Robaczewski: Samotnik z Bogoty pośród nas
Pamiętam, gdy po raz pierwszy przeczytałem garść Scholiów Nicolasa Gomeza Davili.
Będąc w Bielsku Białej z wykładem, otrzymałem od p. Tadeusza Regiewicza niewielką, przez niego wydaną broszurę pt. „Na straconym posterunku”.
Lektura tego zbioru scholiów kolumbijskiego Samotnika była przeżyciem nie tylko intelektualnym, to było przeżycie przenikające całe człowieczeństwo. Nicolas Gomez Davila – przed owym spotkaniem w Bielsku słyszałem przecież o nim, nawet coś tam czytałem; dotąd jednak bez skutku. Odtąd, mając zawsze ze sobą broszurkę wydaną przez śp. Pana Tadeusza, syciłem całego siebie siłą, wyrazistością i czystością jego języka i spojrzenia, dla którego język ów był wyrazem.
Po jakimś czasie miałem szczęście spotkać tłumacza i znawcę twórczości Davili – dra Krzysztofa Urbanka. To jego pracy i męstwie, a także zapewne pracy i męstwie wydawców, zawdzięczamy to, że polski czytelnik może zapoznawać się z drugim już tomem Scholiów Nicolasa Gomeza Davili. Bowiem właśnie ukazała się książka, druga z kolei po „Następnych scholiach do tekstu implicite”, z dziełem kolumbijskiego reakcjonisty „Nowe scholia do tekstu implicite”. Trudu wydawniczego podjęło się wydawnictwo „Furta sacra” Już żaden konserwatysta, reakcjonista czy „prawicowiec” nie może lekko powiedzieć, jak do niedawna jeszcze bywało, że „nie zna Davili”.
A jest to wiedza obowiązkowa – dla każdego. Davila bowiem w sposób niezwykle wyrazisty odkrywa świat, który trwa. Mimo że dziś wydaje się on należeć do przeszłości, pokonany przez hordy „barbarzyńców o bladym obliczu”, którzy stali się barbarzyńcami, bo „porzucili chrześcijańskie togi i rzymskie tuniki” – to jednak trwa.
Trwa nie na otwartych przestrzeniach i areopagach współczesnego świata – stamtąd został ów świat wygnany przez współczesnych barbarzyńców – na ich własną zgubę i nieszczęście.
Trwa w nielicznych enklawach oporu, w duszach niedobitych kontrrewolucjonistów, w ich domach, w gronie przyjaciół, w ich zapisanych i niezapisanych myślach.
A jest to świat ładu, hierarchii i porządku, gdzie Prawda, Dobro i Piękno są na właściwym sobie miejscu i stamtąd królują decyzjom, myślom, zamiarom i czynom tych, którzy zdecydowali się im służyć – choćby na straconym posterunku.
Dzieło Davili nie jest traktatem filozoficznym czy historycznym. Nie są to jednak aforyzmy czy sentencje. To słowa, które podtrzymują w istnieniu życiodajne dziedzictwo. Każdy, kto się z jego dziełem zapoznaje, wchodzi w rzeczywistość, która, choć wydaje się być pokonana, to jako jedyna ma prawo trwać – i trwa. Trwa mimo tego, że hordy uparły się ją zniszczyć.
Wrogość plebejusza więdnącą prawdę odświeża; jego hołdy ją wysuszają.
Z pewnością dzieło Davili, uobecniane coraz pełniej dzięki przekładowi Pana Krzysztofa Urbanka i wydawnictwu „Furta Sacra” nie spotka się z entuzjazmem i zrozumieniem wielu. Jest to dzieło dla elit – we właściwym znaczeniu tego słowa. Inni wzruszą ramionami, uśmiechną się pobłażliwie. Albo szyderczo się roześmieją.
To, co mówi reakcjonista, nigdy nikogo nie interesuje. Ani kiedy mówi, bo wtedy wydaje się to absurdalne, ani po kilku latach, bo wtedy wydaje się oczywiste.
Dobrze jednak, że Nicolas Gomez Davila jest pośród nas. Dzięki niemu i z nim, łatwiej będzie przetrwać czas chaosu, świat w którym nie ma punktu oparcia, bo Prawdę zrównano z fałszem, Dobro z korzyścią i nieczystą przyjemnością, a Piękno ze szpetotą. Łatwiej też będzie trafnie przewidywać. „Trafne przewidywanie jest widzeniem tego, co wieczne.”
Arkadiusz Robaczewski
Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Publicystyka