Wywiad z bp. Fellayem po pielgrzymce FSSPX do Lourdes
W imieniu wiernych, którzy nie mogli wziąć udziału w tej wspaniałej pielgrzymce, dziękujemy, że Wasza Ekscelencja zechciał udzielić wywiadu „La Porte Latine”. Jak Wasza Ekscelencja podsumowałby to wydarzenie?
Rzeczywiście, „wspaniała” to właściwe określenie. To była bardzo, bardzo piękna pielgrzymka; zawdzięczamy ją połączeniu trudu organizatorów, którzy zapewnili nam wszystko, co było potrzebne, z Bożą Opatrznością, która sprawiła, że cieszyliśmy się znakomitą pogodą; dzięki niej ceremonie przebiegły tak spokojnie, jak to tylko było możliwe… Tak, właśnie tego słowa chciałbym użyć: spokój. Było bardzo spokojnie i pięknie. Myślę, że dzięki temu uczestnicy mogli wznieść swoje dusze ku Bogu, zjednoczyć się z Nim, dziękować Najświętszej Maryi Pannie i prosić Ją o wszystkie łaski, których potrzebują, których my potrzebujemy. To była naprawdę piękna pielgrzymka dziękczynna.
W czasie pielgrzymki zostało dokonanych kilka aktów konsekracji. Czy Wasza Ekscelencja może coś o tym powiedzieć, bo dotyczą one wszystkich wiernych związanych z Bractwem Św. Piusa X?
W rzeczywistości były to odnowienia [tych aktów]. Wydaje mi się, że nie były czynione żadne bezpośrednie akty konsekracji poza, być może, dzisiejszym, który był raczej prośbą do św. papieża Piusa X. Ale, oczywiście, on jest naszym patronem i wszystko i tak już spoczywa w jego rękach. Odnowienie poświęcenia Bractwa i dystryktu francuskiego Niepokalanemu Sercu N.M.Panny było takie samo, jak w Fatimie, gdyż Lourdes jest miejscem objawień Matki Bożej, a przesłanie [tych objawień] jest w rzeczywistości takie samo – chodzi o pogłębione, intymne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny, do Jej Niepokalanego Serca. Tutaj (w Lourdes – przyp. tłum.) jest [czczone] Niepokalane Serce, a w Fatimie Bolesne i Niepokalane Serce, lecz ta sama Najświętsza Maryja Panna. Ten akt poświęcenia jest dla nas tak ważny, ponieważ za jego pośrednictwem Niebo wskazuje nam środki, dzięki którym możemy zyskać ochronę i pomoc w trudnych czasach, w których żyjemy. Rzeczywiście, Niepokalane Serce jest środkiem, który wskazują nam Bóg i Niebiosa. Miało również miejsce poświęcenie Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Chrystusowi Królowi. Jest to sprawa bardzo nam droga i bardzo ważna.
Przypomina mi to coś bardzo pouczającego, co abp Lefebvre powiedział o walce i o obecnych problemach w Kościele; nawiązując do Chrystusa Króla, rzekł on: „Wszystko idzie ku gorszemu dlatego, że biskupi, nasi biskupi, którzy stoją na czele Kościoła, w żaden sposób nie troszczą się już o królestwo i panowanie naszego Pana Jezusa Chrystusa” i stwierdził nawet, że nie powinniśmy za nimi podążać.
To prawda, że jest to język, który dziś w ogóle nie jest rozumiany. Myślę, że jest to jedno z największych nieszczęść; to sprowadzenie królowania naszego Pana, Jezusa Chrystusa, do teorii, której już nie trzeba stosować w praktyce – może [dobrej] dla poszczególnych osób, ale gdy chodzi o społeczeństwa, o uznanie, że społeczeństwa, państwa i narody należą do Pana – to jest to postrzegane, nawet w Kościele, po prostu jako pomysł rodem z Marsa. To wielka tragedia, bo nasz Zbawiciel jest właśnie Panem narodów. To On stoi na czele wszystkich narodów i na czele Kościoła, i to On jest jednocześnie Zbawicielem, jedynym, który może nas uratować. Usunięcie [spod Jego panowania] części – części, w której toczy się życie ludzkie, to znaczy części świata; mamy i duszę, i ciało – jest czymś bardzo poważnym, jest tym, czego chcieli wrogowie Kościoła: odebraniem naszemu Panu berła. Ta walka została porzucona, a my, podążając śladami Arcybiskupa, zawsze postrzegaliśmy tę sytuację jako coś bardzo, bardzo groźnego i jesteśmy przekonani, że mamy rację. Tak więc odnowienie wspomnianych konsekracji – o co prosił papież Pius XI – jest bardzo ważne. To jest demonstracja wobec Niebios, za pomocą której chcemy powiedzieć: „Wielu odwróciło się od Ciebie, ale nie my! My chcemy trwać przy Tobie!”.
A ta dzisiejsza ostatnia prośba do św. Piusa X?
Św. Pius X jest naszym patronem, zatem z wiarą prosimy go, aby nas podtrzymywał, aby nas chronił, aby angażował się z Nieba w to dzieło, które zostało powierzone jego patronatowi; pragniemy go naśladować i korzystać z jego wstawiennictwa. Ludzie mogą mówić, co chcą, ale Pius X był naprawdę wielkim, świętym papieżem. Został kanonizowany dzięki temu, jak sprawował swoje kapłaństwo. Oczywiście, papież jest, że tak powiem, szczytem kapłaństwa – jest pontifex maximus – i to, również, jest cały plan. Musimy pamiętać, że to on, św. Pius X, jest naszym wzorem.
Katolików, a zwłaszcza wiernych związanych z Bractwem, nurtuje kilka pytań dotyczących ostatnich wydarzeń. Pierwsze dotyczy chrześcijan na Bliskim Wschodzie, którzy są teraz brutalnie mordowani. Jaka jest opinia Waszej Ekscelencji na temat tych wydarzeń?
Mam w sobie przede wszystkim ogromne współczucie, ale i brak wątpliwości, że jeśli dziś mamy do czynienia w tych krajach z bardzo agresywnymi formami islamu, to dlatego, że istniejący ustalony porządek został tam – niedawno – obalony. Aż dotąd chrześcijanie żyli w tych krajach ciesząc się należnym szacunkiem; można powiedzieć, że było tak od początku. Gdy wraz z Mahometem dotarli tam wyznawcy islamu, to nie byli oni tak barbarzyńscy, jak są dzisiaj. To też jest znak czasu. Powinno to zmusić ludzi do refleksji, ale odnoszę wrażenie, że ludzie nie myślą. Wrzucają to do szufladki z napisem „ekstremizm” i na tym koniec. A to, co tam się dzieje, jest sprawą bardzo poważną – naprawdę bardzo, bardzo poważną. I znów, gdy odrzucamy panowanie naszego Pana, to, cóż, odczuwamy tego konsekwencje, które z niezwykłą wyrazistością stają przed naszymi oczami.
W mediach wiele się mówi o obecnym synodzie (poświęconym tematowi rodziny – przyp. tłum.). Co powinniśmy o nim sądzić, czego się spodziewać?
Nie ma czego się spodziewać ani na co czekać. Kierunek została wytyczony i wszystko jest jasne. Trzeba to powiedzieć. Jest oczywiste, że chce się bagatelizować sytuację tych, którzy żyją w cudzołóstwie, w stanie grzechu. Chce się to bagatelizować i to jest bardzo, bardzo, bardzo groźne. Kiedy igra się z moralnością, igra się z Bożymi przykazaniami.
Przez dwa tygodnie ośmielano się dyskutować nad kwestiami, które nie podlegają dyskusji! To jest Słowo Boże. Wszystko, co możemy powiedzieć, to „amen”. Oczywiście, musimy się zastanowić, jak pomóc tym ludziom (rozwodnikom w nowych związkach – przyp. tłum.), zawsze musimy o tym myśleć. Ale na pewno nie zrobimy tego mówiąc im, że drzwi są otwarte, podczas gdy nie są. Drzwi, które są otwarte, to drzwi do piekła! Ci biskupi, którzy dzierżą władzę kluczy, czyli otwierania bram Nieba, zamykają je i otwierają bramy piekła. Niebywałe! Szaleństwo, zupełne szaleństwo!
Jak już powiedziałem, kierunek został wytyczony. To prawda, że ten synod nie miał podjąć decyzji; miał zrobić pierwszy krok i zrobił go – kierunek został obrany i nietrudno odgadnąć, do czego doprowadzi kolejny synod. Chyba, że nastąpi o wiele silniejsza reakcja niż widzimy to dzisiaj, ale wątpię, by tak miało być. Niestety, nie będzie!
Co mamy sądzić o beatyfikacji papieża Pawła VI?
To jest po prostu niepoważne. Wniosek jest taki, że każdy może zostać świętym, zwłaszcza jeśli jest zwolennikiem Vaticanum II! Jeśli miało się cokolwiek do czynienia z II Soborem Watykańskim, to jest się teraz świętym, beatyfikowanym, kanonizowanym. Znów trywializuje się świętość. Tu już nie ma nic z powagi, to jest wprost niepoważne! To rani, to głęboko nas rani. Religia jest wykpiwana. Święty musi świecić przykładem swych cnót, heroicznością cnót – musi być przykładem do naśladowania. To smutne, ale to, co się dokonało, nie jest poważne.
Zakończmy, nawiązując do zauważonych przez media słów Waszej Ekscelencji, które padły podczas wczorajszego kazania: „Nie bójcie się!”. Czy Wasza Ekscelencja może powiedzieć wiernym, którzy nie uczestniczyli w tej Mszy, co powinni zapamiętać?
To, co powiedziałem, musi być właściwie rozumiane. Nie wystarczy powiedzieć tak po prostu „nie bójcie się”. Powiedziałem, że po ludzku rzecz biorąc jest bardzo wiele poważnych powodów do obaw, ale musimy odpowiedzieć na ten ludzki strach z nadprzyrodzonego punktu widzenia, słuchając Pana, który wiedział, że Apostołowie się bali; ten strach nie jest niczym nowym. Ten strach był odczuwany już od czasów Apostołów. Jest on jedną z najpotężniejszych broni wrogów Kościoła, zwłaszcza diabła, który paraliżuje apostolską działalność Kościoła. Próbuje przestraszyć, przerazić. Musimy przezwyciężyć ten strach, ale nie ludzkim sposobem. Ludzie są kuszeni albo po to, by ulegli strachowi przed otaczającą ich rzeczywistością, albo żeby sami próbowali rozwiązać swoje problemy. W obu tych przypadkach adekwatną odpowiedzią jest ta dana przez naszego Pana – „Nie bójcie się”, ponieważ to u Niego musimy szukać pomocy. Adiutorium nostrum in Nomine Domini – wspomożenie nasze w Imieniu Pana.
Musimy kierować wzrok ku Bogu. A w czasie kryzysu, tak strasznego jak ten, to jedyne, co nam pozostało. Patrząc po ludzku to jest to koniec, nie ma nadziei. Sytuacja Kościoła jest niesłychaną katastrofą. Naprawdę są powody do strachu. Ale nie mamy prawa dać się sparaliżować, musimy iść do przodu, musimy dokonać rekonkwisty, a to można zrobić tylko w imię Pana, kierując wzroku ku Bogu i wyglądając obiecanej przez Niego pomocy.
Gdy Bóg nakazał uczniom iść na cały świat, powiedział im: „nie bójcie się”, ale również: „możecie na Mnie polegać, zawsze będę wśród was”. To jest prawdziwe przesłanie, a nie tylko „nie bójcie się”.
Wywiad dla „La Porte Latine”, przeprowadzony 27 października 2014 r. przez Jana Pawła Buffeta i Jakuba Buffeta.
Za: http://news.fsspx.pl/2014/11/wywiad-z-bp-fellayem-po-pielgrzymce-fsspx-do-lourdes/
Kategoria: Religia