Des Cars: „Rudolf i zagadka Mayerlingu”
Nie jest to lektura na dobranoc. Pewnie by nią była, gdyby chodziło o samobójstwo kochanków, smętne listy i pukiel włosów Vetsery. Ale wydarzenie w Mayerlingu w styczniową noc 1889 roku jest kryminałem politycznym, mrożącym krew w żyłach. Niewiele udało się z całą pewnością ustalić, ale z tego, co już wiadomo, wyłania się obraz mroczny, ponury, przerażający.
Był wychowany z dala od matki, pod batem niezrównoważonego guwernera. Nie nadawał się do musztry w ciemnym lesie. Samotność, przymus i strach ukształtowały jego dziecięcą duszę. Miał też niestety słabą psychikę Wittelsbachów: nadwrażliwy, marzyciel, uciekinier od świata i miłośnik nie do końca dobrze rozumianej wolności. Od tego Jean des Cars wywodzi całą historię Rudolfa.
Książka – cegła to w sumie skrótowe dzieje zmierzchu cesarstwa Habsburgów. Śledząc życie Rudolfa, od narodzin do śmierci, próbuje pisarz zrozumieć, czy i jak dałoby się uratować to państwo od upadku. Rządy Franza-Josepha poddawane są skrajnym ocenom: albo był to poczciwy „cesarz – pierdołka”, jak go nazwał pewien niegrzeczny Galicjanin, albo nieudolny, tępy konserwatysta. Rudolf zdawał sobie sprawę z tego, że Imperium nie przetrwa. Próbował stworzyć własny model rządów, tak, by uniknąć wybuchu kotła bałkańskiego (który to wybuch przepowiedziała Sissi), a każdemu z narodów zapewnić autonomię. Zafascynował się republikańską Francją, w milczeniu przechodząc nad zbrodniami Rewolucji. Był frankofilem, a jego głównym wrogiem, aż do obsesji, stały się Prusy. Wrogiem wewnętrznym była arystokracja i kler, jako uprzywilejowani. Oparcia szukał Rudolf wśród liberałów, socjalistów, masonów. W efekcie, ten podobno nowoczesny człowiek był otoczony rojem pruskich agentów i przekupionych przez Niemców wrogów Cesarza. On wszystkim ufał i jemu ufali wszyscy.
Książka jest kapitalnym reportażem. To próba przedstawienia wszystkich za i przeciw, dokumentów i ich śladów, przypuszczeń i zmowy milczenia wokół tragicznego finału. Dlaczego pomieszczenie zostało szybko sprzątnięte i zamiecione, didaskalia zniknęły, dokumenty wyparowały, a trumny Rudolfa nie wolno otworzyć? Zbadano tylko szczątki dziewczyny: Mary Vetsera nie zginęła od kuli, tylko dostała w głowę łopatą…. No rzeczywiście, romantyczne samobójstwo… Jean des Cars przywołuje wspomnienia wiernych sług po latach, relacje wnuków i prawnuków Cesarstwa i potomków funkcjonariuszy. Przypadkowe rozmowy, kiedy to ktoś nie ugryzł się w język, furię Clemenceau w reakcji na wspomnienie, aż po cenzurowanie prasy i współczesnego filmu. Dlaczego prawda o Mayerlingu jest dotąd zakopywana pod dywan, skoro minęło już prawie 150 lat? Po przeczytaniu książki, a czytałam z wypiekami na twarzy, obawiam się, że odpowiedź znajduje się w Berlinie.
Aleksandra Solarewicz
J. des Cars, „Rodolphe et les secrets de Mayerling”, Francja 2004
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje