Vademecum początkującego realisty
1. Pierwszym krokiem na drodze do realizmu jest uświadomienie sobie, że było się zawsze realistą. Drugim – spostrzeżenie, że cokolwiek by się czyniło, aby inaczej myśleć – nigdy się to nie uda. Trzecim – stwierdzenie, że ci, którzy utrzymują, iż myślą inaczej, myślą jak realiści, gdy tylko zapomną o przyjętej roli. Jeśli wówczas postawi się pytanie, dlaczego tak jest – nawrócenie jest niemal dokonane.
2. Większość tych, którzy utrzymują i wierzą, iż są idealistami, wolałaby nimi nie być, nie sądzą jednak, by mieli po, temu prawo. Zwraca się im uwagę, że nigdy nie wyjdą poza granice swojej myśli i że nie da się pomyśleć niczego poza myślą Jeśli zgodzą się szukać rozwiązania tej trudności z góry przegrali sprawę, gdyż wszelkie zarzuty idealisty wobec realisty są sformułowane w terminach idealistycznych. Cóż więc dziwnego, że idealista zawsze zwycięża? Idealistyczne rozwiązanie problemu jest zawsze zawarte w pytaniach postawionych przez idealistę. Realista musi się zatem najpierw przyzwyczaić do nieprzyjmowania dyskusji na obcym sobie gruncie i nie powinien sądzić, że znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy nie potrafi odpowiedzieć na pytania, na które w istocie odpowiedzi znaleźć nie można i które w ogóle nie wydają mu się uzasadnione.
3. Trzeba zacząć się odnosić z nieufnością do terminu „myśl”. Największą bowiem różnicą pomiędzy idealista a realistą jest to, że idealista myśli, podczas gdy realista poznaje. Dla realisty myślenie jest tylko aktem porządkowania wiedzy lub rozważania jej treści. Nigdy nie wpadłby on na pomysł uczynienia z myśli punktu wyjścia dla refleksji, ponieważ myśl jest możliwa tylko tam, gdzie istnieje przedtem wiedza. Idealista, ponieważ przechodzi od myśli do rzeczy, nie może wiedzieć, czy to, co przyjmuje za punkt wyjścia, odpowiada czy też nie odpowiada jakiemuś przedmiotowi. Gdy idealista zadaje realiście pytanie, w jaki sposób przyjmując za punkt wyjścia myśl można dojść do przedmiotu – realista powinien mu czym prędzej odpowiedzieć, że jest to w ogóle niemożliwe i że jest to nawet zasadnicza racja po temu, by nie być idealistą; realizm bowiem przyjmuje za punkt wyjścia poznanie, to znaczy akt intelektu, który w istocie swej polega na uchwyceniu przedmiotu. Tak zatem dla realisty zagadnienie to nie stanowi nierozwiązalnego problemu, tylko pseudoproblem, a to zupełnie co innego.
4. Ilekroć idealista nalega, abyśmy odpowiedzieli na pytania dotyczące myślenia, można być pewnym, że przemawia on w imię Ducha, Duch bowiem jest dla niego tym, co myśli, tak jak dla nas intelekt jest tym, co, poznaje. Trzeba zatem w miarę możności unikać niebezpieczeństw związanych z tym terminem. Nie zawsze jest to łatwe, ponieważ ma on swoje uzasadnione znaczenie. Żyjemy jednak w okresie, w którym przede wszystkim narzuca się konieczność przetłumaczenia na język realistyczny wszystkich terminów, które idealizm od nas zapożyczył i wypaczył. Termin idealistyczny to zazwyczaj termin realistyczny oznaczajacy jeden z intelektualnych warunków poznania rozważanego odtąd jako coś rodzącego swą własną treść.
5. Poznanie, o którym mówi realista, jest osobiście przeżytą i doświadczoną jednością intelektu i rzeczywistości przezeń ujętej. Dlatego właśnie filozofia realistyczna odnosi się zawsze do tego, co jest ujmowane przez intelekt i bez czego nie byłoby poznania. Wszelka filozofia idealistyczna natomiast przyjmując za punkt wyjścia myśl bardzo szybko dochodzi do obrania za swój przedmiot nauki lub filozofii. Idealista, jeśli myśli rzeczywiście jako idealista, urzeczywistnia w doskonałym wydaniu istotę „profesora filozofii”, podczas gdy realista, jeśli myśli istotnie jako realista, stanowi upostaciowanie prawdziwego filozofa. Filozof bowiem mówi o rzeczach, podczas gdy profesor filozofii mówi o filozofii.
6. Tak jak nie powinniśmy przechodzić od myśli do rzeczy (wiedząc, że przedsięwzięcie to jest niewykonalne), tak również nie powinniśmy się pytać, czy można pomyśleć coś poza myślą. To, co jest poza myślą, nie da się może naprawdę pomyśleć, jednak z pewnością wszelkie poznanie implikuje coś, co jest poza myślą. Fakt, że to, co jest poza myślą, jest nam dane poprzez poznanie tylko w myśli, nie przeszkadza temu, iż jest to coś istniejącego poza myślą. Idealista jednak utożsamia zawsze „byt dany w myśli” i „byt dany przez myśl”. Dla tego, kto przyjmuje za punkt wyjścia poznanie, to, co jest poza myślą, jest tak dalece możliwe do pomyślenia, że istnieje dlań tylko ten rodzaj myśli, dla którego daje się pomyśleć coś, co jest poza nią.
7. Wskutek podobnego błędu realista zadaje sobie pytanie, w jaki sposób można przyjmując za punkt wyjścia „ja”, dowieść istnienia jakiegoś „nie-ja”. Dla idealisty, który przyjmuje za punkt wyjścia „ja”, jest to normalne, a nawet jedynie możliwe postawienie zagadnienia. Realista powinien się tego wystrzegać z dwóch powodów: najpierw dlatego, że nie przyjmuje on za punkt wyjścia „ja”, następnie zaś dlatego, że świat nie jest dla niego jakimś „nie-ja” (które w ogóle nie istnieje), lecz czymś samym w sobie. To, co samo w sobie, może być dane w poznaniu. Natomiast „nie-ja” stanowi to, do czego sprowadza się dla idealisty to, co rzeczywiste; to „nie-ja” nie może być ani uchwycone w poznaniu, ani dowiedzione przez myśl.
8. Nie trzeba również niepokoić się klasycznym zastrzeżeniem idealisty, wysuwanym przezeń przeciwko możliwości dotarcia do tego, co jest samo w sobie, a przede wszystkim przeciwko możliwości jego prawdziwego poznania. Określacie – mówi idealista – poznanie prawdziwe jako adekwatną kopię rzeczywistości; lecz skąd możecie wiedzieć, czy to kopia odtwarza rzecz taką, jaka jest ona sama w sobie, skoro rzecz jest wam dana tylko w myśli? Zastrzeżenie to jednak zachowuje sens tylko dla idealizmu, który umieszcza myśl przed bytem i nie umiejąc już jej z nim porównać, pyta, w jaki sposób można by to uczynić. Realista zaś, przeciwnie, nie ma powodu pytać, czy rzeczy są zgodne z poznaniem, które o nich uzyskuje, ponieważ dla realisty poznanie polega na przystosowywaniu się do rzeczy. W porządku, w którym wyrażona w sądzie adekwatność intelektu i rzeczy zakłada konkretną i przeżytą adekwatność intelektu i jego przedmiotów, byłoby absurdem wymagać od poznania, aby gwarantowało zgodność, bez której nie mogłoby ono nawet istnieć.
9. Trzeba zawsze pamiętać, że sytuacje bez wyjścia, w jakie idealizm chce zapędzić realizm, są tworem samego idealizmu. Gdy idealizm rzuca nam wyzwanie, żądając, abyśmy porównali rzecz poznaną z samą rzeczą, ukazuje tylko wewnętrzną chorobę, która go drąży. Według realisty noumen nie istnieje w tym znaczeniu, w jakim to rozumie idealista. Ponieważ poznanie zakłada z góry, iż sama rzecz jest obecna dla umysłu, nie ma powodu do przypuszczenia, że poza rzeczą znajdującą się w myśli istnieje jakiś sobowtór tajemniczy i niepoznawalny, którym by miała być rzecz tej rzeczy, która jest w myśli. Poznawać, to nie znaczy ujmować rzecz taką, jaka jest ona w myśli, lecz w myśli ujmować rzecz taką, jaka ona jest.
10. Nie wystarczy zatem stwierdzić, że wszystko jest nam dane w myśli, aby na tej podstawie mieć prawo wnioskowania, że musimy z konieczności przechodzić od myśli do rzeczy i że niepodobna inaczej postępować. W istocie bowiem postępujemy inaczej. Obudzenie się intelektu zbiega się zawsze z ujęciem przez niego rzeczy, które natychmiast po ich postrzeżeniu są klasyfikowane według najbardziej oczywistych podobieństw. Z faktu tego, który nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek teorią, teoria powinna wyciągnąć wnioski. To właśnie, zgodnie ze zdrowym rozsądkiem, czyni realizm. Dlatego każdy realizm jest filozofia zdrowego rozsądku.
11. Nie wynika stąd, że zdrowy rozsądek jest filozofią, wszelka jednak zdrowa filozofia z góry go zakłada i ufa mu, będąc obowiązana tylko – ilekroć to będzie potrzebne – odwołać się od zdrowego rozsądku będącego w błędzie do zdrowego rozsądku bliższego prawdy. Tak postępuje nauka, która nie jest krytyką zdrowego rozsądku, lecz krytyką jego, kolejnych przybliżeń do rzeczywistości. Nauka i filozofia świadczą swoją historią, że zdrowy rozsądek dzięki metodycznemu użytkowaniu swych możliwości posiada zdolność inwencji. Należy zatem zachęcać go do bezustannego przeprowadzania krytyki wniosków, do jakich doszedł, co jest równoznaczne z zachęcaniem go, aby pozostał samym sobą, nie zaś, aby się siebie wyrzekał.
12. Słowo „inwencja” zostało skażone przez idealizm, podobnie jak wiele innych słów. Wynajdywać przez inwencję to znaczy „znajdować”, a nie „tworzyć”. Wynajdujący przez inwencję jest podobny do twórcy tylko w porządku praktycznym, a w szczególności w dziedzinie produkcji bądź użytkowej, bądź artystycznej. Podobnie jak uczony, filozof wynajduje tylko znajdując, odkrywając to, co dotychczas pozostawało ukryte. Wszelka zatem działalność umysłu polega na czynności rozważania tego, co rzeczywiste; jeśli intelekt cokolwiek tworzy, to to, co tworzy, nie jest nigdy przedmiotem, lecz sposobem wyjaśniania przedmiotu wewnątrz niego samego.
13. Dlatego też realista nie żąda nigdy od swego poznania, aby tworzyło przedmiot, bez którego nie mogłoby istnieć. Podobnie jak idealista, robi on użytek ze swej refleksji, utrzymując ją jednak w granicach danej mu rzeczywistości. Punktem wyjścia, jego refleksji powinno być zatem to, co w istocie stanowi dla nas początek poznania: „res sunt”. Gdy zgłębiamy naturę samego przedmiotu, który jest nam dany, kierujemy się ku nauce, której ukoronowaniem jest metafizyka przyrody; gdy zechcemy zgłębiać warunki, w jakich przedmiot jest nam dany, skierujemy się ku psychologii, której ukoronowaniem będzie metafizyka poznania. Te dwie metody postępowania nie tylko dają się pogodzić, lecz uzupełniają się wzajemnie, opierają się bowiem na pierwotnej jedności podmiotu i przedmiotu w akcie poznania, wszelka zaś pełna filozofia implikuje świadomość ich jedności.
14. Nic zatem nie przeszkadza realiście, by dochodził drogą analizy refleksyjnej od przedmiotu danego w poznaniu do intelektu i do poznającego podmiotu. Wręcz przeciwnie, nie ma on do dyspozycji żadnej innej metody, która by mu pozwoliła upewnić się o istnieniu i naturze podmiotu poznającego. „Res sunt, ergo cognosco, ergo sum res cognoscens”. Realista nie różni się od idealisty tym, że nie chce zawierzyć analizie, podczas gdy idealista godzi się to uczynić; różnią się oni natomiast tym, że realista odmawia przyjęcia ostatecznego celu swej analizy za jej zasadę twórczą. Z faktu, że analiza poznania prowadzi do „myślę”, nie wynika bynajmniej, by to „myślę” miało być pierwszą zasadą poznania. Z faktu, że wszelkie wyobrażenie jest rzeczywiście myślą, nie wynika ani to, iż jest ono tylko myślą, ani nawet to, by „myślę” miało warunkować wszystkie moje wyobrażenie.
15. Cała siła idealizmu wypływa ze ścisłości, z jaką rozwija on konsekwencje swego początkowego błędu. Niesłusznie zatem odpiera się idealizm zarzucając mu nielogiczność. Wręcz przeciwnie, jest to doktryna, która utrzymuje się przy życiu tylko dzięki logice, a to dlatego, że porządek i powiązanie pojęć zajmuje tutaj miejsce porządku i powiązania rzeczy. „Saltus mortalis”, który rzuca doktrynę w jej następstwa, jest wcześniejszy od samej doktryny, i idealizm może swoją metodą usprawiedliwić wszystko oprócz samego siebie. Przyczyna bowiem idealizmu nie jest idealistyczna, nie leży nawet w teorii poznania; tkwi one w dziedzinie zjawisk moralnych.
16. Nie tylko sam fakt, poznania, lecz także wrodzone wszystkim ludziom żarliwe pragnienie rozumienia jest wcześniejsze aniżeli wszelkie filozoficzne wyjaśnienia poznania. Jeżeli rozum zbyt często zadowala się wyjaśnieniami ogólnymi niepełnymi, jeżeli gwałci czasem fakty zniekształcając je lub też pomijając milczeniem, gdy go krępują, to właśnie dlatego, że namiętność rozumienia bierze w nim górę nad pragnieniem poznania, lub też dlatego, że środki poznania, którymi rozum dysponuje, nie są w stanie go zaspokoić. Realista nie mniej niż idealista jest narażony na te pokusy i równie często im ulega. Różnica polega na tym, że realista ulega im wbrew swym zasadom, podczas gdy idealista przyjmuje jako zasadę, że ma prawo, im ulegać. U źródeł realizmu leży zatem rezygnacja intelektu, który godzi się na zależność od rzeczywistości, będącej przyczyną poznania. U źródeł idealizmu leży niecierpliwość rozumu, który chce sprowadzić rzeczywistość do poznania, aby osiągnąć pewność, że jego poznanie niczemu nie pozwoli się wymknąć.
17. Idealizm dlatego właśnie wiązał się tak często z matematyką, że owe nauka, której przedmiotem jest ilość, rozciąga swą jurysdykcję na cały świat materialny, o tyle, o ile jest on zawisły od ilości. Jeśli jednak idealizm sądził, że znajduje swe uzasadnienie w triumfach matematyki, to mylił się; nic mu one nie zawdzięczają. Bynajmniej nie są one z idealizmem związane i nie uzasadniają go, tym więcej że fizyka, nawet najbardziej zmatematyzowana, przenosi wszystkie swe konstrukcje w zespół faktów eksperymentalnych, przez nie interpretowanych. Wystarczy nowy fakt, a jut po daremnych wysiłkach przyswojenia go sobie cala fizyka matematyczna przekształca się, aby móc go sobie przyswoić. Idealista rzadko jest uczonym, rzadziej jeszcze człowiekiem mającym coś wspólnego z laboratorium, a jednak właśnie laboratorium dostarcza fizyce matematycznej tego, co będzie musiała w przyszłości wytłumaczyć.
18. Realista nie ma się zatem co obawiać, że idealista wykaże mu, iż jest w sprzeczności z myślą naukową. Jeśli bowiem nawet uważa się za idealistę w filozofii, to jako uczony myśli właśnie jak realista. Uczony nigdy nie definiuje na wstępie metody nauki, którą zamierza budować; co więcej, nauki fałszywe najpewniej można rozpoznać po tym, że metody ich są od nich samych wcześniejsze; metoda bowiem wynika z nauki, nie zaś nauka z metody. Dlatego to żaden realista nie napisał nigdy „Rozprawy o metodzie”. Nie może on wiedzieć, w jaki sposób poznaje się rzeczy, zanim ich nie poznał, ani też nie może się inaczej dowiedzieć, w jaki sposób można by poznać dany porządek rzeczy, aniżeli tylko poznając go.
19. Najniebezpieczniejszą metoda jest „metoda refleksyjna”; realista zadowala się „refleksją”. Gdy refleksja staje się metoda, jest już nie tylko refleksją rozumnie kierowana – czym być powinna – lecz refleksją, która zajmuje miejsce rzeczywistości, tak iż jej porządek staje się porządkiem samej rzeczywistości. Gdy „metoda refleksyjna” jest wierna swej własnej istocie, zakłada zawsze, że ostateczny cel refleksji jest również pierwszą zasadą naszego poznania; stąd w sposób naturalny wynika, że ostateczny cel analizy powinien wirtualnie zawierać całość tego, co zostało, zanalizowane; wreszcie zaś: że to, czego nie można odnaleźć, gdy się przyjmuje za punkt wyjścia ostateczny cel refleksji, albo w ogóle nie istnieje, albo też może być słusznie traktowane jako nie istniejące. W ten sposób dochodzi się do wykluczenia z poznania, a nawet z samej rzeczywistości, tego, bez czego poznanie w ogóle by nie istniało.
20. Drugą oznaka pozwalającą rozpoznać fałszywe nauki zrodzone przez idealizm jest to, iż przyjmując za punkt wyjścia to, co nazywają myślą, dochodzą one do definiowania prawdy jako szczególnego przypadku błędu. Taine oddal wielką usługę zdrowemu rozsądkowi określając doznanie jako prawdziwa halucynację, wskazał bowiem dzięki temu, dokąd logika musi doprowadzić idealizm. Doznanie staje się tu halucynacją nie posiadającą cech halucynacji. Nie można zatem ulegać sugestii słynnego „złudzenia zmysłów” ani też dziwić się, że idealiści robią z niego tak wielki użytek: są to ludzie, dla których to, co normalne, jest tylko szczególnym przypadkiem tego, co patologiczne. Gdy Kartezjusz z triumfem stwierdza, że nawet obłąkany nie może zaprzeczyć tej pierwszej zasadzie: „myślę, więc jestem”, pomaga nam zrozumieć, czym staje się rozum, gdy jest ograniczony do tej pierwszej zasady.
21. Zapożyczone przez idealistów od sceptyków argumenty o snach, o złudzeniach zmysłów i obłędzie należy przeto traktować jako błędy tego samego rzędu. Istnieją złudzenia wzrokowe, dowodzą one jednak przede wszystkim, że z zasady nasze spostrzeżenia wzrokowe nie są złudzeniami. Ten, kto śpi, nie uświadamia sobie, iż różni się czymś od tego, który czuwa, lecz ten, kto czuwa, wie doskonale, że nie śpi; zdaje sobie nawet sprawę, iż miał halucynacje, gdyż przedtem doznawał pewnych wrażeń; wie również, że nigdy by o niczym nie śnił, gdyby przedtem nie był na jawie. Fakt, że pewne osoby pozbawione zdrowego rozsądku przeczą istnieniu świata zewnętrznego, a nawet – niech mi wybaczy Kartezjusz – własnemu istnieniu, nie jest jeszcze przyczyną, aby uważać pewność naszego istnienia za szczególny przypadek „prawdziwego majaczenia”. Złudzenia to są dla idealisty tak niepokojące tylko dlatego, że nie wie on, jak dowieść, iż są to złudzenia. Nie powinny jednak niepokoić realisty, gdyż tylko dla niego są one naprawdę złudzeniami.
22. Nie powinniśmy traktować poważnie zarzutu, jaki nam czynią niektórzy idealiści twierdząc, że nasza teoria poznania skazuje nas na nieomylność. Jesteśmy po prostu filozofami, dla których prawda jest czymś normalnym, a błąd anormalnym, co nie znaczy bynajmniej, że prawda nie jest dla nas równie trudna do osiągnięcia i zachowania, jak doskonale zdrowie. Realista nie różni się od idealisty tym, że nie może się mylić, lecz przede wszystkim tym, że gdy się myli, to błądzi nie myśl niewierna samej sobie, lecz poznanie niewierne swemu przedmiotowi. Co najważniejsze jednak: realista myli się tylko wtedy, gdy się sprzeniewierza swoim zasadom, idealista zaś ma rację tylko w tej mierze, w jakiej odstępuje od swoich zasad.
23. Twierdząc, że wszelkie poznanie jest uchwyceniem rzeczy takiej, jaka ona jest, nie mamy bynajmniej na myśli, iż intelekt ujmuje w sposób nieomylny rzecz taką, jaka ona jest, sądzimy natomiast, że tylko wtedy, gdy intelekt to czyni, mamy do czynienia z poznaniem. Tym bardziej stwierdzenie to nie znaczy, jakoby poznanie wyczerpywało w jednym akcie całą treść swego przedmiotu. Poznanie ujmuje z przedmiotu to, co rzeczywiste, lecz to, co rzeczywiste, jest niewyczerpane, i gdyby nawet intelekt rozpoznał w nim wszystkie szczegóły, zawsze jeszcze natknąłby się na tajemnicę jego istnienia. Tylko idealista Kartezjusz jest przekonany, iż za jednym zamachem ujmuje nieomylnie całość tego, co rzeczywiste. Pascal, który jest realistą, wie dobrze, ile naiwności kryje się w podobnych uroszczeniach filozofów: „przeniknąć zasady rzeczy, a przez to dojść do poznania wszystkiego, to zuchwałość równie nieskończona, jak nieskończony jest sam przedmiot poznania”. Właściwą realiście cnotą jest skromność w poznaniu i jeśli nie jest to cnota, którą rzeczywiście praktykuje, to w każdym razie jest to cnota, którą z obowiązku powinien praktykować.
24. Trzecią oznaką pozwalającą rozpoznać fałszywe nauki zrodzone przez idealizm jest to, że odczuwają one potrzebę „stwarzania podstaw” tego, co stanowi ich przedmiot. Dzieje się tak dlatego, że w istocie nauki te nie są pewne, czy ich przedmiot istnieje. Dla realisty, którego myśl zwraca się do bytu, Dobro, Prawda i Piękno są pełnoprawnie rzeczywiste, ponieważ są one samym bytem: pożądanym, poznawanym i podziwianym. Z chwila jednak, gdy myśl zajmuje miejsce poznania, transcendentalia te, nie mając na czym się oprzeć, zostają zawieszone w próżni. Dlatego to idealizm trawi czas na „stwarzaniu podstaw” moralności, poznania i sztuki, tak jakby to, co człowiek winien czynić, nie było zapisane w samej jego naturze, sposób poznania – w samej strukturze jego intelektu, sztuka zaś – w praktycznej działalności samego artysty. Realista nigdy nie „stwarza podstaw”, lecz zawsze szuka podstaw myślenia i znajduje je w naturze samych rzeczy: „operatio sequitur esse”.
25. Toteż należy raz na zawsze porzucić wszelkie spekulacje na temat „wartości”, wartości bowiem są tylko transcendentaliami, które zerwały więzy łączące je z bytem i usiłują zająć jego miejsce. „Stwarzać podstawy wartości” – oto obsesja idealisty; dla realisty nic to nie znaczy.
26. Człowiekowi naszych czasów najtrudniej jest pogodzić się z tym, że nie jest „umysłem krytycznym”. A jednak realista musi się z tym pogodzić, gdyż Umysł krytyczny to najdelikatniejszy punkt idealizmu, i tu się go właśnie odnajduje, już nie jako zasadę czy doktrynę, lecz jako wolę służenia określonej sprawie. Umysł krytyczny wyraża w istocie postanowienie podporządkowania faktów stosownym zabiegom, tak aby nic już w nich nie stawiało oporu umysłowi. Chcąc dojść do tego, należy przyjąć następującą taktykę: trzeba zastąpić wszędzie punkt widzenia czegoś obserwowanego przez punkt widzenia obserwatora. Jeśli zajdzie potrzeba, dyskwalifikacja rzeczywistości będzie prowadzona do ostatecznych konsekwencji; im zaś silniejszy opór będzie stawiać rzeczywistość, tym bardziej idealista będzie usiłował ją zlekceważyć. Przeciwnie realista: powinien zawsze uznawać, że przedmiot jest przyczyną poznania, i odnosić się do niego z pełnym szacunkiem.
27. Odnosić się z szacunkiem do przedmiotu poznania to przede wszystkim nie zgodzić się na sprowadzenie go do tego, czym by się stać musiał chcąc nagiąć się do zasad dowolnie przez nas wybranego typu poznania. Introspekcja nie pozwala na sprowadzenie psychologii do nauki ścisłej. Nie stanowi to jednak racji do potępienia introspekcji, gdyż, być może, przedmiot psychologii jest tego rodzaju, iż nie powinna ona – przynajmniej jeśli chce pozostać wierna swemu przedmiotowi – stać się nauką ścisłą. Psychologia człowieka, tak jak się ona przedstawia dla psa, musi być co najmniej równie pewna, jak nasza wiedza o przyrodzie; a nasza wiedza o przyrodzie sięga niemal tak samo głęboko, jak psychologia ludzka, tak jak się ona przedstawia dla psa. Psychologia „zachowania się” jest zatem całkowicie słuszna, ale tylko wtedy, gdy przyjmiemy punkt widzenia psa w odniesieniu do człowieka. Z chwilą bowiem, gdy wchodzi w grę świadomość, odkrywa nam ona takie bogactwo rzeczy, że nieskończony przedział pomiędzy nauką o świadomości a samą świadomością rzuca się w oczy. Jeśliby nasz organizm był świadomy siebie, to kto wie, czy biologia i fizyka nie straciłaby dla nas racji bytu.
28. Realista będzie więc musiał zawsze utrzymywać – wbrew temu, co twierdzi idealista – że wszelkiemu porządkowi rzeczywistości powinien odpowiadać określony sposób zbliżania się do niej i jej tłumaczenia. Wówczas, nie chcąc zdawać się na wstępną krytykę poznania, będzie on miał swobodę – i to nawet swobodę znacznie większą niż idealista – poświęcenia się krytyce wiedzy, przy czym oceniać będzie tę wiedzę w zależności od jej przedmiotu. „Umysł krytyczny” bowiem krytykuje wszystko prócz siebie samego, natomiast realista, ponieważ nie jest „Umysłem krytycznym”, nie przestaje samego siebie krytykować. Realista nie uwierzy nigdy, że to psychologia, która od pierwszej chwili stawia siebie poza świadomością, chcąc ją rzekomo lepiej poznać, daje nam ekwiwalent świadomości. Nie uwierzy też wraz z Durkheimem, że autentyczni dzicy znajdują się w książkach lub że życie społeczne sprowadza się do przymusu połączonego z sankcjami, tak jakby jedynym społeczeństwem, jakie mamy badać, było społeczeństwo z Księgi Kapłańskiej. Realista nie uwierzy również, że krytyka historyczna miałaby mieć więcej po, temu możliwości niż powołani przez nią świadkowie, by wiedzieć, co im się wydarzyło, i rozpoznać prawdziwe znaczenie ich świadectwa. Dlatego, to realizm podporządkowując poznanie jego przedmiotom stawia intelekt w warunkach najkorzystniejszych dla dokonania odkrycia. Jeśli bowiem prawdą jest, że fakty nie zawsze tak się przedstawiały, jak sądzili ich świadkowie, to jednak względne błędy, jakie mogli oni popełniać, są niczym w zestawieniu z tymi, w jakie nas uwikła fantazja, gdy na podstawie naszego odczucia prawdopodobieństwa będziemy się starali odtwarzać fakty, uczucia lub pojęcia, których nie doświadczyliśmy.
29. Taka jest wolność realisty; możemy bowiem wybierać tylko pomiędzy zależnością od faktów i swobodą naszej myśli, lub też swobodą w stosunku do faktów i zależnością naszej myśli. Zwróćmy się zatem ku samym rzeczom, które ujmuje poznanie, i ku stosunkowi naszej wiedzy do rzeczy, które w niej zostają ujęte, a to w tym celu, aby filozofia, dostosowując się do nich coraz lepiej, mogła czynić dalsze postępy.
30. W tym samym duchu należy czytać wielkich filozofów, którzy przed nami weszli na drogę realizmu. Pascal pisze: „To nie w Montaigne’u, lecz w sobie samym znajdują wszystko, co w nim widzę”. I tak samo: „Prawdziwy realista nie w św. Tomaszu ani w Arystotelesie, lecz w rzeczach dostrzega wszystko, co w nich widzi”. Realista nie będzie się zatem wahał przed powołaniem się na tych mistrzów, gdyż są oni dla niego tylko przewodnikami ku samej rzeczywistości. I jeśli idealista zarzuca mu, jak to jeden z nich niedawno bardzo uprzejmie zrobił, iż „ubiera się bogato w resztki pozostałe po prawdzie” – to odpowiedź na to jest bardzo łatwa: znacznie lepiej ubierać się bogato w resztki po prawdzie pozostawione przez innych – jak to realista z konieczności zgadza się czynić – niż nie zgodzić się na to – jak to czyni idealista – i chodzić nago.
Etienne Gilson
E. Gilson, Realizm tomistyczny, Warszawa 1968, s. 52-59.
Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Polityka, Społeczeństwo