Temat miesiąca – modernizm: O. prof. J. P. M. van der Ploeg OP 'Modernizm’
Historia modernizmu jest długa i właściwie nie wiadomo gdzie się zaczyna. Niektórzy sądzą, że należy cofnąć się do humanizmu czasów renesansu, rozpoczętego w XIV wieku, a przede wszystkim zwrócić uwagę na przedstawicieli XV i XVI wieku. Humanizm ten uważał, że dotąd nie nadano odpowiedniego znaczenia „człowiekowi” i „temu co ludzkie” nawet w nauczaniu Jezusa Chrystusa. Humanizm chciał odrodzić szacunek dla sfery tego, co ludzkie szczególnie poprzez studia nad starożytnością, nie wypierając się przy tym prawd chrześcijańskich. Na naszym podwórku takim humanistą, być może najbardziej znanym ze wszystkich, był Erazm.
Koło fortuny steruje ludzkim życiem. Przywódcy renesansu próbowali odrodzić kulturę starożytnych Greków i Rzymian i wysławiali idee klasyczne, jako idee Fortuny obracającej swoje koło z zawiązanymi oczami. Według słów Petrarki klasycy zawierają ‘całą mądrość i zasady postępowania’, jakie są potrzebne człowiekowi.
W XVIII wieku mieliśmy do czynienia z pisarzami i uczonymi, którzy starali się akcentować ‘ludzkie’ wartości kosztem tradycyjnie chrześcijańskich, a nawet częściowo lub całkowicie zniszczyć chrześcijaństwo. W języku niemieckim nazywa się to Aufklärung (w naszym języku Oświecenie). We Francji ten kierunek filozoficzny, w którym ludzki rozum stał się absolutną normą ponad religią i wiarą, zwrócił się przeciw Kościołowi katolickiemu doprowadzając do Rewolucji Francuskiej. W Anglii, Oświecenie miało wpływ na powstanie lóż masońskich, które później rozprzestrzeniły się na całą Europę. W Niemczech w tym okresie żyli filozofowie, z których znamy szczególnie Emmanuela Kanta (1724-1804), który uczył między innymi, że czas i przestrzeń to jedyne zjawiska poznawalne ludzkim rozumem, czyli że nie jest możliwe poznanie rozumem Boga lub rzeczy ponadnaturalnych. Istoty znajdujące się poza tymi dwoma płaszczyznami istnieją tylko w naszej duszy.
Wizja raju na ziemi: chrześcijańska czy laicka?
Na znanym obrazie z 1848 roku europejskie narody maszerują zgodnie przed pomnikiem praw człowieka, gdy Chrystus przypatruje się im z nieba. Niektórzy chrześcijanie widzieli liberalizm polityczny, a nawet rewolucję, jako walkę dla sprawiedliwości. Katolicy widzieli w tym bezsensowną próbę stworzenia laickiego raju na ziemi, aby odwrócić uwagę od tego prawdziwego.
Rewolucja francuska, będąca powstaniem przeciwko dotychczasowemu modelowi społeczeństwa i Kościołowi, dosłownie wyniosła rozum ludzki na tron. 10 listopada 1793 ładna aktorka zajęła miejsce w „świątyni rozumu”, stworzonej w samym środku wielkiego paryskiego kościoła katedralnego Notre Dame, i odbierała tam cześć jako bogini. Stało tam także popiersie Voltaire’a, a ludzie śpiewali pieśni, w których nazywano ją (boginię Rozum): „O, święta Wolności, zamieszkuj tę świątynię, bądź bóstwem Francuzów!” Uczestnicy tego bluźnierczego kultu zebrali się po południu na obradach Zgromadzenia Narodowego i, zgodnie z propozycją ojca Chabot, byłego Kapucyna, ustalono, że odtąd katedra Notre Dame będzie uważana za świątynię Rozumu. Podobne przedstawienia miały miejsce w katedrach Reims, Metz, Strasburg, Chartres. Wiarołomni księża brali udział w tym pseudo-kulcie co zakrawało na obłęd. Obłęd czy nie, myśl o absolutnej wyższości człowieka i jego rozumu została szeroko rozpowszechniona.
Kościół reaguje
Rewolucja francuska się skończyła, ale jej idee wciąż żyły. Stało się to widoczne dla Kościoła w XIX wieku, gdy rozpoczął walkę z tak zwanym indyferentyzmem, i z tym co nazywano racjonalizmem. Papież Grzegorz XVI (1836-1846) zwalczał przede wszystkim ten pierwszy błąd mówiący, że aby się zbawić nie trzeba należeć do Kościoła katolickiego, lecz wystarczy dobrze żyć. Jego następca, niedawno ogłoszony błogosławionym, papież Pius IX (1846-1878) poświęcił bardzo ważną część swojej pracy zwalczaniu niewiary w formie „racjonalizmu” – poglądowi uznającemu wyższość rozumu ludzkiego, który przenikał także do wnętrza Kościoła nie po to aby go zdobyć lecz aby go zniszczyć. 8 grudnia 1864 został ogłoszony słynny Syllabus, czyli lista 80 błędnych nauk o Bogu, Kościele, stosunku do Kościoła, państwie i społeczeństwie, moralności, małżeństwie, liberalizmie i indyferentyzmie. Lista ta została sporządzona na podstawie nie mniej niż 32 dokumentów i przemów papieskich z lat 1846-1864. Pius IX ukoronował swą pracę I Soborem Watykańskim, który wydał 24 kwietnia 1870 roku Konstytucję Dogmatyczną o wierze Dei Filius.
Papież Leon XIII i amerykanizm
Pontyfikat Leona XIII był inny niż jego poprzedników. Wiara Kościoła zdawała się być silną. Oczywiście sam Leon XIII także przyczynił się do tego stanu, lecz w sposób zgoła inny niż jego poprzednicy co spowodowało, że był postrzegany jako ‘liberalny’ papież. Chciał wspierać naukę, a żeby zwalczać błędy filozoficzne nie używał potępień – tych było już wystarczająco – ale wspierał naukę świętego Tomasza z Akwinu. Był wielkim człowiekiem i godnym następcą św. Piotra. Pod koniec życia Leon XIII musiał zwalczać prąd filozoficzny, mający zwolenników przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych, skąd przyjął nazwę ‘amerykanizmu’ i uważany był za bezpośredniego poprzednika modernizmu, z którym walczył będzie święty Pius X. Pod wpływem Redemptorysty (studiował między innymi w Wittem) i późniejszego założyciela kongregacji Paulistów Izaaka Tomasza Hecker’a (1819-1888), Amerykanina niemieckiego pochodzenia chcącego uczynić przejście do Kościoła katolickiego dla niekatolików łatwiejszym i atrakcyjniejszym, rozprzestrzeniane były w Stanach Zjednoczonych idee, przeciwko którym opierał się Leon XIII. Zostały one krótko streszczone w liście, który papież napisał do Jakuba Kardynała Gibbons’a, arcybiskupa Baltimore (1834-1921), poważanego w Ameryce i nastawionego postępowo człowieka.
Papież Leon XIII: ‘Sumienie świata’
W liście wyjaśniono, że nie jest zgodne z wiarą objawioną okrawanie nauki katolickiej z części wyglądających na mniej ważne, opuszczanie lub osłabianie znaczenia jakichkolwiek artykułów wiary. Odnośnie ostatniego punktu Leon XIII przypomniał, za Soborem Watykańskim I, że nauka katolicka zawsze zostaje taka sama i nigdy nie może się zmienić. Nie można uważać nakazów urzędu nauczycielskiego za nadmierne lub mniej potrzebne tam, gdzie mają na celu dążenie do chrześcijańskiej pełni i powoływać się na dary Ducha Świętego. Nie powinno się także przeceniać i stawiać cnót naturalnych ponad nadprzyrodzonymi. Nie można też dzielić ich na aktywne i pasywne i uważać, że te ostatnie (np. posłuszeństwo czy pokora) znaczą w naszych czasach mniej. To właśnie się stało i można w związku z tym zauważyć pogardę dla religijnego życia zgodnie z radami ewangelicznymi; papież potępił ten stan.
List Leona XIII wywołał oczywiście wielki wstrząs, ale dyscyplina w Kościele była jeszcze w tych czasach na tyle silna, że napomnienia papieskie brano sobie do serca w wyniku czego ruch amerykanizmu zniknął z Kościoła. Ta sytuacja pokazuje jak wielka była pokusa odrzucenia nauki Kościoła dla poglądów pochodzących z zewnątrz. Warto zauważyć, że nadwyrężanie nauki wiary próbowano zatuszować powoływaniem się na dary Ducha Świętego i Jego wpływ na każdego wierzącego, zjawisko znane także naszym czasom. Da się też zauważyć wpływ protestantyzmu, zrozumiały w krajach gdzie katolicy stanowili mniejszość i przez to bywali lekceważeni przez rodaków.
Papież Pius X
Po tym wstępie przechodzimy do modernizmu potępionego przez papieża Piusa X. Zwięzły obraz sytuacji daje encyklika Pascendi Dominici Gregis wydana przez świętego papieża 8 września 1907 roku, w której to rozprawia się on z modernizmem. Określenie „rozprawiać się” nie jest tu zbyt mocnym. Pius X uważał, że Kościół jest tak zagrożony przez modernizm, że żadne działania nie wydają się zbyt radykalne żeby zapobiec temu zagrożeniu. W ocenie wielkości zagrożenia wykazywał przenikliwość jakiej brakowało wielu jemu współczesnym.
Można by powiedzieć, że opisywanie modernizmu na podstawie dokumentu, który przedstawia go negatywnie i potępia, jest niewłaściwe i jeśli chce się skargę sprawiedliwie ocenić należy wysłuchać i drugiej strony. To prawda, ale tu nie chodzi o osoby – one nie zostały wymienione w encyklice – ale o poglądy. I to właśnie o takie poglądy, jakie Kościół potępił. Encyklika została przygotowana bardzo starannie jako mistrzowskie streszczenie nauki modernistów, co też sami przyznają. Pascendi jest dokumentem Magisterium Kościoła, który nie walczył z wiatrakami. Przed pojawieniem się encykliki Pascendi, Kongregacja Świętego Oficjum wydała dekret Lamentabili (3 czerwca 1907), który streszczał herezje modernistyczne w 65 zdaniach, a kończył się słowami: ‘Jego Świątobliwość zatwierdził dekret kardynalski i nakazał każdemu wyżej wymienione tezy wszystkie razem i każdą z osobna odrzucić i uważać za potępione.’(DS. 3466).
Modernizm potępiony przez Piusa X był opracowany i rozprzestrzeniany głównie przez duchowieństwo, zajmujące czołowe pozycje wśród wykładowców akademickich wydziałów teologicznych. Okupował przede wszystkim obszary nauk biblijnych i dogmatykę. Nie zapuszczał się na grunt społecznej i moralnej nauki Kościoła.
Okazją do powstania modernizmu był z jednej strony wpływ nowej filozofii, która od czasów Kanta uważała za niemożliwe poznanie Boga i świata ponadnaturalnego, a z drugiej strony studia nad historią, przede wszystkim historią biblijną, które w protestantyzmie zrodziły radykalną i wolnomyślicielską krytykę biblijną.
Przodownicy modernizmu
Centrum modernizmu była Francja; najbardziej znany modernista Alfred Loisy (1861 – 1940) był francuskim księdzem i profesorem. Został on potępiony i ekskomunikowany przez Rzym, ale sam nie chciał opuścić Kościoła, który chciał przeformować według zasad modernizmu.
W Wielkiej Brytanii przodującym modernistą był Jezuita G. Tyrrell (1861 – 1909). Pisał pod niezliczonymi pseudonimami, ale gdy w 1906 roku został zdemaskowany jako autor pism modernistycznych Praepositus Generalis Towarzystwa Jezusowego wydalił go z zakonu. W 1909 roku został ekskomunikowany przez Rzym. W tym samym roku nieoczekiwanie zmarł mając 48 lat. W Niemczech nie było wyróżniających się modernistów, ale austriacki baron Friedrich von Hügel (1852 – 1925) mieszkający z matką – Szkotką w Wielkiej Brytanii utrzymywał żywe stosunki z tamtejszymi modernistami samemu nie przyjmując ich poglądów. Najbardziej znanym włoskim modernistą był ksiądz Ernesto Bonaiuti (1881 – 1946). Czasopismo, które prowadził, Rivista storico critica delle scienze teologiche zostało w 1910 umieszczone na Indeksie. W 1926 został on ekskomunikowany, a w 1944 „wszystkie jego prace i pisma” zostały umieszczone na Indeksie. W latach 1915 – 31 był profesorem uniwersyteckim wykładającym historię chrześcijaństwa. Nazwiska można by wymieniać dalej, ale należą one już do historii. Uderzające jest to, że niektórzy poszli mocno do przodu i ruch modernistyczny zdaje się być reprezentowanym w ich osobach.
Agnostycyzm
Najważniejszy zarzut, który encyklika stawia modernistom to popieranie jednej z form agnostycyzmu (braku możliwości poznania), poglądu filozoficznego, według którego możemy poznawać jedynie zjawiska obecne w czasie i przestrzeni, a nie głębszych (zwanych metafizycznymi) rzeczywistości z nimi związanych. Dlatego istnienie Boga nie może być wyprowadzone czy udowodnione przy pomocy świata widzialnego. Bóg nie może być bezpośrednim podmiotem naszych myśli i nie ma także możliwości wskazania Jego roli w historii. Następstwem tych znanych już, i proponowanych przez Kanta , poglądów jest to, że nie można podać żadnej naturalnej, wartej uwagi, filozofii Boga ani wiarygodnie udowodnić prawdziwości naszej wiary na drodze rozumowej. Według nauki katolickiej nie możemy zrozumieć ponadnaturalnych prawd naszej wiary, ale możemy udowodnić, że są one w zupełności zgodne z rozumem. Vaticanum I uczy, że przede wszystkim cuda i proroctwa są dowodami na boskie pochodzenie wiary chrześcijańskiej (DS. 3034). Ich istnienia nie przyjmują moderniści. Twierdzą, że posługując się rozumem pozostajemy całkowicie ślepi na rzeczywistość ponadnaturalną, Bożą. Nie chcą jednak zniknięcia religii. Jak można to pogodzić?
Religijne uczucie
Religia i religijność pochodzą według modernistów z uczucia religijnego (dziś określa się to raczej jako „doświadczenie religijne”). Jak mówią, w podświadomości człowieka leży potrzeba wiary w coś, posiadania jakiegoś połączenia z Bogiem, chęć zrozumienia nieznanego Najwyższego Bytu. To co mówi człowiekowi owo uczucie, można też nazwać „objawieniem”. Przyczyną tego ostatniego poglądu jest brak możliwości usunięcia pojęcia „objawienia”, które tak mocno ugruntowane jest tak w Starym, jaki Nowym Testamencie, bez natychmiastowego postawienia się poza Kościołem, a nawet poza tradycyjnym chrześcijaństwem. Dla modernistów pojęcie ponadnaturalnego, z innego świata ( Bożego) objawienia kłóciło się z ich założeniami i uprzedzeniami filozoficznymi. Nauczyli się od Kanta, że spoza zjawisk zewnętrznych nie może przenikać boskość. Nie istnieje więc żadne „objawienie” w tradycyjnym znaczeniu tego słowa.
Papież podaje przykład nauki modernistów. W osobie Chrystusa, jak mówią, historia nie znajduje nic więcej niż człowieka; ich agnostycyzm nie pozwala im znaleźć Boga. Przez tę „wiarę” i w tej „wierze” historyczna osoba Chrystusa została przeformowana (zostaje On boskim cudotwórcą i Synem Boga) i zdeformowana (przypisuje się mu niesłusznie poglądy nie dające się utrzymać). Radykalna krytyka Ewangelii jest tego następstwem; nie pozostawia się zbyt wiele Jezusowi historycznemu.
Powstanie dogmatu
W Kościele, jak mówią moderniści, wierny wypracowuje pobożne uczucia w myślach; tak powstawał dogmat. Te dogmaty są jedynie formułami podatnymi na zmiany. Aby pozostać żywymi muszą być dopasowywane (pod wpływem czasu i miejsca) do zmieniających się religijnych uczuć. Co do tych ostatnich: są one ściśle związane z doświadczeniem religijnym, które czyni człowieka wierzącym par excellence. Encyklika używa tego słowa, które w naszych czasach spotyka się z takim uznaniem.
Wiara i nauka
Jako następstwo wymienionych poglądów wprowadzają moderniści całkowity rozdział między wiarą i nauką jako nie mające ze sobą nic wspólnego i zajmujące własne, całkowicie odmienne miejsca. Wiara jest jednak podporządkowana nauce tak, że ta ostatnia wskazuje ewentualne nieścisłości naukowe w nauce wiary.
I tak dochodzimy do sytuacji, mówi papież, gdzie w pracach modernistów znajdujemy wywody, pod którymi katolik może się podpisać lecz już o stronę dalej należy się zastanowić czy nie pisze tego człowiek zaprzeczający wierze katolickiej. Raz piszą więc jako „wierzący”, a chwilę później już jako ludzie nauki. W ich uczonych pismach nie zważają na naukę Kościoła, Ojców Kościoła czy Soborów. Gdy się im to wyrzuca, odpowiadają, że to atak na ich wolność jako uczonych.
Filozofia Boga
Moderniści uczą, że pojmowanie Boga zależy w całości od religijnych uczuć człowieka. Ubieramy w słowa i sformułowania boską i ponadnaturalną prawdę całkowicie dla nas niepoznawalną. Te formuły są niczym więcej niż symbolicznymi wyrażeniami. Mówiąc o Bogu, niektórzy moderniści interpretują Jego rolę jako identyczną z rolą natury, w której Bóg występuje jako pierwsza Przyczyna. Tutaj papież pokazuje różnicę między porządkiem naturalnym i ponadnaturalnym (Pascendi, nr 34). Inni wyjaśniają aktywność Boga tak, że przypomina ona interpretację panteistyczną i tę Pius X uważa za najlepiej współgrającą z resztą poglądów modernistów (Pascendi, nr 92).
Kościół, sakramenty i Pismo Święte według modernistów
Kościół i jego sakramenty nie zostały, według modernistów, ustalone bezpośrednio i osobiście przez Chrystusa. Powstały dzięki przyjściu Chrystusa, ale trochę później. Co do Pisma Świętego, nie jest ono inspirowane przez Boga i zawiera sporo błędów i nieścisłości. Należy je wykładać z pomocą nowoczesnej nauki, przede wszystkim historii, licząc się także z prawami ewolucji religii i cywilizacji.
Immanentyzm
Moderniści są przekonani, że każda religia – także katolicka – musi być wyjaśniana poprzez człowieka z odrzuceniem wszystkich argumentów, a nawet wyłączeniem Objawienia. Ponieważ religia jest formą życia, musi być tylko w życiu poszukiwana i znajduje swój początek w wewnętrznej potrzebie ludzkiego serca i uczuciu. Wiara powstaje w wewnętrznym przeczuciu, powstającym z potrzeby „boskiego”, które leży ukryte w podświadomości. Ta nauka została przez Piusa X potępiona i odrzucona w encyklice Pascendi (DS. 2074).
„Przysięga antymodernistyczna”
Powyżej wymieniono tylko kilka poglądów modernistów, o których mówi Pascendi. Można je także odnaleźć w wydanej 1 września 1910 roku przez świętego papieża Piusa X Przysiędze antymodernistycznej przeznaczonej dla wszystkich księży i posiadających wyższe święcenia osób oraz wszystkich mających składać w Kościele wyznanie wiary. Znajdziemy tam następujące, odrzucane przez modernistów, prawdy wiary:
„(…) wyznaję, że Boga, początek i koniec wszechrzeczy, przyrodzonym światłem rozumu możemy z pewnością poznać (…)”
„Przyjmuję, cuda i proroctwa, jako najpewniejsze znaki Boskiego pochodzenia religii chrześcijańskiej.”
Kościół jest przez Jezusa Chrystusa osobiście i bezpośrednio założony; że jest on stróżem i nauczycielem objawionej prawdy i zbudowany jest na Piotrze i jego następcach. Przyjmuję naukę wiary w tym samym znaczeniu, w jakim została podana przez Apostołów i prawowiernych Ojców. Jako herezję odrzucam naukę o ewolucji dogmatów, według której zmieniają one z czasem swoje znaczenie. Odrzucam także stawianie w miejsce nauki Kościoła wciąż rzekomo polepszanych systemów filozoficznych. Wyznaję, że wiara nie jest tylko ślepym uczuciem pochodzącym z podświadomości, ale przyjęciem rozumem „ze słuchania” (Rzym. 10, 17) otrzymanej prawdy, ze względu na osobowego Boga, naszego Stwórcę i Pana i pełni Prawdy, przyjmując wszystko co On objawił.
Po wyznaniu tych 5 fundamentalnych prawd wiary następuje w formule przysięgi stanowcze odrzucenie błędów modernistycznych, z których najgorsze zostają jeszcze wymienione. Przysięga zwraca szczególną uwagę na znaczenie i sposób interpretacji Pisma Świętego; następnie na znaczenie boskiego przekazu. Co do tego ostatniego, zostaje odrzucony błąd mówiący o nieposiadaniu przez ów przekaz niczego boskiego i o tym, że należy to rozumieć w sensie panteistycznym.
Z tego wynika jasno, że rację miał Pius X nazywając modernizm „zbiorem wszystkich herezji”. Gdy wcześniejsze herezje atakowały jedną lub kilka prawd wiary katolickiej, przez co heretycy opuszczali Kościół, aby założyć swój własny, modernizm odrzucał praktycznie całość nauk Kościoła; poddawał w wątpliwość osobowego Boga lub zwyczajnie Go ignorował.
Jak modernizm oddziaływał możemy się przekonać, wykonując mały skok w czasie, z ankiety przeprowadzonej przez Kaski około 1970 roku wśród księży z haskiego śródmieścia. Okazuje się, że dla prawie każdego (wyjątki były tak rzadkie, że nie zostały uwzględnione) Bóg zachował jeszcze znaczenie w ich życiu; stał się jednak tylko słowem błąkającym się gdzieś daleko na horyzoncie. Jest takie stare łacińskie przysłowie: Omne male a clero, to znaczy całe zło pochodzi od kleru. To z pewnością można powiedzieć o modernizmie, który został w Kościele rozprzestrzeniony właśnie przez księży. Księża mają za zadanie podawanie prawdziwej nauki; nie rzadko byli także głosicielami herezji, tak jak w przypadku modernizmu.
O. prof. J. P. M. van der Ploeg OP
tłumaczył z niderlandzkiego Karol Kilijanek
Za: http://rzymski-katolik.blogspot.com/2012/12/o-prof-jpm-van-der-ploeg-op-modernizm.html
Kategoria: Religia, Społeczeństwo
Ważny i potrzebny tekst, ale łyżka dziegdziu dla tłumacza:
1) włoski modernista, o którym tu mowa, nazywał się Buonaiutti, a nie Bonaiuti
2) Imię Kanta należy pisać albo – oryginalnie – Immanuel, albo w spolszczeniu – Emanuel, ale nie Emmanuel, bo nie był Francuzem
3) po nazwiskach Heckera i Gibbonsa apostrof jest zbędny, bo kończą się spółgłoskami.
Dziękujemy za zwrócenie uwagi oraz korektę.
CS