Rydel: Łagodne wprowadzenie w świat amerykańskiej alternatywnej prawicy
Wstęp
Nawet osoby krytycznie nastawione do politycznej i kulturowej hegemonii USA muszą przyznać, że nie sposób całkiem odciąć się od jej odziaływania. Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu oglądamy amerykańskie seriale, jemy amerykańskie jedzenie i czytamy newsy przekopiowane z amerykańskich mediów. Z tej przyczyny też warto posiadać pewne obeznanie w środowiskach amerykańskiej i ogólnie anglojęzycznej antyestablishmentowej prawicy. Niemniej zrozumiałym jest, że wielu polskich prawicowców mniej zagłębionych w kulturę internetową może takiej wiedzy nie posiadać, tym samym nie rozumiejąc niektórych kontekstów i kodów kulturowych przejawiających się w dyskusjach czy memach. Ten artykuł ma służyć za krótkie wprowadzenie w ten świat.
Nowa Nadzieja
Zapewne wielu czytelników jest zaznajomionych z terminem „Alt Right”, będących skrótem od Alternative Right (alternatywna prawica). Użycie tego zwrotu po raz pierwszy przypisuje się amerykańskiemu paleokonserwatyście Paulowi Gottfriedowi, ale nadanie znaczenia, w jakim zaczęło być powszechnie stosowane i popularyzacja jest zasługą jego ówczesnego współpracownika Richarda Spencera, który w 2010 r. zarejestrował domenę The Alternative Right. W założeniu było to określenie na prawicę spoza głównego nurtu amerykańskiego konserwatyzmu, odróżniającą się od niej izolacjonistycznym podejściem do polityki zagranicznej, większym skupieniem na problemie imigracji oraz nieustępliwością w sprawach kulturowych. Termin szybko zdobył popularność w internecie, w tym na dziale /pol/ (politically incorrect) serwisu 4chan. Również wielu twórców i komentatorów zaadoptowało tę markę.
Znaczącego wzrostu alt right doznał na skutek ogłoszenia kandydatury Donalda Trumpa, którego postulaty w znaczącej części pokrywały się z tymi głoszonymi przez ruch. Jego gwałtowny wzrost popularności spowodował, że nazwa alt right została wspomniana w przemowie przez Hillary Clinton, jako grupa białych suprematystów i neonazistów wspierających Trumpa, których symbolem jest złowroga żabka „Pepe”.
Na tym etapie ruch był szeroką, nieformalną internetową koalicją składającą się z paleokonserwatystów, prawicowych libertarian, trumpowskich populistów skupionych wokół strony Breitbart, jak i białych nacjonalistów. Z czasem jednak ta ostatnia grupa (z oczywistych względów przykuwająca do siebie najwięcej uwagi) zaczęła rezerwować sobie termin Alt Right na wyłączność, określając osoby kojarzone z ruchem, które nie chciały poruszać tematyki rasowej terminem Alt Light. Coraz większa izolacja białych nacjonalistów od pozostałych elementów składowych Alt Rightu spowodowała, że zaczęli oni schodzić z pozycji będących w gruncie rzeczy bliskich paleokonserwatyzmowi czy nawet paleolibertarianizmowi na mniej lub bardziej otwarcie neonazistowskie.
Z czasem bardziej umiarkowane środowiska zaczęły odcinać się od terminu Alt Right, co ostatecznie spowodowało jego utożsamienie z białym nacjonalizmem oraz (mniej lub bardziej słusznie) neonazizmem. Ostatecznie dokonało się ono w publicznej świadomości, gdy na konferencji National Policy Institute z okazji inauguracji Trumpa jako prezydenta USA po słowach Richarda Spencera – będącego nieformalnym liderem ruchu – „Hail Trump, Hail Our People, Hail Victory!” część obecnych na sali wzniosła ręce w geście „rzymskiego salutu”.
Dodatkowym efektem było umocnienie pozycji Richarda Spencera jako swoistego super-złoczyńcy, którym media straszyły liberalnych wyborców. Wizerunkowi temu sprzyjał profil socjoekonomiczny Spencera jako bogatego białego mężczyzny oraz jego narcystyczny charakter, istotnie upodabniający go do czarnego charakteru rodem z hollywoodzkiego filmu.
Imperium kontratakuje
Pewne sukcesy Alt Right uzyskał w związku ze starciami z Antifą, poprawiając nieco swoją opinię u amerykańskiej konserwatywnej widowni. Przykładem mogą być zamieszki w Berkeley, w których to altrightowcy ramię w ramię z alt lightem i innymi konserwatywnymi grupami odpierali próby fizycznego blokowania występów konserwatywnych mówców przez agresywne protesty antyfaszystów.
Taktyka konfrontacji okazała się mieć jednak dla ruchu katastrofalne skutki. Między 11 a 12 sierpnia 2017 r. w Charlottesville w stanie Virginia odbył się wiec „Unite the Right rally”, będący protestem przeciwko usunięciu pomnika Generała Roberta E. Lee. Początkowo miał on być ponownym zjednoczeniem Alt Rightu z bardziej umiarkowanymi frakcjami dawnej internetowej koalicji, zwanymi Alt Lightem, w postaci figur takich jak Gavin McInnes czy Milo Yiannopoulos, jednak ci drudzy ostatecznie zrezygnowali z udziału, przez co wydarzenie miało charakter jednoznacznie białonacjonalistyczny.
Wiec spotkał się z dużym i brutalnym oporem ze strony lewicowych kontrdemonstrantów. Na domiar złego został ogłoszony przez lewicowego gubernatora stanu nielegalnym zgromadzeniem, co zmusiło jego uczestników do opuszczenia Parku Generała Lee, w którym byli oni obstawieni przez policję, i skierowania się prosto na ulice, w pobliże agresywnych lewicowych uczestników kontrdemonstracji, a nieprzyjaźnie nastawiona policja otrzymała rozkaz powstrzymania się od działań. Doszło przez to do licznych fizycznych starć między obiema stronami. Kulminacją tego feralnego dnia był incydent, w którym jeden z uczestników wiecu, James Fields, wjechał w grupę kontrdemonstrantów, doprowadzając do śmierci Heather Heyer. Oficjalna wersja wydarzeń mówi, że był to zaplanowany z premedytacją atak, jednak jest ona kwestionowana przez białych nacjonalistów, którzy twierdzą, że był to wypadek na skutek paniki kierowcy atakowanego przez tłum (na filmie widać, że chwilę przed wjechaniem w tłum prowadzony przez niego Dodge Challenger został uderzony w tył kijem baseballowym). By dopełnić ogólnego chaosu, rozbił się również (bez ingerencji osób trzecich) policyjny helikopter, w wyniku czego zginęło dwóch policjantów.
Wskutek zamieszek wielu uczestników wiecu zostało aresztowanych i usłyszało zarzuty, w tym również znane w ruchu osobistości, takie jak Christopher Cantwell, libertariański videoblogger, który przeszedł na pozycje białonacjonalistyczne i stał się sławny w mediach jako „crying nazi” – po tym jak z dość niezrozumiałych powodów wrzucił do internetu film, gdzie płacze z powodu problemów z prawem. Mimo, że po wiecu większość osób powiązanych z Alt Rightem, a nawet biorących udział w Unite the Right kontynuowała swoją działalność, sam termin został przez większość z nich oceniony jako „spalony” i nie jest on już używany do samookreślania się przez żadną z grup.
Ironicznie w kontekście nazwy wiecu, wydarzenie to doprowadziło do głębokich podziałów w tym, co pozostało z Alt Rightu, który ciężko od tego czasu uznać za jeden (choć zdecentralizowany) ruch. Była to również kompromitacja Richarda Spencera jako lidera, oskarżanego o niekompetencję, egoizm i przekładanie medialnej uwagi na jego osobie ponad dobro ruchu. Obecnie Spencer odcina się od swoich dawnych towarzyszy, czemu wyraz dał w wywiadzie dla CNN, którego treść można określić eufemistycznie jako w pełni spójną ze wcześniej wspomnianym wizerunkiem szwarccharakteru z filmu sensacyjnego. Myślę, że najlepszym podsumowaniem są jego słowa: „I was trying to unite everything to where it would be simply me, and it would have been better if they had fucking bent the knee and shut the fuck up.”
Mroczne Widmo (Austriackiego Malarza)
Wobec środowisk dawnego Alt Rightu często rzucane są oskarżenia o nazizm. O ile takie łatki przypinane przez lewicowe media są często bardzo grubymi nićmi szyte, to w tym przypadku nie są one niestety całkiem bezpodstawne, gdyż część z twórców czy grup faktycznie z tym terminem się utożsamia lub przynajmniej przejawia sympatię do nazistowskich Niemiec. Należy wspomnieć jednak, że o ile możemy tu mówić o nazizmie, to jest to nazizm w specyficznym amerykańskim wydaniu, który pod wieloma względami jest znacząco różny od niemieckiego oryginału. Ma on charakter wyraźnie paneuropejski w odróżnieniu od szowinistycznie niemieckich Narodowych Socjalistów czy nawet Ku Klux Klanu, który bronił supremacji Białych Protestanckich Anglosasów (tzw. WASP) i był niechętny wobec białych pochodzących z krajów katolickich, takich jak Irlandia czy Włochy. Amerykanie odwołujący się do narodowego socjalizmu są też zwykle bardzo krytyczni wobec agresywnej polityki zagranicznej USA.
Należy przy tym dodać, że znajomość faktycznych pism i ideologii oryginalnych niemieckich narodowych socjalistów jest w środowisku post-altrightowym znikoma i stanowi raczej hobbystyczne zainteresowanie pojedynczych jednostek, niż faktyczny punkt odniesienia. Również kontynuacja między rodzimym amerykańskim neonazizmem w stylu American Nazi Party George’a Lincolna Rockwella czy National Alliance Williama Luthera Pierce’a wydaje się raczej niewielka. Szczególnie z tymi drugimi dzieli ich dużo, gdyż większość twórców post-altrightu zdecydowanie sprzeciwia się promowanym w środowisku National Alliance rozwiązaniom przemocowym, takich jak zbrojna rewolucja czy działania terrorystyczne (osoby promujące takie działania są zwykle od razu uznawane za agentów służb mających za zadanie infiltrować te środowiska), stawiając na działania w sferze kultury lub legalnej demokratycznej polityki.
Za ideowych prekursorów tego środowiska należy raczej uznać amerykańskich paleokonserwatystów, takich jak Samuel Francis, Pat Buchanan, Paul Gottfried, czy francuską nową prawicę Alaina de Benoista (który osobiście zdecydowanie się od białego nacjonalizmu odcina), cytowanych dużo częściej niż reprezentanci narodowego socjalizmu czy nieco dziwacznych ruchów odwołujących się do tej tradycji w XX-wiecznej Ameryce. Tym bardziej szkoda, że część środowiska zdaje się mieć do narodowego socjalizmu słabość, mającą, jak mniemam, charakter głownie sentymentalno-estetyczny, oraz wynikającą z braku umiarkowania w przekorze wobec liberalnego establishmentu.
Powrót Jedi?
W związku z faktycznym rozpadem Alt Rightu po Charlottesville, jako do pewnego stopnia zorganizowanego ruchu, część byłych jego członków zgromadzonych wokół Nicka Fuentesa i jego organizacji America First postanowiła na gruzach Alt Rightu utworzyć coś nowego. Uznawali oni słuszność podstawowych idei ruchu, takich jak ograniczenie imigracji i ochrona interesu białych Amerykanów czy izolacjonizm w polityce zagranicznej, jednocześnie stwierdzając, że łączenie ich z neonazistowską estetyką jest błędne i alienuje większość osób, które potencjalnie byłyby nimi zainteresowane.
Alternatywę podaną przez nich był stricte amerykański nacjonalizm i chrześcijaństwo (co ciekawe, w katolickim wydaniu). Jako głównym wrogów wewnętrznych określili tak zwanych Wignats (skrót of Wigger Nationalists, co w nieco złagodzonej wersji można luźno przetłumaczyć jako „Białomurzyńscy Nacjonaliści”), czyli w archetypicznej wersji – osoby reprezentujące estetykę amerykańskiej białej biedoty, tzw. white trash (otyłość, mieszkanie w przyczepach kempingowych), połączoną z pstrokatym nazizmem w postaci np. wymachiwania flagami ze swastykami czy też noszenia stahlhelmów lub naszywek z insygniami SS. Należy jednak zaznaczyć, że mało osób określanych przez nich tym mianem faktycznie w ten archetyp się wpisywało i nawet osoby w mniejszym lub większym stopniu identyfikujące się z narodowym socjalizmem były raczej oszczędne w stosowaniu otwarcie nazistowskiej symboliki.
Ruch America First nabrał dużego rozpędu w czasie tak zwanych „groyper wars” (nazwa wywodzi się od mema „groyper”, będącego wariacją na temat żabki Pepe, którego zwolennicy AF często umieszczali na swoich awatarach w mediach społecznościowych), w trakcie których zwolennicy AF trollowali członków mainstreamowej konserwatywnej organizacji Turning Point USA poprzez zadawanie niewygodnych pytań. Popularność ruchu wśród młodzieży pozwoliła mu uzyskać pewne ograniczone koneksje w Partii Republikańskiej. Dalszy rozwój wpływów organizacji blokuje jednak istotny ostracyzm ze strony mainstreamu GOP. Problematyczne dla politycznej działalności AF jest również jej ciężki do rozdzielenia splot z działalnością streamerską Nicholasa J. Fuentesa, który podczas swoich audycji nie stroni od skrajnie mizoginistycznego humoru, określania się jako incel (toksyczna internetowa subkultura ludzi identyfikujących się jako niezdolnych do znalezienia partnera seksualnego), czy też ironicznego mówienia o poczuciu seksualnego pociągu do tzw. femboyów (mężczyzn o kobiecej budowie ubranych w damskie stroje), co zdaje się być działalnością oczywiście kontrproduktywną w kontekście zakładanego celu przekonania do siebie przeciętnych konserwatywnych Amerykanów. Na dodatek ruch nieustannie jest przedmiotem licznych internetowych dram, o mocno pudelkowym kalibrze, których z szacunku dla czytelnika pozwolę sobie tutaj nie streszczać.
Epilog
Przy swoich licznych wadach, scena wywodząca się z Alt Rightu ma wielu utalentowanych twórców, celnych komentatorów i dużo świetnego humoru, który pod postacią memów często przechyla internetowy dyskurs w lepszą stronę. Pozostaje więc mieć nadzieję, że negatywne jej elementy będą stopniowa wygaszane, a jej kulturotwórcza działalność popchnie amerykański konserwatyzm w dobrym kierunku.
Ireneusz Rydel
Kategoria: Myśl, Polityka, Publicystyka