Śrama: Oświecone średniowiecze i ciemne oświecenie
Współcześnie niezwykle częstym jest pogląd, że średniowiecze było epoką, w której nie miał miejsca żaden rozwój nauki, a sposób myślenia żyjących wówczas ludzi był czymś niezwykle egzotycznym. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Wiele spośród dzisiejszych naukowych teorii, to nawiązania do koncepcji stworzonych przez średniowiecznych filozofów, a czasem nawet do zwyczajnych legend powstałych w tamtych czasach.
Android Alberta Wielkiego
Najbardziej spektakularnym przykładem sytuacji, w której współczesna nauka czerpie z koncepcji powstałych w średniowieczu jest robotyka, czyli dziedzina niezwykle nowatorska. Patrząc na jej rozwój warto zadać sobie pytanie: Skąd pomysł na to, by zacząć tworzyć sztuczne postaci mające wykonywać za człowieka różne prace, a przy tym często będące do niego podobnymi i w jaki jednak sposób człowiek współczesny wpadł na pomysł, że funkcjonowanie takich tworów może być możliwe?
Odpowiedź na te pytanie jest niezwykle prosta – postaci takie pojawiały się już od bardzo dawna w literaturze i sztuce, a po raz pierwszy mamy z nimi do czynienia w średniowiecznych legendach. Według jednej z nich święty Albert Wielki miał zgłębiać starożytne teksty hermetyczne i na ich podstawie stworzyć z brązu sztucznego człowieka (pierwotnie nazywanego homonkulusem), posiadającego zdolność ruchu, wykonywania wszelkich czynności jak żywa osoba ludzka[1], a przy tym obdarzonego niezwykłą inteligencją. Wedle legendy twór ten miał zostać zniszczony przez świętego Tomasza z Akwinu jako dzieło ,,diabelskich mocy”[2].
Opowieść ta będąca, rzecz jasna wytworem czyjejś fantazji, powstała najpóźniej w XV wieku, a jako pierwszy wspomina o niej hiszpański teolog, Alfonso de Madrigal (nazywany El Tostado). W późniejszym czasie zainteresował się nią Gabriel Naudé, który stworzenie przez świętego myślącej postaci quasi-ludzkiej uznał za całkowitą fikcję, ale jednocześnie stwierdził, że możliwe byłoby wykonanie przez doktora Kościoła jakiejś maszyny w kształcie człowieka, która nie potrafiłaby mówić i myśleć, ale dzięki zastosowaniu jakiejś zaawansowanej techniki miałaby zdolność poruszania się. Taki właśnie twór nazwał androidem[3]. Od czasów Naudé’a podejmowano kolejne próby stworzenia takiej postaci, a zakończyły się one powodzeniem w wieku XX, chociaż i tak wytworom ludzi współczesnych daleko jest jeszcze do tego, co istniało w wyobraźni ludzi z czasów średniowiecza.
Alchemia w akceleratorze cząstek
Średniowiecze było epoką, w której powstawały nie tylko legendy będące inspiracją dla późniejszych naukowców, ale w tym okresie niezwykle bujnie rozkwitała dziedzina wiedzy nazywana alchemią. Jednym najważniejszych jej aspektów były próby stworzenia cennych metali z metali bardziej pospolitych. Według alchemików można było tego dokonać na przykład poprzez dodanie do metali pospolitych rtęci lub zastosowanie mitycznej substancji, takiej jak kamień filozoficzny. Przy okazji jej poszukiwania dokonano co najmniej kilku ważnych odkryć chemicznych. Parający się tą sztuką święty Albert Wielki zbadał i opisał właściwości arszeniku i alkoholu etylowego. Inny znany średniowieczny filozof parający się także alchemią – Roger Bacon – jako pierwszy Europejczyk stworzył przepis na proch strzelniczy.
Jednak z czasem alchemia stawała się w coraz większym stopniu formą zarobku dla sprytnych ludzi. Jeszcze w wieku XVIII Jakub Casanova próbował przekonać księcia kurlandzkiego, że może pomóc mu wyprodukować złoto. Z tego właśnie powodu tą dziedzinę wiedzy zaczęto traktować jak coś całkowicie niedorzecznego, a w toku rozwoju chemii stwierdzono, że jest to niemożliwe…
XX-wieczna nauka wykazuje jednak coś innego, gdyż możliwe jest uzyskanie niewielkiej ilości złota z rtęci bombardowanej neutronami w reaktorze jądrowym. Dokonał tego w roku 1924 japoński naukowiec, Hantaro Nagaoka. Jego eksperyment nie ma jednak żadnego znaczenia praktycznego, gdyż powstałe w ten sposób złoto było radioaktywne[4]. W późniejszym czasie doszło do co najmniej kilku podobnych prób, współcześnie także dokonywanych przy użyciu akceleratora cząstek, ale zawsze są to eksperymenty bardzo kosztowne[5].
Zdobywanie wiedzy
Powyższe przykłady powstałych w średniowieczu koncepcji dotyczą raczej sfery wyobraźni ludzi żyjących w tamtych czasach, jednak tak naprawdę o wiele większe znaczenie mają formułowane w czasach średniowiecza teorie, które zostały odrzucone w epoce nowożytnej, tylko po to, by dzisiejsza nauka mogła wykazać, że opisywały one rzeczywistość o wiele lepiej niż te późniejsze. Tak było na przykład w przypadku stworzonej przez świętego Tomasza z Akwinu koncepcji zdobywania wiedzy.
Zgodnie z tą teorią istnieją dwa sposoby zdobywania wiedzy. Pierwszym z nich jest odkrywanie, a drugim nauczanie. Odkrywanie polega na samodzielnym poznawaniu rzeczywistości, natomiast nauczanie na przekazywaniu wiedzy przez nauczyciela, którego rola jest dość ograniczona polega głównie wsparciu rozumu naturalnego. W skrócie można stwierdzić, że w myśl twierdzenia Akwinaty nauczyciel nie powinien narzucać swemu uczniowi sposób uczenia się, a jedynie w takim stopniu w jakim to konieczne stymulować ten proces i go wspomagać przyczyniając się do rozkwitania talentów swego podopiecznego[6].
W parze z nauczeniem powinno iść wychowanie, które przede wszystkim ma przyczynić się do moralnego doskonalenia[7].
W późniejszych czasach ten sposób myślenia został zarzucony (w głównej mierze za sprawą powstawania ujednoliconej i obowiązkowej edukacji państwowej), ale współcześni pedagodzy w sposób zupełnie niezależny od Akwinaty dochodzą do podobnych wniosków, co najwybitniejszy spośród średniowiecznych teologów, ale rozpowszechniany od czasów oświecenia model masowej edukacji polegającej przede wszystkim na przystosowaniu ucznia do określonej roli społecznej i wpojeniu w niego nie cnót, ale społecznych norm jest skuteczną tamą przeciwko temu, by powrócić do wcześniejszych, personalistycznych zasad pedagogiki.
Krańcowy etap rozwoju scholastyki
Innym niedocenianym przez długi czas osiągnięciem średniowiecza jest scholastyka, rozumiana jako pewien rodzaj uprawiania filozofii, polegający na poszukiwaniu odpowiedzi na zadawane pytania stosując liczne odwołania do zasad religii, teologii, uznanych autorytetów.
Metoda ta stosowana była nie tylko w filozofii, ale także na przykład w prawie. W tej sferze miała ona niezwykle pozytywne skutki, gdyż średniowieczni juryści w oparciu o nią wytworzyli szereg koncepcji określających stosunki między władcą, a poddanym[8].
Ponadto scholastyczna metoda uprawiania filozofii, sprawiała, że można było poddawać analizie nawet najbardziej skomplikowane i oderwane od codziennego życia problemy, co z czasem zaczęło się zdarzać. Filozofowie renesansu patrząc przez pryzmat tego faktu na całą scholastykę zaczęli uważać, że jest ona formą filozofii zdegenerowanej i nic nie wartej.
Z czasem, jednak niektóre elementy scholastycznego sposobu uprawiania filozofii powróciły do łask myślicieli, czego przykładem może być historia zagadnienia intencjonalności, które u świętego Tomasza z Akwinu odnosiło się do intelektualnej władzy poznawczej i władzy pożądawczej. Oznaczało ukierunkowanie tychże władz na jakiś przedmiot. W całej filozofii średniowiecznej odgrywało znaczącą rolę, ale potem w czasach renesansu zostało zapomniane. Na nowo zaczęto się nim zajmować dopiero w na przełomie XIX i XX wieku za sprawą Franciszka Brentano, który w pracy pt.: Psychologia z empirycznego punktu widzenia, wymieniając autorów, na których oparł swą odnowioną koncepcję intencjonalności wymienił między innymi Doktora Anielskiego i w następujący sposób skomentował Jego koncepcję intencjonalności:
Tomasz z Akwinu naucza, że to, o czym się myśli, istnieje intencjonalnie w podmiocie myślącym; przedmiot miłości – w kochającym; to co pożądane w pożądającym i wykorzystuje to do celów teologicznych. Kiedy Pismo mówi o immanencji Ducha Świętego, on objaśnia ją jako intencjonalną immanencję przez miłość. A w intencjonalnej inegzystencji przy myśleniu i kochaniu stara się odnaleźć pewną analogię do tajemnicy Twójcy Swiętej oraz przejścia Słowa i Ducha ad intra[9]
W późniejszym czasie pojęcie to stało się jednym z ważnych elementów myśli filozoficznej Edmunda Husserla i Jana Searle’a, którzy wprawdzie je w znacznej mierze przystosowali do norm języka współczesnej filozofii, ale sam sens pozostał nie zmieniony.
Zakończenie
Już w tak krótkim przeglądzie możemy dostrzec, że w wielu aspektach twierdzenia, do których dochodzili ludzie w średniowieczu, a czasem nawet powtarzane przez nich legendy, które na przestrzeni wieków były wykpiwane jako przejaw głupoty do dziś przejawiają wartość, gdyż mogą stanowić co najmniej doskonałą inspirację. Wartość niektórych z ówczesnych teorii jest jednak o wiele większa. Tak jest w przypadku średniowiecznej filozofii, a w szczególności świętego Tomasza z Akwinu, która współcześnie jest wręcz powtarzana przez naukowców, którzy czasem są tego faktu zupełnie nieświadomi. Swego rodzaju paradoksem jest przy tym fakt, że ci sami naukowcy często jednocześnie uważają się za duchowych spadkobierców oświeceniowych filozofów, których twierdzenia podważają, a wobec średniowiecza odnoszą się z pogardą.
Marcin Śrama
[1] R.J. Nelson, The Logic of Mind, Dordrecht-Boston-London 1989, s. 115.
[2] Z. Hanafi, The Monster in the Machine: Magic, Medicine, and the Marvelous in the Time of the Scientific Revolution, Durham-London 2000, s. 77-78.
[3] J. Riskin, The Restless Clock: A History of the Centuries-Long Argument over What Makes, Chicago 2016, s. 115-116.
[4] M. F. L’Annunziata, Radioactivity: Introduction and History, From the Quantum to Quarks, Amsterdam 2016, s. 118-120.
[5] L. S. Brown,Tom Holme, Chemistry for Engineering Students, Belmot CA 2011, s. 502.
[6] W doskonały sposób temat ten rozwinięty jest w następującym artykule: ks. H. de la Tour FSSPX, Dwa sposoby nabywania wiedzy według św. Tomasza z Akwinu, myslkonserwatywna.pl/dwa-sposoby-nabywania-wiedzy-wedlug-sw-tomasza-z-akwinu/
[7] H. Majkrzyk, Filozofia wychowania w ujęciu św. Tomasza z Akwinu, Człowiek w kulturze, nr. 17, r. 2005, s. 201-212.
[8] A. Bryk, Konstytucjonalizm: Od starożytnego Izraela do liberalnego konstytucjonalizmu amerykańskiego, Kraków 2013, s. 240-241.
[9] F. Brentano, Psychologia z empirycznego punktu widzenia, Warszawa 1999, s. 127.
Kategoria: Marcin Śrama, Myśl, Publicystyka, Społeczeństwo