Sanicki: Święty Tomasz z Akwinu a inwazja islamu
Europa stoi w obliczu kryzysu. Mamy obecnie do czynienia z wydarzeniami, które są bez precedensu w historii Starego Kontynentu. Na Europę najeżdża islam. Religia, która w swojej osnowie jest nastawiona na szerzenie swoich prawd za pomocą przemocy.
Wprawdzie Europa miała już do czynienia najazdem w epoce Cesarstwa Rzymskiego ale różnica polega na tym, że obecna ekspansja jest nacechowana religijnie oraz ideologicznie. Widać wyraźnie, że nie ma skutecznej recepty na zapobiegnięcie rozlewaniu się islamu na naszym kontynencie. Przywódcom europejskim brakuje woli oporu i walki. Również Kościół, odpowiedzialny za dobro powszechne stoi bezradny.
W tym miejscu chciałbym wspomnieć o nauce Tomasza z Akwinu. Był on apostołem rozumu w myśli prawnej i przedstawił pogląd na wojnę sprawiedliwą, która obecnie powinna być wymierzona w islam, który z wielkim impetem wdziera się do Europy.
Tomasz z Akwinu w monumentalnym dziele Suma teologiczna przedstawił warunki, która powinna spełniać wojna sprawiedliwa. Pisze on: „(…) Aby jakaś wojna była sprawiedliwa, musi odpowiadać trzem warunkom:
1. By była prowadzona z rozkazu głowy Państwa (auctoritate principis). Osoba prywatna bowiem nie ma prawa wywoływania wojny, bo swych praw może bronić przed sądem wyższego zwierzchnika, nie ma też prawa gromadzić wojska dla celów wojennych. Skoro zaś dbanie o Państwo zostało powierzone księciu (naczelnikowi Państwa) (…) jego obowiązkiem jest bronić zbrojnie Państwa przed wrogiem zewnętrznym (…)
2. Drugim warunkiem jest słuszność sprawy, by strona, przeciw której wojna ma być prowadzona, zasłużyła na to jakąś przewiną (…)
3. Ze strony walczących ma być uczciwa intencja, a więc krzewienie dobra lub uniknięcie zła (…)”.
Chciałbym teraz przenieść te warunki na obecną sytuację, w jakiej znajduje się Europa. Osoby odpowiedzialne za politykę europejską, a w szczególności szefowie rządów oraz głowy państw poszczególnych państw europejskich, nie potrafią zdecydowanie opowiedzieć się przeciwko najazdowi obcych kulturowo, religijnie oraz ideologicznie ludów. Niemcy, które przewodzą w Europie oraz Unii Europejskiej, wypowiadały radosne słowa „herzlich willkommen”. W ten sposób zachęcają osoby wyznania islamskiego do osiedlania się w Europie. Zasługuje na uwagę fakt braku zrozumienia, że obecnie rdzennych Europejczyków rodzi się coraz mniej, a przybywa ludności afrykańsko-arabskiej. Poszczególne państwa, członkowie Unii Europejskiej, posiadają poważny potencjał militarny, który powinien posłużyć do walki przeciwko naporowi islamskiej ludności, a co za tym idzie – na zahamowaniu imigracji, która Europa jest nękana.
Po drugie: sytuacja polityczno-ekonomiczna osób przybywających do Europy nie napawa optymizmem. Zazwyczaj pochodzą oni z krajów ogarniętych wojną bądź kryzysem ekonomicznym. Na Bliskim Wschodzie funkcjonuje Państwo Islamskie, które siłą militarną oraz ideologiczną terroryzuje umysły tamtejszej ludności. Istnieje ryzyko, że ludzie przesiąknięci słowami imamów ISIS, przeniosą terrorystyczną działalność oraz poglądy na grunt europejski. Widzieliśmy w poprzednich latach jak radykalni islamiści dopuszczali się zamachów terrorystycznych w miastach Europy. Jest to rezultat dżihadu, świętej wojny, której celem jest szerzenie islamu.
Poza tym widzimy incydenty ze strony przybyszów, które w mniejszym lub większym stopniu są motywowane religijnie. Z całą stanowczością trzeba podkreślić, że działania jakich dopuszczają się imigranci zasługują na potępienia oraz reakcję ze strony państw Unii Europejskiej.
Po trzecie: należy przyjąć, że Europa jest wspólnym dziedzictwem wszystkich jej mieszkańców. Wszyscy wyrośliśmy z filozofii greckiej, rzymskiego prawodawstwa oraz religii chrześcijańskiej. Te wszystkie wymiary są dobrem wspólnym. Wojowniczym islam z całą siłą dąży do unicestwienia tego dziedzictwa, z którego wszyscy europejczycy się wywodzą. Nie może być tutaj mowy o mulitikulturaliźmie i spokojnym współżyciu dwóch różnych cywilizacji. Tutaj toczy się wojna i na nas, Europejczykach, ciąży obowiązek obrony dobra, wypracowanego przez dziesiątki wieków, a obecnie jest zagrożony. Myślę, że poglądy Tomasza z Akwinu zachowują aktualność. Państwa Europejskie oraz Kościół katolicki powinny odnowić znajomość nauki tego myśliciela, aby skutecznie przeciwstawić się siłą, które dążą do obalenia porządku, panującego w Europie. Bowiem Kościół na ziemi jest Kościołem walczącym, a my wszyscy do tego Kościoła należymy.
Mateusz Sanicki
Kategoria: Myśl, Publicystyka