Upamiętnienie mjr Witolda Szpatowicza – żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych
W imieniu kombatantów Narodowych Sił Zbrojnych serdecznie zapraszamy na uroczystości upamiętniające wielkiego patriotę, wspaniałego dowódcę, człowieka honoru, Żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych Majora Witolda Szpatowicza.
19 grudnia 2015, godz. 16:00
Kościół pw. NMP na Piasku we Wrocławiu
ul. Katedralna 12, 50-328 Wrocław
Major Witold Szpatowicz był ostatnim komendantem okręgu częstochowsko-kieleckiego NSZ oraz założycielem i pierwszym prezesem Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych na Dolnym Śląsku.
Zapraszamy na uroczystą Mszę Świętą, którą odprawią kapelani NSZ ks. prałat Stanisław Pawlaczek, ks. ppł dr Krzysztof Szuwart oraz ks. Grzegorz Michalski i ks. Jacek Międlar.
Po Mszy Świętej nastąpi uroczyste odsłonięcie tablicy upamiętanijącej Majora Witolda Szpatowicza oraz będziemy mogli wysłuchać wspomnień jego przyjaciela – weterana, Żołnierza NSZ ppłk Janusza Słocińskiego.
Organizatorami wydarzenia są kombatanci NSZ, oraz ich przyjaciele niezrzeszeni i zrzeszeni w Stowarzyszeniu Odra-Niemen i Obozie Narodowo-Radykalnym.
Uroczystość swym występem uświetni chór "Jestem"
"Z rozkazu gen. Boguckiego musiałem zostać w kraju. Dostarczałem zasiłki pieniężne rodzinom tych, którzy zginęli lub zostali aresztowani. 28 czerwca w Kielcach zostałem "upolowany". Obskoczyli mnie na ganku. Było ich siedmiu. Jednego z nich bardzo dobrze pamiętam – nie był Polakiem. Miał na sobie koszulę bez kołnierzyka, zapinaną na niebieski guzik, tzw. obszywkę.
Usłyszałem, że decyzją sądu zostałem skazany na karę śmieci i padł pierwszy strzał. Dostałem w brodę, ale mnie nie przewróciło. Drugi pocisk ugodził mnie powyżej skroni i wyszedł uchem. Trzeci trafił w potylicę.
Obok domu przejeżdżali żołnierze. Widząc strzelaninę pomiędzy cywilami – jak pomyśleli nie widząc mundurów – wkroczyli do akcji. Tak trafiłem do celi w kieleckim więzieniu. Przeżyłem tam dwukrotnie śmierć kliniczną…
W celi mówili mi, że mnie to bić nie będą. Każde uderzenie równałoby się mojej śmierci, a ja miałem stanąć przed sądem i zostać skazany. Siedziałem tam w nie byle jakim towarzystwie, m.in. z Zygmuntem i Janem Zamoyskimi…
4 sierpnia 1945 roku murami więzienia wstrząsnęły detonacje. Oddział AK pod dowództwem "Szarego" zaatakował i zdobył więzienię. Ich głównym celem było uwolnienie pułkownika "Klina". Zmarł na moich rękach w kilka godzin po uwolnieniu…
Podczas amnestii w 1947 r. ujawniłem się."
za https://www.facebook.com/events/1540280419614227/
Kategoria: Wiadomości