banner ad

Prof. Wielomski: Charles Maurras i logika demokracji

| 20 kwietnia 2016 | 0 Komentarzy

Maurras_bureau_AFPaństwo, w warunkach republikańskiej demokracji, przekształca się w arenę walki między grupami interesu. Walka ta rozgrywa się poprzez instytucje parlamentarne. Interesy grup reprezentują partie. Anarchia jest, dla Action Francaise (dalej: AF), synonimem rządów partyjnych, czyli hobbesowskim stanem natury.

„Czym jest rząd w republice? – pyta w Charles Mauras – Rządem partii, czyli niczego. Czym jest partia? Podziałem, częścią”[i]. Partia (fr. le partie) nigdy nie będzie realizowała interesu publicznego, zawsze będzie broniła interesów partykularnych. Interesy partykularne wyrażają się w woli ludu, czyli większości; interes ogólny zaś w racji stanu. Niestety, „pryzmat interesu frakcji można nazwać regułą demokracji”[ii]. W Ankiecie o monarchii czytamy, że „prawdziwą republikę można zdefiniować jako dominację interesów, uczuć i woli partii politycznych nad (…) interesem narodowym”[iii]. Historia Republiki to zapis „kryzysów rządowych, przygotowań do tych kryzysów, intryg antyministerialnych, obron rządów”[iv].

Interes narodowy, bonum commune – to w tych pojęciach tkwi esencja protestu nacjonalistów przeciw Republice. Partie polityczne są antytezą jedności państwa i pod ich panowaniem „Francja nie wydaje się zdolna opracować jednej woli i jednego programu”[v]. Republika nie zna pojęcia wspólnoty i narodu. Parlament nie jest miejscem, gdzie wyrażana jest racjonalna wola powszechna, przeciwnie, „zgromadzenie może być tak samo łapczywe, skąpe, niemoralne i obrzydliwe jak jeden tyran, może łamać prawa, nie wprowadzać ich w życie, nie mieć szacunku dla niczego”, a „odpowiedzialność będzie podzielona, a w konsekwencji, żadna”[vi]. Republika to ustrój, gdzie króla zastąpiło „czterystu czy pięciuset tyranów, prowadzonych przez kilka tysięcy tyranków – urzędników rządowych”[vii]. Oto „suweren absurdalny”!

Charles Maurras uważa, że Rousseau, a po nim cała plejada demokratycznych filozofów jest w antropologicznym błędzie kiedy mówi, że lud jako całość kieruje się dobrem publicznym; przeciwnie, człowiek z natury jest egoistą i myśli tylko o sobie: „Wola ludu, suma woli indywidualnych, jest czymś. Wola ogólna, wyraz interesu ogólnego narodu, rasy, kraju, jest zupełnie czymś innym, rzeczą całkiem różną”[viii]. W Ankiecie o monarchii znajdziemy rozwinięcie tego stwierdzenia: „wybory mogą, ściśle rzecz biorąc, wyrazić dokładną sumę interesów pojedynczych w celu ich reprezentacji – ale są one wielką pogardą dla zrozumienia interesu ogólnego”[ix]. Tłumy nie są zdolne zrozumieć interesów państwa i narodu. Może to uczynić tylko jednostkowy suweren. Najwięksi politycy, tacy jak Bismarck czy Ludwik XIV nie dość, że nie cieszyli się poparciem opinii publicznej, to częstokroć działali wbrew jej postulatom[x]. Francji „trzeba władzy broniącej potrzeb wiecznej Francji przeciw kaprysom lub chciwości kilku lub wielu, a nawet wszystkich Francuzów żyjących – to tak jak broni się polowań myśliwym lub połowu rybakom. Suma interesów partykularnych, lub grupowych, nie tworzy jeszcze interesu powszechnego narodu francuskiego, który czasem może być inny, a zawsze przeważający”[xi].

Egoizm dostępny jest tylko elitom, gdyż egoizm wymaga poczucia świadomości tego, co jest korzystne, a co szkodliwe. Lud, jako bezmyślny, nie jest tego świadomy i kieruje się namiętnościami, sympatiami i antypatiami. Główną przesłanką popularności lub niepopularności polityka jest kształt nosa, który podoba się, lub nie, tłumom[xii]. Decyzje polityczne ludu, wyniki wyborów nie są racjonalne. Tłum kieruje się instynktem, siłą namiętnego wybuchu – z natury jest romantyczny, skutkiem czego potrafi wywrócić, dla kaprysu, świat do góry nogami. To tłumy wywróciły klasyczne monarchie: Restauracji (1830) i Lipcową (1848). Dlaczego? Tego nikt nie wie – to tylko kaprys motłochu. Domniemane żale opozycji z l. 1815-48 nie wynikały z realnych przyczyn. Léon Daudet stwierdza dosadnie: „Głosowanie powszechne to głupota. Nie ma ono ani oczu, ani uszu, ani węchu, ani dotyku. Ma tylko brzuch, apetyty, potrzeby zbiorowe i natychmiastowe”[xiii]. Opisując paryską sankiuloterię, Daudet stwierdza: „tłum jest ciemny, nie zna nie tylko historii, gdyż przeszłość go nie interesuje, ale także własnych myśli i zamiarów. (…) Masy ludowe nie rozumiejąc nic z polityki, ignorują lekcje z historii, i jeśli odda im się władzę, umieją ją tylko trwonić, użytkować dla błahych potrzeb lub na bezprzedmiotowe dyskusje”[xiv].

Nawet gdyby ludzie kierowali się w wyborach racjonalnie pojętym interesem partykularnym, to i tak suma wszystkich interesów byłaby czymś innym, niźli interes państwa i wspólnoty. Interes powszechny, dobro wspólne nie jest arytmetyczną sumą interesów i woli poszczególnych i partyjnych, gdyż rząd taki jest „bez mózgu”[xv], a w efekcie, państwo zostaje wydane na łup stronnictw. Parlamentaryzm to zwycięstwo interesów partykularnych nad dobrem wspólnym, gdyż posłowie nie reprezentują dobra całości[xvi]. Jednostka, swoim słabym i niedoskonałym rozumem nie jest zdolna, nawet przy dobrej woli, ogarnąć interesów ogólnospołecznych, które ukierunkowane są na przyszłość mierzoną w dziesięcioleciach. Racjonalnym elementem w państwie jest suweren[xvii]. Dlatego wola suwerena i wola powszechna to synonimy.

Wola wyborców ujawnia jedynie arytmetyczną i irracjonalną wolę sumy jednostek. Jest to wola narodu pojętego w sensie Rousseau – jako sumy jednostek, a nie jako wspólnoty pokoleń przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Wyborca nie kieruje się interesem państwa ujętym w kategoriach dziesięcioleci. Interes narodowy zostaje usunięty na korzyść indywidualnego. „Trzeba – pisze autor Ankiety o monarchii – aby państwo broniło interesu narodowego, interesu Francji przeciw kaprysom, namiętnościom lub partykularnym interesom Francuzów. Władza suwerenna nie może po prostu reprezentować większości, ani nawet jednogłośnej woli żyjących Francuzów. Musi także personifikować wszystkich Francuzów zmarłych, wszystkich, którzy jeszcze się nie narodzili. Musi być samą Francją. Musi więc być dziedziczna i dynastyczna. Władza dynastyczna nie pochodzi z elekcji. Władza dynastyczna unika obsesji i przymusu teraźniejszości. Kalkuluje myśląc o przyszłości, tak jak władza z wyborów o niej nie myśli”[xviii]. W Republice, politycy „znają rok 1902, 1906 (lata wyborcze – A.W.) – ale nie mają wizji 1950 roku”[xix]. Republika nie zna pojęcia długofalowego rozwoju – które zastąpiono myśleniem o charakterze wyborczym. Politycy nie patrzą w kategoriach dłuższych niźli kadencja. Wysiłek lat pracy może zostać zaprzepaszczony w czasie jednego dnia wyborów. To ustrój konsumpcji, który sam niczego nie tworzy, nie generuje zarodków przyszłości, a jedynie przejada i marnotrawi dorobek przeszłości[xx].

System parlamentarny to uzależnienie polityki od kaprysu wyborców. Léon Daudet nie dostrzega w parlamentaryzmie poszanowania tradycji, ani dbałości o rację stanu[xxi]. Lud nie kieruje się nawet przesłankami partykularnymi i grupowym egoizmem – nawet na takie racjonalne zachowania jest za głupi. Demokracja idealna wcale nie wyrażałaby interesów ludu, lecz jego kaprysy. Dlatego demokrację możemy określić jako ustrój „zwierzęcy”[xxii].

Istotą monarchii jest ścisły rozdział pomiędzy tym, co jest racją stanu, a wolą większości. Maurras, mimo że nacjonalista, nie waha się przed przeciwstawieniem sobie Francji i Francuzów. Francja to dobro wspólne dziesiątek pokoleń na przestrzeni stuleci. Francja jest to byt realny posiadający długofalowe interesy, sprowadzające się do zachowania egzystencji i rozwoju. Francuzi to coś zupełnie innego – to suma doczesnych i doraźnych interesów, które częstokroć są sprzeczne z interesem państwa, inkarnującego w sobie zasadę dobra wspólnego. Francja to byt realny, ponadczasowy i ponadjednostkowy; Francuzi – to zbiór jednostek. Celem państwa jest tworzenie, magazynowanie i powiększanie politycznej, gospodarczej i militarnej siły. Celem Francuzów jest zabawa i osobisty dobrobyt. Innymi słowy: celem Francji jest tworzenie i gromadzenie; celem Francuzów jest konsumpcja i przyjemność[xxiii].

Charles Maurras, idąc śladem Hobbesa, uważa, że sensem władzy jest utrzymanie porządku i sprawiedliwości, a to wymaga jej bezstronności. Władza, aby mogła być bezstronna, nie może być obieralna. Każdy wybór jest złem sam w sobie, niezależnie od liczby i rodzaju elektorów. Hobbesowki egoista,  człowiek-wilk nigdy nie myśli o całości, zna tylko to, co jemu służy (lub przynajmniej mu się tak wydaje). System demokratyczny i arystokratyczny nie różnią się tu w niczym. Demokracja nie jest, jak sądzili zwolennicy Monarchii Lipcowej, problemem wykształcenia i wiedzy wyborców, lecz samej zasady wyłaniania władzy – dla irracjonalności wyniku nie ma znaczenia czy głosowanie jest powszechne czy cenzusowe, czy głosują tylko mężczyźni, czy i kobiety[xxiv]. Elity kierują się w wyborach jedynie własnym egoizmem i głosują tak samo antypaństwowo jak plebs; wyborca myśli zawsze w kategoriach partykularnych[xxv].

Dlatego nie ma republiki lepszej i gorszej – republika jest ustrojem nie reformowalnym i ujawniającym te same wady bez względu na to, czy ma ona charakter parlamentarny czy plebiscytarny.  Niczego nie zmieni także modyfikacja ordynacji wyborczej[xxvi]. Demokracja to „kłamstwo powszechne”; ustrój niemożliwy w jakimkolwiek kraju świata, z którego albo się rezygnuje, albo w którym (czy raczej na który) się umiera[xxvii]. Dlatego wrogiem Francji nie jest właściwie lewica – jawnie antynarodowa, antytradycyjna – najgorszym wrogiem jest umiarkowana prawica, która głosząc ideę unarodowienia i ulepszenia Republiki wpaja fałszywe przekonanie, że możliwa jest dobra Republika. Nie ma dobrej Republiki, nie ma konserwatywnej Republiki z marzeń Thiersa[xxviii]. Nie ma Republiki skutecznej, gdzie zostanie wzmocniona władza prezydencka i będzie ona pochodzić z wyborów powszechnych. Tłum uliczny jest jeszcze gorszym wyborcą niż parlamentarny[xxix]. Jerzy Eisler słusznie zauważa, że „ponieważ Maurras programowo występował przeciwko Trzeciej Republice, jest zrozumiałe, że podejrzliwie odnosił się do wszelkich prób zreformowania jej ustroju poprzez wzmocnienie władzy wykonawczej. Nie bez słuszności rozumował, że takie wzmocnienie władzy państwowej prowadziłoby do dalszego skonsolidowania i umocnienia ustroju republikańskiego, a tego ten zdeklarowany rojalista na pewno nie chciał”[xxx]. I w tym tkwi jego konserwatyzm rewolucyjny. Konserwatysta, w znaczeniu tradycyjnym, chciałby melioryzować i reformować status quo, ukonserwatywniać je, zgodnie ze znanym stwierdzeniem de Maistre’a, że „odnowienie monarchii, nazywające się kontrrewolucją, nie będzie wcale rewolucją przeciwną, ale przeciwieństwem rewolucji”[xxxi]. AF tego nie chciała, była bowiem rewolucyjna w stosunku do empirycznej rzeczywistości, chciała ją unicestwić, aby na gruzach liberalnej demokracji stworzyć nowy (konserwatywny) porządek.

Maurice Barrès mylił się wierząc w możliwość stworzenia republiki silnej i nacjonalistycznej. Zdaniem Maurrasa, każda forma republikańska, bez względu na lepsze lub gorsze rozwiązania, opiera się na systemie wyborczym. Nie ma republiki bez elementu wyborczego, czyli, jak pisze Maurras, „wszystkie modyfikacje konstytucji nie pozwolą Republice przestać być Republiką”[xxxii]. Republiki nie można usprawnić – można ją tylko obalić. Nie ma sprawnego, (prawowitego) rządu bez dziedzicznej głowy państwa. W każdej formie republikańskiej jest ona wybierana. Każdy prezydent musi myśleć o reelekcji i bezustannie wybierać między rzeczywistym interesem kraju, a wolą większości. Każdemu prezydentowi brak cechy królów – „zdolności do działania wbrew powszechnej opinii a w interesie kraju”[xxxiii]. Ubiegający się o reelekcję polityk musi ulegać demagogii i próbować przypodobać się wyborcom. Instynktownie zaczyna głosić nie te idee, które są dla kraju dobre, lecz te, które zjednają mu nowych wyborców lub pozwolą zachować starych. Zło republiki nie tkwi w niewielkich uprawnieniach prezydenta, lecz w jego pochodzeniu. Podstawowy błąd, leżący u podstaw samej idei, tkwi w zasadzie suwerenności ludu – tej zasady nie można podważyć, nie podważając republiki, dlatego republika nie może zostać zreformowana. Jest ona ustrojem, pisze Valois, który zapomniał o podstawowej zasadzie socjologii politycznej: „Szefa się nie mianuje; szefowie powstają i nominują się sami; władzy, tak jak i wolności, nie dostaje się, lecz bierze się ją. Trzeba ją mieć zanim zostanie oficjalnie potwierdzona. Zgromadzenia, rady, sowiety są prawie zawsze niezdolne mianować szefa”[xxxiv].

Suwerenność ludu oznacza istnienie partii, te zaś potrzebują pieniędzy na wybory. To oznacza, że władzę trzymają bogaci, a republika staje się przykrywką dla plutokracji. Dlatego republika jest ustrojem nie reformowalnym [xxxv].


         
Profesor Adam Wielomski


 

za: konserwatyzm.pl

——————————————————————————–

[i] Idem: Mes idées…, s. 227; idem: Enquete…, s. 141; idem: Les chefs…, s. 11, 24-25; „AF”, 03.06.1911. [w:] DPC, t. I, s. 92.

[ii] Idem: Enquête sur…, s. XIV.

[iii] Ibidem, s. XX.

[iv] „AF“, 25.05.1936. [w:] DPC(c), t. II, z. 10. s. 179.

[v] Idem: La politique générale. [w:] Almanach de…, Paris 1922, s. 33.

[vi] Idem: Entre Le…, s. 19.

[vii] „AF”, 10.12.1928.[w:] DPC, t. III, s. 338.

[viii] Idem: Mes idées…, s. 122; „AF”, 10.04.1930. [w:] DPC, t. III, s. 220 .

[ix] Idem: Enquête sur…, s. 141.

[x] „AF”, 27.06.1932. [w:] DPC, t. III, s. 223.

[xi] Idem: Politique religieuse, s. 245.

[xii] Np. idem: Enquête sur…, s. IX.

[xiii] L. Daudet: Député de…, s. 230.

[xiv] Idem: Deux idoles…, 92, 152-53.

[xv] „AF”, 26.01.1933. [w:] DPC, t. IV, s. 6.

[xvi] „AF”, 05.11.1936. [w:] DPC(c), t. III, z. 17, s. 187.

[xvii] „AF”, 31.05.1931. [w:] DPC, t. V, s. 109.

[xviii] Idem: Une campagne…, s. 22

[xix] Ibidem, s. 33.

[xx] „S”, 03.05.1900; „AF”, 07.08.1908; 18.04.1913; 22.01.1917. [w:] DPC, t. I, s. 93, 342, 346.

[xxi] L. Daudet: Au temps…, s. 211.

[xxii] “AF”, 15.01.1935. [w:] DPC(c), t. I, z. 6, s. 337.

[xxiii] „AF”, 07.01.1922. [w:] DPC, t. IV, s. 283.

[xxiv] „AF”, 18.04.1928. [w:] DPC, t. I, s. 417.

[xxv] Idem: Enquête sur…, s. CXXVI; L. Daudet: Deux idoles…, 41; „AF”, 29.09.1918. [w:] DPC, t. III, s. 94.

[xxvi] Ch. Maurras: Kiel et…, s. 25; idem: Une campagne…, s. 71-72; „GF”, 17.12.1902; „AF”, 05.02.1927. [w:] DPC, t. I, s. 417; t. III, s. 341. Podobnie L. Daudet: Moloch et…, s. 175. Nie oznacza to, że nacjonalista nie jest zdolny udzielić poparcia poszczególnym gabinetom, tak jak AF uczyniła przed I Wojną, popierając gabinet Poincaré’go, gdyż „nie można traktować tak samo rządu, który nas zbroi, jak rządu, który nas rozbraja” (Ch. Maurras: Pour un jeune Français. Paris 1949, s. 130).

[xxvii] „AF”, 01.01.1927. [w:] DPC, t. I, s. 94.

[xxviii] „AF”, 09.101.1925; 19.03.1932. [w:] DPC, t. IV, s. 98, 403.

[xxix] Idem: Les Conditions…, t. IV, s. 106-07.

[xxx] J. Eisler: Od monarchizmu…, s. 126.

[xxxi] J. de Maistre: Considérations sur…, s. 164.

[xxxii] Ch. Maurras: Kiel et…, s. 132; „AF”, 12.03.1927. [w:] DPC, t. III, s. 436.

[xxxiii] Idem: Kiel et…, s. 134.

[xxxiv] G. Valois: Inteligence et production [1920]. [w:] Idem: Oeuvre économique, t. I, s. 478.

[xxxv] „AF”, 27.05.1927. [w:] DPC, t. IV, s. 424.

 

Kategoria: Inni autorzy, Myśl, Polityka, Publicystyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *