Szuba: Wędrówka ludzka
Człowiek zastał niebo oddzielone od ziemi, światło od ciemności, porządek od chaosu. Istniejący ład, swoją w nim obecność i rolę określały ideały, których nie „spotykał” ani nie „czuł” lecz z nimi współistniał i do nich dążył – prawdziwe byty niematerialne nadawały formę otaczającym go rzeczom widzialnym, były punktami odniesienia, bez których nie rozpoznałby kierunku ani ścieżki, wszystko stałoby się przedmiotem spekulacji, a podstawowe pojęcia towarzyszące mu w życiu wyblakłyby lub uzyskały pokraczną treść. Spokój duszy i stabilność społeczności osiągał dzięki poznawalności, klarowności dobra, nawet gdy słońce zachodziło, a złe moce zagradzały drogę.
Nie szukał prawdy w sobie samym i nie patrzył na palec, gdy ten wskazywał na księżyc. Nie posiadał mocy zbawczej ani kluczy śmierci i Otchłani, lecz posiadał wizję godnego, sprawiedliwego życia i spojrzenie za horyzont. Ważne było, że Święty Jerzy zabił smoka, Matka Boska zdeptała głowę węża, Prometeusz dostarczył ludziom ogień, a mityczni bogowie przenieśli góry by odebrać demonom eliksir życia. Ważne, że anioły były ładne, a diabły brzydkie, że Kopciuszek był szlachetny, a jego siostry podłe. Człowiek podziwiał to, co piękne, a odrzucał to, co brudne i złe, zgodnie z przyjętym kanonem estetyki.
W przeciwieństwie do nieistniejącego „świata idealnego”, ludzkie ideały same w sobie nie były utopią ani pojęciem romantycznym, a odwoływanie się do nich nie było myśleniem utopijnym – skutecznie kształtowały rzeczywistość. Ich odrzucenie wiązało się z potępieniem. Przeciwieństwem idealizmu nie był więc „realizm” tylko materializm, racjonalizm, sceptycyzm. Z nich wziął się nihilizm, lecz także właśnie myślenie utopijne o nieprzewidywalnych skutkach. Nihilizm i nurty utopijne zaczęły pozbawiać ludzi ich punktów odniesienia nie dając nic w zamian, choć nieraz usiłowały grać role ideałów, służyć za substytut.
Z nadejściem wieków żelaza wpływy kast handlarzy i wytwórców przeważyły nad wpływami uczonych, twórców kultury, strażników sacrum i ogólnie kodu kulturowego. Materia zaczęła dominować nad duchem i wszystko mogło już stać się przedmiotem handlu: „my”, „wy”, dorośli i dzieci, marzenia, nadzieje, honor, ideały, tradycja, kraj, region, ziemia, więzi, relacje, bezpieczeństwo. Rządzący i arystokraci ustąpili miejsca odartym z czci politykom, często na usługach finansjery, królowie stali się wydmuszkami pozbawionymi mocy decyzyjnej, formą bez treści, wojownicy – mięsem armatnim kapitału. Ludzka chciwość prowadziła do nieludzkiej eksploatacji gdy niewolnictwo powróciło w nowych formach dziesiątkując pracowników plantacji czy uczestników wojen o ropę i gaz. Kapłaństwo utopione w pieniądzach stawało się często służbą złemu, spieniężone uczucia – fałszem, handlem, paraprostytucją.
Okazało się, że o ile kopciuszki wciąż istnieją, na książąt popyt minął gdy wyblakły ideały, którym mogliby służyć. Zbiorowa świadomość osadzona w jałowej filozoficznej spekulacji weszła z wszelkimi ideałami w permanentny konflikt, karmiła się ich erozją i sama była tej erozji przyczyną, dała się ponieść fali zmutowanych przez czas i diabła wierzeń nie precyzując dobra ani zła, nie dopuszczając do ich wyraźnego rozróżnienia, praktykując ich jarmarczno-odpustową reinterpretację. Fałszywi prorocy, druga Bestia na usługach Babilonu, oferowali w najlepszym razie pustą przestrzeń do wypełnienia owocami lub gruzem.
Co z tego, że pojęcie dobra nie zanikło skoro posługują się nim zarówno sprawcy wszelkiego zamętu, jak jego ofiary i beneficjenci, choćby odnosiło się do „smoka, węża starodawnego” ? Jaki pożytek z Deklaracji praw człowieka i obywatela skoro najgorsze przypadki ludobójstwa odnotowano już po jej uchwaleniu?
Jaką wartość ma zachowanie przez człowieka świadomości swego istnienia we wszechświecie jeżeli brak sensu i metafizycznego celu zredukował jego kierunek duchowy do perspektywy małp i meduz? Czy czujemy się bardziej szczęśliwi gdy rozum śpi, ludzka dzikość, chciwość lub naiwność nie znajdują granic, gdy zostajemy sami w otoczeniu martwych, kolorowych zabawek?
Jaki sens i skutek ma wzniesienie materii na piedestał skoro jest ona tylko tworzywem? Może działać jak lampa na zabłąkaną ćmę, ale nie stworzy etyki, nie określi kierunku, nie uzdrowi, nie zwycięży.
„I głosu harfiarzy, śpiewaków, fletnistów, trębaczy już w tobie się nie usłyszy”.
Miłosz Szuba
Kategoria: Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo