Vratislaviana: „Wrocław, jakiego nie znacie”
Wydawnictwo Via Nova to moje ostatnie odkrycie czytelnicze. Wydało już wiele książek, których treść porządkuje piękno naturalne i architektoniczne Wrocławia, a także przedstawia jego historię. Przeczytawszy jeden tom, stwierdziłam: faktycznie, to jest Wrocław, jakiego nie znałam.
Byłam jeszcze dzieckiem, gdy nazwisko Wojciecha Chądzyńskiego kojarzyłam z dobrym dziennikarstwem i z historią miasta. Ostatnio odkryłam z zaskoczeniem, że swoje szkice historyczne wydał w formie książkowej: "Wrocław, jakiego nie znacie", "Wędrówki po Dolnym Śląsku i jego stolicy", "Wrocławskie wędrówki przez stulecia", "Tajemnice wrocławskiej katedry i Ostrowa Tumskiego".
W kolejnych tomach, oprawnych w twarde okładki o przybliżonej szacie graficznej, znalazło się kilkaset krótkich i długich opowieści, od średniowiecza po lata PRL-u. Są w nich barwne postacie książąt piastowskich, bohaterów i urwipołciów, kanoników, biskupów i kupców. Ich losy osadzone są w konkretnych kamienicach i plebaniach, dzięki czemu można dowiedzieć się, ile Wrocław zawdzięcza Polakom, jakie budowle stały w miejscu, gdzie dzisiaj istnieją puste place, i jak uratowano fragmenty rzeźb z dawno zburzonego opactwa na Ołbinie. Kto wie, że w tym mieście aż do wybuchu II wojny istniały gospody ze słowem "Polak", "polski" w nazwie? A XIX-wieczny polonofil, wykładowca Uniwersytetu, pisał, że Ostrów Tumski jest w tym mieście enklawą polskości.
Chądzyński posługuje się swobodnym stylem, czasem żartuje, a jego odkrycia – wzbogacone cytatami z dokumentów, monografii i czasopism (np. z XIX-wiecznych warszawskich gazet, których korespondenci opisywali Wrocław – przednia lektura!) – zachęcają do myszkowania po zaułkach w poszukiwaniu zapomnianych herbów, tablic i płaskorzeźb. Wbrew niemieckiej propagandzie, to miasto i mury mają swoim gościom i mieszkańcom o wiele więcej, niż tylko "Prusy", do powiedzenia.
Aleksandra Solarewicz
W. Chądzyński, "Wrocław, jakiego nie znacie", Via Nova, Wrocław 2010
Kategoria: Recenzje