeby. Życie państwa i jego życie to nie są kategorie, które się sobie przeciwstawiają, to jest jedna kategoria, której na mię życie ludzkie.
Przez pierwsze lata wieku XIX-ego tam, gdzie Polacy nie mają form życia publicznego, stwarzają przynajmniej pozory, tak silna jest ich potrzeba. Dziadowie nasi nie mogą się obejść bez swych obrad, chociażby pozbawionych treści, bez swych urzędów i urzędników, chociażby pozbawionych pracy. To jest zorzą, gdy słońce zgasło, odblask państwa, które umarło.
Rozdział pomiędzy państwem a obywatelem – Polakiem w wieku XlX-ym jest tak wyraźny, że możemy go śmiało uważać za diametralne przeciwieństwo stanu poprzedniego. Zanim Galicja dostanie samorząd, przejdzie twardą szkołę policyjną; tak samo jak za naszych dni żołnierza, aby się oduczył bać nieprzyjaciela, tresują w nerwowym strachu przed przełożonemu W zaborze rosyjskim państwo utożsamia się z potencją nie tylko obcą, ale i wrogą do tego stopnia, że żaden czyn chociażby najbardziej w istocie swej karygodny, nie uchodził za niemoralny, o ile przeciwko państwu był skierowany.
W latach 1916—21 możemy się liczyć tylko ze stanem psychicznym okresu ostatniego, w którym Państwo realne było wrogiem dla obywatela; państwo zaś jako Rzeczpospolita, było zabytkiem pojęciowym dostępnym drobnej liczbie historyków. Na tym tle odbywa się cała ta komplikacja pojęć, której świadkami jesteśmy.
W duszy każdego Polaka w chwili obecnej rozgrywa się dramat, w którym udział biorą dwie strony: „państwo" oraz „Państwo Polskie”. „Państwo" to suma wszystkich pojęć realnych, wiadomości nabytych, doświadczeń życiowych oraz odruchów podświadomych. „Państwo Polskie” to sanctuarium jego sentymentu. Ponieważ „słowo się stało ciałem", a obywatel umie żyć tylko w takim Państwie z krwi i kości, w jakim żył dotychczas, więc co chwila spotykamy kolizje sentymentu z interesem, frazesu z praktyką. Najpospolitszym przykładem tego stanu jest, że funkcjonariusz, który kradnie po staremu, tonem podniesionym poucza interesanta o poszanowaniu należnym „władzy polskiej".
Kontaktu z życiem dawnej Polski nigdzie nie widzimy. Natomiast spotykamy cechę, która była charakterystyczną dla Rzeczypospolitej szlacheckiej. Oto obecnie człowiek, który się nie nauczył jeszcze być obywatelem Polski, ale uważa się po dziś dzień za poddanego 'polskiego, swój stosunek do państwa uważa za sumę uprawnień i żądań. Żołnierz życzy sobie aby dla niego odbierano ziemię, robotnik żąda ustaw nigdzie nieznanych, chłop żąda zapłaty za to, że teraz uznaje się za Polaka.
Stan taki jest niezdrowy. Agitacja którą się dla miłości Polski prowadzi pod hasłem „do ut des" jest grabem nieporozumieniem. Patriotyzm może być tylko kategorią etyczną i uczuciową. Wszystkie inne względy mogą być dyskontowane przez kierowników nawy państwa, ale to, że ktoś jest za Polską dla jakiegoś materialnego lub moralnego interesu, nie oznacza jeszcze, że ten ktoś jest patriota. Idealny stosunek do państwa określamy, jako stosunek do Rzeczypospolitej, do rzeczy wszystkich. Ale to nie oznacza aby Rzeczpospolita mogła istnieć dla korzyści wszystkich. Przeciwnie, dlatego jest Rzeczpospolitą, że wszyscy składają dla niej ofiary i poświęcenia.
Pierwszą cechą patriotyzmu jest to, że stanowi on wyłącznie kategorię etyczną i uczuciową.
W samym uczuciu patriotycznym widzimy dwa momenty, które nazwiemy patriotyzmem podświadomym i świadomym. Patriotyzm podświadomy to suma wszystkich uczuć, istniejących w człowieku niezależnie od dydaktyki społecznej. Składa się na to:
Przywiązanie do rodzinnej gleby, do otaczającego od dzieciństwa krajobrazu, do charakteru okolicy, do lasów i jezior, czy gór i rzek, do klimatu wreszcie.
Przywiązanie do otaczającego środowiska, do ludzi mówiących tym a nie innym dialektem, do takich a nie innych obyczajów i form.
Przyzwyczajenie do stosunków, do porządków, do pojęć prawnych i zapatrywań społecznych.
Przywiązanie do wszystkiego co nosi cechę swojskości.
Przywiązanie do języka ojczystego.
Patriotyzm taki nie jest udziałem wszystkich. Ponieważ istotą jego jest miłe wrażenie otrzymywane przy zetknięciu się z czymś, co nosi cechę swojską, więc ludzie, którym w dzieciństwie było źle, w których rzeczy swojskie mogą budzić tylko odrazę, są patriotyzmu, którego nazywamy podświadomym, pozbawieni. Zupełny jednak zanik patriotyzmu podświadomego jest zjawiskiem rządkiem. Podobno Bakunin, anarchista rosyjski, gdy po długiem więzieniu w Austrii, został wydany władzom ojczystym, które mu miały wymierzyć karę śmierci, objął żandarma rosyjskiego i pocałował go. Był to zrozumiały zupełnie objaw patriotyzmu podświadomego.
W dzieciństwie patriotyzm powstaje w rodzinie. Dlatego tak ważną jest dla narodu kwestia życia rodzinnego. W Polsce gdzie patriotyzm świadomy wśród klas ludowych był rzeczą albo nieznaną albo przynajmniej nową, kształcenie go powinno się odbywać przez szkoły powszechne. Szkoła powinna wydrzeć dziecko wpływom innym, a wpoić mu patriotyzm. Dlatego trzeba, aby dziecku w szkole było dobrze, bardzo dobrze, aby wrażenia, które w niej odnosi przezwyciężały inne. Szkoła powszechna w Polsce to teren naszego imperializmu.
Jeżeli używamy terminu patriotyzm podświadomy, to nie dlatego, aby oznaczać to miało nieuświadomiony. Przeciwnie, jedną z form patriotyzmu podświadomego jest dla nas świadomy, zupełnie patriotyzm prowincjonalny. W określeniu podświadomy nawiązujemy jedynie do formy, w jakiej dane uczucie patriotyczne rodzi się, powstaje; ale nie istnieje i działa.
Ludzie którzy nie posiadają patriotyzmu podświadomego, z oburzeniem podają fakt, że niektórym obywatelom polskim przede wszystkim chodzi o to, aby ich miasteczko, ich okolice, ich wieś dostała się pod panowanie polskie. Oczywiście państwo nasze kierować się powinno własnym interesem, ale w żądaniu rakiem nic niema zdrożnego. Jest to zupełnie zdrowy objaw patriotyzmu prowincjonalnego. Gdy zgromadzenie w Bordeaux w r. 1871 musiało przyjąć warunki niemieckie i gdy musiało głosować za oddaniem Alzacji i Lotaryngii, nikt się nie dziwił i nie oburzał, że deputowani z Alzacji głosowali za odrzuceniem tych warunków.
Patriotyzm świadomy powstaje jako teoria, jako przekonanie człowieka, że kraj jest mu drogi i przezeń kochany. Dlatego spotykamy go wśród ludzi na emigracji, którzy nigdy Ojczyzny nie znali. Dzieci Adama Mickiewicza są wielkimi patriotami, chociaż urodziły się w Paryżu. Wchodzą tu następujące momenty:
Ukochanie dziejów ojczystych;
Sentyment do całokształtu literatury i sztuki narodowej, do charakteru twórczości artystycznej; w Polsce to Mickiewicz, Matejko, Sienkiewicz, Wyspiański; Sentyment do istoty cech charakterystycznych danego narodu.
Wreszcie moralna wartość stosunku narodu do form życia zbiorowego, a więc przede wszystkim do państwa.
Patriotyzm świadomy najtrwalej i najłatwiej powstaje na gruncie patriotyzmu podświadomego. Dla zdrowia patriotyzmu najlepiej jest, jeżeli obydwa czynniki się równoważą.
Obyczajowa treść instytucji królewskiej w Rzeczypospolitej polega na tym, że jest klamrą pomiędzy patriotyzmem podświadomym, a świadomym,
Rodzina królewska, ta jedyna żywa instytucja narodowa, jest pojęciem barwnym łatwo zrozumiałem, trafia do pojęć każdego dziecka. Przez niezmiernie istnienie rodziny królewskiej na czele narodu, naród cały upodabnia się w pewnych podniosłych momentach do jednej rodziny. Jednocześnie król reprezentuje związek z przeszłością żywy, a nie sztuczny i abstrakcyjny związek z historią narodu. Dlatego król tak łatwo może się podjąć roli owej siły dośrodkowej, która skupia naród w jedno, w momentach dla życia narodowego groźnych.
W Anglii król jest pryzmatem, jednoczącym światła uczuć z różnych pochodzące ognisk. Znaczenie króla w agitacji narodowej, jako żywego obrazu i symbolu oraz środka agitacyjnego, jest niepowszednie. Należy żałować, że w Polsce jesteśmy go pozbawieni.
Granice narodowości od chwili deklarowania zasady samostanowienia wyznaczamy na podstawie nie cech antropologicznych lub językowych, lecz według samookreślenia się ludności, według jej uczuć patriotycznych.
Wychodząc z naszego dualistycznego pojmowania patriotyzmu, umożliwiamy pewne korektywy do pojęć ogólnych. Zdarza się teraz, że człowiek waha się kim jest. Zdarza się to u nas, zdarza się wszędzie gdzie narody żyją w pomieszaniu.
Wielki beletrysta angielski, Rudyard Kipling jest tym, co byśmy na kontynencie nazwali nacjonalistą angielskim. Jednakże niewątpliwie podświadomy patriotyzm tego człowieka jest indyjski. Mamy tu do czynienia z rozdwojeniem patriotyzmu, podświadomego i świadomego, narodowego i prowincjonalnego. Wielki kolorysta gry świateł w dżunglach, tygrysów, słoni, braminów, tysiąca i jednej barw dalekiego wschodu jest niewątpliwie podświadomym patriotą indyjskim. Przemawia za tym każde słowo jego książek.
Natomiast świadomie i narodowo Kipling jest patriotą angielskim, to znaczy, że kocha historię narodową Anglii, armię i instytucje angielskie. Na takim rozdwojeniu spoczywa też tajemnica powodzenia imperializmu angielskiego.
Gdyby Anglicy kolonizatorowie nie kochali krajów przez siebie zamieszkałych; Australii i Nowej Zelandii, Kapstadu, Indii, Kanady, kraje te nie rozwijałyby się, nie bogaciły, nie byłyby chlubą cywilizacji, jak obecnie. W każdej pracy najważniejszym jest sentyment do pracy, radość pracy.
Gdyby Anglicy nie byli zachowali swego sentymentu do łączności ze starą Anglią, związek krajów kolonizowanych z metropolią dawno by uległ zerwaniu.
My, Polacy, również możemy c sobie powiedzieć, że asymilujemy przez miłość. Istnieje u nas cała literatura, która asymilowała dla Polski, która sprzyjała zrastaniu się w naszych pojęciach i sentymencie różnych ziem Rzeczypospolitej. Sienkiewiczowski Bohun jest niewątpliwie Polakiem. Wielki nasz poeta narodowy włożył w niego tyle kolorów i akcentów sentymentu, że mimo dydaktyki powieści historycznej, postać posępnego mołojca egalizuje się wśród naszych sympatii ze Skrzetuskim, Kmicicem, Wołodyjowskim. A sienkiewiczowski opis stepów? Czy dziś jeszcze nie leci po nich i za niemi tęsknota cywilizowanej Polski? A sienkiewiczowski stosunek rycerzy polskich do stepów których bronią!
Zgodnie z tym przykładem literackim układał się nasz stosunek do ziem wschodnich. Nikt w Polsce nikomu nie tłumaczył, że chociaż mieszka na Ukrainie zadnieprzańskiej, to kochać tą ziemię powinien mniej niż krakowską lub mazowiecką. Przez stulecia cale krew polska lała się w obronie stepów ukraińskich i lasów wschodnich równie szczerze, a bardziej obficie, niż później w obronie Warszawy i Wilna. Dawna Rzeczpospolita Polska najmniejszej nie czyniła różnicy między ziemiami, nad którymi roztaczała swą władzę — chociaż mi cenzor niemiecki twierdzenie powyższe w roku 1916-ym wykreślił czerwonym atramentem.
Z takim dawnym stanem rzeczy nie harmonizuje się we wszystkich szczegółach ustawa z 17 grudnia 1920 r., o osadnictwie wojskowym, chociaż chodzi w niej nie o kresy oddalone, ale prawie zupełnie polskie.
Stanisław Cat Mackiewicz
„Polska”, nr 7 z 6 lipca 1921
Kategoria: Społeczeństwo