Stan umysłu, który stworzył Rewolucję
Proces, który przywiódł człowieka średniowiecza do odrzucenia sacrum i przyzwoitości, a równocześnie przyjęcia zasad Rewolucji, bazuje na formie egoizmu, która nienawidzi tych wartości. Jest to pewien określony stan umysłu, który stanowi podstawę akceptacji Rewolucji, jak również niemal wszystkich herezji.
Istnieją dzieci, które – by tak rzec – są egoistami z urodzenia. Chcą zagarnąć wszystko dla siebie i uważają, że to, co mają inni, zostało im zabrane. Smucą się, gdy komuś przytrafia się coś dobrego. Mają tendencję do mówienia źle o innych, a nawet zniesławiania ich. Przejawiają skłonności do buntu przeciw władzy bo uważają, że wyłącznie oni a nie ktokolwiek inny, powinni sprawować władzę. Mają zresztą ambicję bycia czymś więcej niż ktokolwiek inny. Nie jest rzadkością, że wolą raczej przestać żyć niż mieć kogoś ponad sobą.
Ludzie tego pokroju nie uważają sacrum za coś godnego szacunku. Przeciwnie, buntują się przeciw świętości. Są oni naturalnym sprzymierzeńcem rewolucji.
Sacrum w rzeczach i w człowieku
Sacrum jest zbiorem metafizycznych i religijnych znaczeń, ucieleśnionych we wszystkim, co stanowi część stworzonego [przez Boga] Wszechświata, będącego odbiciem Jego obecności.
Gdy ktoś – dla przykładu – podziwia perłę i pyta sam siebie, co ona reprezentuje, dochodzi do wniosku, że znaczenie perły może być zróżnicowane. Nie ma ona czystości i wspaniałości diamentu i nie jest tak olśniewająca, jak szlachetne kamienie. Stąd też czyimś zdaniem może symbolizować coś mniej ważnego. Z drugiej strony nie przedstawia tylko i wyłącznie zwykłego piękna muszli, macierzy pereł, lecz ma i ten rodzaj piękna, który stoi wyżej. Możemy powiedzieć, że perła wykracza poza to i skupia w sobie niezliczoną ilość rodzajów piękna i oferuje je człowiekowi, by ten mógł je podziwiać jako symbol różnorodności.
Analogicznie – całe stworzenie: minerały, rośliny, zwierzęta, człowiek, czy nawet świat aniołów, zawiera emanację czegoś znacznie wyższego aniżeli ich struktura fizyczna, czegoś, co jest metafizyczne, a więc – sięga poza fizyczność.
Owa zróżnicowana symbolika, jej sens filozoficzny i religijny, przenikają rzeczywistość na wzór fali ciepła lub zapachu perfum, których można doświadczyć za pomocą zmysłów duszy i wyjaśnić używając ludzkiej inteligencji. Zachęcają nas do uczynienia aktu podziwu dla jakiejś rzeczy samej w sobie, aktu uznania Stwórcy, który ją uczynił, wreszcie – aktu dziękczynienia i czci.
Powinniśmy spoglądać na wszystko z takiej właśnie perspektywy sacrum i dostosować do niej nasze życie. Wymaga to normalnej zdolności rozpoznawania wartości zawartych w rzeczach stworzonych i podziwiania ich sensu. Powinniśmy przywyknąć do grupowania tych rzeczy, a następnie ustawiania ich w określonym porządku – tym samym więc do odtwarzania wewnętrznej panoramy tego, co przyjęliśmy nazywać Bożym stworzeniem.
To właśnie nazywamy sacrum: świętość w rzeczach stworzonych i świętość w naturze ludzkiej.
Bez wątpienia spoglądanie na świat w ten właśnie sposób wymaga wysiłku, cierpienia i poświęcenia.
Zbuntowany umysł daje początek Rewolucji
Typ złych dzieci, który opisaliśmy wyżej, prezentuje jednak odmienne nastawienie do życia. Nie mając szacunku dla swoich rodziców mogą powiedzieć: „W moim życiu jesteście tylko kłopotem. Wasza czułość do mnie domaga się wzajemności, której nie chcę okazywać. Chocbyście dawali mi dużo rzeczy bez proszenia o cokolwiek w zamian – i tak was nie lubię. Ale wasz sposób okazywania mi uczuć prosi o odwzajemnienie, nawet jeżeli nie jest to waszą intencją. Wprawia mnie to w zakłopotanie i drażni”.
Po latach te same dzieci, teraz już w wieku młodzieńczym, dodadzą: „Wasza przyzwoitość jest dla mnie przeszkodą we wspinaniu się wyżej i odgradza mnie od cieszenia się życiem. Wolę być swobodny, rozluźniony, całkowicie spontaniczny i okazjonalny. Pozwoli mi to osiągać wygodniejsze usytuowanie, cieszyć się życiem i bawić się wszędzie ze wszystkimi. Dlatego też odrzucam was – razem z waszym sacrum, przyzwoitością i religią”.
W średniowieczu ten sposób myślenia niejednokrotnie nabrzmiewał i owocował pojawieniem się herezji. Ich wyznawcy wywodzili się spośród osób wykazujących w/w tendencje. Nienawidzą świętości i przyzwoitości, podobnie jak nienawidzą Naszego Pana Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła. [Z drugiej strony] Nasz Pan powołał ten typ nienawiści podobnie, jak powołał Kościół. Pozwala to zrozumieć nienawiść Żydów i Imperium Rzymskiego do obydwu. Herezje także karmią się buntem i nienawiścią.
Osoby zbuntowane dążą do zniszczenia atmosfery sacrum. To samo chcą uczynić z tymi, którzy ją miłują. Odkąd Christianus alter Christus, chcą wyplenić wszystkich katolików oraz Chrześcijaństwo – jako reprezentujące zwycięstwo myślenia przenikniętego świętością, jakie Chrystus przybył zaszczepić na ziemi.
Ten proces osłabiania człowieka jest podsycany przez aktywne wsparcie Diabła. Wyjaśnia to, skąd okresie apogeum dobra, który Chrześcijaństwo osiągnęło w Średniowieczu, powstało tak wiele herezji – przede wszystkim Rewolucja, jedna z największych herezji, działająca niezwykle metodycznie i z powodzeniem zaszczepiająca słabość pośród wielkości Chrześcijaństwa.
Myślenie liberalne – niezastąpiony wspólnik Rewolucji
Gdy człowiek traci poczucie ogromu zła, jakim jest Rewolucja i jej dzieło, wówczas wszystko, co złe staje się możliwe. Liberałowie mają pewien rodzaj głupiego optymizmu, który nakazuje im doszukiwać się pozytywów nawet w odniesieniu do najgorszych rewolucjonistów. Dla nich o każdym należy myśleć dobrze – z wyjątkiem jednej grupy, czyli nas, kontrrewolucjonistów. Na tyle, na ile można, ktoś, kto uważa, że każdy zły człowiek jest jednak dobry, osądzi tego dobrego jako złego. Gdyby dać mu szansę – zniszczyłby nas.
Tłumaczy to, dlaczego w średniowieczu herezje znalazły spory oddźwięk wśród wielu dość przeciętnych osób. Nawet dziś liberalizm i źle rozumiana tolerancja są podstawą rozpowszechniania w opinii publicznej zła w jego najgorszym wydaniu.
Herezja i mizerabilizm
Wierzę, że średniowieczne herezje przeciwstawiły się zewnętrznemu przepychowi i ceremonii Kościoła Katolickiego – stanowisko to nosi nazwę mizerabilizmu – dlatego, że herezja występuje przeciw chwale Boga.
Ów szczególny rodzaj dzieci, o jakim pisałem, buntujący się przeciw porządkowi Stworzenia i zwracający się w stronie w stronę własnych ambicji i przyjemności, kończy w objęciach mizerabilizmu. Jak to się stało?
Weźmy przykład z historii. Rewolucja rozpoczęła się oferując człowiekowi życie złożone z przyjemności, wypełnione luksusem i przepychem, zwrócone ku uwielbieniu ich samych w sobie. Ów twór Renesansu dał następnie początek Ancien regime’owi we Francji. Ludwik XIV reprezentuje apogeum tego procesu czerpania radości z życia w przyjemności. Europa podążyła generalnie tym samym torem.
U schyłku długiego panowania Ludwika XIV społeczeństwo było syte wielkością i pięknem. Niestety po nim wszystko zaczęło być mniejsze i już nie tak wspaniałe, ot – po prostu miłe i czarujące. Była to epoka Ludwika XV. Reprezentowała odrzucenie wspaniałości i osuwanie się w mizerabilizm.
Ludwik XIV wybudował w Wersalu słynne escalier des ambassadeurs. Były to majestatyczne schody, po których ambasadorowie różnych państw musieli wspiąć się do królewskich komnat audiencyjnych i zaprezentować swoje listy uwierzytelniające. Zaprojektowano je z największym możliwym przepychem, co miało robić odpowiednie wrażenie na wchodzących, które następnie przekazywali oni swoim mocodawcom. Zachowane opisy wskazują, że były nieomal zjawiskowe.
Ludwik XV zburzył Schody Ambasadorów i zamienił tę część Wersalu w ciąg małych, czarujących pokoi zgodnych z jego własnym gustem. Były zachwycające w swojej delikatności, ale wielkość odeszła na zawsze. Ludwik XVI poszedł po tej samej linii. Przerost życia w przyjemności osiągnął swój szczyt, a potem zaczął gnić. Gwoli kontrastu – dał później początek rewolucji francuskiej, która doprowadziła do jego niemal zupełnego zniszczenia. A więc przyjemności Renesansu były w stanie doprowadzić do powstania swego przeciwstawieństwa – a więc rewolucyjnej nienawiści do blasku i ceremonii. W ten sposób mizerabilizm zagnieździł się w społeczeństwie wyczekując chwili, gdy Sobór Watykański II umieści go wewnątrz Kościoła Katolickiego.
Wierzę, że coś podobnego wydarzyło się również w historii Stanów Zjednoczonych. Kiedy ktoś zaczyna myśleć o pałacach na Rhode Island, dostrzega, że należały do bardzo zamożnej grupy społecznej, dążącej do życia w luksusie i blasku. Słyszałem, że wiele z nich przekształcono w muzea, inne sprzedano, a jeszcze inne mogły zostać zniszczone gdyby nie mająca na celu ich ochronę interwencja miasta. Możliwe, że potomkowie tamtych rodzin nadal cieszą się bogatymi i wygodnymi domami, jednak stary przepych już odszedł. Wyczuwa się, ze mizerabilizm wkroczył na scenę.
Plinio Corręa de Oliveira
Tłum. Mariusz Matuszewski
Kategoria: Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo