banner ad

Goździk: Ramiro de Maeztu, Obrona Hispanidad (recenzja)

| 28 września 2023 | 0 Komentarzy

Wyjąwszy silne przywiązanie do religii katolickiej Polska i Hiszpania jawią się raczej jako państwa bardzo zróżnicowane i odmienne – inaczej doświadczone historycznie, kolonizujące w różnym znaczeniu, obdarzone zupełnie innym temperamentem i kulturą, a nie można także zapomnieć o unikatowości doświadczeń z czasu zaborów. Za fenomen można zatem uznać skalę zainteresowania hiszpańskim tradycjonalizmem w kraju nad Wisłą.

Być może myśl hiszpańska nigdy nie wyszłaby w Polsce poza kręgi naukowe, gdyby nie dorobek prof. Jacka Bartyzela – wybitnego znawcy tradycji, kultury i polityki półwyspu iberyjskiego, cieszącego się uznaniem w kraju Don Kichota i zaznaczającego swoją obecność na międzynarodowych konferencjach. W monumentalnej pracy pt. Umierać, ale powoli podjął on temat kontrrewolucji w krajach romańskich, pochylając się także nad Hiszpanią, karlizmem i postacią samego de Maeztu, a swoje rozważania na tym polu wyłożył następnie w książce Nic bez Boga, nic wbrew Tradycji, poświęconej kosmowizji politycznej tradycjonalizmu karlistowskiego w Hiszpanii (karlizm to silnie tradycjonalistyczny ruch dążący do odnowy w myśl haseł: Bóg, Ojczyzna, Przywileje Lokalne i Król).

W minionym roku do grona zasłużonych na polu popularyzacji tradycjonalistycznej myśli hiszpańskiej dołączył krakowski Ośrodek Myśli Politycznej, którego nakładem ukazała się Obrona Hispanidad autorstwa Ramiro de Maeztu, pierwotnie opublikowana w roku 1934. Warto przytoczyć kilka faktów na temat autora – myśliciela politycznego, polityka, dyplomaty i dziennikarza, zaliczanego do pokolenia ’98, pokolenia klęski. Urodzonych między 1864 a 1880 rokiem twórców (Maeztu przyszedł na świat w 1874) łączyło rozczarowanie klęską Hiszpanii w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi i utratą hiszpańskich kolonii. Wspólnie oddawali się refleksji nad odnową jednostki i narodowego ducha, redefiniując sens istnienia i odnawiając pojęcia, takie jak prawda, leżące u podstaw ludzkiej egzystencji.

Uznawany za ich najwybitniejszego przedstawiciela Maeztu skoncentrował uwagę na szczególnej więzi łączącej ludy, narody i kraje hiszpańskie usytuowane w obydwu Amerykach, ze stolicą w Madrycie. Wywodzący się z kosmopolitycznej rodziny i początkowo liberalny myśliciel wnikał głęboko w tkankę „hiszpańskości”, śledząc jej losy od średniowiecza poprzez renesans, Złoty wiek XVII (Siglo de Oro), aż do XX stulecia, poszukując wspólnego dziedzictwa i hiszpańskich powinności dziejowych. Z czasem doszedł do przekonania, że XX-wieczne idee są zgubne i odrzucają, ugruntowaną powagą wieków, tradycję, skłaniając się ku ułudnemu postępowi i nowinkarstwu. Swe największe dzieło opublikował w 1934, jednak zaledwie dwa lata później został zamordowany przez milicjantów Frontu Ludowego, przez co nie mógł podziwiać efektów wykonanej pracy.

Czym właściwie jest Hiszpanidad? W 1928 r. Ramiro da Maetzu objął placówkę dyplomatyczną w Buenos Aires i poznał księdza Zacariasa de Vizcarrę. Duchowny używał tego, niemożliwego do oddania w innymi języku, pojęcia chcąc uniknąć mówienia Hiszpanach w ujęciu rasowym. Termin ten miał oddawać istotę specyficznych relacji między Madrytem i amerykańskimi (choć nie tylko) koloniami, rodzaj sojuszu zbudowanego pod przewodnictwem Hiszpanii. Wraz z innymi ideami przejętymi od Vizcarry myśliciel z ugruntowanym światopoglądem powrócił do ojczyzny, gdzie założył ruch i pismo Action Espanola. Organizacja, opowiadająca się za restauracją monarchii, integralnym nacjonalizmem i katolicką nauką społeczną, gromadziła pod swymi skrzydłami rozmaite ruchy, organizacje i postacie. Działała w okresie bardzo trudnym dla Hiszpanii – nim otarto ostatni łzy po rozpadzie imperium siły lewicowe objęły władzę i doprowadziły do wybuchu wyniszczającej wojny domowej.

U podstaw idei Hispanidad leżą dwa elementy wspólne, przeniesione z Madrytu do Nowego Świata wraz podbojami Kolumba w XV wieku – religia katolika oraz monarchia hiszpańska. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na szczególny charakter tego podboju – na ogół termin ten ma wydźwięk pejoratywny i budzi skojarzenia z wyzyskiem, terrorem i ludzką tragedią. Maeztu jednak wielokrotnie podkreśla, że w tym przypadku był to przede wszystkim podbój w wymiarze duchowym, a przez to monarchię, która tego dokonała, określa mianem misyjnej jako że niosła cywilizację i humanistyczne wartości. Na kartach książki autor stwierdza wprost: „Hispanidad nie istnieje w historii, lecz w imperium wiary”. W pracy odnajdziemy wiele dowodów wyjątkowości tego podboju, choćby zachowaną korespondencję, w której Izabela Katolicka poucza Kolumba by tubylców traktował jak najlepiej jak też skargi Indian, które trafiały do monarszej kancelarii. Nad losem Indian, traktowanych w niedyskryminujący sposób, czuwali monarchowie i misjonarze. Misjonarzom Nowy Świat zawdzięcza, właściwie pojmowany postęp, w postaci szkół, szpitali i obiektów użyteczności publicznej, a komunikację ułatwiało opanowanie języków lokalnych przez niektórych spośród nich. Wznoszono także katedry, a lokalne elity kształcono na uniwersytetach. Wszystko to odbywało się w ramach misyjnej działalności katolickiej, a religia rzymska szybko stała się kuszącą alternatywą dla lokalnych wierzeń. Ludność lokalna zamiast ulegać „hispanizacji” stawała się pełnoprawnym elementem imperialnej mozaiki. Wpływy hiszpańskie są w obu Amerykach widoczne do dziś, a przejawiają się choćby w żarliwych formach okazywania uczuć religijnych i przywiązania do kultu Maryi.

Obrona Hispanidad nie sprowadza się jednak wyłącznie do gloryfikowania przeszłości i zadumy nad nią, a wręcz stanowi zaledwie pretekst by nakreślić scenariusz na przyszłość. Kraje dawnego imperium, choć wyniesione ku niepodległości, wciąż pozostają naturalną, kulturową płaszczyznę porozumienia z Madrytem. Europejska część Hispanidad jest źródłem kryzysu „hiszpańskości”, zatem z niej musi wyjść odnowa. Maeztu nie postuluje jednak odbudowy imperium w sensie politycznym, dostrzegając w niepodległości jego poszczególnych członów atut wykluczający poczucie niższości. 

Sporo miejsca Maeztu poświęca krytyce bezrefleksyjnego zapożyczania wzorców krajów zachodnich. W jego odczuciu do połowy XVIII wieku trwało w Hiszpanii średniowiecze, po którym reformatorzy zmienili azymut, dążąc do, jak ujął to autor, „przeskoczenia własnego cienia”. By hiszpański uniwersalizm znów zatriumfował i by reaktywować dziejową misję potrzebna jest wiara we własne siły, a tą wiarę oprzeć należy na religii. Sukces nie obędzie się także bez zgłębienia sekretu wiary w narodową doskonałość. 

Jakie jest znacznie Obrony Hispanidad Ramiro de Maeztu w XXI wieku? Pomimo upływu blisko 100 lat od publikacji dzieła, cywilizacyjny kryzys nie został przezwyciężony, a wręcz urósł do rangi jeszcze poważniejszego problemu. Recepty hiszpańskiego myśliciela wydają się nie tracić aktualności – powrót do trwałych fundamentów, do religii, tradycji i wypróbowanych instytucji. Na gruncie hiszpańskim idea Hispanidad przyjęła się i do dnia dzisiejszego pojawia się w programach partii prawicowych, zaś jej praktyczne zastosowanie możemy dostrzec, śledząc relację Hiszpańsko-Amerykańskie. W rozmaitych sporach wielokrotnie europejski kraj stawał po stronie swych dawnych kolonii, narażając się administracji Stanów Zjednoczonych. Ciekawe rysowały się także relacje z przywódcami, choćby z rządzącym na Kubie Fidelem Castro, który darzył szacunkiem gen. Franco.

Kończąc należy podkreślić, że Ośrodek Myśli Politycznej, w typowy dla siebie sposób, nie dość, że dostarczył czytelnikom ważną, wcześniej nieznaną w Polsce pracę to jeszcze stanął na wysokości zadania dokonując przekłady i korekty. Zgrabny tom w lakierowanej oprawie z krzyżem św. Jakuba skutecznie zachęca do zgłębiania europejskiej myśli politycznej.


Autor: Tomasz Goździk

Kategoria: Polityka, Recenzje, Tomasz Goździk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *