Wielka księżna Elżbieta Romanowa: „Listy zebrane”
Niektórzy twierdzą, że wielka księżna i jej mąż żyli ze sobą jak brat z siostrą, co ma wynikać z treści ich narzeczeńskich listów. Ciekawe z których, skoro wszystkie, po jego śmierci, Elżbieta osobiście spaliła. Miniaturowy zbiór „Listów zebranych”, wydany w 2015, zawiera trzy tylko listy do Sergiusza, i to małżeńskie, a pozostałe są skierowane do innych członków rodziny i przyjaciół.
Zachowało się ich bardzo niewiele i niebieska książeczka w twardej okładce mieści się w podróżnej kieszeni. Są tam listy do Marii Fiodorowny (czyli Dagmary duńskiej, żony Aleksandra III), trzy listy do męża Sergiusza, kilka do cara Mikołaja i jego córki, Pawła Romanowa i do dwojga innych osób.
Korespondencja Elżbiety jest uszeregowana według odbiorców, ale podczas lektury rysuje się podział wynikający z kolejnych etapów życia księżny. Pierwszy (umowny) rozdział opisuje więc sielankowy świat, a więc dni w Ilińskim (Ilińskoje), wiejskim majątku Sergiusza, gdzie małżonkowie przeważnie mieszkali aż do jego nominacji na generał – gubernatora Moskwy. Część druga, datowana od początku XX wieku, była pisana w cieniu nadciągającej Rewolucji, m.in. pod wpływem wstrząsu, jakim dla Elli była śmierć Sergiusza (w 1905) z rąk czerwonego terrorysty. Trzeci rozdział to już listy przełożonej Marto-Mariańskiego Przybytku Miłosierdzia, który Księżna założyła w Moskwie na rzecz ubogich i chorych mieszkańców. To jest już jej wędrówka ku Wieczności.
Listy Elżbiety w trzecim okresie przesycone są modlitwą, głęboka wiara ratowała ją w sytuacji, gdy już jasne było, że tylko cud może uratować kraj przed bolszewikami. Boga trzyma się mocno i rozpaczliwie, nie uskarżając się na własny los. Elżbieta relacjonuje pracę w Przybytku i plany jego rozwoju, życie codzienne sióstr, spotkania z kierownikami duchowymi. Jej hasło przewodnie to: „Miłosierdzie”. Jest świadoma sytuacji politycznej. W jej listach do Mikołaja II widać, że trzeźwo ocenia kondycję rosyjskiego narodu, który określa jako chore dziecko, które z racji słabości – jej zdaniem – zasługuje na jeszcze większą miłość. Chyba lepiej ocenia sytuację polityczną Imperium niż jego władca. W liście do Mikołaja II daje mu rady, np. odnośnie postępowania z terrorystami – ona, kobieta w końcu, i to żyjąca we wschodniej kulturze. Tłumaczy to, co wydaje się nieuchronne i co trudno zaakceptować: "Zadaniem Boga – przytacza słowa Jana Chryzostoma – nie jest ucinanie pasma nieszczęść, gdy tylko one nastąpią; ale dochodzi do momentu, gdy ucisk zdaje się dochodzić do granic możliwości, a większość ludzi poczyna tracić nadzieję, i wtedy On zaczyna czynić cuda i niezwyczajne dzieła" (z listu do Mikołaja II, 13 kwietnia 2016, s. 186).
Listy zebrane w niebieskiej książeczce stanowią, niestety, ułomki biografii Elżbiety Romanowej, ale kontekst zdarzeń wyjaśnia obszerna przedmowa, napisana przez hrabinę Aleksandrę Olsufiewą (zapewne krewną wymienionej w listach rodziny). Swój tekst kończy hrabina przywołaniem sceny, w której wielka księżna rozmawia z posłem Wilhelma II, który namawia ją do emigracji. Elżbieta jasno, bez wahania odmawia porzucenia kraju, rodziny i sióstr. „…z tymi słowami wstała, dając znać, że audiencja zakończona”. W balowej sukni i w habicie – była arystokratką i została nią do końca.
Aleksandra Solarewicz
"Письма Великой Княгини Елизаветы Федоровны", Moskwa 2015
Kategoria: Aleksandra Solarewicz, Recenzje