Wszystko wiedzą lepiej, a nie muszą tego udowadniać. Tryskają humorem, nawet gdy noga się powinie. Denerwują ich kłótnie o NFZ i kot wyjadający ciastka z talerzyka na stole. Boleją nad brakiem perspektyw dla młodych.
Starsi ludzie to moi najlepsi rozmówcy, źródło wiedzy o rzeczach oczywistych oraz niezgłębionych. Tę pozostającą w cieniu starych domów generację odkryłam, gdy szukałam ciekawych tematów na reportaże. Mówią o nich pogardliwie: „dziadkowie”, „mohery”, „wałkują to, co już przeminęło”. A oni są trwaniem, trwaniem i strażą tego wszystkiego, co w życiu najważniejsze.
Gość i domownik
Były to wizyty planowane. Wiedziałam na przykład, że pani Z. ma 90 lat i niejedno przeżyła, a pani S. jest córką przedwojennego oficera. Słuchałam, porządkowałam, pisałam reportaże. One, poznawszy mnie, opowiadały. Na początku z lekkim dystansem. Nie wiadomo, kto to wykorzysta i w jakim celu, i jaki tytuł prasowy będą firmować swoim nazwiskiem. W końcu dziwiły się: że też to jeszcze obchodzi młodych?! Z czasem coraz mniej było ustalania faktów, a coraz więcej rozmów o nas, młodych i starszych. O zainteresowaniach, planach, obawach i marzeniach. Herbatka przeciągała się godzinami, bateria w dyktafonie rozładowywała się. A w pewnej chwili stwierdziłam, że potrzebuję kontaktu z ludźmi, a nie „materiału”.
Na pierwszym miejscu jest Polska
Mają po 80 – 90 lat. Przebywają często już tylko w granicach swoich pokoi. Słuchają Radia Maryja, z przyzwyczajenia Polskiego Radia. Jeśli wzrok dopisuje, a w tym wieku zdarza się to co raz rzadziej, czytają też gazety, od lewa do prawa. Łączy ich troska o wnuki i o Polskę. Chwytają sygnały z odległego świata i myślą: czy Ojczyzna trafiła w dobre ręce, czy też jest marnowana. To jest sprawa pierwsza, której poświęcili lata zmagań i pracy. Ojciec jednej ze staruszek walczył o nią z bolszewikami, a potem z Niemcami. Ojciec drugiej budował COP. Trzeci wychowywał pokolenia studentów we Lwowie. I kiedy już jestem skłonna powiedzieć: „pracuję, żeby mieć na ZUS”, one kiwają głowami: „Wtedy pracowało się dla ojczyzny, dla kraju. I człowiek dokładał wszelkich sił”.
Babcia tytularna, adoptowana wnuczka
Należę do pokolenia, które jeszcze ma rodzonych dziadków, ale ci dziadkowie szybko odchodzą. Wtedy „adoptują” nas znajome staruszki.
Niedawno razem z koleżanką brałyśmy udział w uroczystości nadania imienia Profesorów Lwowskich wrocławskiemu Gimnazjum nr 15. Pomagałyśmy w organizacji tego wydarzenia, a dyrekcja do współpracy zaprosiła dwie starsze damy rodem ze Lwowa, zasłużone dla zachowania pamięci i prawdy o polskich Kresach. Były zachwycone, że młodzi „też”. Jedna stwierdziła, że koleżanka jest jej wnuczką, a wtedy druga stwierdziła, że ja jestem jej wnuczką. Dalej byłyśmy na „pani”, ale świętowałyśmy rodzinnie.
Brakuje im ich własnych wnuków, przebywających w Londynie (boleją nad migracją zarobkową). Przygarniają kolejne. W ten sposób ostatnio jedna pani została moją babcią tytularną. Gdy już porozmawiałyśmy o upowskiej pożodze na Kresach, o rodzinie i kotach, zwiedziłyśmy piwnicę, babcia poczuła się swojsko i wyrwało jej się „ty”. Przeprosiła, ale ja machnęłam ręką: „Może pani być moją babcią”. Ona wtedy popłakała się i powiedziała: „Ale dostałam prezent pod choinkę, wnuczka!” Ona ma wnuczkę za granicą, ja nie mam rodzonych babć, od paru lat, i to – jak dotąd – największa strata w moim życiu. Siedziałyśmy tak przed obrazem kresowej madonny i zaczynałyśmy całe spotkanie od nowa.
Wszystko ma swój czas
Starszych ludzi, których miałam okazję bliżej poznać, mało co dziwi. Mają w sobie dystans do życia. Wypracowali go w sobie. Wszystko zapisane jest w bruzdach na spracowanych dłoniach, w niewidzących oczach i książeczce do nabożeństwa, jedynej uratowanej z płonącego domu. Ich mądrość jest trochę jak mądrość Syracha, streszcza się w słowach: „Nic nowego pod słońcem”. Nawet gdy w 2009 roku rozmawiałam ze staruszką chorą na cukrzycę, stwardnienie rozsiane i nowotwór złośliwy jednocześnie, zobaczyłam, że w niej nie ma rezygnacji. – Zawiódł panią przyjaciel? Znajdzie lepszego. Znajdzie! – wzrusza ramionami i słabo uśmiecha półprzymkniętymi oczami. Jest to mądrość św. Antoniego: co się zgubiło, to się znajdzie, czego brakuje, przyjdzie samo z czasem. Siedzą lub leżą pod obrazem Jezusa Miłosiernego, z różańcem w dłoniach, i wiedzą, że wszystko jest zapisane w Niebie i to wszystko poznamy razem z czasem. Zło dzieje się po to, by przyszło większe dobro. Właśnie przekonanie o tym sprawiło, że moje kolejne wizyty dla uzupełnień i autoryzacji (a te trwają bez końca) przerodziły się niepostrzeżenie w osobiste pogawędki. – Kiedy mnie pani znowu odwiedzi? – pytają staruszki – bohaterki tekstów. Potrafią dzwonić o każdej porze dnia, niby to w konkretnej sprawie. Jednak rozmowa kończy się prośbą, żeby przyjść, kiedy mam ochotę. Na herbatę, na pierogi, przejazdem, po drodze i przy okazji, bo akurat znalazła w teczce nowe dokumenty.
Wiedza tajemna
Był zimowy zmierzch i po którejś godzinie nagrywania przyszła pora na herbatę. – Proszę sobie dolać, to sok czereśniowy. Ja bardzo lubię sok czereśniowy – powiedziała uprzejmie pani S. Piłyśmy ze szklanek, a ona wspominała swój ślub na którymś z niemieckich zamków. W prezencie od ojca dostała wtedy serwis Rosenthala. W pewnej chwili odwróciła się do kredensu i wyjęła z niego kruchą filiżankę. – Proszę zobaczyć – wodziła czubkiem palca po dnie – po tym poznaje się prawdziwą porcelanę – przez warstwę prześwituje światło. Staruszki uczą mnie umiejętności dawno zapomnianych. Jako wolontariuszka w szpitalu onkologicznym, pobieram takie lekcje non stop. Był taki dzień na oddziale radioterapii, gdy chodząc od sali do sali, zapisywałam sobie na kartce z notesu przepisy na pierogi. Każda pani miała inny. – Ta co ona pani wciska? – denerwowały się, komentując receptury swoich sąsiadek. Czasem trafia się opowieść o dworku matki pod Tarnopolem, gdzie przyjeżdżał Iwaszkiewicz, dzieciństwie na Syberii lub o niemieckiej okupacji i matce ukrywającej w lwowskim mieszkaniu Żydów. Choć to dzieje się rzadko, właściwie coraz rzadziej.
Starość trudna
Idylla to pozory. Wie o tym każdy, kto miał okazję opiekować się chorym obłożenie emerytem, zależnym tylko od niego. To często nieprzespane noce, utarczki słowne, niekończące się dyskusje nad zastosowaniem konkretnych leków i diet, a nawet walki o to, by wprowadzić do domu opiekunkę, gosposię. O każdej porze dnia i nocy zdarzają się telefony alarmowe: „przyjdź tu szybko”, „wezwij lekarza”, „nie możesz mnie teraz zostawić samej”. Mówią, że na starość charakter się zaostrza. Starszy człowiek wymaga troski jak dziecko, ale chce zachować autonomię jak każdy człowiek dorosły. Najlepsze dziecko lub wnuk może być wtedy oskarżony o złą wolę, brak empatii, oszukiwanie, egoizm i lenistwo, a przecież daje z siebie wszystko. Nie oddaje chorego do domu opieki, z kilku powodów, ale w warunkach domowych nie jest w stanie spełnić jego oczekiwań. Sytuacja taka staje się drogą krzyżową, dla obydwu stron. To szkoła cierpliwości i nieustannego wybaczania.
Ale też starość uczy autoironii, o ile ponure pojęcie ironii jest tutaj na miejscu. – Ja 20 lat temu miałam więcej rozumu – wypala nagle inteligentna 90-latka, która nie może sobie przypomnieć jakichś szczegółów z historii rodziny. – No co? Taka jest prawda – wzrusza ramionami. Dziesięć lat później miałam okazję toczyć długie dyskusje z pewnym kombatantem. Pierwszy cel, jaki sobie postawił na emeryturze, nie robić z siebie „dziadka”. Zaimponował mi tym.
Kamień szlachetny
Opowieść starszego człowieka, o nim samym, a nie film lub książka, to dla mnie kamień szlachetny. Trzeba go wypatrzyć, podnieść z ziemi, oczyścić delikatnie i schować między skarby. Z takich kamieni tworzy się potem cała mozaika – prawdziwy obraz przedwojennego świata, prawdziwy, bo przekazywany przez żywych świadków.
Starsi ludzie cieszą się, widząc zainteresowanie okresem międzywojennym, okazywane przez młodsze pokolenie. Dziwią się, pytają: „kto cię tak wychował???” XX-lecie było czasem ich młodości, Polski, z którą się utożsamiają i za którą wciąż tęsknią. Inni bywają nieufni, nie chcą opowiadać. Boją się ośmieszenia, manipulacji. Obawiają się, że to, co powiedzą, zostanie wykorzystane do niewłaściwych celów. Doświadczenia wojenne i lat PRL-u zostawiły w nich smutek i traumę. Te uczucia trzeba uszanować, ale też delikatnie wlewać w ich serca ufność, że są poszukiwanymi świadkami i nauczycielami, a więc właśnie oni nie powinni milczeć. Mówię wtedy: „gdy pani tego nie powie, nie opowie już nikt”. To działa niezawodnie.
Starsi ludzie są niewykorzystani i opuszczeni z powodu rozpadu rodziny wielopokoleniowej. Kiedyś napisałem tekst na forum KZM, o potrzebie i perspektywach choćby częściowej jej reaktywacji, ale tamtejsze forum zostało skasowane.
Pełna zgoda i niestety z tej perspektywy państwo opiekuńcze wyrządza jeszcze większą krzywdę. W Wielkiej Brytanii starsi ludzie pozamykani w domach opieki przechodzą ciężkie depresje. Nie rozumieją dlaczego tam są i czemu ich dzieci ich nie odwiedzają. Największa tragedia jest w czasie Bożego Narodzenia.
Zastanawiające jest, że nikt nawet z prawej strony nie rusza tej kwestii. Urbanizacja niczego nie wyklucza. Można w mieście mieć np. dwa mieszkania po sąsiedzku. Jest i dystans, bo nikt nikomu nie zagląda w garnki, ale i bliskość zajęcia się wnukiem, czucia się potrzebnym (w jedną stronę), wniesienia zakupów, wezwania pomocy w razie zasłabnięcia etc (w drugą). Gorzej z emigracją ;) Oczywiście nie jest to takie proste, bo i starzy ludzie czasami dziwaczeją. Przydałoby się wylansować pewien model kooperacji z poszanowaniem wzajemnej autonomii.
Biorąc pod uwagę powstrzymanie czerwonej hordy, autentyczną wierność względem Stolicy Piotrowej i co najważniejsze; przedłużenie żywotności tego drzewiej wspaniałego kraju romańskiego jakim była Hiszpania – i co z tym bezsprzecznie związane – przystopowanie chociaż na chwilę degeneracji Okcydentu, a pomijając (nie daj Boże, wynikający ze złej woli, raczej z często spotykanego – niepełnego rozumienia zasad […]
W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy tekst pod tytułem: Czy 1 września 1939 r. historia mogła potoczyć się inaczej?. Autorem tego tekstu jest p. Piotr Żak, a nie – jak mylnie podaliśmy, nasz redakcyjny kolega, Artur Żak. Za niezamierzoną pomyłkę rzecz jasna przepraszamy. Redakcja
Zwolnienie lekarzy z odpowiedzialności karnej za popełnienie błędu medycznego to plan Ministerstwa Zdrowia. Mówił o tym w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Bartłomiej Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta. "Celem jest szukanie błędu, a nie winnych" – przekonywał. Jak podaje gazeta, projektowi sprzeciwiają się Ministerstwo Sprawiedliwości i sami lekarze. Rzecznik tak uzasadniał projekt: " Budzi to ogromne […]
Szkolny spektakl, którego tematem jest mord katyński, wywołał skandal. Przedstawienie, w którym grały dzieci, miało zawierać drastyczne sceny, niedostosowane do wieku młodych aktorów. Lewica natychmiast rozgłosiła, że morderców, czyli Rosjan, zagrały dzieci ukraińskie, i głównie dlatego sprawa nabrała rozgłosu. Dyrekcja zaprzecza doniesieniom i przygotowuje oświadczenie. W szkole podstawowej w Królikowie, w województwie kujawsko-pomorskim odbył się […]
Węgierska arystokratka Irma Sztáray towarzyszyła Sissi jako dama dworu od 1894 roku do tragicznej śmierci cesarzowej 10 września 1898. Była przy niej w Hofburgu, przemierzała z nią pociągiem Europę, w końcu to ona ubierała ją do trumny. W 1909 roku księżniczka opublikowała wspomnienia z okresu swojej wiernej służby. Sissi stała się legendą i dla niektórych […]
Świeże pozostają wspomnienia po wyborach parlamentarnych, które odbyły się w Polsce 15 października. Obywatele, korzystając ze swoich praw, oddali głosy, decydując o wyborze przedstawicieli, którzy, w teorii, mają strzec ich interesów podczas czteroletniej kadencji. Po dopełnieniu demokratycznej procedury spełnieni obywatele rozeszli się do domów, by w napięciu wyczekiwać wieści o rezultatach popieranych stronnictw i kandydatów. […]
Wyjąwszy silne przywiązanie do religii katolickiej Polska i Hiszpania jawią się raczej jako państwa bardzo zróżnicowane i odmienne – inaczej doświadczone historycznie, kolonizujące w różnym znaczeniu, obdarzone zupełnie innym temperamentem i kulturą, a nie można także zapomnieć o unikatowości doświadczeń z czasu zaborów. Za fenomen można zatem uznać skalę zainteresowania hiszpańskim tradycjonalizmem w kraju nad Wisłą. Być może myśl […]
Jeana Raspaila raczej nie trzeba nikomu przedstawiać – to jeden z tych autorów, którzy nie rozczarowywali czytelników, gwarantując, że w każdej kolejnej książce odnajdą ogromną satysfakcję. Dotychczas znaliśmy go w Polsce głównie z rojalistycznych powieści takich jak Pierścień rybaka, Obóz świętych, Król zza morza czy Sire, a teraz, dzięki wydawnictwu Dębogóra, mamy szansę poznać także […]
Czy monarchiści polscy mogą zrobić coś praktycznego w celu ziszczenia swojego ideario? Zanim spróbujemy dać odpowiedź na to pytanie, dobrze będzie nie tylko, jak to już uczyniliśmy, oddalić pomysły niemądre, ale również dokonać rachunku (politycznego) sumienia z tego, co robiliśmy do tej pory. Ruch monarchistyczny, odrodzony właściwie ex nihilo, jak Feniks na zgliszczach, na przełomie […]
DONOSO CORTÉS Juan Francisco María da Salud, 1. markiz de Valdegamas (ur. 6 V 1809 w Valle de la Serna k. Bajadoz w Estremadurze, zm. 3 V 1853 w Paryżu) — hiszpański polityk, dyplomata i myśliciel religijno-polityczny. I. Życie D.C. był potomkiem rodziny kastylijskiej, szczycącej się pokrewieństwem z konkwistadorem Meksyku, Hernánem Cortézem; po […]
Dystrybucjonizm to długie i niezdarne słowo, które wchodzi do użytku opisując bardzo prostą i normalną rzecz: system społeczeństwa, w którym przeciętny obywatel posiada tyle własności, ile potrzeba aby zapewnić mu i jego rodzinie wolność gospodarczą. Był czas, kiedy wszyscy brali za pewnik, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, że przeciętny wolny obywatel jest właścicielem — przeważnie właścicielem ziemi, […]
5 grudnia 1867 roku urodził się w Zułowie k. Święcian (Litwa), Józef Klemens Piłsudski h. Piłsudski (Kościesza), wódz i mąż stanu, marszałek Polski; pochodził ze starożytnej i skoligaconej szlachty litewskiej, lecz w XIX wieku zubożałej wskutek konfiskat carskich; od 1892 roku (do wybuchu I wojny światowej) działacz i przywódca niepodległościowego nurtu Polskiej Partii Socjalistycznej; organizator […]
30 listopada 1935 roku zmarł w Lizbonie, w wieku 47 lat (ur. 13 VI 1888), Fernando António Nogueira Pessoa, modernistyczny poeta (największy w Portugalii od czasów Camõesa i jeden z największych w XX wieku), krytyk literacki, eseista i tłumacz, piszący także pod wieloma fikcyjnymi heteronimami, jak Álvaro de Campos („inżynier i nihilista”), Ricardo Reis („lekarz […]
30 listopada 1667 roku urodził się w Dublinie Jonathan Swift, pisarz, satyryk i publicysta, duchowny anglikański; pochodził z mieszanej rodziny (matka była Angielką, ojciec Irlandczykiem), urodził się jako pogrobowiec; studiował w Trinity College w Dublinie, a w 1694 przyjął święcenia; pięć lat później objął probostwo, a następnie dziekanat kościoła św. Patryka w Dublinie; jako pisarz […]
30 listopada 1591 roku urodził się w Strachocinie k. Sanoka, św. Andrzej Bobola SJ h. Leliwa, zakonnik, prezbiter, kaznodzieja, misjonarz, apostoł Polesia, męczennik, jeden z patronów Polski; w 1606 rozpoczął studia w szkole jezuickiej w Braniewie (w tym sam roku jego kuzyn – Wojciech Bobola poległ w bitwie pod Moskwą); po jej ukończeniu wstąpił (31 […]
„Dramat 3-go Maja w świetle najnowszych badań. Cztery przestrogi z XVIII-go wieku” – odczyt Adama Doboszyńskiego, wygłoszony 24 maja 1939 roku w sali Stowarzyszenia Techników w Warszawie staraniem redakcji tygodnika literacko-społecznego „Prosto z Mostu". Rok temu, w więzieniu lwowskim, wpadła mi w ręce książka wypożyczona jednemu z moich współwięźniów z biblioteki więziennej, napisana przez Józefa […]
"Potopem” nazywano tę epokę w czasie panowania Jana Kazimierza, kiedy to wojska szwedzkie, moskiewskie, kozackie, pruskie (brandenburskie) i siedmiogrodzkie zalały Polskę. Król polski, Jan Kazimierz, zmuszony był szukać schronienia na Śląsku, znajdującego się podówczas pod panowaniem austrjackiem. Wojsko polskie poddało się królowi szwedzkiemu, Karolowi Gustawowi. Szlachta sktadała mu hołd. Miasta otwierały mu bramy. Na […]
Grzech pierworodny ma zasięg powszechny. Każda dziedzina życia ludzkiego ma swój grzech pierworodny; ma go również życie społeczno-gospodarcze. /…/ Powstała nowa religia – pieniądza i bogactwa. Jej dogmaty – to nieograniczona wolność gospodarcza, wolna konkurencja, rozdział kapitału i pracy, najemnictwo, prawo podaży i popytu, mechanizm cen. Jej moralność – to brak wszelkiej moralności, przewaga […]
Z wielkim zainteresowaniem czytałem urywek pamiętników gen. Weyganda p.t. „La Bataille de Varsovie”, ogłoszony w „Revue des Deux Mondes” z 15 marca b.r. Jako minister wojny, członek Rady Obrony Państwa i, rzec mogę, jeden z najbliższych współpracowników marszałka Piłsudskiego, stałem niedaleko wydarzeń, które w całości złożyły się na wielki dramat dziejowy, nazwany przez lorda d’Abernon […]
Strona korzysta z cookies w celu realizacji usług zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania i dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.
Polityka Prywatności
Starsi ludzie są niewykorzystani i opuszczeni z powodu rozpadu rodziny wielopokoleniowej. Kiedyś napisałem tekst na forum KZM, o potrzebie i perspektywach choćby częściowej jej reaktywacji, ale tamtejsze forum zostało skasowane.
Pełna zgoda i niestety z tej perspektywy państwo opiekuńcze wyrządza jeszcze większą krzywdę. W Wielkiej Brytanii starsi ludzie pozamykani w domach opieki przechodzą ciężkie depresje. Nie rozumieją dlaczego tam są i czemu ich dzieci ich nie odwiedzają. Największa tragedia jest w czasie Bożego Narodzenia.
Zastanawiające jest, że nikt nawet z prawej strony nie rusza tej kwestii. Urbanizacja niczego nie wyklucza. Można w mieście mieć np. dwa mieszkania po sąsiedzku. Jest i dystans, bo nikt nikomu nie zagląda w garnki, ale i bliskość zajęcia się wnukiem, czucia się potrzebnym (w jedną stronę), wniesienia zakupów, wezwania pomocy w razie zasłabnięcia etc (w drugą). Gorzej z emigracją ;) Oczywiście nie jest to takie proste, bo i starzy ludzie czasami dziwaczeją. Przydałoby się wylansować pewien model kooperacji z poszanowaniem wzajemnej autonomii.
@Alek: a czy dysponuje Pan jeszcze tym tekstem? Z chęcią opublikujemy. Zresztą jeżeli Pan pisze trochę więcej, to zapraszam do kontaktu.
Alek – tak, to prawda. Mozna powiedziec, ze szukaja sobie wlasnie wnukow zastepczych. Tak bardzo potrzebuja tej wlasnie pelnej rodziny…
CS – tak. Nic dodac, nic ujac.
Alek, dolaczam sie do prosby Mariusza.