Sajjid Kutb – islamski "bolszewik"
Wydarzenia, jakie w trakcie kilku ostatnich lat miały miejsce w Egipcie, zasługują na przybliżenie głównej problematyki związanej z współistniejącymi w tym kraju grupami społecznymi i politycznymi, wśród których prym wiodą radykalni islamiści, skupieni wokół Bractwa Muzułmańskiego, oraz powiązanej z nim partii Wolność i Sprawiedliwość.
Partia ta w 2012 r. zdominowała egipską scenę polityczną przewodząc większościowej koalicji w parlamencie, oraz wygrywając demokratyczne wybory prezydenckie. Istotnym pytaniem jest: czy ewolucja Bractwa Muzułmańskiego z organizacji odrzucającej zachodnią formę ustroju w zorganizowaną machinę wyborczo-propagandową, popierającą procesy demokratyczne, jest rzeczywistą akceptacją nowej formy sprawowania rządów, czy tylko taktycznym posunięciem zmierzającym do objęcia władzy w Egipcie? W tym kontekście warto zapoznać się z bodajże najważniejszą postacią w historii Bractwa Muzułmańskiego. Jego byłym ideologiem, duchowym ojcem i architektem współczesnej myśli politycznej islamskiego fundamentalizmu – Sajjidem Kutbem.
W 1948r. ten egipski nauczyciel został wysłany do Stanów Zjednoczonych w celu zapoznania się z amerykańskim systemem edukacyjnym. Napotkana tam przez niego demoliberalna rzeczywistość (jak się później okazało) miała istotny wpływ na ideologiczne fundamenty wojującego islamu. Jeszcze w swoim kraju, Kutb był muzułmaninem o nieukształtowanej i pełnej wewnętrznych dylematów wierze. Jednak amerykański styl życia – afirmujący konsumpcjonizm i liberalizm – zmusił go do gruntownej rewizji poglądów politycznych oraz podejścia do religii. Jego radykalizujące się stanowisko w sprawach wyznaniowych zostało przeniesione na płaszczyznę społeczno-polityczną i objęło każdą dziedzinę życia. Można by rzec, że amerykański odmęt społeczny okazał się podatnym gruntem dla rozwoju radykalnych idei, do których w przyszłości mieli odwołać się ekstremiści z Islamskiego Dżihadu i al-Kaidy.
„Czy powinienem jechać do Ameryki jako ktoś przeciętny, kto tylko konsumuje i się bawi, czy powinienem być kimś innym?” – zadawał sobie pytanie Kutb. Kryzys własnej tożsamości – a co się z tym wiąże także dylematy natury politycznej oraz ideowej, nie opuszczały go również po przekroczeniu amerykańskiej granicy i zamieszkaniu w Nowym Jorku. Jakkolwiek ostateczna odpowiedz na pytanie o własną tożsamość przyszła z czasem, to spotkanie z demoliberalną obyczajowością tylko przyśpieszyło ten proces. Już w pierwszych dniach pobytu w Stanach Zjednoczonych los wystawił Kutuba na próbę; młoda, pijana kobieta zapukała do jego hotelowych drzwi, wyrażając chęć spędzenia nocy w jego łóżku. Dziękował Bogu, że pomógł mu pokonać tę próbę i wygrać batalię z seksualnymi pokusami. Wydarzenie to, jak również doświadczenie w obcowaniu z amerykańskim społeczeństwem, uzmysłowiło mu głęboko zdegenerowaną naturę państw liberalnych, oraz pomogło rozwiązać kryzys własnej tożsamości.
Świat pełen seksu, konsumpcjonizmu i pogoni za pieniądzem przytłaczał Kutba coraz bardziej. Nienawidził on zarówno komunizmu, jak i kapitalizmu, równoważąc je na ideologicznej szali własnych poglądów. Żywił głęboką nienawiść do Harry’ego Trumana za umożliwienie żydom osiedlenia się na ziemiach palestyńskich. Jakkolwiek samotność doskwierała mu coraz bardziej (pisał o tym w listach do swoich przyjaciół w Egipcie), to celowo unikał kontaktów z obywatelami Stanów Zjednoczonych. Życiową pasją Amerykanów było trwonienie pieniędzy i niekończąca się rozrywka – konstatował Kutb. „A gdzie miejsce na duszę, filozofię i Boga?” – zadawał sobie to pytanie. Pogłębiająca się nienawiść do Zachodu doprowadziła go do przekonania, że każdy biały człowiek – czy to ze Stanów Zjednoczonych czy Europy – jest największym wrogiem islamu. Umysły i dusze tych ludzi zostały tak głęboko skorumpowane przez demokrację i konsumpcjonizm, że brutalny futbol, samochody i seks stały się podstawą egzystencji prowadzącą do autodestrukcji – twierdził Kutb. Proponowanym przez niego rozwiązaniem tej sytuacji stał się plan fanatycznej i brutalnej rewolucji o światowym zasięgu. Wszyscy ludzie oraz wszystkie narody świata miały być poddane przymusowej islamizacji, a porządek prawny miał mieć swoje zakorzenienie w szariacie. Według Kutba, wszyscy muzułmanie niepodzielający jego poglądów oraz nie-muzułmanie, którzy nie chcieli przyjąć islamu, mieli przynależeć do dżahilijji – stanu umysłu, w którym ludzkość oddala się od sposobu życia zawartego w Koranie. Według Kutba, dżahilijja była grzeszną i zepsutą czeluścią, która musi zostać zniszczona. Demoliberalny świat jawił mu się jako zbiorowisko zdeprawowanych kreatur, pogrążonych w samolubnym ubóstwianiu własnego „ja” oraz zaspokajaniu najbardziej atawistycznych potrzeb seksualnych. Człowiek zachodu – według Kutba – był tak zapatrzony w samego siebie, swoje potrzeby, zabawy oraz żądze, że tylko islam mógł przynieść wybawienie jego duszy. W sprawach relacji damsko-męskich był zdania, że mężczyzna ma bezwzględne prawo, a nawet obowiązek, zarządzania wszelkimi sprawami kobiecego życia. Był zwolennikiem bezwarunkowego podporządkowania się kobiet woli mężczyzn, ich uprzedmiotowienia i ograniczenia, a ich uczestnictwo w jakichkolwiek czynnościach pozadomowych postrzegał jako perwersję. Nie dziwi zatem fakt, że Kutb nigdy się nie ożenił, a najbliższą mu kobietą do końca jego życia pozostała jego własna matka.
Porozumienie pokojowe z Izraelem w Camp David z 1978r. utwierdziło następców Kutba w przekonaniu o głębokim zdeprawowaniu władz Egiptu. Zainspirowało to organizację Egipski Dżihad do przeprowadzenia w 1981 r. udanego zamachu na prezydenta Anwara as-Sadata. Jednak wbrew oczekiwaniom islamistów nie poderwało to egipskiego społeczeństwa do ogólnokrajowego powstania. Symboliczne protesty zostały krwawo stłumione a główni zamachowcy rozstrzelani. Bierność muzułmańskich Egipcjan uzmysłowiła islamskim fundamentalistom, że nie tylko Zachód i władze Egiptu pogrążone są w „nieświadomości i ciemnocie”, ale także większość muzułmanów, co oznacza, że również oni zasługują na śmierć. Jedyną grupą „prawdziwych muzułmanów” miała być wąska i „światła” islamska awangarda, która z karabinem na ramieniu miała wyzwolić świat z dżahilijji.
Tymczasem w 1949 r. egipskie służby rządowe zamordowały Hasana al-Bannaa – wpływową postaci Bractwa Muzułmańskiego. Wydarzenie to miało znaczący wpływ na dalsze polityczne poglądy Kutba. Pomimo, iż al-Banna był jego intelektualnym rywalem, to jego śmierć zbliżyła Kutba do Bractwa. Był przekonany, iż prozachodnia monarchia Egiptu zmierza w tym samym kierunku, co liberalne demokracje, w których upatrywał przyczyny całego zła na świecie. W 1950 r., po powrocie do Egiptu, Kutb wstąpił do Bractwa, w którym został redaktorem naczelnym pisma kolportowanego przez te stowarzyszenie.
W 1952 r., w wyniku zbrojnego zamachu stanu, grupa oficerów pod wodzą Gamala Abdel Nassera przejęła władzę w kraju. Kutb początkowo wspierał Nassera mając nadzieje, że proklamuje on państwo podległe islamowi z szariatem jako obowiązującym prawem. Nasser jednak miał zupełnie inne plany i nie zamierzał wprowadzać w życie rewolucji; rozpoczął budowę państwa świeckiego z własnymi rządami autorytarnymi. Sam Kutb był zdecydowanym zwolennikiem autorytaryzmu. Jednak istotą ustroju, zgodnie z jego ideą, miało być prawo koraniczne. Rządy Nassera musiały więc ściągnąć na siebie krytykę Bractwa Muzułmańskiego – w tym zdobywającego w jej szeregach coraz większą popularność Kutba. Niemniej faktyczna władza w Egipcie należała do Nassera i to w jego rękach znajdowały się służby bezpieczeństwa, które w 1954r. po raz pierwszy aresztowały Kutba. Stracono wtedy sześciu głównych przywódców Bractwa, jednak jemu samemu udało się zachować życie i po kilku miesiącach pobytu w więzieniu wypuszczono go na wolność. Jego myśl zyskiwała coraz większą popularność wśród muzułmanów co pomogło mu to stać się głównym ideologiem Bractwa Muzułmańskiego.
Przełomowym wydarzeniem dla Bractwa była próba zbrojnego obalenia prezydenta Nassera i proklamowania państwa islamskiego. Nasser przeżył zamach, a następstwem było krwawe rozprawienie się z Bractwem. Kutb został oskarżony o przynależność do tajnej grupy i udział w spisku przeciwko władzy państwowej. Kolejne lata spędził w więzieniu, gdzie poddany został brutalnym torturom. Pisał tam swoje słynne manifesty i komentarze, które w późniejszym czasie stały się inspiracją dla takich ludzi, jak Ajmana al-Zawahiri czy Osamy bin Ladena; dwa najważniejsze dzieła Kutba – „W cieniu Koranu” oraz „Drogowskazy” – zajęły istotne miejsce w najnowszej myśli politycznej islamu. Pobyt w więzieniu zradykalizował go jeszcze bardziej. Uważał, że odpowiedzialni za prześladowania „prawdziwych muzułmanów” sprzeniewierzyli się Allahowi, a poddanie się świeckiej władzy prezydenta stanowiło wystarczający powód wykluczenia „kolaborantów” z islamu. „Wypowiedzenie” posłuszeństwa Allahowi stało się usprawiedliwieniem dla zbrojnej walki ze służbami bezpieczeństwa, administracją publiczną a nawet ludnością cywilną popierającą świecki reżim. Według Kutba, nie byli oni już braćmi w wierze, ale zdeprawowaną masą żyjącą w dżahilijji. Książki i pisma propagujące jego punkt widzenia zostały zakazane w całym Egipcie a za ich posiadanie groził proces sądowy o działalność wywrotową.
Kutb został wypuszczony na wolność w sierpniu 1965 r. Arabia Saudyjska, obawiając się siły Nassera, postanowiła zaopatrzyć skrajnych islamistów w broń i pieniądze, które miały im pomóc w obaleniu władz państwowych. Przecieki w ich grupie doprowadziły do ponownych aresztowań i finału na ławach sądowych; wśród oskarżonych znalazł się także Kutb. Była to już jego ostatnia batalia w „świętej wojnie”. Został skazany na śmierć; jego egzekucja odbyła się 29 sierpnia 1966 r. W rzeczywistości miała mu zostać okazana łaska pod warunkiem odwołania się od wyroku. Kutb tego nie zrobił. Powieszenie byłego nauczyciela i ideologa Bractwa przyczyniło się do wzrostu zainteresowania jego ideologicznym przesłaniem. „Dzięki Bogu! Głosiłem dżihad od piętnastu lat aż do teraz, kiedy stałem się męczennikiem!” – krzyczał po ogłoszeniu wyroku.
Myśl Kutba miała i nadal ma znaczący wpływ na postawy oraz poglądy wielu muzułmanów. Została jednak skrytykowana przez niektórych islamskich filozofów i nauczycieli za rozpowszechnianie idei sprzecznych z Koranem. Świat miał zostać albo zradykalizowany, albo zniszczony, a każdy sprzeciw oznaczała przynależność do dżahilijji. Wszystkie kraje muzułmańskie, których prawo nie było oparte na szariacie nie mogły nosić tego miana, a kraje nie-muzułmańskie – pod groźbą całkowitego zniszczenia – miały przyjąć prawo koraniczne. Ideologia Kutba wymagała, aby tworzenie wszelkich wspólnot, w których władza sprawowana jest przez człowieka, odbywało się przy stanowczym odrzuceniu ich świeckiej formy. Paradoksem jest, że Kutb tak naprawdę dążył do odrzucenia ustroju teokratycznego i wzywał do ustanowienia państwa bez władzy formalnej z islamem jako samowystarczalnym źródłem sprawiedliwości. Gwarantem pokoju na ziemi miała być muzułmańska awangarda, odpowiedzialna za światową rewolucję, a każdy opór klasyfikowany był jako dżahilijja. Brytyjski pisarz i znawca tematyki arabskiej – Robert Irwin – nazwał ten system islamoanarchią.
Sajjid Kutb bez wątpienia był postacią nietuzinkową. Swoim głębokim oddaniem sprawie światowej rewolucji pod islamskim sztandarem przypomina bolszewików o trockistowskim polocie oraz rasistowskich nazistów. Jego idea przez wiele dekad zarażała umysły kolejnych muzułmanów, co wykorzystali np. Amerykanie w czasie sowieckiej okupacji Afganistanu w latach 80-tych XX w. Idea tego egipskiego nauczyciela doczekała się także swojego „izmu” – kutbizm (ang. qutbism) – używanego między innymi w zachodnim dyskursie publicystycznym.
W lipcu 2013. egipski dowódca sił zbrojnych, gen. Abd al-Fattah as-Sisi, wystosował do głęboko skonfliktowanych egipskich polityków dwudniowe ultimatum. Spór miał zostać zażegnany, a nastroje społeczne wyciszone. Wobec niezastosowania się do żądań 3 lipca wojsko odsunęło prezydenta Muhammada Morsiego od władzy, konstytucja została zawieszona, a kilkuset członków Bractwa Muzułmańskiego aresztowano. Decyzje nowych władz poszły nawet dalej; we wrześniu tego samego roku sąd egipski wydał decyzję o delegalizacji Bractwa i konfiskacie majątku należącego do tej organizacji a w grudniu uznano ją za organizację terrorystyczną. Zarządzono także diametralną zmianę polityki regionalnej. W przeddzień oczekiwanej inwazji na Syrię Kair zamknął Kanał Sueski dla wojsk Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, co zostało oznajmione stanowczym komunikatem egipskiego ministerstwa obrony: „Żaden brytyjski, czy jakikolwiek inny okręt, nie przekroczy Kanału Sueskiego by zaatakować Syrię. Taka postawa jest wypełnieniem wspólnego porozumienia obronnego, podpisanego między Egiptem a Syrią, które nakazuje obu krajom przeciwstawić się wspólnym zagrożeniom". Nowe władze objęły także ochroną egipskich chrześcijan – brutalnie prześladowanych i mordowanych przez muzułmanów. Tym samym Egipt podkreślił, że dystansuje się od islamskiego fundamentalizmu oraz jest przeciwny interwencji obcego mocarstwa w regionie. Sytuacja w Egipcie jest nadal napięta i regularnie dochodzi tam do ataków na instytucje państwowe z użyciem broni i materiałów wybuchowych.
Odpowiedzialnym za radykalizację i przemoc życia społeczno-politycznego w Egipcie jest ciągle żywa idea Sajjida Kutba. Jego myśl stała się obosiecznym mieczem, który z jednej strony napędza nienawiść islamskich fundamentalistów do wszystkiego co obce, a z drugiej, ściąga na siebie stanowczą reakcję państw zachodnich, takich jak Stany Zjednoczone, dając tym samym argument do interwencji wszędzie tam, gdzie amerykański hegemon uzna, iż zagraża to jego interesom. Idea Kutba jeszcze długo będzie rozgrzewać umysły wielu ludzi, dlatego na postawione we wstępnie pytanie, czy demokracja w Egipcie jest naturalną przemianą tamtejszej mentalności, czy tylko narzędziem do podporządkowania sobie kraju, wypadałoby wskazać na tą ostatnią.
Cezary Snochowski
Kategoria: Polityka, Społeczeństwo