Prof. Bartyzel: Monarchizm w myśli obozu narodowego
MONARCHIZM W MYŚLI OBOZU NARODOWEGO – całokształt poglądów na temat monarchii i celowości jej przywrócenia, względnie ustanowienia, zarówno aprobatywnych, jak i krytycznych, wyrażanych w organizacjach i przez przedstawicieli ruchu narodowego w jego historii.
Ruch narodowy (narodowo-demokratyczny) u swojego zarania i rozwoju w okresie zaborów nie uprawiał teoretycznej refleksji ustrojowej i nie wypowiadał się na temat pożądanego ustroju przyszłego państwa polskiego. Rozważań tego rodzaju na próżno byłoby szukać w programach i deklaracjach Ligi Narodowej i Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego, zarówno w konspiracyjnym, jak i legalnym (w zaborze rosyjskim po 1905 roku) okresie jego działalności. Realizm i pragmatyzm polityczny narodowców nakazywał im przyjmować za punkt odniesienia dla akcji politycznej istniejące realia ustrojowe, a te we wszystkich trzech zaborach były monarchistyczne, czego ani nie kwestionowano, ani nie zachwalano. Gdyby wszakże zapytać twórców ruchu wszechpolskiego, z Janem Ludwikiem Popławskim, Zygmuntem Balickim i Romanem Dmowskim na czele, jakie są ich najgłębsze przekonania w tej materii i jaki wybraliby ustrój państwa, gdyby mieli możliwość jego swobodnego kształtowania, to bez wątpienia opowiedzieliby się za ustrojem republikańskim i demokracją (acz nie liberalną). Wynikało to zarówno z genezy Narodowej Demokracji, która mimo poważnego przewartościowania patriotyzmu „starej daty” i nasycenia go wątkami nowoczesnego nacjonalizmu wywodziła się z XIX-wiecznej polskiej tradycji demokratyczno-republikańskiej i nigdy się od niej całkowicie nie odcięła, jak i z samej ideologii nacjonalizmu w jej ówczesnej postaci, która wciąż jeszcze stała na gruncie, wywodzącej się z XVIII-wiecznego russoizmu i rewolucji francuskiej, doktryny „suwerenności narodu”, polemicznej wobec zasady „suwerenności króla”.
Wszystkie te okoliczności sprawiły, że kiedy jesienią 1918 roku odbudowywane od dwóch lat państwo polskie odradza się jednak i uzyskuje niepodległość nie jako królestwo, lecz jako republika, politycy i działacze Narodowej Demokracji bez problemu przyjęli to przejście. Nadto ustrój republikański posiadały dwa z trzech (Francja i USA) dominujących państw zwycięskiej ententy, a wraz z klęską militarną państw centralnych runęły także trony niemiecki i austro-węgierski, wskutek czego rezultat kończącej się I wojny światowej można było interpretować politycznie jako zwycięstwo demokracji i republikanizmu nad monarchiami. Jedynym, choć niejednoznacznym, głosem z kręgów narodowych problematyzującym kwestię ustroju była wypowiedź (J. Zamorski, Rzeczpospolita czy Monarchia, „Liberum Veto”, 8 XI 1919, nr 45) na łamach pisma redagowanego przez Adolfa Nowaczyńskiego (1876–1944), członka Ligi Narodowej i wiceprezesa Rady Naczelnej Związku Ludowo-Narodowego, Jana Zamorskiego (1874–1948), który zażądał przeprowadzenia plebiscytu w sprawie ustroju. Zamorskim nie kierowała zresztą sympatia dla monarchii, lecz negatywne nastawienie do Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego, który zdaniem autora stał się de facto monarchą, skupiającym w swoim ręku pełnię władzy cywilnej i wojskowej; jedynym rozwiązaniem tej anormalnej, według Zamorskiego, sytuacji byłoby przeprowadzenie publicznej debaty ustrojowej, a następnie referendum rozstrzygającego o formie ustroju. Swoje osobiste i krytyczne stanowisko wobec monarchizmu Zamorski wyartykułował już w kontekście odradzającego się ruchu monarchistycznego kilka lat później, zarzucając monarchistom przede wszystkim brak realizmu politycznego i wycofywanie się z życia politycznego w krainę utopijnych rozważań (J. Zamorski, Et quaelibet altera causa, „Myśl Narodowa” 1923, nr 41; tenże, Dyktatura, faszyzm, monarchia, „Myśl Narodowa” 1923, nr 44). Neutralnie o kwestii przywrócenia monarchii pisał (Nasi monarchiści, „Głos Lubelski”, 2 X 1921, nr 266; O Naczelniku Państwa i Prezydencie Rzeczypospolitej, Warszawa 1922) działacz Ligi Narodowej na Lubelszczyźnie, Tadeusz Ciświcki (1879–1940), natomiast w kręgach chrześcijańsko-narodowych za monarchią orędował (O naprawę Rzeczypospolitej, „Dziennik Poznański”, 24 VIII, 30 VIII i 14 IX 1922) bard Armii Błękitnej (Hallera), Edward Ligocki (1887–1966).
Pomimo afirmowania ustroju republikańskiego w oficjalnych programach Narodowej Demokracji, zorganizowanej politycznie od 1919 roku w Związku Ludowo-Narodowym, a od 1928 roku jako Stronnictwo Narodowe, pośród prominentnych działaczy obozu narodowego było nieco sympatyków idei królewskiej, w tym (zob. S. Kozicki, Pamiętniki prawdziwego konserwatysty, „Myśl Narodowa”, 15 XI 1928) prezes Zarządu Głównego ZLN w latach 1920–1926, Stanisław Kozicki (1876–1958), senator i wiceprezes ZLN Juliusz Zdanowski (1874–1937) oraz długoletni (1928–1937) prezes SN Joachim Stefan Bartoszewicz (1867–1938). Ten ostatni uważał, iż monarchia jest ustrojem pożądanym zwłaszcza w państwie o dużym obszarze i tam, gdzie cnoty polityczne nie są zbyt rozpowszechnione, wykluczał jedynie monarchię absolutną, zwłaszcza „oświeconą”, czyli uprawiającą inżynierię społeczną (J. Bartoszewicz, Podręczny słownik polityczny, Warszawa [1922], s. 5–6), preferował natomiast monarchię konstytucyjną, w której król jest personifikacją narodu i jego naturalnym reprezentantem (tenże, O celowej naprawie, „Przegląd Wszechpolski” 1924, nr 2). Z zapisków w diariuszu Zdanowskiego wynika, że myślący podobnie jak on narodowcy nie mieli zastrzeżeń do samej istoty ustroju monarchicznego, ale w konkretnej rzeczywistości politycznej obawiali się, że ustanowienie monarchii mogłoby umocnić władzę Piłsudskiego i jego obozu (Dzienniki Juliusza Zdanowskiego z lat 1915–1935, t. 3, rkps. Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu, sygn. 14023, k. 222). Zdecydowanie najdalej idąca w afirmacji monarchii była postawa dwóch uczonych – narodowców, którzy zaangażowali się w ruch monarchistyczny, pełniąc w nim nawet funkcje kierownicze; byli to prof. UW, chemik i higienista oraz późniejszy członek Rady Naczelnej SN, Szymon Dzierzgowski (1866–1928), który został prezesem Zarządu Tymczasowego Obozu Monarchistów Polskich i marszałkiem jego Rady Naczelnej, a następnie wicemarszałkiem Rady Naczelnej Zjednoczenia Monarchistów Polskich, stając się także czołowym teoretykiem monarchizmu w Polsce (S. Dzierzgowski, Demokracja i monarchia, Warszawa 1925; tenże, Król źródłem władzy, „Pro Fide Rege et Lege”, nr 2/1927 i nr 3/1928); oraz prof. UP, biochemik, działacz SChN, a następnie SN, poseł I, II i III kadencji Sejmu RP, Stefan Tytus Dąbrowski (1877–1947), wybrany prezesem Zjednoczenia Monarchistów Polskich, autor programowej broszury Dyktatura czy Monarchia (Warszawa 1926).
Pośród wybitnych działaczy ZLN i SN nie brakowało jednak również sceptyków względem ustroju monarchicznego. Należał do nich m.in. prof. USB, prawnik i poseł II i III kadencji Sejmu RP, Wacław Komarnicki (1891–1954). Dostrzegał on wprawdzie w monarchii czynnik konsolidacji narodowej, ale uważał, że odbudowa takiej formy rządów w Polsce jest w istniejących warunkach niemożliwa. Biorąc pod uwagę dwa typy monarchii: konstytucyjną, w której król sprawuje realną władzę, oraz parlamentarną, gdzie panuje, lecz nie rządzi, pierwszą postrzegał jako typ czysty, ale uważał, że zrezygnowanie z parlamentaryzmu w Polsce natrafiłoby na silny opór ze względu na specyficzny charakter polskiej psychiki narodowej, zakorzenione tradycje republikańskie oraz anachroniczny jakoby charakter instytucji monarchii w Europie. Drugi typ monarchii jest możliwy, ale z kolei niewiele różniłby się on od republiki. Mankamentem wykluczającym realność restauracji monarchii w Polsce jest też brak rodzimej dynastii: jedynie wówczas, gdyby istniała dynastia narodowa, opierająca swe prawa na odwiecznym tytule do władzy, a jeszcze lepiej na wielkich zasługach dla narodu i państwa, monarchia mogłaby być ważnym czynnikiem konsolidacji państwa i ciągłości, nawet przy zachowaniu ustroju parlamentarnego (W. Komarnicki, O praworządność i zdrowy ustrój państwowy. Aktualne zagadnienia konstytucyjne z okresu maj 1926–marzec 1928, Wilno 1928, s. 30). Należy zaznaczyć, że prof. Komarnicki rozważał jednak kwestię ewentualnej restytucji monarchii już na emigracji, w czasie wojny, jako członek Komisji Spraw Ustrojowych przy Premierze RP.
Jeszcze bardziej i wprost antymonarchiczne stanowisko reprezentował antropolog, działacz harcerski, były piłsudczyk, a po zerwaniu z obozem legionowym działacz OWP i SN, w latach 30. członek Komitetu Głównego SN w Warszawie, dr Karol Stojanowski (1895–1947). Uważał on, że instytucja monarchii koliduje z wizją państwa narodowego, a jej wprowadzenie mogłoby wzmocnić wpływ mniejszości narodowych na państwo, w szczególności Żydów (acz także Ukraińców): „monarchia w Polsce mogłaby się stać koniem trojańskim dla zachowania i utwierdzenia żydowskich wpływów w Polsce”. Dlatego „nacjonalista będzie […] mógł mówić o monarchii dopiero wtedy, kiedy Polskę opuści ostatni Żyd” (Monarchia czy państwo narodowe?, „Myśl Narodowa” 1936, nr 13, s. 259). Zdaniem Stojanowskiego ustanowieniem monarchii mogliby być zainteresowani nawet komuniści, liczący na przyspieszenie w ten sposób procesu rewolucyjnego.
Na to, dlaczego zagadnienie restauracji monarchii nie pojawiło się nigdy w oficjalnym programie ruchu narodowego, wpływ miały bez wątpienia poglądy samego Romana Dmowskiego (1864–1939). Wypowiadając się na ten temat w 1925 roku, Dmowski deklarował się jako pragmatyk, który nie ma dogmatycznego podejścia ani republikańskiego, ani monarchicznego (jak również ani kapitalistycznego, ani socjalistycznego) i uważa, że „dobry może być każdy ustrój możliwy w danych warunkach” (stanowisko z ducha arystotelesowskie) oraz rokujący pomyślność państwu i narodowi. Konieczne wszelako jest, jego zdaniem, spełnienie dwóch warunków wyboru monarchii: opierania się jej „w kraju na licznych a górujących swą energią żywiołach” oraz posiadania przez króla ministra, „który wie, co robić, i umie robić” (wzorcowymi przykładami są tu Ludwik XIV i Colbert). Dmowski zaznacza, że nie ma nic przeciwko idei monarchistycznej i dopuszcza, że „być może […] kiedyś będziemy zmuszeni monarchię u siebie wprowadzić”, aczkolwiek nie wyobraża sobie, aby mogła to być monarchia dotychczasowego typu (czyli zapewne konstytucyjno-parlamentarna), bo „ta się wszędzie przeżyła: albo upadła, albo jest utrzymywana jako zabytek przeszłości, mały bardzo wpływ wywierający na dzisiejsze życie”. Hipoteza ta została jednak natychmiast zdezawuowana niepozostawiającym złudzeń oświadczeniem, że gdyby lider obozu narodowego był „najzajadlejszym monarchistą”, to byłby przeciwny realizowaniu w danej chwili tej idei, albowiem „ofiarować monarsze pusty skarb i klęskową sytuację gospodarczą kraju, to znaczy dać niezawodnie skuteczną broń przeciw niemu agitacji za przewrotem, która odpowiedzialność za całą biedę na niego by zwaliła” (R. Dmowski, Sny a rzeczywistość, „Gazeta Warszawska”, grudzień 1925 [w:] tenże, Pisma, t. 10, Od Obozu Wielkiej Polski do Stronnictwa Narodowego (Przemówienia, artykuły i rozprawy z lat 1925–1934), Częstochowa 1939, s. 29–35). Negatywna ocena polskiego ruchu monarchistycznego jako skłaniającego się ku radykalizmowi porównywalnemu z komunizmem uległa u Dmowskiego spotęgowaniu po przewrocie majowym, ponieważ obu tych tendencji, zmierzających ku formie władzy absolutnej, doszukiwał się w obozie rządzącym, „nawet w tych samych ludziach”, oraz postrzegał je jako objaw rosyjskiego orientalizmu: „To już wyraźny Wschód, to całkowita Rosja: albo caryzm, albo bolszewizm” (Wschód i Zachód w Polsce, „Myśl Narodowa”, listopad 1926 [w:] Pisma, t. 10, s. 90). Monarchistom polskim Dmowski zarzucał również płytkość i „nieświadomość polityczną”, przejawiającą się w niezdolności do odpowiedzenia na pytanie, „jaki ma być ustrój i stosunek wzajemny władz w ich monarchii”, względnie anachroniczności rozwiązań, o ile tę odpowiedź znajdowali. Uznając, że „programu monarchistycznego dotychczas w Polsce nie ma – jest tylko monarchistyczny frazes”, wyrażał pogląd, iż „ważniejszą o wiele kwestią od tego, czy ma być w Polsce republika, czy monarchia, jest kwestia, jaka ma być władza prawodawcza, jaki jej stosunek do władzy wykonawczej, jakie prawa i atrybucje głowy państwa” (Nowy Sejm i polityka wewnętrzna, „Gazeta Warszawska”, kwiecień 1928 [w:] Pisma, t. 10, s. 207, 209).
Ze wspomnień ówczesnego sekretarza Dmowskiego, a późniejszego wieloletniego (1939–1982) prezesa SN na emigracji, Tadeusza Bieleckiego (1901–1982), wiadomo, że Dmowski „przez krótki okres czasu dyskutował nieoficjalnie w małym gronie możliwość wprowadzenia i przydatność monarchii konstytucyjnej typu angielskiego”. W gronie tym znajdowali się m.in. prezes SN Joachim Bartoszewicz, prof. Edward Dubanowicz, ks. abp Józef Teodorowicz, prof. Stefan Dąbrowski, prof. Adam Żółtowski i Michał Pawlikowski; konsultowano to również z ks. prymasem Augustem kard. Hlondem. Sam Bielecki, indagowany w tej kwestii przez Dmowskiego, odpowiedział przecząco, podając trzy argumenty: 1) brak tradycji monarchicznej, ciągłości i dynastii narodowej; 2) anachronizm samej instytucji; 3) ryzyko oddania władzy w ręce nieznane. Dmowski miał zastrzec, że temat jest jedynie przedmiotem luźnych dyskusji, a po upływie roku powiadomił Bieleckiego, że sprawa ostatecznie upadła (T. Bielecki, W szkole Dmowskiego. Szkice i wspomnienia, Gdańsk 2000 [1968], s. 245).
Silniejsze niż w Narodowej Demokracji poparcie dla programu monarchistycznego występowało w ugrupowaniu będącym rezultatem fuzji lwowskich secesjonistów ze ZLN z konserwatystami wielkopolskimi, czyli Stronnictwie Chrześcijańsko-Narodowym, posiadającym (w Sejmie i Senacie I kadencji) reprezentację parlamentarną złożoną z 23 posłów i 10 senatorów. 27 II 1926 Rada Naczelna SChN podjęła uchwałę zapowiadającą „dążenie do przywrócenia, jako czynnika trwałego i niezależnego od tarć politycznych, dziedzicznej władzy króla”, acz z asekuracyjnym zastrzeżeniem, że „w miarę jak wzmogą się rzeczywiste warunki i ujawniające się usposobienie społeczeństwa”. Rojalistyczne sympatie ujawniali w SChN tak wybitni działacze, jak: prof. Edward Dubanowicz (1881–1943), który jeszcze w 1920 roku głosił, że monarchizm jest sprzeczny z duchem narodu polskiego; senator, prof. Juliusz Makarewicz (1872–1955); uczestniczący w pracach Organizacji Monarchistycznej filozof, prof. Adam Żółtowski (1881–1958), a nawet, początkowo sceptyczny wobec idei królewskiej, prof. Stanisław Stroński (1882–1955), który na łamach „Warszawianki” opublikował serię artykułów rozważających pozytywnie kwestię monarchii. Podczas debaty sejmowej 5 VII 1926 nad nowelizacją konstytucji poseł Dubanowicz, przemawiając w imieniu SChN, powiedział: „Sądzę, że w dalszej przyszłości, w dalszym rozwoju, kraj nasz pod względem ustroju będzie musiał nawiązać nić historyczną przerwaną przez zaborców, nawiązać do wielkiej Konstytucji 3-go Maja, nawiązać do ustroju, który naprawdę sam jeden tylko jest zrozumiały i zadowala szerokie koła naszej ludności, wrócić […] do ustroju w naszem położeniu niebezpiecznym, geograficznym i politycznym nieodzownego, ustroju monarchicznego”. Jeszcze bardziej zdecydowanie Dubanowicz wypowiedział się w opublikowanej w tym samym roku rozprawce krytykującej konstytucję marcową (której sam był współautorem i referentem), gdzie oznajmił, iż „instytucja monarchii wnosi zbawienny, zwłaszcza w ustroju parlamentarnym, pierwiastek stałości ustroju państwowego, wzmacnia autorytet i ciągłość władzy i polityki państwowej, utrwala i uzmysławia w realny sposób pojęcie państwa i poczucie jedności państwowej” (E. Dubanowicz, Rewizja konstytucji, Poznań 1926, s. 78). Nie było to stanowisko koniunkturalne, albowiem dziesięć lat później Dubanowicz, choć przestał być czynnym politykiem, opublikował monarchistyczny traktat Ku stałemu ustrojowi państwa polskiego (Warszawa 1936).
W bardziej od „starych” narodowców tradycjonalistycznie zorientowanym pokoleniu „młodych” działaczy SN, którzy przejęli kierownictwo ruchu narodowego w latach 30., zdecydowanym monarchistą i admiratorem uniwersalistycznej tradycji Sacrum Imperium Romanum był czołowy publicysta „Myśli Narodowej”, dr Karol Stefan Frycz (1910–1942). W odpowiedzi na ankietę „Głosu Monarchisty” zastrzegał on wprawdzie, że dyskusje nad monarchią w Polsce „mają poniekąd charakter platoniczny”, bo dotyczą „bądź co bądź pewnego luksusu, kwestii może niepalącej i nie najważniejszej” (Ankieta o monarchii. Odpowiedź p. Karola Stefana Frycza, „Głos Monarchisty”, nr 1/1936, s. 4), niemniej uważał, że stałość ustroju może zapewnić Polsce tylko monarchia, która „stanowczo najbardziej utrafia w styl cywilizacji łacińskiej i w hierarchiczny styl katolickiego Kościoła” (K.S. Frycz, Na widowni, „Myśl Narodowa” 1937, nr 35, s. 549), oraz że „zasady tradycjonalizmu i hierarchizmu tak silnie tkwiące w ideologii narodowej […] znajdą swój najpełniejszy wyraz w monarchii” (Ankieta o monarchii…, s. 4). Wiodło to autora do konkluzji, iż Polska powinna w przyszłości odzyskać swój charakter monarchii mieszanej, „Rzeczypospolitej z królem na czele” (Na widowni…, s. 549), aczkolwiek „to nowe Królestwo Polskie będzie dosłownie ukoronowaniem gmachu przyszłej Polski, a więc rzeczą poniekąd ostatnią do zrobienia” (Ankieta o monarchii…, s. 4). Dla Frycza rzeczą bardzo istotną było to, aby pierwszy król, założyciel nowej dynastii, był koniecznie „jednostką wyjątkową”, przekonanie to szło jednak w parze z raczej osobliwą propozycją, aby wprowadzić na tron Polski Bonapartych, „którzy do Francji nigdy nie wrócą, a których protoplasta zespolił się ściśle z naszą historią, […] dał nam jedyny w naszych dziejach porozbiorowych zdrowy odruch powstańczy i swoją sławę opromienił pierwszorzędną tradycją bojową świetnej epoki, godnej Chocimia i Wiednia” (tamże, s. 5). Alternatywnie wskazywał na dwa zasługujące na ten zaszczyt rody, bo niczym niesplamione i naprawdę zasłużone, tj. Czartoryskich i Zamoyskich. Przede wszystkim monarchia polska musi być oryginalna, rdzennie narodowa w sensie psychicznym. Podobne podejście wyrażał Henryk Eysymontt, który podkreślał, że monarchia jest w pełni zgodna z polskim charakterem narodowym, od wieków związana z polskością, stanowiąc jej najistotniejszy wymiar duchowy, lecz będzie mogła powrócić, gdy w społeczeństwie odżyje zamiłowanie do form hierarchicznych (H. Eysymontt, Wizja Polski wielkiej, „Myśl Narodowa” 1936, nr 9, s. 131–132). „Myśl Narodowa” udostępniała też często łamy czołowemu polskiemu monarchiście, Leszkowi Gembarzewskiemu (1899–1944), który zresztą uważał się za narodowca i monarchistę narodowego, acz nie był formalnie związany z ruchem narodowym (zob. L. Gembarzewski, Monarchia narodowa. Wybór pism, Kraków 2009).
Wyjątkowo oryginalną wizję Cesarstwa Polskiego przedstawił w 1936 roku pisarz i myśliciel religijny, przez wiele lat uważający się za nacjonalistę i sympatyzujący z ruchem narodowym, aczkolwiek w tym okresie grawitujący już ku chadecji, Karol Ludwik Koniński (1891–1943). Cesarstwo to miałoby stać się ośrodkiem Imperium BPA (Balticum – Pontus – Adria), czyli rzeszy państw Europy Środkowo-Wschodniej położonych pomiędzy trzema morzami: Bałtykiem, Morzem Czarnym i Adriatykiem, a w jego ramach mieliby sfederować się z Polską Rusini i Litwini, Łotysze i Rumuni, Czesi i Słowacy, potem także Słoweńcy, Chorwaci i Serbowie, ewentualnie też Węgrzy i Austriacy, ale pod warunkiem restaurowania tam panowania Habsburgów i wówczas złączenia monarchii habsburskiej unią personalną czy tylko dynastyczną z Cesarstwem Polskim (cesarz z dynastii habsburskiej miałby rezydować w Krakowie na Wawelu, a inny Habsburg – jako arcyksiążę w Wiedniu). Wyjaśniając, dlaczego postuluje nie królestwo, tylko cesarstwo, Koniński pisał, że „pierwszym założeniem jest tu nie monarchizm, ale imperializm. Żeby być przewodniczką i inicjatorką imperium, trzeba, aby się Polska uczuła cesarstwem; żeby było cesarstwo, potrzebny jest cesarz; że zaś cesarz dziedziczny – by walk o władzę uniknąć – przeto i dynastia cesarska. O cesarzu, a nie o królu mowa, bo nie król, ale cesarz symbolizuje związek suwerennych państw (względnie władców) pod jego prezydencją: primus inter pares” (K.L. Koniński, Cesarstwo Polskie, „Zet” 1936, nr 1, s. 4).
Zainteresowanie rozwiązaniem monarchistycznym przejawiał również czołowy przedstawiciel poznańskiej grupy „Awangardy Państwa Narodowego” działającej w ramach Obozu Wielkiej Polski, a po jego rozwiązaniu przez władze – w Sekcji Młodych SN, oraz współzałożyciel (1932) Związku Młodych Narodowców, który w 1934 roku afiliował się do obozu sanacyjnego, a w 1936 zmienił nazwę na Ruch Narodowo-Państwowy, Ryszard Piestrzyński (1902–1962). Rozważając kwestie ustrojowe, uznał, że „systemem najracjonalniejszym i najlepszym z technicznego punktu widzenia byłaby monarchia dziedziczna. Daje ona głowie państwa powagę, autorytet i niezależność, zachowując ciągłość polityczną, usuwając wstrząsy, jakie powstają przy zmianie prezydenta z szerokimi pełnomocnictwami, i stawiając na czele państwa człowieka, który partyjnie nie jest i nie potrzebuje być zaangażowany. Monarcha w przeciwieństwie do prezydenta systemu amerykańskiego jest czynnikiem siły, lecz zarazem równowagi, umiaru i rozjemstwa między partiami i prądami politycznymi w kraju. System monarchistyczny jest jedynym, który usuwałby wpływ mniejszości i czynników wywrotowych na powstawanie wyższej władzy państwowej. Gwarantowałby również ciągłość polityczną z pokolenia na pokolenie” (R. Piestrzyński, Przesilenie ustrojowe, „Awangarda” 1929, nr 8 [w:] tenże, Naród w państwie, Poznań 1934, s. 42–43). Piestrzyński zaznaczał jednak, że monarchia nie rozwiązuje wszystkich problemów i nie jest lekiem na wszystkie choroby; nie zabezpiecza państwa przed klęskami, lecz umożliwia łatwiejsze ich opanowanie.
Wątki monarchistyczne pojawiały się też w publicystyce bardziej umiarkowanego i tradycjonalistycznego odłamu rozłamowego względem SN Obozu Narodowo-Radykalnego, zwanego potocznie (od tytułu organu prasowego) ONR-ABC. Wynikało to z pewnością z mediewalizmu tego środowiska, czyli ogólnie pozytywnej oceny średniowiecza, którego niemal powszechną formą polityczną była przecież monarchia (zarówno uniwersalne cesarstwo, jak i partykularne królestwa i księstwa). Wyraźnie akcentował to, nawiązując do średniowiecza, najstarszy w tym gronie, czołowy teoretyk narodowego radykalizmu (znany też pod publicystycznym pseudonimem Henryk Rolicki), dr Tadeusz Gluziński (1888–1940), w którego oczach monarchia średniowieczna posiadała „tytuł moralny” do władzy, będąc legitymizowana przez religię, co znajdowało wyraz w sakralnym akcie koronacji, natomiast straciła swój autorytet i fundament w epoce tzw. Oświecenia z powodu ówczesnego niedowiarstwa oraz szerzenia się liberalizmu, racjonalizmu i ateizmu. Ulegający wpływom masonerii „oświeceni” monarchowie absolutni sami zwątpili w pochodzenie ich władzy z łaski Bożej, toteż do wyegzekwowania od poddanych posłuchu pozostała im jedynie siła fizyczna (T. Gluziński, Odrodzenie idealizmu politycznego, Warszawa 1935, s. 46–51). W zagmatwany i niezbyt konsekwentny sposób czynnik monarchiczny uwzględniał inny czołowy publicysta ONR-ABC, Jan Korolec (1902–1941). Z jednej strony odrzucał on tytuł króla (ale również wodza i prezydenta) w odniesieniu do postulowanej głowy państwa, dowodząc, że „w Polsce brak jest tradycji monarchistycznych, gdyż od czasu śmierci Kazimierza Wielkiego stanowisko głowy państwa, zwanego królem, obsadzano nie w drodze dziedziczenia, ale w drodze elekcji. […] W Polsce więc nie ma dziś miejsca na monarchię” (J. Korolec, Ani dyktatura, ani monarchia, „Nowy Ład” 1936, nr 5, s. 5); z drugiej wszelako strony, na czele projektowanej jako kluczowa instytucja władcza przyszłego ustroju Organizacji Politycznej Narodu stawiał Naczelnika Państwa, który miałby sprawować swój urząd jak najdłużej, a nawet dożywotnio, czyli byłby elekcyjnym quasi-monarchą. Ów Naczelnik cieszyłby się wprawdzie jedynie władzą reprezentacyjną o funkcjach symbolicznych (jako symbol narodowej jedności), ale byłby ukoronowany w trakcie ceremonii religijnej. Ostatecznie zatem ustrojem zaplanowanym przez Korolca i uznanym za właściwy dla Polski byłby „tradycyjny dla nas ustrój: Rzeczpospolita z królem na czele” (J. Korolec, Ustrój polityczny narodu, Warszawa 1938, s. 3).
Bardziej zdecydowanym monarchistą pośród ideologów ONR był autor Wizji Wielkiej Polski (Warszawa 1934), prawnik i poliglota, dr Juliusz Sas-Wisłocki (1909–1973), postulujący „królowładztwo” – przez co rozumiał monarchię narodową, dziedziczną, praworządną i autorytarną – uznając je za ustrój, „który w sposób możliwie najdoskonalszy odzwierciedla porządek Boży na ziemi” (Odpowiedź p. dr. Juljusza Sasa-Wisłockiego, „Głos Monarchisty” 1936, nr 1, s. 8–9), aczkolwiek i on określał się przede wszystkim jako katolik i nacjonalista. Według niego kandydat na króla musi być osobą wyznania rzymskokatolickiego, związaną z cywilizacją łacińską, legitymować się związkami z jedną z historycznych dynastii rządzących Polską lub jedną z dynastii europejskich oraz odznaczać się nienaganną, zaszczytną i zasłużoną dla Polski przeszłością (J. Sas-Wisłocki, Zagadnienie wyboru dynastii, „Głos Monarchisty” 1935, nr 1–2). Sas-Wisłocki nie tylko teoretyzował, lecz wziął udział w podejmowanych przez Gembarzewskiego próbach reanimowania (nieudanych wskutek odmowy rejestracji) sformalizowanego ruchu monarchistycznego w drugiej połowie lat 30. oraz wysuwał konkretną kandydaturę na regenta, a w przyszłości króla, w osobie wnuka księcia Adama Jerzego, a syna Władysława i księżniczki Małgorzaty Orleańskiej, ordynata sieniawskiego i gołuchowskiego, Adama Ludwika ks. Czartoryskiego (1872–1937), którego tytułował Ludwikiem II, a po jego zgonie – jego syna, Augustyna Józefa (1907–1946), ożenionego z księżniczką Marią Dolores Burbon-Sycylijską.
Zdecydowanie przeciwne monarchii stanowisko zajmował natomiast drugi – modernistyczny politycznie i totalizujący – odłam ONR, czyli Ruch Narodowo-Radykalny „Falanga”. Redaktor kilku periodyków RNR, Zygmunt Dziarmaga (1909–1978), wręcz wyśmiewał koncepcje monarchistyczne i ich autorów, a Wojciech Wasiutyński (1910–1994) głosił, że współcześnie w Europie istnieją już tylko szczątkowe, oparte na sentymencie i zdemokratyzowane postacie monarchii, natomiast nowoczesnymi formami dynastii stają się totalitarne partie polityczne, wyłaniające spośród grona swoich przywódców „prywatnego” władcę (W. Wasiutyński, Z duchem czasu, Warszawa 1936, s. 76–80). I tu jednak wyjątkiem był sympatyzujący z Falangą (a podczas okupacji, na przełomie 1939/40, członek proniemieckiej Narodowej Organizacji Radykalnej), światowej sławy znawca międzynarodowego prawa publicznego, prof. UW i sędzia Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze, Zygmunt Cybichowski (1879–1946), który wskazywał na takie zalety monarchii, jak: szybkość podejmowania decyzji, stabilność rządów, szacunek dla władzy, elitarność gwarantująca wysoki poziom kompetencji osób rządzących, gotowość poddanych do poświęceń i dbałość o dobre obyczaje (Z. Cybichowski, Polskie prawo państwowe, t. 2, Warszawa 1927).
Poglądy monarchistyczne ujawnił w broszurze Walka o Wielką Polskę (Poznań 1934) Michał Howorka (1900–1942), założyciel i przywódca innej grupy „odpryskowej” od SN i skrajnie antyżydowskiej (żądającej wywłaszczenia Żydów i wyrzucenia ich z kraju), istniejącego zaledwie przez dwa miesiące (marzec–maj 1934) Stronnictwa Wielkiej Polski. Akcydentalnie hasła monarchistyczne pojawiały się też w ugrupowaniach nacjonalistycznych i faszyzujących, ze względu na marginalne bądź tylko lokalne znaczenie zaliczanych do tzw. folkloru politycznego, i niewywodzących się z endecji, takich jak działający w latach 20. w centralnej Polsce Związek Nacjonalistów Polskich, a w latach 30. – działający na Górnym Śląsku, Narodowo-Socjalistyczny Radykalny Ruch Uzdrowienia („wiśniowe koszule”), którego „wodzem” był Józef Kowal-Lipiński (1901–?). Środowisko Narodowo-Radykalne, które od marca 1936 roku wydawało czasopismo „Stalowy Miecz”, redagowane przez Józefa Kwellę i Romana Cieślaka, próbując wokół niego zorganizować front nacjonalistyczny, w połowie 1937 roku przekształciło się w Stronnictwo Narodowych Monarchistów, na którego czele stanęli utytułowani ziemianie: jako prezes Zarządu Głównego – prezes Związku Szlachty Polskiej, Edward Saryusz-Stokowski (1895–?), a jako prezes Rady Naczelnej – publicysta Władysław hr. Tyszkiewicz-Łohojski (1898–1940). 15 lipca 1938 roku „Stalowy Miecz” przekształcił się w miesięcznik (a następnie tygodnik) „Monarchia Narodowa”, redagowany przez Saryusza-Stokowskiego i rozpoczynający swoją działalność deklaracją programową pod hasłem Bóg, Naród i Król!, którego ostatni numer ukazał się 14 maja 1939 roku. Zdaniem Saryusz-Stokowskiego pretendentami do tronu polskiego prawowicie mogą być tylko sascy Wettynowie, wskazani w Konstytucji 3 Maja (E. Saryusz-Stokowski, List otwarty do Leszka Gembarzewskiego, „Monarchia Narodowa” 1938, nr 3).
W czasie II wojny światowej i w kontekście rozmów prowadzonych przez rząd polski w Londynie z Czechosłowackim ośrodkiem politycznym, skupionym wokół Edvarda Beneša, na temat ewentualnej konfederacji polsko-czechosłowackiej, pomysł monarchii dziedzicznej z przedstawicielem zagranicznej dynastii, jako zwornika tej konfederacji, lansował członek Komitetu Politycznego Rady Ministrów, wieloletni narodowiec, ale już wówczas nienależący do SN i zwalczający jego politykę, prof. Bohdan Winiarski (1884–1969).
Zapewne ostatnim, jak dotąd, w historii ruchu narodowego wybitnym jego przedstawicielem będącym zdeklarowanym monarchistą był dawny szef Służby Duszpasterskiej Komendy Głównej Narodowych Sił Zbrojnych, po wojnie działający przez kilkadziesiąt lat na emigracji (głównie w Chile), teolog, filozof i socjolog, ks. prof. Michał Poradowski (1913–2003). Głosił on, iż najdoskonalszą formą państwa chrześcijańskiego, hierarchicznego, organicznego i korporacyjnego jest monarchia katolicka (M. Poradowski, Palimpsest, Wrocław [1994]).
Bibliografia: B. Grott, Katolicyzm w doktrynach ugrupowań narodowo-radykalnych do 1939 roku, Kraków 1987; J.M. Majchrowski, Ugrupowania monarchistyczne w latach Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1988; A. Meller, Wątki monarchistyczne w publicystyce obozu narodowego (1918–1939) [w:] Ustrój państwa w polskiej myśli politycznej XX–XXI wieku, red. A. Lewandowski, A. Meller, W. Wojdyło, Toruń 2011; A. Meller, W poszukiwaniu idealnego ustroju dla Wielkiej Polski. Wątki monarchistyczne w myśli politycznej Obozu Narodowo-Radykalnego „ABC”, „Athenaeum”, vol. 33/2012; A. Meller, Monarchia czy republika? – czyli dylematy ustrojowe polskiego ruchu narodowo-radykalnego na przykładzie koncepcji Juliusza Sasa-Wisłockiego i Bolesława Piaseckiego [w:] Narodowa Demokracja XIX–XXI wiek. Dzieje ruchu politycznego. Księga Pamiątkowa poświęcona Pamięci Profesora Romana Wapińskiego (1931–2008), t. 1 Koncepcje – ludzie, red. Tomasz Sikorski, Adam Wątor, Toruń 2012; B. Grott, Dylematy polskiego nacjonalizmu. Powrót do tradycji czy przebudowa narodowego ducha, Radzymin–Warszawa 2015; A. Dawidowicz, Myśl polityczna Stronnictwa Narodowego 1928–1939. Wspólnota ideału czy alternacja koncepcji, Lublin 2017; J. Bartyzel, Kameloci królewscy. Monarchizm w Drugiej Rzeczypospolitej [w:] tenże, Zboże polskiego myślenia, Radzymin–Warszawa 2020; M.R. Słęcki, Narodowy konserwatyzm. Działalność i myśl polityczna polskich ugrupowań narodowo-konserwatywnych w latach 1918–1928, Radzymin–Warszawa 2020; A. Danek, «Spór Karola Ludwika Konińskiego i Jerzego Brauna o Cesarstwo Polskie» [w:] tenże, Sny o potędze. Koncepcje i wątki imperialne w polskiej myśli politycznej pierwszej połowy XX wieku, Kraków 2021.
Profesor Jacek Bartyzel
Pierwodruk w: Encyklopedia Ruchu Narodowego. Organizacje, wydarzenia, pojęcia, pod red. Krzysztofa Kawęckiego, t. 3, Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, Wydawnictwo Neriton, Warszawa 2023, ss. 118–129.
za: legitymizm.org
Kategoria: Historia, Jacek Bartyzel, Myśl, Publicystyka